Staniszkis doradza Kaczyńskiemu - "weźcie ich do PiS"
Gdybym była Kaczyńskim, zaprosiłabym do partii Jana Rokitę, proponując mu stanowisko wiceprezesa. Poparłabym także kandydaturę Czesława Bieleckiego na prezydenta Warszawy - pisze prof. Jadwiga Staniszkis w felietonie dla Wirtualnej Polski.
Prezes PiS nawołuje w swoim liście do lojalności. Ale o co właściwie chodzi? Czy chce mieć partię składającą się z jego nieudolnych klonów (nieudolnych - bo pozbawionych jego woli i inteligencji), przytakujących tam, gdzie on przytakuje? Czy chodzi o lojalność wobec zadania stojącego przed opozycją: wszelkimi legalnymi sposobami zdobyć władzę dla realizacji swojej wizji? Ale to w wypadku PiS musi oznaczać ponowną próbę zmiany wizerunku. Dlatego sugerowałam poparcie przez PiS kandydatury Czesława Bieleckiego na prezydenta Warszawy.
To nie tylko prawie pewna wygrana (czyli sukces także dla partii), ale pokazanie, że identyfikowanie się z logo PiS nie jest obciachem. Że człowiekowi wybitnemu, zabawnemu i profesjonalnemu (oraz w 100% inteligentnemu) jest bliżej do PiS-u niż do PO.
Gdybym była Kaczyńskim, zaprosiłabym też do partii Jana Rokitę, proponując mu stanowisko wiceprezesa. Znów podwójna korzyść: powrót wartościowego polityka do gry i ożywienie wewnętrznego, merytorycznego dyskursu w PiS. Oczywiście aparatczycy manipulujący dziś Kaczyńskim i izolujący go od świata będą przeciw, bo to zagrozi ich pozycji. Jednak to plus powrót do wizji odmłodzonego PiS-u to recepta na sukces!
O przewadze danej partii decyduje jakość jej ludzi - na wagę złota są ci myślący i innowacyjni. Od takich nie można wymagać ślepej lojalności - to partnerzy, a nie żołnierze. Oni raczej kierują się wiernością - wobec wartości i swoich własnych standardów.
Wymuszanie konformizmu i schylania głowy łamie ludzi. Widać to w mediach: odklepują swoją kwestię - bez energii i tego czegoś, co inspiruje. Wygrywają partie, które mają w swoich szeregach postaci mogące być wzorem dla ludzi młodych - PiS ma takich ludzi więcej, niż inne partie. To także ci, co robili kampanię. Prezes niesłusznie ich krytykuje: ostatecznie to on do znudzenia mówił o "końcu wojny polsko-polskiej" i ja sama mu sugerowałam w czasie jednej z debat, żeby nie rezygnował tak łatwo z hasła IV RP. Należy tylko zmienić metody - rewolucją obijające się o bandę prawa była nie do zniesienia!
Dla sukcesu wyborczego potrzebna jest równoczesna gra na różnych fortepianach. Merytoryczna dyskusja o rozwoju ( z krytyką braku wyobraźni i odwagi PO) i drążenie sprawy katastrofy. Atakowanie kuriozalnego pomysłu zaproszenia ministra Ławrowa na spotkanie ambasadorów - absurdalne, bo rujnuje naszą rolę w Partnerstwie Wschodnim. Białoruś woli iść do Europy via Gruzja, bo nam nie ufa!
Trzeba być ostrym przez precyzję argumentów i trafianie w punkt, a nie przez krzyk i narzekanie!
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski