Janina Goss - szara eminencja PiS w TVP
Przewodnicząca Rady Nadzorczej TVP, Janina Goss nie pcha się do władzy, bo i tak rozdaje karty. Nie rozmawia z mediami, bo nie. Pewnie po dawnemu pociągałaby w łódzkim PiS za sznurki, kryjąc się w cieniu, gdyby nie nagły przewrót w Telewizji Polskiej w miniony poniedziałek. Wyleciał Bronisław Wildstein, jego miejsce zajął Andrzej Urbański, a wówczas w świetle reflektorów stanęła ona - Janina Goss z Łodzi, świeżo wybrana przewodnicząca Rady Nadzorczej TVP.
Janina Goss, czyli kto?
Na razie szerzej dała się poznać, uciekając korytarzem przed kamerami, ale w łódzkiej organizacji Prawa i Sprawiedliwości wszyscy dobrze wiedzą, o kogo chodzi. Tak dobrze, że mało kto chce o niej oficjalnie mówić.
Formalnie Janina Goss pełni tylko funkcję skarbnika w łódzkim PiS. Bardzo dobrego skarbnika. - Rzeczywiście, egzekwuje składki z żelazną konsekwencją - opowiada Małgorzata Bartyzel, łódzka posłanka PiS.
Zwykle skarbnicy w partiach mają tylko władzę nad "skarbonką", ale nie Janina Goss. W 2005 roku szefem PiS w regionie łódzkim był poseł Piotr Krzywicki, jednak to nie on układał listy kandydatów do parlamentu. Nasi rozmówcy zgodnie mówią, że ostatnie słowo należało do skarbniczki. Podobnie było po wyborach samorządowych w ubiegłym roku. Poseł Jarosław Jagiełło, pełnomocnik PiS w okręgu łódzkim, miał dwóch swoich kandydatów na wiceprezydenta Łodzi - Marcina Długoborskiego i Krzysztofa Piątkowskiego - ale Janina Goss uznała, że ma bardziej odpowiednią kandydatkę: Halinę Rosiak. Stało się tak, jak sobie życzyła Goss. Najwyraźniej moc jest z Janiną Goss. Moc, czyli Jarosław Kaczyński.
- Jest jedną z tych nielicznych osób, które znają numery dwóch osobistych komórek Jarosława Kaczyńskiego. Ma do niego praktycznie nieograniczony dostęp. Kiedy prezes przyjechał do Łodzi, z wielką uwagą wsłuchiwał się w to, co do niego mówiła. I tylko ją zaprosił do swojej limuzyny - mówi działacz PiS.
Pełnomocnikiem partii w okręgu łódzkim jest poseł Jarosław Jagiełło, w kuluarach partii krąży jednak powiedzonko, że jego rządy w łódzkim PiS przy Janinie Goss wyglądają mniej więcej tak samo, jak swego czasu rządy Kazimierza Marcinkiewicza przy Jarosławie Kaczyńskim.
- Nie obrażam się na takie porównania - bagatelizuje Jagiełło, ale jest wyjątkowo powściągliwy w wypowiadaniu się na temat swojej partyjnej koleżanki.
Przed ostatnimi wyborami do parlamentu Jarosław Kaczyński zaproponował Janinie Goss, by startowała do Sejmu z pierwszego miejsca łódzkiej listy.
- Sam namawiałem ją do tego, ale zdecydowanie odmówiła - dodaje Jagiełło. Zapytany, dlaczego Goss odmawia wszelkich rozmów z dziennikarzami, odpowiada, że nie wszyscy lubią rozgłos w mediach i nie wszyscy są tak próżni, by wdzięczyć się do kamery.
Z trzeciego rzędu
64-letnia Janina Goss jest radcą prawnym. Pracowała w Samorządowym Kolegium Odwoławczym, Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska, PSS Społem, Banku Gospodarki Żywnościowej. Cztery lata temu przeszła na emeryturę, ale nie polityczną.
Bywa niemal na wszystkich partyjnych spotkaniach, ale nie lubi brylować i rzadko zabiera głos. Jeśli już mówi, to krótko i treściwie. Nie jest wylewna. Niektórzy członkowie partii nie kryją, że nie przepadają za jej towarzystwem.
- Jak kogoś nie lubi, to nawet nie stara się tego ukryć. Czasem nawet podnosi głos na ludzi. Może i jest zasłużoną działaczką partii, ale to nie zwalnia z kulturalnego zachowania - mówi jeden z młodych działaczy partii. Dodaje, że niektórzy jego koledzy trochę się boją pani Janiny. Konkretnie? Choćby tego, że "od zawsze" miała decydujący wpływ na kształt list wyborczych do parlamentu i samorządu. Sterowała nimi, jak ironizują członkowie PiS, już nie z drugiego, lecz trzeciego rzędu. Nic dziwnego, że nikt z zainteresowanych uzyskaniem mandatu nie chciał się jej narażać.
Choć są pewne wyjątki. Przed wyborami parlamentarnymi w 2005 roku doszło do konfliktu między Janiną Goss a Małgorzatą Bartyzel. Posłanka napisała wtedy list do Jarosława Kaczyńskiego. Dlaczego zaiskrzyło?
- List był prywatny, więc nie mogę zdradzić, o co chodziło- mówi Małgorzata Bartyzel. - Jarosław Kaczyński nie odpowiedział, ale dostałam sygnał, że nieporozumienie zostało wyjaśnione i załagodzone. Od tej pory, jak mówi posłanka, jej stosunki z Janiną Goss są "poprawne", cokolwiek miałoby to oznaczać.
Taka zdecydowana i ideowa
Lokalni politycy PiS podziwiają Janinę Goss. - Świetna organizatorka, jak na kobietę- chwali ją radny Jerzy Balcerek. - I jaka zdecydowana. - Nie toleruje osób, które chcą się wieźć na naszych plecach - dorzuca Czesław Telatycki, szef miejskich struktur PiS. - Jest osobą prawą i bezgranicznie oddaną idei. Nie interesują jej stołki, choć niektórzy mogą to postrzegać jako dziwactwo.
Komentarze, że i tak pociąga za sznurki, pomija milczeniem. Bardzo niewiele wiadomo o prywatnym życiu szarej eminencji łódzkiego PiS. W wieżowcu w centrum miasta cieszy się szacunkiem sąsiadów, którzy podkreślają, że skończyła studia prawnicze.
- Gości to właściwie żadnych nie przyjmuje - zauważa sąsiad z tego samego piętra. Być może do jej legendy w łódzkim PiS przyczynia się nazwisko sąsiadki z następnych drzwi. Na wizytówce widnieje nazwisko... "Kaczyńska", ale trudno wykazać, czy z tych Kaczyńskich, czy nie z tych, bo trudno sąsiadkę zastać.
Janina Goss lubi robić zakupy na wielkim łódzkim targowisku przy Bałuckim Rynku. Jak zdradziła nam jedna z jej znajomych, bardzo też lubi szydełkować i często ubiera się we własnoręcznie wydziergane stroje.
Nie przywiązuje wagi do mody. Pokazuje się w luźnych żółtych, różowych i brązowych strojach, które złośliwi nazywają "szatami". Część dawnych współpracowników Janiny Goss pamięta, że uwielbiała pokazywać się w kapeluszu z wielkim rondem, czym przykuwała uwagę przechodniów.
Został sztandar i Janka
Działacze PiS mówią, że zażyłość między Janiną a Jarosławem wywodzi się jeszcze z zamierzchłych czasów Porozumienia Centrum w Łodzi, na początku lat 90. Mecenas Andrzej Kern, były wicemarszałek Sejmu i założyciel PC w Łodzi, nie bardzo może ją sobie jednak przypomnieć.
- Mówili mi koledzy, że była taka pani, która parzyła wtedy herbatki ziołowe i zachęcała wszystkich do picia, bo to zdrowe, ale nie bardzo sobie przypominam- zastanawia się. Mówi się też, że ziołowe mikstury Janiny Goss miały pomóc matce braci Kaczyńskich i stąd późniejsze bliskie stosunki, ale Janina Goss rozmawiać nie chce.
Działacze PiS podkreślają natomiast, że ideały Porozumienia Centrum były jej bardzo bliskie, a przyjaźń z Jarosławem Kaczyńskim miała się zawiązać w latach 1992 - 1996. Kiedy rozrywane konfliktami PC kończyło żywot i prawie wszyscy z niego odeszli, Goss trwała.
- Chyba także tym zaskarbiła sobie sympatię prezesa Kaczyńskiego. Krążyło nawet powiedzonko, że w PC został sztandar i Janka - przypomina sobie jeden z dawnych działaczy PC. Nie chce się przedstawiać, bo dziś jest czynnym politykiem PiS. Od poniedziałku Janina Goss oficjalnie szefuje Radzie Nadzorczej Telewizji Polskiej. Czy w telewizji też będzie rządzić z trzeciego rzędu?
Anna Kulik, Sławomir Sowa