To on porwał sześciomiesięczną Magdę?
Policjanci wciąż poszukują sześciomiesięcznej Magdy. W czwartek śledztwo przejęła od sosnowieckiej prokuratury rejonowej Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Publikujemy portret pamięciowy mężczyzny, który mógł przyczynić się do zniknięcia dziecka. Portret sporządzili eksperci z biura detektywistycznego Krzysztofa Rutkowskiego, który zaangażował się w sprawę.
27.01.2012 | aktual.: 28.01.2012 16:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Tej sprawy jestem pewien, jak żadnej innej"
Detektyw Rutkowski, który zaangażował się w sprawę wyjaśnienia okoliczności zaginięcia dziewczynki mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że wierzy w pozytywne zakończenie sprawy. - Jeszcze nigdy nie byłem takim optymistą, a pomagałem w kilku sprawach dotyczących porwań dzieci - mówi detektyw.
- W prace zaangażowałem swoich najlepszych specjalistów, w razie potrzeby jestem w stanie uruchomić nawet sto osób - zapowiada detektyw.
Pytany o powody uprowadzenia Magdy, mówi, że z pewnością nie chodziło o handel organami. - To zbyt małe dziecko, nie ma wystarczająco rozwiniętych organów, by ktoś decydował się na taki czyn. Bardziej prawdopodobne jest to, że ktoś z otoczenia rodziny mógł upatrzyć sobie dziecko, spodobało mu się, więc porwał - mówi Wirtualnej Polsce detektyw.
W sumie Rutkowski bierze pod uwagę cztery hipotezy. Według pierwszej niemowlę ukradł samotny mąż i ojciec, zrozpaczony tym, że sam stracił niedawno własne dziecko i żonę. Druga wersja zakłada, że Madzię porwali kobieta i mężczyzna, którzy sami nie mogą mieć dzieci. Trzecia mówi o tym, że półroczną Magdę mógł porwać ktoś znajomy, członek dalszej rodziny lub osoba z otoczenia rodziców dziewczynki. Ostatnia wersja zakłada, że, że była to tzw. kryminalna adopcja, czyli np. małżeństwo Polaków zamieszkałych za granicą, postanowiło uprowadzić i przywłaszczyć sobie wypatrzone niemowlę.
Kategorycznie wyklucza, by rodzina mogła być zamieszana w porwanie. - Poznałem tych ludzi, wiem, że nie zrobiliby dziecku nic złego. Bardzo skrzywdziły ich dzisiejsze publikacje tabloidów, sugerujące, że coś ukrywają - dodaje detektyw.
Pytany o to, czy dziecko mogło zostać wywiezione do innego kraju, mówi: - Tego nie da się wykluczyć. Od Sosnowca do granicy jest zaledwie sto kilometrów, wszystko jest możliwe - podkreśla.
Wszystkie osoby, które mogą posiadać jakiekolwiek informacje w tej sprawie, proszone są o kontakt z sosnowieckimi policjantami - tel. 32 296 12 55, lub z najbliższą jednostką policji - tel. 997.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska