"Wkurzyło mnie to". Cezary Żak odpowiada hejterom
Cezary Żak pochwalił się na Facebooku zdjęciem z Marszu Wolności. Czyn aktora wywołał falę hejtu i negatywnych komentarzy. - Wkurzyło mnie to. Hydraulik, stolarz, nauczycielka mają prawo, a ja nie mam? A dlaczego? - komentuje Żak. I dodaje: - Kiedyś mi się wydawało, że aktorzy powinni się trzymać z boku, ale po tym, jak widzę, co się dzieje, to nie. Trzeba wstać.
O zamieszaniu wokół aktora pisaliśmy kilka dni temu. Wywołało je wyznanie: "Byłem na Marszu Wolności, bo przyzwoitość nakazuje. Imponujące, że tyle ludzi uśmiechniętych i życzliwych sobie". Oraz to zdjęcie:
Pod postem pojawiło się mnóstwo negatywnych komentarzy. - Nie spodziewałem się takiego hejtu. Ta sytuacja jest kolejnym dowodem na to, jak społeczeństwo jest bardzo podzielone - komentował aktor w rozmowie z WP.
"Mylą rzeczywistość z fikcją. To przerażające"
Teraz w wywiadzie z Agnieszką Kublik z "Gazety Wyborczej" mówi więcej. - Ostatnio rzadko widziałem Polaków uśmiechniętych, a życzliwych sobie nie pamiętam. Wyczułem przez moją skórę, że to byli ludzie sobie bliscy. Ale trudno, by nie byli sobie bliscy - komentuje, odnosząc się do Marszu Wolności.
Jak uzasadnia falę hejtu pod swoim adresem? - "Ranczo" oglądają mieszkańcy wsi, małych miast i inteligencja miast największych w Polsce. Im się coś zawaliło w moim wizerunku - myśleli, że ja jestem ich. Mylą rzeczywistość z fikcją. To przerażające, że nie potrafią oddzielić aktora od postaci - stwierdził Żak.
"Czuję, że wciskają mi jakąś głupotę"
Nie zabrakło gorzkich słów pod adresem PiS-u. W ocenie aktora, partia ta "kupuje ludzi za pieniądze". - Ludzie, jak im się da pieniądze, będą cierpliwie stali na straży - komentował.
I wyjaśnił: - Ja na poczatku, jak PiS przejęło rządy, powiedziałem do kolegów: "dajmy im szansę". Potem pan w smażalni ryb, w której się zatrzymuję w drodze na Mazury, opowiedział mi historię, jak pan z pobliskiej wsi pracował na kasie, miał czwórkę dzieci, zarabiał 1500 zł i zrezygnował z pracy, bo dostał 1500 zł za darmo od państwa. I on powiedział: "myśli pan, że te pieniądze poszły na dzieci?". Dochodzą do mnie głosy z Polski prowincjonalnej, że niestety większość tych pieniędzy jest przeznaczona na inne rzeczy.
- Strona rządząca nie przemawia prawdziwie. Coś czuję jakiś fałsz. Czuję, że wciskają mi jakąś głupotę - podsumował Żak.