ŚwiatWypadek polskiego autokaru we Francji. 2 osoby nie żyją, 32 ranne

Wypadek polskiego autokaru we Francji. 2 osoby nie żyją, 32 ranne

Dwie osoby, które zginęły w wypadku polskiego autokaru pod Miluzą na wschodzie Francji to obywatele polscy, kolejnych 11 osób jest w stanie ciężkim, niektórym z nich grozi utrata życia - to najnowszy bilans tragedii podany przez rzecznika MSZ Marcina Bosackiego. Poza Polakami w autokarze była piątka Ukraińców oraz dwójka Francuzów. Wśród ciężko rannych jest jeden obywatel Ukrainy.

Wypadek polskiego autokaru we Francji. 2 osoby nie żyją, 32 ranne
Źródło zdjęć: © AFP | PATRICK HERTZOG

11.09.2012 | aktual.: 11.09.2012 17:11

Dramat Polaków pod Miluzą - zdjęcia z miejsca wypadku

- Trzydzieści kilka osób, to są osoby, którym albo nic się nie stało, albo odnieśli drobne obrażenia, jak skaleczenia, siniaki, które nie wymagają dłuższego pobytu w szpitalu niż godzina lub dwie. Z tych osób wszystkie chcą kontynuować podróż - poinformował rzecznik.

Kilkanaście najciężej rannych osób przejdzie w najbliższych godzinach operacje w szpitalach we wschodniej Francji - poinformowała francuska prasa. Jak podał lokalny dziennik alzacki "DNA", kilkadziesiąt osób, w tym 13 ciężko rannych pasażerów, przebywa w szpitalach w trzech departamentach: Górny Ren, Dolny Ren i Belfort. 22 innych znajduje się pod fachową opieką w lokalnym ośrodku w miejscowości Sausheim.

- Ciężko ranni mają przede wszystkim poważne złamania i urazy wewnętrzne - powiedział prasie obecny na miejscu Francis Levy, główny lekarz jednostki strażackiej departamentu Górny Ren.

Na szczęście nie potwierdziły się obawy, że pod autokarem mogą się znajdować kolejne ciała ofiar. Po podniesieniu pojazdu nikogo nie znaleziono.

Ambasador jest na miejscu

Autokar, mogący zabrać tych, którzy wyszli z wypadku bez szwanku, jest już na miejscu. Czeka jednak jeszcze na lekko poturbowanych opatrywanych w ambulatoriach.

Bosacki poinformował, że na miejscu wypadku jest ambasador Polski we Francji Tomasz Orłowski; ma się spotkać z francuskim ministrem transportu. Wspólnie mają odwiedzać rannych w szpitalach. W sprawę, oprócz ośmiu konsulów, zaangażowana jest też stała przedstawiciel RP przy Radzie Europy w Strasburgu Urszula Gacek.

Rzecznik poinformował, że dwóch kierowców jest zatrzymanych i są przesłuchiwani przez francuskich śledczych. Nie chciał mówić o prawdopodobnych przyczynach wypadku.

Jak doszło do tragedii

Ok. godz. 8 piętrowy pojazd wynajęty przez Prywatne Biuro Podróży Sindbad z Opola jadący ze Słubic do francuskiej Nicei, z 68 osobami, zjechał ze swojego pasa na autostradzie A36 w Alzacji i z niewyjaśnionych powodów wywrócił się.

Jak poinformował prokurator Miluzy Herve Robin, kierowca autokaru został zatrzymany. Z pierwszych badań alkomatem wynika, że był on trzeźwy. - Możemy zakładać, że powodem była prędkość - dodał Robin.

- Najprawdopodobniej kierowca przegapił zjazd i w ostatniej chwili chciał skręcić, dlatego autokar przewrócił się na prawy bok - powiedziała w rozmowie z telewizją TVN24 jedna z pasażerek.

Świadkowie twierdzą, że akcja ratunkowa przebiegała w sprawny sposób. - W ciągu od 3 do 7 minut pojawiły się karetki, helikopter, straż pożarna - relacjonowała rozmówczyni TVN24. - Nie mogliśmy się najpierw wydostać przez szybę, kierowca był w szoku, nie mógł jej wybić, pasażerowie sami próbowali ją rozbić - dodała.

Na miejsce zdarzenia wysłano nadzwyczajne środki ratunkowe - około 150 strażaków z pięćdziesięcioma pojazdami oraz pięć śmigłowców, które ewakuowały rannych do kilku okolicznych szpitali - w Miluzie, Colmar i Strasburgu, jak również do szwajcarskiej Bazylei. W akcji brało udział także około stu żandarmów i ratowników pogotowia.

Ok. godz. 10 na miejscu zakończyła się akcja ratunkowa. - Z wnętrza pojazdu wydobyto już wszystkie osoby - poinformował konsul RP z Lille Bogdan Bernaczyk-Słoński.

- Najnowsza smutna statystyka wygląda w ten sposób, że wiemy na pewno o śmierci dwóch osób - powiedział dziennikarzom rzecznik MSZ Bosacki. Jak dodał, 32 osoby są w szpitalach; 12 osób jest ciężko rannych, a 20 - lekko i nic im nie zagraża. Z wcześniejszych informacji wynikało, że ciężko rannych jest sześć osób.

Tuż po godz. 12 na miejsce zdarzenia miał dotrzeć pierwszy autokar zastępczy, którzy ma zabrać turystów do Polski. Drugi, który dojedzie do Francji w ciągu trzech godzin, przeznaczony będzie dla chcących kontynuować podróż.

Poszkodowani pod opieką pracowników MSZ

Bosacki poinformował, że dwóch pracowników MSZ z placówki w Strasburgu już opiekuje się Polakami - jeden na miejscu wypadku, drugi w szkole, w której zgromadzeni są ci, którzy bez szwanku przeżyli zdarzenie.

Dodatkowo w drodze jest pięciu pracowników resortu z innych placówek - z Paryża, z Berna w Szwajcarii oraz z Lille. - Za 2-3 godz. Polakami, którzy przeżyli ten straszny wypadek, powinno się opiekować siedmiu naszych pracowników - zaznaczył rzecznik MSZ podczas spotkania z dziennikarzami o godz. 12. Konsulowe udadzą się m.in. do szpitali, mają pomagać m.in służąc jako tłumacze, czy ułatwiając kontakt poszkodowanych z rodzinami.

- Placówki, zwłaszcza ambasada w Paryżu i sam ambasador Tomasz Orłowski, są w kontakcie z ministerstwami francuskimi, zwłaszcza - transportu i spraw wewnętrznych. Ambasador Orłowski prawdopodobnie też w ciągu kilku godzin zjawi się na miejscu wypadku w Miluzie, za 2-3 godz. minister transportu Francji powinien być na miejscu wypadku - dodał.

Jak poinformował rzecznik, ranni przebywają w dwóch szpitalach w Miluzie.

"Brakuje pięciu osób"

Autokarem podróżowało 68 osób: 65 pasażerów i trzech członków załogi. Były to osoby z terenu całej Polski. Jechały do Miluzy, Cannes, Tulonu, Lyonu, Chalon-Sur-Sac, Marsylii, Bollene, Nicei - wynika z oświadczenia biura Sindbad.

Prefekt departamentu Górnego Renu (Haut-Rhin) Alain Perret powiedział, że po przeanalizowaniu listy pasażerów, którzy powinni być w autokarze, okazało się, że brakuje pięciu osób. Według Perreta może chodzić o pięć osób z ukraińskim obywatelstwem, które nie posiadały odpowiednich dokumentów i opuściły miejsce wypadku jeszcze przed przybyciem służb ratunkowych. - Inna możliwość jest taka, że lista zawierała błędy - dodał.

Autokar był sprawny

Właścicielem autokaru jest firma Albatros z Przemyśla, autokar miał wszelkie wymagane badania techniczne - podał Sindbad w komunikacie.

Jak powiedział rzecznik Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Alvin Gajadhur, "w ciągu ostatnich dwóch lat autobusy przewoźnika Albatros z Przemyśla były sprawdzane podczas kontroli drogowych 15 razy; w tym czasie nie stwierdzono w kontrolowanych pojazdach żadnych naruszeń przepisów".

- Od 2004 roku pojazdy tego przewoźnika przeszły łącznie 84 kontrole drogowe, podczas których stwierdzono 13 niewielkich naruszeń przepisów - dodał rzecznik. Wyjaśnił, że niewielkie naruszenia to takie, które mogą dotyczyć np. braków w dokumentacji lub np. czasu pracy, nie są natomiast związane z uchybieniami w stanie technicznym pojazdów.

Biuro Sindbad jest w stałym kontakcie z kierowcami autokaru i polską placówką dyplomatyczną w Lille - wynika z oświadczenia Sindbada.

Lokalna prefektura uruchomiła specjalny numer telefonu, pod którym we Francji można uzyskać więcej informacji na temat wypadku. Podajemy numer telefonu: +33 389 24 90 25.

Infolinie dla bliskich poszkodowanych w wypadku

Polskie MSZ uruchomiło infolinię dla rodzin ofiar wypadku.

Podajemy numer telefonu infolinii MSZ: (22) 523 94 48, (22) 523 92 48.

Numer telefonu infolinii biura turystycznego Sindbad: (77) 443 44 44.

- Prosimy bliskich osób, które mogły być w tym autokarze, o telefony - zaapelował rzecznik MSZ Marcin Bosacki.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (1003)