Biskup Mering współpracował z SB?
Ordynariusz włocławski, biskup Wiesław Mering, został zarejestrowany jako tajny współpracownik SB - ujawnia "Rzeczpospolita". Z akt Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że duchowny współpracował też z PRL-owskim wywiadem podczas pobytu we Francji. Biskup zaprzecza, by był agentem.
Akt dotyczących tajnego współpracownika "Lucjana", bo taki pseudonim miał nosić ksiądz Mering, do tej pory nie odnaleziono. Zachowały się jednak dokumenty Departamentu i PRL-owskiego wywiadu. Można w nich znaleźć informacje nie tylko o pracy agenturalnej za granicą, ale też w kraju.
Z akt tych wynika, że duchowny został zwerbowany w drugiej połowie lat 70-tych. W uzasadnieniu napisano, że posiada on rozległe kontakty z księżmi z diecezji chełmińskiej, studiującymi na wyższych uczelniach katolickich oraz z kadrą naukową tych uczelni. W tym okresie przekazywał służbie wartościowe informacje o sytuacji w diecezji, a także o kadrze naukowej Seminarium Duchownego w Pelplinie - wynika z dokumentów "Lucjana".
W 1976 roku proces pozyskiwania księdza Meringa miał zostać zakończony "poprzez świadomy wybór pseudonimu i chęć kontynuowania spotkań oraz dalszego udzielania informacji na tematy interesujące SB". Jak wynika z dokumentów, do których dotarła "Rzeczpospolita", w czasie współpracy duchowny nie był wynagradzany, otrzymywał jednak "nagrody rzeczowe", na przykład za ukończenie pracy doktorskiej.
Osobisty sekretarz biskupa Meringa, ksiądz Sławomir Deręgowski powiedział "Rzeczpospolitej", że ordynariusz włocławski wielokrotnie zapewniał, że nie był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa i nie ma w tej sprawie nic do dodania. Jednak Jan Żaryn z IPN uważa, że ze zgromadzonych dokumentów jasno wynika, iż duchowny był świadomym współpracownikiem. (IAR)