Innowacje"Znalazłem El Dorado" - dla WP podróżnik Roman Warszewski

"Znalazłem El Dorado" - dla WP podróżnik Roman Warszewski

Roman Warszewski (fot. R. Warszewski)

Dlaczego przez 500 lat El Dorado nie odnaleziono? Bo szukano go w całkiem niewłaściwym miejscu - na zewnątrz, tymczasem ono jest wewnątrz, w środku, w przestrzeni psychicznej - powiedział Wirtualnej Polsce dr Roman Warszewski, podróżnik, pisarz i dziennikarz, autor książki "Tajna misja El Dorado".

15.12.2005 | aktual.: 31.01.2006 23:37

Obraz

Od 500 lat setki, jeśli nie tysiące osób szukały mitycznego "złotego miasta" El Dorado. Pan twierdzi, że tajemnica El Dorado leży w ayahuasce – narkotyku dobrze znanym wśród plemion amazońskiej dżungli. To nieco rewolucyjne stwierdzenie. Skąd pewność, że ma Pan rację?

Roman Warszewski: Pewności oczywiście nie mam, ale hipoteza ta wydaje mi się bardzo prawdopodobna. W tej chwili nawet bardziej niż w momencie, gdy ją formułowałem. Po publikacji książki o El Dorado zaczęły do mnie dość szerokim strumieniem docierać reakcje, w tym refleksje ludzi, którzy z ayahuaską obcują od lat. Potwierdzają oni, to o czym piszę - w czasie seansów picia ayahuaski pojawiają się bardzo sugestywne wizje złotych miast, lśniących budowli oplecionych iskrzącymi się, złotymi girlandami, otoczkami. Teraz osoby te stwierdzają, że same się dziwią, iż do tej pory owych halucynacji nie wiązały z mitem o El Dorado. W swoim archiwum mam na ten temat ciekawe listy, na przykład od Macieja Kuczyńskiego - znanego podróżnika, który od lat zajmuje się wpływem środków halucynogennych na kulturę ludów prekolumbijskich, czy refleksje dr. Jacques Mabita z centrum Takiwasi w Tarapoto w Peru, który stosuje ayahuaskę w leczeniu narkomanów i "topografię" wywoływanych przez nią halucynacji zna chyba tak jak nikt na
świecie.

Obraz

Czy to znaczy, że El Dorado skrywa się w podświadomości?

- Nie sądzę, żeby była to podświadomość - myślę, że halucynacja typu El Dorado jest osadzona znacznie głębiej, w warstwie bardziej pierwotnej. Podświadomość wiązać należy z doświadczeniami osobniczymi, tu natomiast chyba docieramy do podświadomości kolektywnej, ponieważ jest to miraż występujący powszechnie, nie tylko w zakresie kultur prekolumbijskich.

Obraz

Jak działa ayahuasca?

Obraz
© Macchu Picchu z bliska... (fot. R. Warszewski)
Obraz

Zażywał Pan ayahuaskę? Widział Pan "złote miasta"?

- Oczywiście, że zażywałem. Bez tego nigdy bym nie sformułował hipotezy "halucynogennego El Dorado", nie miałbym moralnego prawa tego czynić. To, o czym piszę w mojej książce, przeżyłem na własnej skórze.

Obraz

Czy naukowcom udało się ustalić, jakie substancje powoduje takie halucynacje?

Obraz
© ... i Macchu Picchu z daleka (fot. R. Warszewski)

- Badania nad ayahuaską były i nadal są prowadzone. W skład halucynogennego wywaru wchodzą trzy składniki roślinne: sama ayahuaska - Banisteriopsis caapi, la chacruna - psychotria viridis i toe - Brugmansia suaveolens. Nazwa wywaru pochodzi od pierwszego, najważniejszego składnika. Pozostałe dwa składniki mają znaczenie katalityczne - utrwalają i modelują reakcje organizmu, w zależności od proporcji, w jakich występują w wywarze. Skład procentowy każdego ze składników ustala "curandero", czyli osoba, która przyrządza wywar, w zależności od własnych doświadczeń, upodobań i charakteru grupy, która napój pije.

Główną substancją halucynogenną w wywarze ayahuaski jest alkaloid harmalina, czyli banistrina yagina lub telepatyna dokładnie przebadana przez Claudio Naranjo. Pod względem składu chemicznego jest ona bardzo zbliżona do substancji produkowanych przez szyszynkę, na przykład do 10-metoksy-harmaliny.

Obraz

Co znaczy słowo „ayahuasca”?

- W języku keczua "aya" oznacza duszę, "huasca" to liana. Inna nazwa, hiszpańska, to "soga le los muertos" - liana umarłych. Jeszcze inaczej, w zależnosci od regionu, na ayahuaskę mówi się: caapi, yage lub natema. Jest wiele różnych nazw, ale zawsze chodzi o tę samą roślinę – Banisteriopsis caapi, główny składnik halucynogennego wywaru.

Obraz

Gdzie "popularna" jest ayahuasca? Czy jej geograficzne występowanie pokrywa się z prawdopodobnymi lokalizacjami El Dorado? Bo jeśli ayahuasca dociera na przykład w Andy albo na przedmieścia Rio de Janeiro, to identyczne wizje złotego miasta powinny również pojawiać się w przekazach andyjskich górali i bywalców klubów Rio.

- Występowanie ayahuaski - od leśnych ostępów Gwatemali, po lasy brazylijskie - pokrywa się w Ameryce Łacińskiej z występowaniem mitu o Złotym Królestwie. Jeśli ktoś zażywa ayahuaskę w Rio, też może mieć wizje złotych miast, choć w kształtowaniu się ayahuaskowych wizji pewną rolę odgrywa zmienna kulturowa (w około 20 procentach). Oznacza to, że najpełniej efekt ten może wystąpić w dżungli.

Obraz

Istnieją jednak relacje osób, które utrzymują, że dotarły do El Dorado. Niektórzy podróżnicy zapewniają, że w ciągu roku, dwóch uda się odnaleźć „złote miasto”.

Obraz
© Macchu Picchu raz jeszcze malowniczo z oddali... (fot. R. Warszewski)

- Nie wierzę, żeby El Dorado zostało odnalezione. Twierdzenia, że jest to kwestia roku, dwóch są - moim zdaniem - niczym nie uzasadnione. Tak samo mówiono 300, 200 lat temu. Gdy ktoś tak twierdzi, przemawia przez niego wańkowiczowskie „chciejstwo”. Dlaczego przez 500 lat El Dorado nie odnaleziono? Bo szukano go w całkiem niewłaściwym miejscu - na zewnątrz, tymczasem ono jest wewnątrz, w środku, w przestrzeni psychicznej. W przestrzeni, która skrywa jeszcze niejedną niespodziankę, która jest wszechświatem, jaki musimy na nowo odkryć i podjąć jego systematyczną eksplorację.

Pomyłki w sprawie pojmowania mitu El Dorado dobrze wyjaśnia teoria czterech ćwiartek Kena Wilbera, ale to osobny temat, który należałoby podjąć w osobnej publikacji. Rozwinę to w książce o ayahuasce.

Obraz

Jak w takim razie można wyjaśnić opis "złotego miasta" z dokumentu, do której dotarł archeolog Mario Polia? To relacja wraz z mapą, złożona przez jezuitę, który miał w XVI wieku odwiedzić El Dorado. Wielu badaczy uważa to za dość mocny dowód...

- Rewelacje duchownych w tej kwestii nie są dla mnie wiarygodne. Często wysyłając takie relacje do Europy, rozgrywali swoje interesy i w ten sposób walczyli o wpływy.

Obraz

Tymczasem ojciec Edmund Szeliga, polski misjonarz z Peru, był w posiadaniu złotej siekierki, która ma pochodzić z Paititi. Tą nazwą w niektórych dokumentach określa się El Dorado. Może to materialny dowód na istnienie „złotego miasta”?

Obraz
© ... i nieco bliżej (fot. R. Warszewski)

- Juan Quispe, którego relacja przekazana ojcu Szelidze stanowiła punkt wyjścia naszych poszukiwań, w miejscu, jakie zaznaczył na mapie, która później trafiła w nasze ręce, najprawdopodobniej napił się ayahuaski i... rzeczywiście zobaczył El Dorado, o którym wiedział, że gdzieś istnieje (bo opowiadali mu o tym inni, którzy już poprzednio mieli podobne doznania). Myślę, że taki mechanizm działał wielokrotnie i działa do dziś.

Złoto w Ameryce prekolumbijskiej istniało - dowody tego mamy w muzeach, prywatnych kolekcjach. Jestem jednak przekonany, że nie było go tyle, by faktycznie mogło istnieć Złote Miasto i Złote Królestwo.

Wielki skarb z Wyspy Robinsona, o którym nie tak dawno było tak głośno, też okazał się humbugiem, mającym reklamować firmę produkującą sprzęt do detekcji złotych przedmiotów. Złota w Ameryce było sporo, ale nie aż tyle, poza tym występowało ono w większym rozproszeniu. Ojciec Szeliga mógł mieć złoty toporek, nawet kilka, ale to nie dowodzi, iż pochodził z El Dorado.

Z dr. Romanem Warszewskim rozmawiał Mariusz Nowik, Wirtualna Polska.

Obraz
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)