Wybory w Grecji. Młodzi Grecy, "zdradzeni przez Syrizę", szukają alternatyw
Nikt w Grecji nie jest w stanie do końca odpowiedzieć na pytanie, jak zagłosuje w niedzielę w wyborach parlamentarnych młode pokolenie, które do niedawna w większości stało murem za lewicową Syrizą i jej charyzmatycznym przywódcą 41-letnim Aleksisem Ciprasem.
Wielu młodych Greków chce ukarać Ciprasa za to, że tak łatwo porzucił ideały, którym sam hołdował od 16 roku życia. Ci planują oddać głos na którąś z mniejszych partii lub myślą o bojkocie wyborów. Są jednak i tacy, którzy mimo wszystko ponownie poprą byłego premiera.
- Będę głosować na Syrizę, bo nie widzę żadnej innej opcji - mówi 30-letni Manos, reżyser filmowy mieszkający w znanej anarchistycznej dzielnicy Aten, Exarchi. - Nie będę przecież głosować na Meimarakisa [przywódcę Nowej Demokracji], bo taki wybór to powrót do przeszłości. Cipras był naiwny, popełnił dużo błędów, ale to najlepszy wybór z tych złych, przed którymi stoimy.
Manos jest w dobrej sytuacji finansowej, bo ma i mieszkanie, i pracę. W lipcowym referendum głosował przeciwko pakietowi pomocowemu oferowanemu Grecji przez euroland w zamian za drastyczne cięcia budżetowe i reformy. Decyzja Ciprasa, który pomimo zwycięstwa obozu "Nie" zaakceptował ciężkie warunki Brukseli, była dla niego zaskoczeniem. Woli jednak dać jeszcze jedną szansę Syrizie niż zmarnować swój głos na jedną z mniejszych partii lewicowych, które i tak nie mają szans na znalezienie się w parlamencie. Poza tym, uważa, że póki co Grecja powinna zostać w strefie euro.
Całkowitym przeciwieństwem Manosa z Aten jest 22-letni Manos studiujący fizykę na Uniwesytecie Arystotelesa w Salonikach, który mówi, że w ogóle nie będzie głosować.
- Raz dałem się nabrać i uczestniczyłem w tej politycznej farsie, w czasie referendum, bo uważałem, że straszenie nas wyjściem z euro przez Brukselę było idiotyczne - mówi Manos z Salonik. - Trzeba było na to jakoś zareagować i dlatego głosowałem na "nie". Ale to był pierwszy i ostatni raz. Cipras jest takim samym oszustem jak i inni politycy. Więcej nie będę sobie tym zawracać głowy. Mam egzaminy, chcę zdać na tyle dobrze, żeby dostać się na magisterkę, tylko to mnie teraz interesuje.
Stojąca obok Manosa, 21-letnia Maria, studentka teologii, uważa jeszcze inaczej. Mówi, że pójdzie głosować, ale jeszcze nie wie na kogo. Na pewno nie będzie to jednak ani Syriza, ani jakaś inna większa partia, taka jak socjalistyczna PASOK czy konserwatywna Nowa Demokracja.
Z sondaży przedwyborczych wynika, że przynajmniej część z byłych zwolenników Syrizy, znajdująca się w przedziale wiekowym od 18 do 34 roku życia, będzie prawdopodobnie głosowała na skrajnie prawicową Złotą Jutrzenkę. Partia ta w swoim programie wyborczym obiecuje między innymi darmową edukację, służbę zdrowia oraz większą liczbę miejsc pracy w sektorze publicznym. Są to obietnice populistyczne, których neofaszystowka, antyimigrancka Złota Jutrzenka nie będzie w stanie dotrzymać, ale póki co mogą nęcić młodych Greków, wśród których ponad połowa nie ma szans na zatrudnienie.
Przyparta do muru Maria przyznaje, że istotnie rozważa możliwość zagłosowania na tę partię. Uważa, że w pewnym sensie taki wybór byłby odzwierciedleniem poczucia beznadziejności, jakie ją ostatnio ogarnęło, a także protestem przeciwko załamaniu się ideologii Syrizy, która do niedawna symbolizowała dla niej partię nadziei. W czasie referendum Maria aktywnie rozdawała ulotki i uczestniczyła w protestach obozu "Nie".
- Wypaliłam się - mówi smutnie Maria. - Oszukali nas, wykorzystali nasz zapał, należy im się nauczka.
Jej koleżanka z roku Ellada potwierdza, że także czuje się przez Syrizę oszukana, ale jej recepta na przetrwanie jest oparta na planie wyjazdu za granicę. - Jak tylko skończę studia, to stąd wybywam - mówi Ellada. - Już teraz nawiązuję kontakty i uczę się języków. W Grecji dla naszego pokolenia nie ma ani pracy, ani przyszłości.
Według sondażu przedwyborczego opublikowanego na początku września przez niezależny dziennik Ethnos, 18.6 proc. młodych Greków w przedziale wiekowym od 18 do 34 roku życia będzie głosować na Syrizę (w styczniu tego roku było ich 30 proc.), 7 proc. wybory zbojkotuje, a 14 proc. jest niezdecydowana.
Zdaniem Kostasa Jordanidisa, znanego komentatora politycznego, piszącego dla konserwatywnej gazety "Kethimerini", sondaże przedwyborcze nie ukazują jednak wiarygodnego przekroju opinii młodego pokolenia, ponieważ są one głównie przeprowadzane za pomocą rozmów telefonicznych w sieci telefonii stacjonarnej, podczas gdy młodzi ludzie nie tylko rzadko przebywają w domu, ale także zwykle używają raczej komórek. Jordanidis zgadza się jednak generalnie z opinią, że Syriza straciła wielu ze swoich młodszych zwolenników.
To samo mówi Michalis Spurdalakis, wykładowca nauk politycznych na Uniwersytecie Ateńskim i jeden z założycieli Syrizy.
- W praktyce młodzieżowa organizacja Syrizy już nie istnieje - przyznaje Spurdalakis. Tłumaczy, że centralny komitet organizacji młodzieżowej Syrizy już na początku września ogłosił, że nie udzieli poparcia partii w tych wyborach. Stało się tak już po tym, jak stracił dwie trzecie swoich członków.
- Część z nich przeniosła się do partii Jedność Ludowa, która oderwała się od Syrizy, część jeszcze nie podjęła decyzji, co będzie robić dalej - mówi Spurdalakis, który ma jednak nadzieję, że przynajmniej niektórzy wrócą na łono partii, kiedy uzmysłowią sobie, że mimo wszystko może ona być dla nich najlepszą alternatywą.
- Syriza jest osłabiona, bo przegrała wojnę, ale nie możemy się poddać. Musimy walczyć dalej - mówi Spurdalakis.
Manos Papazoglu z Uniwersytetu Peloponeskiego nie jest jednak optymistą. - W styczniu Syriza symbolizowała młodość, nadzieję zmiany na lepsze. Teraz straciła ten wizerunek. Bardzo rzadko w Europie można zobaczyć zjawisko tak szybkiej utraty kapitału politycznego, jak stało się to w przypadku Syrizy - komentuje Papazoglu.
Według jednego z ostatnich sondaży, przeprowadzonego dla stacji telewizyjnej ANT1, Syriza może liczyć na 24,5 proc. poparcia. Na Nową Demokrację swój głos deklaruje oddać 24 procent badanych. Na trzecim miejscu uplasowała się Złota Jutrzenka.
Z Aten i Salonik Agnieszka Rakoczy, Polska Agencja Prasowa