WAŻNE
TERAZ

Zabójstwo Ziętary. Jest wyrok sądu

Wojujący buddyzm na Sri Lance. Mroczne oblicze "religii pokoju"

Wojujący buddyzm zyskuje na Sri Lance coraz więcej sojuszników. Mnisi w szafranowych szatach walczą jednak nie na rzecz religii, tylko w obronie własnych interesów - pisze z Kolombo korespondent WP Tomasz Augustyniak.

Konwencja radykalnej buddyjskiej organizacji BBS na Sri Lance
Źródło zdjęć: © AFP | LAKRUWAN WANNIARACHCHI
Tomasz Augustyniak

Aluthgama, południowa Sri Lanka, czerwiec ubiegłego roku. Na wiecu zorganizowanym przez organizację Bodu Bala Sena wrze. Jeden z przywódców BBS, mnich Galagoda Aththe Gnanasara, rzuca antymuzułmańskie hasła. Kilka dni wcześniej samochód, którym podróżował buddyjski duchowny, został zaatakowany przez dwóch młodych wyznawców islamu. - Ciągle mamy w tym kraju syngaleską policję, mamy syngaleskie wojsko. Odtąd, jeśli jakikolwiek muzułmanin albo inny obcy tknie Syngaleza, to będzie jego koniec! - krzyczy duchowny.

Tłum jest wzburzony. Część uczestników wiecu przyjechała z zewnątrz, niektórzy są uzbrojeni. Kiedy Gnanasara kończy mówić, rozwścieczeni ludzie ruszają w stronę osiedli zamieszkałych przez muzułmanów, wznosząc antyislamskie hasła. Obrzucają domy kamieniami, wyciągają przerażonych ludzi z autobusów. Wkrótce płoną splądrowane muzułmańskie sklepy. Na wyspie wybuchają największe od lat starcia religijne. Żeby je ugasić, trzeba użyć gazu i wprowadzić godzinę policyjną. Bilans walk: kilka zastrzelonych osób i kilkadziesiąt rannych. Zachodni świat ze zdumieniem patrzy na nowe dla siebie zjawisko - agresywny, nacjonalistyczny buddyzm.

Buddyjska siła

Choć w Europie buddyzm nie kojarzy się z nacjonalizmem i agresją, to w Azji czasami idzie z nimi w parze. Ruchy nacjonalistyczne, które usprawiedliwiały przemoc koniecznością osiągnięcia wyższego dobra, pojawiły się na kolonialnym Cejlonie już w XIX wieku. Po odzyskaniu niepodległości w 1948 roku radykalni buddyści starali się o przywileje dla siebie i uznanie wyspy za czysto buddyjską. Kiedy premier Solomon Bandaranaike zaczął działać wbrew interesom kleru, w 1959 został zastrzelony przez buddyjskiego mnicha. Duchowni wywalczyli ostatecznie dla swojej religii nadrzędną pozycję, którą zagwarantowała konstytucja z 1978 roku.

Syngaleski nacjonalizm przybrał jeszcze na sile w czasie 26-letniej wojny domowej, ale mnisi zaczęli się bezpośrednio angażować w politykę dopiero na przełomie XX i XXI wieku. W 2004 roku założyli Partię Narodowego Dziedzictwa (Jatika Hela Urumaya, JHU), która w kraju, gdzie buddyzm wyznaje trzy czwarte mieszkańców, miała za zadanie chronić tę religię przed zakusami obcych. To z niej wywodzi się Bodu Bala Sena (BBS), której nazwę można przetłumaczyć jako "Brygady Buddyjskie" albo "Buddyjską Siłę".

Organizacja powstała w 2012 roku, trzy lata po wygranej przez stronę rządową wojnie domowej z wyznającymi hinduizm tamilskimi separatystami. Zapowiada duchowe odrodzenie buddyzmu, podkreślając, że Sri Lanka powinna być krajem syngaleskim i buddyjskim, nie zaś wieloetnicznym i wieloreligijnym. Galagoda Aththe Gnanasara wielokrotnie opowiadał się przeciwko demokracji i ostrzegał przed muzułmańskim i chrześcijańskim fundamentalizmem, zarzucając przedstawicielom tych religii, że starają się nawracać Syngalezów. Mimo dominacji religii buddyjskiej w życiu publicznym, BBS domaga się dla niej jeszcze większej roli. Od początku w jej wiecach biorą udział tysiące mnichów i dziesiątki tysięcy świeckich.

W obronie interesów

Niemal rok przed wydarzeniami z Aluthgamy prowadzony przez mnichów tłum obrzucił kamieniami meczet w Kolombo, domagając się jego przeniesienia. Agresywni buddyści demolowali też protestanckie kościoły. Galagoda Aththe Gnanasara był dwukrotnie aresztowany pod zarzutem wzniecania nienawiści religijnej i brania udziału w nielegalnych zgromadzeniach, podczas gdy jego zwolennicy otwarcie nawoływali do przemocy. Przekonują współwyznawców do bojkotu muzułmańskich sklepów i towarów, rozpowszechniają antyislamską propagandę w internecie i obrażają buddystów wiążących się z wyznawcami innych religii.

Na pytania dlaczego to robią, odpowiadają, że czują się zagrożeni. - Chociaż w kontekście lankijskim buddyści są większością, to w globalnym pozostają w mniejszości. Musimy bronić naszej religii i samych siebie - mówił w telewizji Al-Dżazira Dilantha Withanage, jeden z liderów organizacji. Takie stanowisko może być reakcją na powiększającą się rolę islamu na świecie i wywodzący się z Bliskiego Wschodu terroryzm. Jednak żaden z krajów w których dominuje buddyzm, gdzie wyznawcy Allaha są liberalni i pokojowo nastawieni, nie jest bezpośrednio zagrożony islamskim ekstremizmem.

Oglądaj też: Świat pomoże Sri Lance

Nirmal Dewasiri, historyk z Uniwersytetu w Kolombo, uważa, że prawdziwych przyczyn należy szukać gdzie indziej. - Syngalescy biznesmeni są antyislamscy, bo wyznający tę religię konkurenci często radzą sobie na rynku lepiej od nich - mówi. Z kolei radykalni mnisi podgrzewają emocje, bo potrzebują nowych wrogów, żeby utrzymać swoje wpływy. - Po wojnie powstała ideologiczna próżnia. Nastroje skierowane przeciwko Tamilskim Tygrysom nie mogły być już eksploatowane, pojawiły się więc slogany antymuzułmańskie - wyjaśnia Dewasiri.

Dotąd działacze BBS mieli milczące poparcie policji, bo chronił ich potężny Gothabaya Rajapaksa, brat byłego prezydenta i sekretarz obrony kraju. Dzisiaj nie jest to już jednak na rękę nacjonalistycznemu obozowi Rajapaksów, którzy odżegnują się od zbyt radykalnej BBS. Gdyby ją otwarcie poparli, mogliby stracić głosy muzułmanów i umiarkowanych Syngalezów.

Zawstydzający spektakl

Grupy pokojowo nastawionych buddystów dały już znać o swoim niezadowoleniu, oskarżając BBS o kompromitowanie religii, która nie zaleca używania przemocy. Nie podoba im się, że mnisi w szafranowych szatach wychodzą na ulice i wykrzykując nienawistne hasła wdają się w przepychanki. Od poglądów radykałów odcina się też część kleru. Ci argumentują wprawdzie, że stosując przemoc walczą o wyższe dobro. Ale ich przeciwnicy obawiają się, że wizerunek buddyzmu jako religii pokoju, przebaczenia i umiarkowania zostanie raz na zawsze pogrzebany.

Lokalna anglojęzyczna gazeta "Sunday Observer" pisała niedawno o "zawstydzającym spektaklu z mężczyznami w żółtych szatach walczącymi na ulicach, wspinającymi się na barykady i ścierającymi się z policją". Krytykowała też ignorancję działaczy BBS. Jeden z nich twierdził, że Budda urodził się i żył na Sri Lance, choć istnieją twarde historyczne dowody, że pochodził z dzisiejszego Nepalu, a nauczał na terenie Indii. Zdaniem autorów takie działania szkodzą buddyzmowi.

Jego wojowniczy odłam w najlepsze rozwija się nie tylko na Sri Lance, ale również w krajach takich jak Tajlandia i Birma. Mnisi starają się tam odgrywać ważną rolę w bieżącej polityce, chcąc zabezpieczyć swoje interesy w sekularyzującym się społeczeństwie. Coraz częściej wychodzi jednak na jaw wystawne życie duchownych w szafranowych sukniach i przypadki wykorzystywania seksualnego w klasztorach.

Ostatecznie przyszłość tej religii zależy od azjatyckich społeczeństw. Mogą pójść albo drogą unitaryzmu, ignorując interesy mniejszości i powiększając wpływy buddyzmu, albo postawić na pokojowe współistnienie wielu narodowości i religii. Lankijczycy mają o tym zdecydować podczas zaplanowanych na lato wyborów.

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Prezydent Portugalii nagle się źle poczuł. Trafił do szpitala
Prezydent Portugalii nagle się źle poczuł. Trafił do szpitala
"Prezydent nie jest Bogiem". Czarzasty zaostrza konflikt
"Prezydent nie jest Bogiem". Czarzasty zaostrza konflikt
Sikorski uderza w Nawrockiego. "Nie, bo nie"
Sikorski uderza w Nawrockiego. "Nie, bo nie"
Zabójstwo Ziętary. Jest wyrok sądu
Zabójstwo Ziętary. Jest wyrok sądu
Rosjanie planowali wcześniej atak na polską kolej. Kulisy śledztwa
Rosjanie planowali wcześniej atak na polską kolej. Kulisy śledztwa
Zakopane walczy ze śniegiem. Tony wywiezione
Zakopane walczy ze śniegiem. Tony wywiezione
Podziały wśród sojuszników. Historia amunicją dla rosyjskiej dezinformacji
Podziały wśród sojuszników. Historia amunicją dla rosyjskiej dezinformacji
Rośnie napięcie wokół Wenezueli. Maduro mobilizuje armię
Rośnie napięcie wokół Wenezueli. Maduro mobilizuje armię
Poranek Wirtualnej Polski. Gościem programu Katarzyna Lubnauer
Poranek Wirtualnej Polski. Gościem programu Katarzyna Lubnauer
Zabójstwo Jarosława Ziętary. Sąd ma ogłosić prawomocny wyrok
Zabójstwo Jarosława Ziętary. Sąd ma ogłosić prawomocny wyrok
"Trudno o większy cynizm". Media wprost o konsultacjach w Berlinie
"Trudno o większy cynizm". Media wprost o konsultacjach w Berlinie
Prawnicy szykują się do obrony. Luigi Mangione wraca na salę sądową
Prawnicy szykują się do obrony. Luigi Mangione wraca na salę sądową