"Kolejny cios dla Polski. To porażające"
W najnowszym felietonie dla Wirtualnej Polski prof. Jadwiga Staniszkis krytykuje rozporządzenie minister Barbary Kudryckiej dot. "krajowych ram kwalifikacji dla szkolnictwa wyższego". Zdaniem socjolog, jest to "kolejny cios w etos inteligencji w Polsce". "Porażające jest już to, że oddziela się "nauki humanistyczne" od "nauk społecznych". Pani Kudrycka chce produkować oportunistycznych wykonawców. A nie innowatorów i obywateli" - ocenia prof. Staniszkis.
12.01.2012 | aktual.: 25.01.2012 10:44
Etos inteligencji jako historycznej warstwy społecznej był w Polsce oparty nie tylko na autentycznych profesjonalnych kompetencjach (także w sferze szeroko rozumianej kultury), ale również na przyznawanej sobie (i uznanej przez innych) roli zarządcy narodowymi mitami i twórcy standardów moralnych. Nałożony na siebie obowiązek sprostania wynikającym z tego zobowiązaniom, z nawiązką wyrównał pewną pretensjonalność tej konstrukcji. Bo cena płacona za bycie inteligentem była wysoka, i w czasach rozbiorów i w komunizmie. Półinteligentom zawsze było łatwiej. Ale to właśnie aktywność inteligencji decydowała o przetrwaniu marzeń o Polsce. Tam formowały się elity.
Dziś ów etos otrzymał kolejny cios. A wydawało się, że w warunkach odzyskanej wolności nie ma już zagrożeń. Nagła pauperyzacja towarzysząca urynkowieniu została bowiem szybko przełamana: okazało się, że prawdziwa wiedza i talenty są zawsze w cenie. A fakt, iż społeczeństwo polskie miało (także w okresie komunizmu) wyższe standardy edukacyjne niżby to wynikało z ekonomicznego rozwoju kraju, okazał się głównym kapitałem społecznym Polaków. Ułatwił szybkie przystosowanie się do nowych reguł i indywidualne odnalezienie się w warunkach wysokiego ryzyka. Potem nastąpiła jednak nieudana reforma szkół średnich i programów: masowe testy, słowa-klucze i marne podręczniki, oduczające od myślenia oraz uzależnienie szkół od samorządów (czytaj: lokalnych układów i polityki), co w wielu wypadkach negatywnie wpłynęło na poziom kadry zarządzającej szkołami publicznymi.
A obecnie przyszedł kolejny cios: rozporządzenie pani minister Barbary Kudryckiej z 2 listopada ub. roku (Dz. Ustaw 253) dotyczące "Krajowych ram kwalifikacji dla szkolnictwa wyższego". Wprowadza się tam drobiazgowy opis tego, co dany kierunek ma dać w sferze "wiedzy, umiejętności i kompetencji społecznych". Porażające jest już to, że oddziela się "nauki humanistyczne" (m.in. filozofia i jej historia, etyka, antropologia, nauka o kulturze) od "nauk społecznych" (politologia, prawo, ekonomia, socjologia). I oczywiście od matematyki i fizyki. Mimo iż większość odkryć w tych dziedzinach miało źródło w ontologicznych problemach stawianych przez filozofów.
Ów rozdział będzie miał skutki programowe, organizacyjne i finansowe. Uderza też schematyzm (i wbrew tendencjom światowym wąska specjalizacja) problemów uznanych z istotne w sferze „wiedzy”. A także kolektywizm i prostackie podejście co do listy „społecznych kompetencji”, które ma się uformować w toku studiów, w zakresie nauk społecznych. M.in. cytuję: „potrafi współdziałać w grupie i przyjmować różne w niej role”; „potrafi odpowiednio (kto ma decydować co to znaczy?!!) określać priorytety w realizacji zadań”; „prawidłowo (znów, co to znaczy?) rozstrzygać dylematy zawodowe” oraz (silnie podkreślone) „potrafi myśleć i działać w sposób przedsiębiorczy” (czytaj: wie co leży w jego interesie i tego się trzyma). Nie ma nic o ciekawości, pasji, krytycznym myśleniu, zmienianiu świata na lepszy, nie ma indywidualizmu, ani zobowiązań etycznych i odpowiedzialności wynikających z posiadanej wiedzy.
Po (zaniechanych później) próbach podobnych reform na (drugorzędnych) uniwersytetach w USA Harold Bloom napisał o "zatrzaskiwaniu amerykańskiego umysłu". To dobre określenia na to, co robi Pani Kudrycka u nas. To są kwestie o znaczeniu ustrojowym. Boo szanse Polski zależą głównie od poziomu edukacji. Trudno o tym dyskutować z szefem komisji edukacji w sejmie, bo ten ma ledwo maturę. Pani Kudrycka chce produkować oportunistycznych wykonawców. A nie innowatorów i obywateli.
* Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski*