ŚwiatNajbardziej skomplikowane wybory świata

Najbardziej skomplikowane wybory świata

System wyborczy w Stanach Zjednoczonych uchodzi za najbardziej skomplikowany na świecie. Według powszechnej opinii, obcokrajowcom trudno jest zrozumieć zasady amerykańskich wyborów, gdyż nie rozumieją ich nawet sami Amerykanie. Mimo, że wybory prezydenckie w USA mają charakter powszechny, to nie są bezpośrednie. Oznacza to tyle, że wyborcy popierają swoimi głosami konkretnego polityka ubiegającego się o fotel prezydenta, ale... tak naprawdę to nie oni go wybierają. O tym, kto zostanie prezydentem ostatecznie decydują głosy kolegium elektorskiego. Amerykanie wybierają prezydenta i wiceprezydenta co cztery lata, zawsze w pierwszy wtorek po pierwszym poniedziałku listopada.

Prawybory

Pierwszym istotnym elementem całej amerykańskiej "machiny wyborczej" są prawybory. Mają niebagatelne znaczenie, gdyż rozpoczynają cały proces wyborczy. W praktyce to one właśnie wyłaniają z partii oficjalnych kandydatów nominowanych do ubiegania się o funkcję prezydenta USA. Wyniki prawyborów mają również wpływ na późniejsze głosowanie kolegium elektorskiego we właściwych wyborach prezydenckich.

Podczas prawyborów wyborcy (najczęściej obywatele zarejestrowani jako popierający daną partię) głosują na jedno nazwisko z listy danej partii, w ten sposób wybierając delegatów na konwencję krajową. Następnie na konwencji krajowej delegaci wybierają osobę, która z ramienia danej partii będzie się ubiegała o objęcie fotela prezydenckiego (kandydaci na delegatów przed prawyborami deklarują, czyją kandydaturę na prezydenta poprą podczas konwencji partyjnej). Osoba, która podczas konwencji zdobędzie głosy większości delegatów, staje się oficjalnym kandydatem na prezydenta. Po wybraniu kandydat na prezydenta może zaproponować swojego kandydata na stanowisko wiceprezydenta. Wtedy także partia zatwierdza prezydencki program wyborczy swojego kandydata.

Prawybory odbywają się od stycznia do czerwca-lipca tego samego roku, w którym mają być przeprowadzane wybory właściwe. Ogromne znaczenie podczas prawyborów odgrywa tzw. "superwtorek", czyli dzień, w którym prawybory odbywają się jednocześnie w większości stanów. W roku 2008 "superwtorkiem" był 5 lutego, w którym to dniu swoich delegatów wybierały aż 24 stany.

Wyniki pierwszych prawyborów mają duże znaczenie, ponieważ kandydat, który odnosi w nich zwycięstwo, staje się faworytem całego wyścigu. Wygrana w każdych kolejnych prawyborach, w kolejnych stanach, zwiększa poparcie i popularność kandydata w całym kraju. Zdarza się, że kandydat podczas kilku pierwszych prawyborów zdobywa taką ilość głosów, która zapewnia mu zdobycie nominacji partyjnej. Wtedy wyniki pozostałych prawyborów nie mają już tak dużego znaczenia, aczkolwiek pomagają rozeznać się, jak rozkładają się sympatie wyborców.

Wybory właściwe

Wybory te podzielone są na dwa etapy: wybory powszechne oraz głosowanie kolegium elektorskiego. Głosowanie powszechne odbywa się w listopadzie, natomiast głosowanie Kolegium Elektorów Stanów Zjednoczonych ma miejsce w grudniu, w tegorocznych wyborach będzie to 4 listopada oraz 15 grudnia.

W wyborach powszechnych nie wybiera się bezpośrednio prezydenta, lecz głosuje się na elektorów (kandydatów na elektorów zgłaszają partie), którzy popierają jednego z pretendentów do fotela prezydenckiego (w tym roku wyborcy nie nie głosowali więc bezpośrednio na Obamę albo Romneya, ale na popierających ich elektorów). Kandydat, który uzyska w danym stanie największe poparcie w wyborach powszechnych, otrzymuje wszystkie mandaty elektorskie z danego stanu. Wyjątkiem są dwa małe stany - Maine i Nebraska, gdzie głosy elektorskie przydziela się proporcjonalnie. Największa walka odbywa się oczywiście o stany, w których można zdobyć najwięcej głosów.

Po wyborach powszechnych na kandydatów głosuje Kolegium Elektorów Stanów Zjednoczonych. Jest to organ konstytucyjny, zbierający się raz na cztery lata, specjalnie po to, aby dokonać wyboru prezydenta i wiceprezydenta. W jego skład wchodzą przedstawiciele wszystkich stanów, a liczba elektorów jest proporcjonalna do liczby ludności zamieszkującej dany stan (każdy ze stanów ma przypisaną stałą liczbę głosów elektorskich - od 3 do 55 - tyle, ilu ma przedstawicieli w Izbie Reprezentantów i Kongresie). W sumie kolegium elektorskie tworzy 538 osób.

Elektorzy są zobowiązani (prawnie lub zwyczajowo - w zależności od stanu) zagłosować na kandydata, który zwyciężył w wyborach powszechnych w swoim stanie. Jednak czasem zdarza się, że elektorzy nie głosują na kandydata, którego popierali podczas kampanii - konstytucja USA nie nakłada na nich takiego obowiązku. Tak skomplikowany system sprawia, że prezydentem może zostać człowiek, który w głosowaniu powszechnym zdobył mniej głosów od swojego przeciwnika.

Aby kandydat został prezydentem, musi zdobyć bezwzględną ilość głosów elektorskich, czyli minimum 270. W przypadku, gdy dwóch kandydatów otrzyma taką samą liczbę głosów elektorskich (po 269), wtedy wyboru prezydenta dokonuje Izba Reprezentantów. Natomiast w wypadku protestów podważających wyniki wyborów, sprawę rozstrzyga Sąd Najwyższy.

Po zakończeniu wyborów elektorskich, głosy zostają przekazane do Senatu. Przewodniczący Senatu (tj. urzędujący wiceprezydent) w obecności Senatu i Izby Reprezentantów zarządza ich przeliczenie i ogłasza wynik wyborów na urzędy prezydenta i wiceprezydenta kolejnej kadencji. Ostateczne wyniki tegorocznych wyborów zostaną przedstawione 6 stycznia 2009 r. Jeśli wyniki wyborów zostaną powszechnie przyjęte, zaprzysiężenie nowego prezydenta odbędzie się w południe 20 stycznia 2009 roku w Waszyngtonie.

Kto może zostać prezydentem?

Prezydentem może zostać tylko osoba, która jest obywatelem Stanów Zjednoczonych urodzonym w tym państwie. Osoba ta musi mieć również ukończone 35 lat i być stałym mieszkańcem Stanów Zjednoczonych od co najmniej 14 lat. Kandydat ubiegający się o urząd prezydencki ma też obowiązek posiadania pełni praw publicznych.

Magdalena Wojnarowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)