Tysiące osób pożegnały Grechutę
Marek Grechuta został pochowany w
Alei Zasłużonych na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Tysiące wielbicieli twórczości piosenkarza, kompozytora i poety
towarzyszyło mu w ostatniej drodze, składało na jego grobie
kwiaty, głównie białe i czerwone róże.
Zobacz galerię:
Pogrzeb Marka Grechuty
Piosenkarz, kompozytor i poeta Marek Grechuta zmarł w Krakowie 9 października. Na jego pogrzeb, obok rodziny, przyjaciół i znajomych, przybyło kilka pokoleń słuchaczy jego piosenek. Trumnę z ciałem Marka Grechuty przez chwilę nieśli przyjaciele z Piwnicy Pod Baranami.
Ceremonia na cmentarzu była bardzo skromna. Grób kompozytora, piosenkarza i poety znajduje się w pobliżu grobów Piotra Skrzyneckiego i Barbary Kwiatkowskiej-Lass. Podczas ceremonii pogrzebowej kompozytor, współzałożyciel zespołu Anawa Jan Kanty Pawluśkiewicz pożegnał swojego przyjaciela słowami wiersza Leszka Aleksandra Moczulskiego.
"Nas wielka cisza dziś dotyka, okryta bielą obłoków. Muzyka Twa nie ustanie, ze swoją zwiewną lekkością" - brzmiał fragment wiersza.
Obecny na uroczystości prezydent Krakowa Jacek Majchrowski mówił, że Marek Grechuta "był osobą, która swą twórczością uczyła miłości, pokory, wrażliwości i kultury". Bez niego Kraków będzie innym miastem. Pustka, którą zostawił przez długie lata nie będzie wypełniona - mówił Majchrowski.
Wcześniej w Bazylice Mariackiej odprawiona została msza pogrzebowa. Kiedy ze świątyni wynoszono pokrytą białymi kwiatami trumnę z ciałem artysty, rozległy się dźwięki jego piosenki "Ocalić od zapomnienia", a zgromadzeni bili brawo.
Artystę żegnali najbliżsi - żona Danuta i syn Łukasz, przyjaciele, znajomi i wielbiciele twórczości. W tłumie osób wypełniających bazylikę znaleźli się m.in. artyści Piwnicy pod Baranami, Artur Rojek z zespołu Myslowitz, poeta Leszek Aleksander Moczulski, wieloletni przyjaciel i współzałożyciel zespołu Anawa Jan Kanty Pawluśkiewicz. Wiele osób przyszło z białymi lub czerwonymi różami.
Prezydent Lech Kaczyński za wybitne zasługi dla kultury polskiej i za osiągnięcia w działalności artystycznej przyznał Markowi Grechucie pośmiertnie Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenie odebrała z rąk szefowej gabinetu prezydenta RP Elżbiety Jakubiak żona artysty tuż przed rozpoczęciem mszy pogrzebowej w bazylice. Artyści Piwnicy pod Baranami odśpiewali pieśń "Przychodzimy, odchodzimy".
Proboszcz parafii pw. Najświętszego Salwatora, ks. Stefan Misiniec żegnając artystę, mówił, że Marek Grechuta "budował tęsknotę za dniami, których jeszcze nie znamy" i niósł ludziom nadzieję.
Duchowny zacytował słowa piosenki Grechuty - "ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy". W słowach tych ukryta jest głęboka intuicja i radość życia - powiedział ks. Misiniec. Odwołując się do tytułu ostatniej płyty artysty "Niezwykłe miejsca", pokreślił: W tworzeniu tych miejsc Marek Grechuta miał udział, niosąc ludziom przesłanie nadziei. I z tym przesłaniem Kraków zostanie na zawsze. Msza pogrzebowa artysty miała niezwykle podniosłą oprawę. Uświetnili ją swym śpiewem Elżbieta Towarnicka i artyści Piwnicy pod Baranami, którzy odśpiewali także słynną piwniczną "Dezyderatę". Na koniec mszy zabrzmiały dźwięki jednego z największych przebojów Marka Grechuty "Ocalić od zapomnienia". Zebrani w bazylice mieli łzy w oczach i brawami żegnali niesioną ku wyjściu trumnę.
Na pogrzeb słynnego piosenkarza przyjechał m.in. 58-letni Andrzej z podkrakowskich Dobczyc, dziennikarz sportowy. Miałem to wyjątkowe szczęście znać osobiście Marka od ponad 30 lat i bywać w jego białym domu na podkrakowskich wzgórzach. Marek Grechuta był wyjątkową postacią. Bywał wśród ludzi na zasadzie gościa, który po odwiedzinach wraca do swego artystycznego mikrokosmosu, gdzie królowała poezja, muzyka, malarstwo. Tajemniczy, nad wyraz twórczy, wielokrotnie zagubiony w odmętach życia, artysta niepowtarzalny, dający się porównać jedynie do Czesława Niemena - wspominał.
Jego piosenki mają w sobie pewną magię, są niezwykłe, tak jak on sam był niezwykłym twórcą. Wielka szkoda, że nie będzie więcej nowych piosenek w jego wykonaniu- powiedział 24-letni student z Nowej Huty.
Towarzyszyć artyście w jego ostatniej drodze postanowił też inny mieszkaniec Nowej Huty, 31-letni Bogdan. Dosyć rzadko ostatnio słuchałem jego utworów, ale uważam, że był wielkim artystą. Nie znałem go osobiście, chociaż raz byłem na jego koncercie, gdy śpiewał w Nowej Hucie na spotkaniu z Lechem Wałęsą. Nie zapomnę do końca życia, jak reagowaliśmy wtedy na słowa jego piosenki "Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy - powiedział.
Wieczorem miłośnicy twórczości Grechuty oraz artyści uczestniczący w 42. Studenckim Festiwalu Piosenki spotkają się w Klubie pod Jaszczurami, by wspominać zmarłego artystę i śpiewać jego piosenki. O 22.00 w klubie Pod Jaszczurami rozpoczną się spontanicznie zorganizowane zaduszki. Młodzi wykonawcy zaśpiewają na nich piosenki Marka Grechuty.
Szef Studenckiego Festiwalu Piosenki Jacek Wilczyński tłumaczy, że zorganizowanie takiego spotkania było obowiązkiem. Marek Grechuta był laureatem Festiwalu, ale on tej imprezie dał więcej niż otrzymał. To człowiek, który przez lata kształtował wrażliwość kolejnych pokoleń laureatów tego festiwalu. To człowiek, który właściwie był Studenckim Festiwalem Piosenki - powiedział Wilczyński. Wstęp na koncert jest wolny.
Marek Grechuta (ur. 1945 r.) był z wykształcenia architektem. Debiutował w 1967 r., zdobywając podczas VI Ogólnopolskiego Studenckiego Konkursu Piosenkarzy w Krakowie II nagrodę w kategorii wokalistów. Dwukrotnie zdobył nagrodę główną na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu - za "Korowód" w 1971 r. i za "Hop, szklankę piwa" w 1977 r. Podczas "Opola 2006" Marek Grechuta uhonorowany został nagrodą Grand Prix za całokształt twórczości.
Przez wiele lat Grechuta współpracował z Piwnicą pod Baranami. Ostatnia jego płyta zatytułowana "Niezwykłe miejsca", ukazała się w 2003 r. W tym samym roku nagrał z zespołem Myslovitz piosenkę "Kraków".