Skąd ten spokój Japończyków w obliczu tragedii?
Brak paniki wśród Japończyków podczas trzęsienia ziemi z 11 marca i po wybuchach w elektrowni atomowej Fukushima jest podyktowany ich mentalnością i wychowaniem, bierze się z filozofii konfucjanizmu - uważa japonistka Olga Barbasiewicz.
20.03.2011 | aktual.: 20.03.2011 09:53
- Japończycy ufają, z pewnością nie bezgranicznie, ale bardzo ufają osobom, które są od nich wyżej, które podejmują decyzje. Bierze się to z filozofii konfucjanizmu, wedle której m.in. należy bezwzględnie słuchać się osoby starszej, kogoś przełożonego w grupie - tłumaczyła Barbasiewicz, która specjalizuje się w historii nowszej Japonii i antropologii.
- Jeżeli ktoś wyższy od nas stopniem, postawiony wyżej w hierarchii państwowej, mający większe doświadczenie wie, co robi, uspokaja nas, to znaczy, że będzie dobrze - podkreśliła.
Nawiązała do zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki w 1945 roku. - Fukushima nie jest pierwszym doświadczeniem atomowym w dziejach Japonii. Kiedy rozpoczęła się amerykańska okupacja po kapitulacji Japonii, która miała miejsce chwilę po tym, jak zostały zrzucone bomby atomowe, Japończycy z wielkim spokojem powitali wchodzącą armię amerykańską do Tokio. To jest właśnie związane z filozofią konfucjanizmu - ktoś, kto wygrał, ma zawsze rację i należy mu się bezwzględne posłuszeństwo. W tym momencie to on jest osobą u szczytu władzy i jemu należy się posłuszeństwo - wyjaśniała Barbasiewicz.
Konfucjanizm to doktryna filozoficzna i społeczno-etyczna zapoczątkowana w Chinach przez Konfucjusza w V wieku p.n.e.; głosi, że zbudowanie idealnego społeczeństwa i osiągnięcie pokoju na świecie jest możliwe pod warunkiem przestrzegania obowiązków wynikających z hierarchii społecznej oraz zachowywania tradycji, czystości, ładu i porządku.
Japonistka zwraca uwagę na znaczenie, jakie ma na Dalekim Wschodzie kultura kolektywizmu, wedle której jednostki nie podejmują żadnych działań bez woli grupy.
Barbasiewicz odniosła się do ostatnich przekazów medialnych z miejsc dotkniętych trzęsieniem ziemi i falą tsunami w północno-wschodniej Japonii. - Japońska telewizja państwowa NHK pokazywała dwie relacje: osoby, które utraciły bliskich w trakcie swoich wypowiedzi pokazywały emocje, ale nadal zachowywały kamienną twarz, twarz-maskę; a z drugiej strony u osób, które spotykały odnalezionych po kataklizmie bliskich, uwidaczniały się prawdziwe emocje, pojawiały się łzy, wzruszenie - mówiła.
- Z jednej strony - tłumaczyła japonistka - mamy do czynienia z pogodzeniem się z losem, ze śmiercią i z ukrywaniem emocji. W japońskiej kulturze zawsze istniał motyw śmierci. Dobrze znane są na Zachodzie występujące dawniej samobójstwa, czyli seppuku, czy współcześnie stosunkowo wysoki odsetek samobójstw w Kraju Kwitnącej Wiśni. Oswojeni ze śmiercią Japończycy nie okazują emocji, mówiąc o niej.
- Z drugiej strony - dodała - emocje nie wytrzymywały w momencie spotkania z bliskimi. Wszelkie bariery kulturowe czy mentalne znikały, gdy spotykało się kogoś, o kim nie wiadomo było, czy przeżył.
Barbasiewicz mówiła też o swoistym przyzwyczajeniu Japończyków do trzęsień ziemi ze względu na położenie geograficzne. - Japończycy są przekonani, że budynki są tak skonstruowane, że nie mają prawa się zawalić - zauważyła.
Nawiązała do telewizyjnych migawek pokazujących ludzi raczej trzymających komputery, a nie ratujących siebie, gdyż w ich mniemaniu, znajdowali się w bezpiecznym pomieszczeniu, w którym nie może stać się nic złego. - Dzieje się tak dlatego, że Japończycy od najmłodszych lat uczeni są, że nie należy opuszczać budynków podczas trzęsienia ziemi, a jedynie schować się pod stołem lub w łazience - dodała.