PolskaNiebezpieczne selfie. Nie zdajemy sobie sprawy z poważnych konsekwencji tej mody

Niebezpieczne selfie. Nie zdajemy sobie sprawy z poważnych konsekwencji tej mody

Nie trzeba prowadzić dogłębnych badań socjologicznych, wystarczy poprzeglądać profile swoich znajomych na Facebooku lub konta na Instagramie, żeby zauważyć, że praktycznie całe nasze życie toczy się w internecie. Obnażamy się na potęgę. Zamieszczamy zdjęcia dzieci, skany USG, posty o rozwodach i ślubach, a zwłaszcza miliony, jeśli nie miliardy, selfie. Często zapominamy jednak o konsekwencjach takiego internetowego ekshibicjonizmu. A te mogą być poważne.

Niebezpieczne selfie. Nie zdajemy sobie sprawy z poważnych konsekwencji tej mody
Źródło zdjęć: © AFP | MIGUEL MEDINA

20.08.2015 | aktual.: 20.08.2015 18:55

Nie potrafimy się oderwać od ekranów. A selfie kochamy miłością bezgraniczną. Moda na autoportrety zaczęła się kilka lat temu. Sam termin, u nas zastępowany czasami także „zdjęciem z rąsi”, „słitfocią” lub „samojebką”, został uznany przez redaktorów najsłynniejszego brytyjskiego słownika Oxford Dictionary za słowo 2013 roku. Rok później termin wyróżnili także polscy językoznawcy. Od tego czasu miliony internautów opublikowało miliardy selfie. Na samym Instagramie ponad 50 milionów zdjęć oznaczonych jest tagiem „selfie”. Mimo że my kochamy „zdjęcia z rąsi”, one nas – niekoniecznie.

Potwierdza to chociażby historia 31-letniego mieszkańca Bytomia, który zginął pod koniec lipca w Warszawie. Jak wynika z relacji świadków, mężczyzna usiłował zrobić sobie zdjęcie podczas lotu z mostu do Wisły. Wskoczył do rzeki, ale nie udało mu się złapać wiosła przepływającej obok łódki i utonął. Szukał lepszego ujęcia, znalazł śmierć. Ratownicy przeszukiwali koryto rzeki na odcinku pomiędzy mostami Świętokrzyskim a Śląsko-Dąbrowskim kilka dni, zanim udało im się znaleźć ciało.

Więcej szczęścia miał pewien 35-latek, który tydzień przed wypadkiem bytomianina wpadł na ten sam pomysł na idealne ujęcie. On jednak skok przeżył, z wody wyłowiła go policja rzeczna. Dużo szczęścia miał także pewien nastolatek, który wpadł pod rozpędzony samochód, bo zamiast patrzeć, dokąd jedzie, patrzył w ekran swojego telefonu. Tym razem nie skończyło się tragicznie.

Internauci coraz częściej, zamiast mistrzowskie ujęcia lajkować, oburzają się i komentują. Są wobec poszukiwaczy ekstremalnego selfie bezlitośni. „Bardzo dobrze, że przyroda eliminuje chore jednostki”, „selekcja naturalna w najlepszej postaci”, „jegomość może liczyć na nominację do nagród Darwina”, czy „na głupotę nie ma rady” - to tylko jedne z łagodniejszych wpisów pod kolejnymi doniesieniami o tragicznych w skutkach wypadkach poszukiwaczy mistrzowskiego selfie.

Głupia śmierć? Możliwe, ale wciąż dla dobrego selfie jesteśmy gotowi na wiele. Lubimy pozować nad przepaścią, na krawędzi wodospadu czy stojąc na stromym klifie. Nie myślimy o konsekwencjach, które często bywają tragiczne. Eksperci podkreślają, że coraz częściej zachowujemy się jak japońscy turyści: fotografujemy wszystko i wszędzie, nie zważając na nic. Swego czasu świat śmiał się z Japończyków wypadających z autobusów z powodu pstrykania zdjęć. Teraz robi to samo.

Czemu więc robimy sobie kolejne i kolejne selfie? Socjolog internetu, dr Dominik Batorski z Uniwersytetu Warszawskiego twierdzi, że to z powodu naszego poszukiwania akceptacji w internecie. - Dużo osób wykorzystuje zdjęcia umieszczane na serwisach społecznościowych jako narzędzie budowania własnego wizerunku – mówi ekspert. Jego słowa potwierdza dr hab. Mirosław Pęczak, socjolog Uniwersytetu Warszawskiego: "Jest taka grupa, która na okrągło wrzuca swoje zdjęcia. Wśród młodych użytkowników to, ile ma się lajków pod zdjęciem od znajomych, jest swoistym dowodem na popularność, znakiem prestiżu. Magia internetu działa. Mam więcej lajków, więc jestem lepszy - dodaje ekspert UW.

Profesor Henryk Domański z Polskiej Akademii Nauk także zwraca uwagę na różnicę pokoleniową. - To głównie młodzi ludzie, dla których internet jest naturalnym narzędziem komunikacji, zamieszczają zdjęciowe autoportrety – komentuje socjolog PAN. Badacze zgodnie podkreślają, że wkraczając w dorosłe życie, nastolatkowie muszą na nowo zdefiniować siebie. Łatwiej im to zrobić na portalu społecznościowym niż w realu.

Badania amerykańskich psychologów z uniwersytetu w Ohio wykazały z kolei, że przyczyny wrzucania tysięcy autoportretów do sieci są różne w przypadku mężczyzn i kobiet. Wśród panów istnieje związek między liczbą selfie a posiadaniem osobowości narcystycznej. U kobiet przyczyna jest skrajnie odmienna – niska akceptacja samych siebie.

Prof. Robert Cieślak, kulturoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego, wskazuje na jeszcze jedną przyczynę mody na autoportrety. – Fenomen selfie jest próbą zachowania siebie. Wygląda na to, że często robimy sobie zdjęcie, bo chcemy niejako przezwyciężyć śmierć – dodaje ekspert z UW. Czasami jednak zamiast oszukać śmierć, sami ją na siebie sprowadzamy.

Wydaje się, że nie ma takiego ujęcia, dla którego byśmy się nie poświęcili. Tak jak 23-letnia Sylwia, która podczas zwiedzania Sewilli, robiąc kolejne selfie, spadła z bulwaru na kamienisty brzeg rzeki. Stała tyłem, wyciągała rękę, chciała ująć i siebie, i słynny most. Nie zauważyła kamiennego murku, potknęła się i spadła ze skarpy. Doznała rozległych obrażeń głowy i zmarła w szpitalu. Swego czasu głośna była także historia polskiej pary, która spacerowała brzegiem klifu na przylądku Cabo da Roca w Portugalii. Osierociła dwójkę dzieci. – Wszystko wskazuje na to, że rodzice chcieli zrobić sobie zdjęcie na skraju przepaści – mówił wówczas kpt. Pinto Moreira z portugalskiej policji morskiej.

Mistrzowie selfie w Rosji: granaty, cysterny i duże wysokości

Jednak nie tylko Polacy nie grzeszą wyobraźnią przy poszukiwaniu mistrzowskiego ujęcia. Prym wiodą w tej kwestii Rosjanie. Od początku roku do 1 lipca u naszych wschodnich sąsiadów odnotowano ponad setkę rannych i kilkadziesiąt zgonów – ofiar mody na nietypowe selfie. A to tylko ostrożne statystyki.

Ksenia robiła sobie zdjęcia, balansując na trapie zawieszonym na dużej wysokości. Rosjanka straciła równowagę i spadła. Zginęła na miejscu. Nikolaj myślał, że zdjęcie zrobione podczas jazdy motocyklem będzie świetnym profilowym. Chwilę później zderzył się czołowo z autem. Dwóch chłopaków z Moskwy zginęło, pozując do zdjęcia z odbezpieczonym granatem. Granat wybuchł szybciej niż zadziałała migawka aparatu. Z kolei kilka dni temu 14-latka z Moskwy zginęła, bo chciała sobie zrobić selfie na dachu cysterny.

Takich wypadków można w Rosji mnożyć. Generalnie, im dziwniejsze i mniej dostępne miejsce, tym lepiej. Dlatego tamtejsze Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ostrzega przed brawurą przy robieniu zdjęć profilowych. Od lipca ruszyła akcja, w ramach której rosyjskie władze za pomocą spotu reklamowego i ulotek ostrzegają przed zgubnym wpływem mody na selfie. - Chcemy przypomnieć obywatelom, że gonitwa za lajkami w mediach społecznościowych może zaprowadzić ich na drogę ku śmierci - mówiła podczas konferencji prasowej przedstawicielka MSW Rosji Jelena Aleksiejewa.

Za pomocą infografik przypominających znaki zakazu Rosja przestrzega więc przed robieniem, jak to określa, „samobójczych selfie”: zdjęć na torach, na wysokościach, na słupach wysokiego napięcia, na schodach, na urwiskach, czy na rozpędzonych motorówkach. Jest nawet historia 21-latki, która została ciężko ranna, bo wypalił pistolet, który trzymała przy skroni podczas robienia zdjęcia. Cudem przeżyła.

Rosyjskie MSW straszy i przestrzega także na kartach broszury: „Kiedy człowiek próbuje sfotografować sam siebie, ma rozproszoną uwagę, traci równowagę, nie patrzy dookoła i nie czuje niebezpieczeństwa. Róbcie selfie, upewniwszy się, że znajdujecie się w miejscu bezpiecznym i nic wam nie grozi”.

Wypadki i wpadki spowodowane selfie zdarzają się nie tylko w Rosji, ale na całym świecie. Robienie zdjęć było przyczyną katastrofy awionetki w amerykańskim stanie Kolorado, a także zwolnienia w trybie pilnym pilota Japan Airlines, który selfie robił w kokpicie w trakcie lotu. We Włoszech student zniszczył słynną mediolańską rzeźbę „Pijanego satyra”, bo poszukiwał lepszego ujęcia. W Chinach ukarano grupę lekarzy i pielęgniarek, która zamieściła na portalu internetowym zdjęcie zrobione w trakcie zabiegu. Za tło służył im pacjent na stole operacyjnym. Ostatnio sieć zawrzała po tym, jak jeden z internautów zamieścił na portalu swoje zdjęcie ze zwłokami. Komentatorzy pytali, czy nie ma już dla mistrzów selfie żadnej świętości.

Ostatnie wypadki w Warszawie pokazują, że moda na ekstremalne selfie przywędrowała już i do nas. Niedługo może nad Wisłą będzie konieczne rozdawanie podobnych broszurek do tych rosyjskich. Należy jedynie mieć nadzieję, że moda na niebezpieczne zdjęcia z ręki, jak każda inna, kiedyś przeminie.

Amanda Siwek, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (193)