PolskaRośnie liczba odmów szczepień. W 2015 roku padł rekord. Specjaliści biją na alarm

Rośnie liczba odmów szczepień. W 2015 roku padł rekord. Specjaliści biją na alarm

• Coraz więcej rodziców nie szczepi dzieci
• W 2015 roku odnotowano rekordowe 16 tys. odmów
• W ocenie dr Pawła Grzesiowskiego sytuacja ta zwiększa ryzyko epidemii
• Przeciwnicy szczepień zwracają uwagę na ich skutki uboczne
• J. Socha: rodzice są nieuczciwie informowani o ryzyku

Rośnie liczba odmów szczepień. W 2015 roku padł rekord. Specjaliści biją na alarm
Źródło zdjęć: © WP | Łukasz Szełemej
Michał Fabisiak

W Polsce w zatrważająco szybkim tempie przybywa nieszczepionych dzieci. Jak wynika z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny, 2015 był kolejnym rokiem, w którym odnotowano rekordową liczbę odmów. W tym okresie od obowiązkowych szczepień uchyliło się 16689 osób. To o ok. 4 tys. więcej niż w 2014 roku, kiedy odnotowano 12681 odmów. W ciągu pięciu lat liczba nieszczepionych dzieci wzrosła czterokrotnie. Specjaliści ostrzegają, że konsekwencje tego trendu mogą być niebezpieczne.

- Dzieci, które są niezaszczepione, same się nie uodpornią. Oznacza to, że aż do dorosłości będą one podatne na choroby. W mojej ocenie sytuacja ta zwiększa ryzyko wystąpienia epidemii. Osoby podatne na wirusa prędzej czy później zostaną przez niego zaatakowane i zachorują - mówi Wirtualnej Polsce dr Paweł Grzesiowski. Ekspert nie ma wątpliwości, że szczepionki są najskuteczniejszą metodą uodporniania organizmu. Dlaczego coraz więcej rodziców nie podziela tej opinii i odmawia zaszczepienia dziecka?

Strach przed skutkami ubocznymi

Przede wszystkim osoby te obawiają się skutków ubocznych szczepień. Lista niepożądanych dolegliwości jest długa. Znaleźć na niej można między innymi zaburzenia neurologiczne, reakcje alergiczne, zmiany skórne, zapalenie mózgu, stawów, a nawet choroby nowotworowe czy autyzm. W internecie nie brakuje stron, na których rodzice dzielą się wątpliwościami i wzajemnie uświadamiają na temat zagrożeń wynikających ze stosowania szczepionek.

W ocenie Justyny Sochy ze Stowarzyszenia "Stop NOP" jednym z powodów odmowy szczepień jest brak zaufania do lekarzy. - Rodzice nie są uczciwie informowani o ryzyku. Skutki uboczne szczepień są rzadkie, ale występują. Lekarze często zaprzeczają tym faktom, a podawane przez nich informacje, nie pokrywają się z tym co zawartej jest w ulotkach, rozporządzeniu ministra zdrowia czy literaturze fachowej - wyjaśnia rozmówczyni Wirtualnej Polski. W ocenie "Stop NOP" winny istniejącemu stanowi rzeczy jest zły system.

- Obecnie jest tak, że lekarz ma obowiązek zgłaszać niepożądane objawy do tego samego sanepidu, który kontroluje przychodnie i prace medyków. Wielu z nich nie decyduje się na ten ruch w obawie przed późniejszymi problemami. Poza tym pamiętajmy, że niepożądany odczyn może wynikać z błędu lekarza. Trudno oczekiwać, żeby donosili sami na siebie - tłumaczy Socha. Dlatego jej stowarzyszenie proponuje, aby gromadzeniem zdarzeń zamiast sanepidu zajmował się zupełnie inny urząd oraz, aby niepożądane objawy mogli zgłaszać również sami rodzice.

Lekarze uspokajają

Lekarze apeluję jednak, aby nie potęgować problemu skutków ubocznych. - Niepożądane objawy szczepień są niewspółmiernie mniejsze niż chorób. Proszę pamiętać, że w pierwszym przypadku mamy do czynienia z nieżywym konstruktem, w drugim z dzikim wirusem - tłumaczy Grzesiowski. I dodaje, że skutki uboczne szczepień są bardzo rzadkie. Zdaniem ekspertów występują one średnio u jednej osoby na 100 tysięcy - milion.

Rodziców te dane nie przekonują. - Zachorowań na Odrę mamy rocznie 50., a szczepionek jest podawanych osiemset tysięcy. W mojej ocenie oczywiste jest, że większe jest ryzyko powikłań poszczepiennych niż pochorobowych - tłumaczy Socha. I dodaje, że państwo powinno wziąć odpowiedzialność za niepożądane objawy szczepień i powołać fundusz odszkodowań, z którego będą wypłacane pieniądze na rzecz poszkodowanych dzieci. Jak wynika z danych zebranych przez stowarzyszenie "Stop Nop" takich przypadków jest ponad dwa tysiące rocznie.

Szczepionki,a hospitalizacja

Zdaniem stowarzyszenia "Stop Nop" rodzice mogą obawiać się szczepień z jeszcze jednego powodu. - W ciągu ostatnich dziesięciu lat aż o pięćdziesiąt procent zwiększył się wskaźnik hospitalizacji dzieci do 1 roku życia, a więc tych intensywnie szczepionych. Docierają do nas sygnału, że po każdej dawce np. trafiają one do szpitala z zapaleniem płuc czy oskrzeli - tłumaczy rozmówczyni WP.

Przeciwnicy szczepień bardzo często zwracają też uwagę na ich nieskuteczność. W sieci nie brakuje pytań w stylu "po co szczepić dzieci skoro i tak mogą zachorować?". W ocenie Grzesiowskiego wynikają one z błędnego zrozumienia idei szczepionki.

- Pamiętajmy, że jej zadaniem nie jest ochrona przed zachorowaniem na daną chorobą, ale przed jej ciężkim przebiegiem oraz powikłaniami. Każdy człowiek, nawet zaszczepiony, może zostać skutecznie zaatakowany przez wirusa lub bakterię. To normalne, choć czasem udaje się tego uniknąć, ale to nie jest głównym zadaniem szczepionki. Jej celem jest przede wszystkim spowodowanie, aby przebieg choroby był lekki i nie skończył się powikłaniami czy śmiercią - tłumaczy Grzesiowski.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (272)