Ziemkiewicz tłumaczy swój wpis o papieżu. "Samego mnie to zabolało"
"Proszę to nazywać jak kto chce. Chamstwem, skandalem, niedopuszczalnym przekroczeniem granic przyzwoitości - z wszelką krytyką mojego obraźliwego tłitu o Papieżu zgadzam się z góry" - pisze Rafał Ziemkiewicz, komentując oburzenie internautów po wpisie: "Papież to idiota. Straszne". Wpis był reakcją na słowa papieża o tym, że katolicy nie muszą mieć dużo dzieci.
24.01.2015 | aktual.: 24.01.2015 12:34
"Nie zamierzam się usprawiedliwiać nastrojem chwili, irytacją - jestem dużym chłopcem i odpowiadam za swoje słowa, napisałem dwadzieścia parę książek, nie tłitowałem w stanie jakiegoś zamroczenia ani nic podobnego. Przepraszam po raz kolejny wszystkich dotkniętych i doskonale ich rozumiem - samego mnie to, co napisałem, zabolało, i sam byłbym oburzony, gdyby napisał tak kto inny" - wyjaśnia Ziemkiewicz w "Subotniku Ziemkiewicza", felietonie w tygodniku "Do Rzeczy".
Ziemkiewicz pisze, że "tłit" spełnił swą rolę. "Składał się z trzech słów. Dwa pierwsze służyły temu, by zwrócić uwagę na trzecie. To trzecie, przypomnę, brzmiało: 'straszne'" - napisał. Ziemkiewicz apeluje, by krytycy zastanowili się nad tym.
"Kościół, w który wierzę, schodzi na dziady" - twierdzi Ziemkiewicz. Jak pisze "ugina się przed polityczną poprawnością, przed modą, poszukuje akceptacji w oczach swoich wrogów, wstydzi się swojej Tradycji".
Publicysta podaje przykład wcześniejszej sytuacji, na którą - jak czytamy - nie zareagował, bo "zabrakło tej odwagi, która teraz przyszła, może zbyt szybko". "Myślę o sytuacji, gdy na przykład Papież Franciszek, pytany o występki hierarchy-homoseksualisty, odparł efektownie: 'a kimże ja jestem, aby go osądzać?'". Ziemkiewicz odpowiada, że właśnie głowa Kościoła najbardziej powołana jest, by siejącego zgorszenie biskupa osądzić i wyraźnie potępić. "Jeśli Ojciec Święty się od tego uchyla - to kto ma wskazywać biednym katolikom, gdzie jest dobro, a gdzie zło?" - pyta Ziemkiewicz.
Ziemkiewicz przypomina inne słowa papieża Franciszka, które - jego zdaniem - "wprawiły w konfuzję i zmieszanie" wiernych, a przez "wrogów Chrystusa" zostały przyjęte "z kwikiem radości". Jego zdaniem słowa o tym, że "Kościół kocha homoseksualistów" tak właśnie zadziałały. "Tak, oczywiście, Bóg kocha wszystkich, więc kochał i Hitlera, i Stalina, Bóg kocha Fritzla i Trynkiewicza, a my, chrześcijanie, mamy obowiązek starać się kochać ich także, jakkolwiek trudne się to nam wydaje. Ale przecież każdy człowiek z elementarnym pojęciem o mediach, cóż dopiero najwyższy z hierarchów, powinien zdawać sobie sprawę, że taki papieski bon-mot pójdzie w świat w spokracznionej formie" - argumentuje Ziemkiewicz, dodając, że powszechnie odczytano te słowa jako deklarację, że Kościół popiera ruchy homoseksualistów.
Jak twierdzi Ziemkiewicz, dzisiejsza Europa "bardzo przypomina upadający Rzym, z tą jedną różnicą, że barbarzyńcy nie tylko przychodzą z zewnątrz, ale lęgną się wewnątrz granic". Ziemkiewicz dodaje, że "zastrachani, niepewni swego katolicy coraz częściej zachowują się tak, jakby się swego katolicyzmu wstydzili" i pyta: "skąd mają wierni czerpać wzorce i siłę do postawy innej, do dawania codziennego świadectwa swej wiary, gdy taki właśnie przykład ciągłego cofania się, uległości, poddawania prawd wiary wymogom chwili bieżącej daje im Kościół hierarchiczny i sam Papież"?
Ziemkiewicz kończy swój felieton powtórnym zapewnieniem, że forma, którą się posłużył, była "absolutnie skandaliczna i niedopuszczalna", ale chodziło o to, by jego głos "został usłyszany". "Pismo powiada, że mam być zimny albo gorący, aby tylko nie letni. Staram się jak mogę i mam nadzieję, że zostanie mi to policzone" - kończy Ziemkiewicz.
Wcześniej również inny publicysta, Tomasz Terlikowski, protestował przeciwko słowom papieża, wygłoszonym na pokładzie samolotu lecącego z Manili do Rzymu. "Jest mi zwyczajnie przykro, po tym, co usłyszałem od papieża Franciszka. Jeśli, jego zdaniem, jestem królikiem, a optymalną liczbą dzieci jest trójka, to może niech Franciszek wskaże, które z moich dzieci jest nieoptymalne, a może niepotrzebne, i które uważa za mnożenie się jak króliki". Po czym dodał na Twitterze: "I jeszcze jedno. Jestem dumny, że jestem jak królik. I jest mi przykro, że papież mówi coś takiego do ludzi, którzy idą pod prąd światu".
Papież Franciszek mówił dziennikarzom podczas lotu, że katolicy powinni w odpowiedzialny sposób decydować się na kolejne dzieci. Pytany o model wielodzietnej rodziny katolickiej, papież tłumaczył: - Wielu ludzi sądzi - wybaczcie ten zwrot - że katolicy muszą mnożyć się jak króliki. Należy raczej stosować się do zasady świadomego rodzicielstwa. Katolicy mogą zaplanować liczbę dzieci. Istnieje wiele metod aprobowanych przez Kościół - przekonywał Franciszek. Wspomniał o kobiecie, która spodziewała się ósmego dziecka, mając już siedmioro urodzonych przez cesarskie cięcie. - To jest nieodpowiedzialność - powiedział papież.