Tusk: moje orędzie kosztowało ok. 10 tys. zł
Donald Tusk poinformował, że produkcja jego piątkowego orędzia przez firmę zewnętrzną kosztowała ok. 10 tys. zł. Jego zdaniem, to 20 tys. zł mniej niż wynosiłby koszt takiej produkcji w TVP. Premier zapowiedział szczegółową informację na ten temat. Rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka sprecyzowała, że całkowity koszt produkcji orędzia premiera wyniósł 11 tysięcy 36 złotych.
Było bardzo mało czasu na przygotowanie i zorganizowanie orędzia przed długim weekendem. Zależało nam na tym, żeby orędzie było sprawnie nagrane przez ekipę do której mamy stuprocentowe zaufanie. W związku z tym zdecydowaliśmy się na zamówienie pracy u firmy zewnętrznej - wyjaśniła Agnieszka Liszka. Jak dodała, firma nie została wybrana w przetargu, ponieważ kwota zamówienia była bardzo niska.
Orędzie szefa rządu - jak poinformował poniedziałkowy "Dziennik" - przygotowała firma ATM Grupa, znana m.in. z produkcji serialu "Świat według Kiepskich".
Donald Tusk, tłumacząc w TVN24 dlaczego zdecydował się na usługi prywatnej firmy, a nie skorzystał z możliwości produkcji przez TVP, podkreślił, że dla niego ważne jest, by orędzie było przygotowane tanio i sprawnie.
Pytany, czy telewizja publiczna nie przygotowałaby orędzia za darmo, odparł, że nie ma bezpłatnej telewizji publicznej, a on wybierając prywatną firmę zaoszczędził około 20 tys. zł, bo produkcja w TVP jest droższa.
Z punktu widzenia podatnika, obojętne jest, kto produkuje takie orędzie, ponieważ tak, czy inaczej, podatnik za to płaci. Ja się cieszę, że udało się to zrobić tanio i dobrze - powiedział premier.
Przyznał, że firma nie była wybrana w przetargu, bo - jak podkreślił - tego typu przedsięwzięcia nie podlegają takim obowiązkom. Mówiąc o wyborze firmy podkreślił, że to była kwestia zaufania i dyspozycyjności ludzi "gotowych w święta szybko zrobić taki materiał".
Tusk był też pytany o to czy orędzie nie było zbyt "słodkie" i czy nie brakowało w nim treści.
To, że staram się wobec ludzi, szczególnie tych, którzy mają potrzeby, być człowiekiem możliwie delikatnym i że nie używam rekwizytów w orędziu typu "gej z Kanady", "Erika Steinbach" czy "mapa z '39 roku", to w mojej ocenie nie musi znaczyć, że treść takiego wystąpienia, nie będąc agresywną, nie niesie ze sobą treści. Ja w ogóle uważam, że jest całkowicie odwrotnie - odpowiadał szef rządu.
Jak podkreślił, w pięciominutowym wystąpieniu z okazji świąt państwowych nie może referować ustaw.
Orędzie premiera zostało wyemitowane 2 maja w TVP1 i TVN24. Szef rządu mówił w nim m.in. o działaniach na rzecz ludzi starszych (wymienił m.in. program przywracania do pracy osób po 50. roku życia, utworzenie rezerwy emerytalnej w programie prywatyzacji) oraz na rzecz dzieci i młodzieży (poruszył takie sprawy jak dożywianie, walkę z przemocą wobec najmłodszych, zapewnienie dostępu do internetu i komputerów, sport)
.
Jeszcze przed emisją wystąpienia Tuska media spekulowały, że premier zdecydował się na wynajęcie firmy zewnętrznej do produkcji orędzia, bo gdy zwrócił się do TVP w tej sprawie, wyznaczono do współpracy Patrycję Kotecką. Rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka zaprzeczyła, jakoby to było powodem skorzystania z usług firmy prywatnej.