PolskaWygląd Polski zmienia się na lepsze

Wygląd Polski zmienia się na lepsze

W wielu miastach przestrzenie najbardziej reprezentacyjnych części są utrzymane z dużo większą dbałością, niż miało to miejsce we wcześniejszym ustroju – powiedział w wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce architekt Hubert Trammer. Zapraszamy do artykułu na temat zmian w polskiej urbanistyce po 1989 roku, który jest częścią cyklu Wolna Polska 20 lat później.

Wygląd Polski zmienia się na lepsze
Źródło zdjęć: © WP.PL

26.05.2009 | aktual.: 26.05.2009 13:49

Podstawową zmianą po 1989 roku jest to, że w poprzednim ustroju władza planistów była totalna. Planowanie i kształtowanie przestrzeni odbywało się bez uwzględnienia kwestii własnościowych. Potem biegun wychylił się w drugą stronę i było to świadome założenie, że nadmierną regulację należy zastąpić systemem bardziej liberalnym, dającym większą swobodę i bardziej szanującym prawa właścicieli danego terenu. Skala na jaką zostały przeprowadzone te zmiany doprowadziła do tego, że zapanował dużo większy chaos przestrzeni. Właścicielom dużo więcej wolno i często też robią różne rzeczy bez dbałości o charakter ogólny przestrzeni.

Kolejną zmianą jest to, że weszło więcej inwestorów prywatnych, co z jednej strony oznacza, że pojawił się wielkie centra handlowe i hipermarkety, których wcześniej nie było. Z drugiej strony przybyło dużo kawiarni w centrum miast, dzięki czemu miasta są dużo bardziej żywe z dobrym i złymi tego zjawiska stronami. W mieście jest ciekawiej i więcej się dzieje, jednak jest to przestrzeń mniej uporządkowana. Wszędzie pojawiły się reklamy, nad którymi tylko w niewielu miejscach udało się zapanować.

O ile nastąpiła pewna bezradność planistów i nieumiejętność dostosowania się do nowego ustroju i przestrzeń wymknęła się spod kontroli, to nie oznacza to wyłącznie negatywnych zmian. Pojawiają się na przykład wyższe uczelnie zlokalizowane w zaniedbanych dzielnicach, co jest pozytywnym zjawiskiem.

Zmiany na lepsze

Na lepsze w dziedzinie urbanistyki zmieniło się coś, co jest skutkiem ubocznym życia gospodarczego. Na lepsze zmienił się sposób utrzymania przestrzeni miejskiej. W wielu miastach przestrzenie najbardziej reprezentacyjnych części, jak rynki, główne ulice czy deptaki są utrzymane z dużo większą dbałością, niż miało to miejsce we wcześniejszym ustroju. Wtedy na poziomie porównywalnym z miastami w Europie Zachodniej było w skali kraju parę miejsc, które można policzyć na palcach obu rąk. Większa część miast była w bardzo złym stanie, a w tej chwili nawet małe miasta, jak Ostrowiec Świętokrzyski, Lubliniec czy Grodzisk Mazowiecki mogą się pochwalić reprezentacyjnymi przestrzeniami wysokiej klasy.

O ile w wielkiej skali nie dostrzegamy wielu zmian, to są one widoczne w odniesieniu do tego, co pozostaje w bezpośredniej gestii władz samorządowych, czyli ulice, place, skwery, system informacji miejskiej. Widać tu wyraźny postęp i najbardziej pocieszające jest to, że nie dotyczy to wyłącznie największych miast. W epoce realnego socjalizmu była duża różnica pomiędzy dużymi miastami, a małymi, a w tej chwili to się wyrównało.

Największe zaskoczenia

Zaskakujące w stosunku do tego, czego się spodziewaliśmy jest liczba nowych inwestycji oraz powstawanie biurowców i centrów handlowych na przedmieściach. Jednak jeżeli uwzględnimy fakt, iż podobne procesy miały wcześniej miejsce w niektórych krajach Ameryki czy zachodniej Europy to nie powinniśmy być zaskoczeni. W stosunku, nie do 1989 roku, ale do tego, co było 10 lat temu, zadziwiające jest powstawanie ogromnej liczby muzeów, bibliotek i instytucji publicznych. Myśleliśmy, że na tego typu obiekty przyjdzie nam poczekać wiele lat, zanim nie zostanie rozbudowana infrastruktura. Przełomem było powstanie Muzeum Powstania Warszawskiego, kiedy okazało się, że jego budowa jest znacznie tańsza od wybudowania węzła komunikacyjnego, a taka inwestycja dużo bardziej ożywia miasto i przynosi dużo większe profity polityczne.

Rzeczą, której nie mogliśmy się spodziewać, było załamanie się budownictwa mieszkaniowego, które zresztą chyba mamy już za sobą. Przez lata 90. i na początku XXI wieku liczba budowanych mieszkań znacząco spadła, aczkolwiek niektórzy zwracają uwagę na to, że w okresie komunizmu, gdy rozliczano z wykonania planów, to w interesie budujących było fałszowanie statystyk do góry. Obecny system rozliczeń podatkowych sprawia iż często opłaca się opóźniać zgłaszanie zakończenia budowy, więc faktycznie może się okazać, że spadek ten jest mniejszy, niż to pokazują statystyki.

W ciągu ostatnich 20 lat nie znaleziono sposobu na to, by dostosować planowanie urbanistyczne do realiów, w których własność prywatną trzeba szanować. Nastąpił rozziew, pomiędzy urbanistami, którzy podkreślają, że brak planów jest niekorzystny i chcieliby zwiększyć rolę planowania, a większością ludzi, którzy uważają, że wszelkie ograniczenia zapisane w planach są niedopuszczalną ingerencją w prawo własności planowanie ogranicza ich możliwości. Tymczasem istnienie dobrze zrobionego planu daje nam wiedzę na temat tego, co może, a co nie może pojawić się w sąsiedztwie naszego domu. Plan pozwala na zachowanie charakteru danej okolicy. Kiedy każdy może wybudować, wtedy każdy może zostać pewnego dnia zaskoczony tym, co powstanie tuż przed jego oknem. Trzeba jednak też pamiętać, iż bezpowrotne zniszczenie wielu cennych zabytków i utrata charakteru centrów wielu miast w Polsce i na świecie w dwudziestym wieku miała miejsce w wyniku planów, które zostały narzucone odgórnie. Protesty przeciwko takiemu działaniu w
Ameryce czy Europie Zachodniej miały miejsce już od lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku i spowodowały w wielu miastach i krajach zmianę podejścia do planowania. Bardziej od swobody twórczej architektów zaczęły się liczyć potrzeby mieszkańców i ochrona dziedzictwa przeszłości. Wciąż jednak w tej kwestii wiele jest do zrobienia. Niektóre kraje, jak na przykład Chiny wciąż nastawione są na jednokierunkowy rozwój. W Polsce świadomość tych zagadnień była chyba w latach osiemdziesiątych – w wyniku ruchu intelektualnego towarzyszącego pierwszej Solidarności – wśród architektów bardziej powszechna niż obecnie.

Co zostało zaprzepaszczone

Zaprzepaszczona została możliwość włączenia na dużą skalę zwykłych ludzi w opracowywanie planów urbanistycznych. Wprowadzono przepisy dążące do tego, ale ich procedura sprawia, że urbanista opracowuje projekt planu i kiedy ten projekt jest gotowy, to jest on dany do publicznego wglądu. Wówczas mieszkańcy mogą zgłaszać swoje uwagi. To prowadzi do sytuacji konfliktogennej, bo ludzie widzą, że coś zostało zdecydowane za ich plecami. Dużo lepsze efekty daje sposób stosowany w Polsce niestety sporadycznie a polegający na organizacji spotkań i konsultacji z mieszkańcami jeszcze przed rozpoczęciem pracy nad planem i traktowaniu ich nie jako koniecznej formalności ale nieocenionego źródła informacji pochodzących od tych co znają teren najlepiej. Co ważne władze lokalne i twórcy planu winni zabiegać o udział mieszkańców w takich spotkaniach. Istniejące, nieliczne w Polsce, a liczne w niektórych innych krajach, doświadczenia takiego planowania są bardzo zachęcające. Mieszkańcy, którzy współuczestniczyli w tworzeniu
wytycznych planu identyfikują się z nimi. Co bardzo ważne mieszkańcy, którzy traktują daną okolicę jako miejsce swojego życia są w stanie patrzeć bardziej dalekosiężnie niż inwestor, który planuje coś wybudować i sprzedać w ciągu kilku najbliższych lat.

W połowie lat 90. wprowadzono nową ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Był tam zapis, w wyniku którego plany miejscowe opracowane wcześniej, z końcem 2003 roku straciły ważność. Spowodowało to, że tereny straciły plany. Niektórzy uważają, że ta szkodliwa zmiana dokonała się za sprawą urbanistów, którzy chcieli zapewnić sobie więcej pracy. Inni twierdzą, że winne jest lobby lokalnych polityków, ponieważ gdy nie ma planów, to urząd wydaje decyzje o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, dzięki czemu łatwiej można nagiąć wytyczne do potrzeb inwestora.
Duży problemem jest to, że potrzeba ładu przestrzennego jest na dalszym planie w stosunku do innych potrzeb. Często politycy widząc, że jest inwestor, który może sprawić, że gminie przybędą nowe miejsca pracy, są gotowi do daleko idących ustępstw. Poważni inwestorzy, którzy myślą o przedsięwzięciach długofalowych, a nie tylko na czas bieżącej koniunktury wolą wiedzieć co im wolno i co może powstać w sąsiedztwie. Działanie oparte na założeniu by było jak najłatwiej jest na rękę inwestorom, którzy są nastawieni na szybki zysk. A tacy inwestorzy w przypadku pogorszenia się koniunktury, kiedy strata miejsc pracy jest wyjątkowo dotkliwa i tak się wycofają. Oczywiście plany nie mogą być podporządkowane tylko kwestiom estetyki i kompozycji przestrzeni. Muszą też uwzględniać potrzeby życia gospodarczego. Obecnie dziedziną, która dominuje w planowaniu urbanistycznym, ze szkodą dla innych jest komunikacja. Zapomina się, iż dobra ulica to także przestrzeń do przebywania się a nie tylko do przemieszczania się, a to
ostatnie nie tylko samochodem ale także pieszo.

Przyszłość

Poziom świadomości się podnosi i coraz powszechniej dostrzegamy otaczający nas chaos, więc może w przyszłości planowanie zyska większe znaczenie. Jednak wydaje mi się, że pewien stopień chaosu pozostanie, gdyż jest cechą charakterystyczną niektórych krajów, w tym naszego. Matematyk Mikołaj Bojańczyk porównując Polskę ze Słowacją powiedział, że Polska to biedniejsze Stany Zjednoczone, a Słowacja to biedniejsza Kanada. Przejeżdżając ze Stanów Zjednoczonych do Kanady ma się podobne wrażenie co przejeżdżając z Polski na Słowację. W Polsce i Stanach Zjednoczonych gospodarka przedsiębiorców rozwija się na dużą skalę i przy drodze jest dużo więcej kawiarni, sklepików, moteli, ale jednocześnie droga ma dużo dziur, jest bałagan i nieporządek. Na Słowacji i w Kanadzie drogi są równe, infrastruktura i wszystko, co wspólne działa, natomiast stopień żywotności i przedsiębiorczości jest mniejszy.

Z Hubertem Trammerem rozmawiała Sylwia Mróz, Wirtualna Polska

Hubert Trammer (ur. w 1975 roku) – architekt, prowadzi zajęcia na kierunku architektura i urbanistyka na Wydziale Inżynierii Budowlanej i Sanitarnej Politechniki Lubelskiej. Stały współpracownik Fundacji Twórców Architektury i miesięcznika Architektura-murator, korespondent wychodzącego w Holandii dwumiesięcznika A10- New European Architecture. Juror w międzynarodowych konkursach architektonicznych.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (53)