"Pozamedialne" powody zwolnienia Lisa?
Niejednoznaczna deklaracja w sprawie udziału
w wyborach prezydenckich i utrata zaufania - tak prezes TVN Piotr
Walter wyjaśnił powody zwolnienia z pracy
twórcy "Faktów" Tomasza Lisa. Lis twierdzi, że zamieszanie z sondażem prezydenckim było tylko pretekstem do zwolnienia, a prawdziwy powód może być "pozamedialny".
11.02.2004 | aktual.: 11.02.2004 09:36
Walter traci zaufanie
Walter powiedział, że publikacja w "Newsweeku", w której omawiano wyniki przedwyborczego sondażu dające dziennikarzowi duże szanse na wejście do drugiej tury wyborów prezydenckich, była punktem kulminacyjnym pewnego ciągu zdarzeń. Przypomniał książkę Lisa "Co z tą Polską", jej kampanię promocyjną, spekulacje na temat rozmów Lisa z politykami i liczne wywiady. Szef TVN powiedział, że Lis nie poinformował go o artykule w "Newsweeku", więc pewnie zależało mu na tym, by ten artykuł pojawił się w takiej postaci, w jakiej się pojawił.
Po publikacji Walter spotkał się z Lisem i zaproponował mu urlop, "aby mieć czas na zastanowienie się". Dziennikarz nie zgodził się na to i skończyło się zwolnieniem ze świadczenia pracy. Walter wyjaśnił, że nie chciał, aby Lis składał w "Faktach" jakiekolwiek deklaracje dotyczące sondażu, uznając, że jest na to za późno.
"Newsweek to tylko pretekst"
Szef TVN twierdzi, że powodem zwolnienia Lisa jest utrata zaufania do niego i niejednoznaczne deklaracje w sprawie udziału w wyborach prezydenckich i w sprawie działalności politycznej, które spowodowały zagrożenie dla bezstronności stacji. Lis odpiera te zarzuty. Utrzymuje, że w gabinecie Waltera złożył jednoznaczną deklarację.
Zdaniem dziennikarza, zarząd TVN nie zamierzał wyjaśnić sprawy jego rzekomych planów startu w wyborach prezydenckich. "Wyglądało to tak: chcemy skorzystać z pretekstu, żeby faceta się pozbyć" - dodał. Jednak Walter mówi: "Tomek prowadził działalność pozaantenową bardzo aktywnie - bywał w konkurencji. Ani razu nie zapytał mnie o zgodę, chociaż zobowiązywał go do tego kontrakt. Miałem pełne podstawy by przestać mu ufać". Dodaje, że do końca chciał uniknąć zwalniania Lisa, w końcu jednak nie miał wyjścia. Zaznaczył, że obecnie nie widzi możliwości powrotu dziennikarza do TVN. Zaważyła na tej decyzji postawa Lisa, który "zaczął komunikować się z zarządem przez media". Walter twierdzi, że bardzo poważnie odebrał wypowiedź Lisa w wywiadzie dla TOK FM, kiedy pwiedział, że nie będzie podpisywać cyrografu na byczej skórze i nie widzi powodu, dla którego miałby być jedynym obywatelem, który zrzeka się swoich praw obywatelskich.
Szef TVN powiedział, że również Lis nie widzi możliwości dalszej współpracy ze stacją.
Dziennikarz ucieszył się, że jego szef przyzał, że zwolnił go w związku z sondażem w "Newsweeku". "Bo mi do tej pory mówiono, że chodzi o wielokrotne łamanie zapisów kontraktu" - powiedział Lis. Niemniej utrzymuje, że prawdziwe powody leżą gdzieś głębiej. Na pytanie, o co naprawdę mogło chodzić zarządowi TVN, odpowiedział: "ja się boję myśleć, bo już przez to straciłem pracę. Być może mówimy o czymś, co zdecydowanie wykracza poza rynek mediów".
Walter utrzymuje, że po odejściu Lisa, kierowane do tej pory przez niego "Fakty" nie zmienią się. "Moim podstawowym zadaniem jest dbać o to, by stacja była apolityczna, informacje były bezstronne i wiarygodne. Tym zasadom będę wierny" - powiedział. Dodał, że wkład Lisa w budowanie pozycji programu jest niepodważalny, ale "Fakty" to nie tylko jeden dziennikarz. Zaznaczył, że oglądalność dziennika podczas ostatnich dwóch tygodni, kiedy Lis był już zawieszony, nie spadła, a we wtorek zanotowano trzeci, najwyższy w historii "Faktów" wynik oglądalności.