Ppłk K. Przepiórka dla WP.PL: to nie są separatyści, ale siły rosyjskie; akcja na Ukrainie spóźniona
Operacja antyterrorystyczna jest spóźniona o co najmniej dwa tygodnie, po nauczce krymskiej Ukraińcy mogli się lepiej przygotować, bo Rosjanie dawali sygnały, że tak samo może być ze wschodnią Ukrainą - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską ppłk Krzysztof Przepiórka, były dowódca grupy szturmowej GROM-u. I przestrzega, że akcja będzie bardzo trudna, bo naprzeciwko stoją świetnie wyszkolone rosyjskie siły specjalne.
16.04.2014 08:17
- Czemu Ukraińcy tego nie zabezpieczyli, nie wiem. Teraz te wszystkie ważne obiekty są zajęte przez siły rosyjskie, nie żadnych prorosyjskich separatystów, lecz właśnie oddziały rosyjskie, i tutaj będzie już bardzo trudno - ocenia podpułkownik.
Jego zdaniem w akcjach odbijania zajętych budynków główną rolę powinny odegrać ukraińskie siły specjalne. - Bezwzględnie powinny zostać użyte ukraińskie jednostki specjalne, bo tylko one są do tego przygotowane tak jak należy. Natomiast jednostki operacyjne, takie jak typowa piechota, mogą zabezpieczać te działania. One nie są przeznaczone do akcji w tak trudnych warunkach, a to są rzeczywiście ciężkie warunki. To jest na styku z ludnością cywilną i te uderzenia muszą być bardzo precyzyjne - podkreśla wojskowy.
W opinii ppłk. Przepiórki, gdyby doszło do sytuacji, w której napastnicy zaczęliby używać cywilów jako żywych tarcz, należałoby odizolować zajęte przez nich obiekty, odciąć zaopatrzenie, prąd, wodę i gaz, a następnie przystąpić do negocjacji. - A kiedy to nie da rezultatu, pozostaje rozwiązanie siłowe - mówi.
Pytany, czy akcje odbijania budynków można przeprowadzić przy minimalnym rozlewie krwi, przekonuje, że "żaden żołnierz nie odpowie na to pytanie". - Im lepiej przygotowana operacja, tym mniej krwi. Ale tu trzeba wziąć pod uwagę, że naprzeciwko też stoją siły specjalne, które są równie dobrze wyszkolone - zaznacza były żołnierz GROM-u.
- A jest jeszcze kwestia motywacji, determinacji, morale wojska. Na pewno lepiej zmotywowani są żołnierze rosyjscy niż ukraińscy. Są lepiej opłacani i wiedzą, że mają ze sobą poparcie lokalnej ludności, która chce z powrotem przyłączenia do Rosji - wskazuje ppłk Przepiórka i przypomina, że nie najlepiej o morale ukraińskich żołnierzy świadczy to, iż wielu z nich po prostu przeszło na stronę rosyjską.