Tajemnica "żony" Stefana Żeromskiego - nowe dokumenty
O dwóch żonach Stefana Żeromskiego i innych faktach rzucających nowe światło na biografię pisarza, a także na jego życie uczuciowe i rodzinne - mówi prof. Zdzisław Jerzy Adamczyk z Kielc na podstawie odkrytych przez siebie dokumentów.
Prof. Zdzisław Adamczyk przez ponad piętnaście lat przygotowywał do druku listy autora "Popiołów". Dotychczas opublikowano pięć tomów listów, ostatni - szósty - ukaże się wkrótce.
Badacza najbardziej zaskoczyła, jak powiedział, prawda o drugim związku pisarza - z Anną Zawadzką, matką Moniki Żeromskiej. Formalnie Żeromski miał tylko jedną żonę - Oktawię. Z Anną - wbrew temu, co piszą biografowie - nigdy nie wziął ślubu, chociaż traktował ją jak żonę. W testamencie napisał, iż "z całą świadomością" uznaje ją za żonę "wbrew wszelkiej innej opinii, która by związek ten inaczej traktować zamierzała".
"Odkrycie, iż Żeromski żył z Anną w wolnym związku było dla mnie zaskoczeniem, ale niezbyt wielkim - mówi prof. Adamczyk - bo w tamtych czasach związków takich było niemało. Bardziej zaskakuje to, że Monika została ochrzczona, jako córka "małżonków Żeromskich" i że legenda o małżeństwie z Anną utrzymywała się aż do śmierci pisarza".
Metryka Moniki, spisana we Florencji 4 lipca 1913 r., informuje, że wobec świadków-rodziców chrzestnych Wandy Filipowiczowej i Włodzimierza Koniecznego, ochrzczono córkę "małżeństwa Żeromskich". Od tej pory Anna używała nazwiska Żeromska, chociaż formalnie nie miała do tego podstaw. W listach podpisuje się jako Anna Żeromska, o Żeromskim pisze jak o mężu, nawet jej matka listy adresuje: "Anna Żeromska".
- Wygląda na to - uważa profesor - że Anna i jej rodzina już w 1913 roku stworzyły na użytek opinii publicznej legendę, którą Żeromski z czasem zaakceptował.
Konsekwencje tego stanu rzeczy dały o sobie znać po śmierci pisarza, gdy organizowano jego pogrzeb. Akt zgonu Żeromskiego został spisany w parafii kalwińskiej, on sam został pochowany na warszawskim cmentarzu ewangelicko-reformowanym, chociaż nie był kalwinem.
- Przypuszczam - mówi prof. Adamczyk - iż Żeromskiego pochowano na cmentarzu kalwińskim właśnie dla podtrzymania owej legendy o jego drugim małżeństwie. Wówczas nierzadko - jeśli nie można było uzyskać rozwodu czy też unieważnić małżeństwa - uciekano się do zmiany wyznania. Gdyby Żeromski przeszedł na kalwinizm - co podobno zamierzał zrobić, ale czego nie zrealizował - dostałby szybko rozwód i mógłby zawrzeć następny związek małżeński".
- Jednak nie chciał lub nie zdążył tego zrobić. Pogrzeb na cmentarzu kalwińskim umożliwiał trwanie legendy; mógł sugerować, iż Żeromski zmienił wyznanie i wziął ślub po raz drugi - zaznaczył profesor.
Według niego, historia ta pokazuje, że możliwa była manipulacja. Wystarczyło dwoje świadków, którzy we florenckim Baptysterium oświadczyli, że przyniesione do chrztu dziecko to "córka małżeństwa Żeromskich", by tak zostało w aktach stanu cywilnego zapisane. Wystarczyło też później oświadczyć, że pisarz jest kalwinem i - został pochowany na cmentarzu kalwińskim.
Jeszcze w 1912 r. Żeromski myślał o rozwodzie z Oktawią, potem jednak chyba z myśli tej zrezygnował. Choć może wydawać się to niezrozumiałe, nie tylko tolerował tę dwuznaczną sytuację, ale nawet ją zaaprobował. Jego postawa w tej sprawie wynikała z pewnością także z troski o pierwszą rodzinę - zwraca uwagę prof. Adamczyk.
Oktawia od lat cierpiała na zaburzenia nerwowe czy wręcz psychiczne; parokrotnie trafiała pod opiekę lekarzy. W listach Żeromskiego z roku 1905 i 1911 zachowały się informacje na ten temat. Wszelkie rozmowy o ewentualnym rozwodzie mogły pogorszyć stan jej zdrowia - sugeruje profesor.
Z kolei syn Żeromskiego, Adaś, od roku 1913 zagrożony był gruźlicą, która w pięć lat później zabiła go w dziewiętnastym roku życia. Do ojca był niezwykle przywiązany.
Gdy w czasie pierwszej wojny światowej i Żeromski, i Oktawia z Adasiem, i Anna z Moniką znaleźli się w Zakopanem, Żeromski usiłował opiekować się obiema rodzinami i obojgiem dzieci, dzielić czas i uczucia między obie rodziny. Oktawia z Adasiem mieszkała wówczas na Bystrem, Anna z Moniką w willi "Władysławka" na Kasprusiach, on sam w willi "Oleńka" na Krupówkach. Między dwiema rodzinami.
Śmierć Adasia w 1918 roku przyniosła dramatyczne rozwiązanie tej sytuacji.
- W potocznej świadomości żyje jednak inna wiedza o drugim "małżeństwie" Żeromskiego. Nawet nie wiedza, lecz legenda. Z książki Hanny Mortkowicz-Olczakowej, a jeszcze bardziej ze spisanych wspomnień Moniki Żeromskiej wyłania się sielankowy obraz życia rodzinnego pisarza, z okresu, w którym mieszkał z Anną i Moniką. Tak jak gdyby od momentu, w którym poznał pannę Annę Zawadzką, zniknęły z jego życia wszelkie smutki i problemy - podkreśla profesor.
Dokumenty przywoływane w edycji listów odsłaniają prawdę odbiegającą od sielanki, nie tak jednoznaczną, bardziej złożoną i znacznie bardziej dramatyczną - dodaje.
Za kilka miesięcy ukaże się - jako 39. tom "Pism zebranych" Żeromskiego - ostatni, szósty, zbiór jego korespondencji, obejmujący lata 1919-1925, a więc ostatnie lata życia i działalności autora "Przedwiośnia". Tak jak poprzednie tomy, przynosi on - według profesora - wiele nowych ustaleń, nowych faktów, nowych dokumentów odnoszących się do życia i twórczości pisarza.
Prof. Adamczyk, który jest związany z uniwersytetem w Kielcach, uważa, że po opublikowaniu listów Żeromskiego trzeba będzie na nowo napisać biografię Żeromskiego, że powinno powstać nowe, uzupełnione i poprawione kalendarium jego życia i twórczości.
- Pełniejsza i bliższa prawdy wiedza o życiu rodzinnym Żeromskiego byłaby zapewne istotnym elementem tego nowego kalendarium, ale nie jedynym elementem nowym, może nawet nie najważniejszym - ocenia.
- Przygotowując objaśnienia do listów - wyznaje prof. Adamczyk - zastanawiałem się niejednokrotnie, czy tę wiedzę, którą zdobyłem "przebijając się i przedzierając" przez liczne dokumenty, upublicznić czy nie. Postanowiłem podzielić się nią, ponieważ, jak sądzę, ujawnienie jej ani nie wyrządzi przykrości zainteresowanym, bo nie ma już ich wśród żywych, ani nie umniejszy ich powagi".
- Ponadto, listy osób wybitnych wydaje się po to, by w świadomości potomnych zapisał się ich obraz możliwie najbogatszy i najprawdziwszy. Mam nadzieję, że wyłaniający się z listów obraz człowieka i pisarza o nazwisku Stefan Żeromski będzie bardziej wielowymiarowy i prawdziwszy niż przed edycją listów - podsumowuje profesor.