Polityka"Naruszył hipokryzję, uderzając w zasady świętej Prawdy"

"Naruszył hipokryzję, uderzając w zasady świętej Prawdy"

Toczy się kolejna bitwa o Palikota, który budzi nienawiść wśród opozycji i jakąś wyraźną niechęć w swojej własnej partii. Jest to niechęć nie tyle żywiołowa (bo żywiołu w PO niewiele), ale deklarowana. Modnie jest deklarować niechęć wobec Palikota, bo jest on poza politycznym mainstreamem, w którym obowiązuje pustosłowie, modlitwa i hipokryzja.

"Naruszył hipokryzję, uderzając w zasady świętej Prawdy"
Źródło zdjęć: © WP.PL

12.07.2010 | aktual.: 12.07.2010 10:41

Mnie osobiście znacznie bardziej oburzają ci, którzy potrafią godzinami mówić nie chcąc powiedzieć nic, niż poseł Palikot, który wygłasza – otwartym tekstem - tezy niepopularne, choć powszechnie znane i szeptane. I któremu – jak mi się wydaje - rzeczywiście na czymś zależy w przeciwieństwie do wielu jego politycznych kolegów, których marzeniem jest utrzymać się i płynąć w politycznym mainstreamie, nie ruszając niczego co może spowodować spadek popularności, niezadowolenie szefa lub Kościoła.

Palikot wypowiadający się o katastrofie w Smoleńsku, naruszył hipokryzję, uderzając w zasady „świętej Prawdy” i nowej poprawności politycznej (bo zasady poprawności politycznej obowiązują nie tylko na lewicy, ale i na konserwatywnej prawicy). Katastrofa w Smoleńsku, nim jeszcze ją wyjaśniono, została zamknięta w szklanej trumience z napisem: „Śmierć męczeńska! Modlić się, nie pytać!”. Patrioci stawiają krzyże, PiS domaga się przejęcia śledztwa (bo wszędzie węszy spisek), a politycy PO problem omijają z daleka, chowając głowy w piasek. I nikt nie zadaje pytania o odpowiedzialność osobistą prezydenta, który zorganizował sobie bizantyjską wyprawę do Smoleńska, biorąc na pokład najważniejsze osoby w państwie, a o którym było wiadomo, że miał takie kompleksy, że nie mógł pozwolić sobie na lądowanie gdzie indziej z opóźnieniem, bo wyśmiały by go media.

Jak zresztą stawiać problem odpowiedzialności, gdy główna ofiara leży na Wawelu, pochowana tam na chybcika, szybciutko, by zamknąć usta tym , którzy mogą zadawać pytania. Zmarły prezydent Kaczyński może być oczywiście uznany świętym i męczennikiem (jeśli tak będzie sobie życzył Kościół), może być uznany bezwolną ofiarą jakiś decyzji, których nie był autorem, ale może też okazać się nieodpowiedzialnym prezydentem, który przez lekceważenie standardów bezpieczeństwa doprowadził pośrednio do śmierci osób, które zaprosił na pokład samolotu. Dlaczego nie można o tym mówić?

Nie ma ugrupowania, które by tyle razy używało słowa "Prawda” jak PiS. W czasach monopolu władzy dwóch braci, słowo "Prawda" było równie często używane jak niegdyś słowo socjalizm. Bracia chcieli Prawdy, dążyli do Prawdy, szukali Prawdy, powoływali instytucje mające Prawdę odnaleźć, Prawdy strzec, Prawdę przywrócić. Zarówno CBA jak i IPN, ministerstwo sprawiedliwości, edukacji służyły sprawie Prawdy.

Jarosław Kaczyński nadal jest do tego pojęcia przywiązany, może więc z szacunku dla brata, będzie prawdy szukał, a nie zamykał ją na Wawelu lub w teoriach spiskowych? Prawdzie nie służy także urządzanie nagonki na Palikota, choć nie sądzę by ta mu specjalnie zaszkodziła. Szkoda jednak wielka, że nie możemy ciągle o ważnych sprawach mówić w polityce otwartym tekstem i że mamy tylko jednego Palikota, który ten obowiązek na sobie dźwiga. Bo być może prawda nie leży po jego stronie, a jak się o tym inaczej przekonamy, jeśli nie wysłuchując wszystkich stron Prawdy szukających?

Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (2404)