ŚwiatNagranie brutalnej napaści seksualnej wywołało burzę w Egipcie

Nagranie brutalnej napaści seksualnej wywołało burzę w Egipcie

Burzę w Egipcie wywołało nagranie, na którym młoda dziewczyna i jej matka stają się ofiarami brutalnej napaści seksualnej ze strony grupy mężczyzn. To kolejny drastyczny dowód na to, że molestowanie kobiet w miejscach publicznych stało się nad Nilem prawdziwą plagą społeczną, z którą państwo nie potrafi sobie poradzić. Albo nie chce.

Nagranie brutalnej napaści seksualnej wywołało burzę w Egipcie
Źródło zdjęć: © AFP | Khaled Desouki

12.06.2014 12:30

Ofiarą napaści okazały się być 19-letnia studentka oraz jej matka, które w ostatnią niedzielę, podobnie jak tysiące innych osób, znalazła się w tłumie świętującym na Placu Tahrir w Kairze inaugurację prezydentury Abd al-Fataha as-Sisiego. Zrobione komórką nagranie jest słabej jakości - na niewyraźnych ujęciach widać, jak grupa wrzeszczących mężczyzn kłębi się wokół popychanej kobiety.

Dźwięk wideo jest zagłuszony przez huk fajerwerków i eksplodujących obok petard. Jednak szokujące obrazy nie pozostawiają wątpliwości, że doszło do brutalnego ataku na tle seksualnym. Początkowo widać kobietę nagą od pasa w dół, której nogi i pośladki pokrywają krwawiące rany i siniaki. Później napastnicy kompletnie zrywają z niej ubranie. Na filmiku można zobaczyć też mężczyznę ubranego na biało, najprawdopodobniej policjanta, który stara się jej pomóc. W pewnym momencie wyciąga nawet broń. Filmik kończy się, gdy zmaltretowanej kobiecie udaje się przedrzeć do karetki pogotowia.

Według przekazu mediów zaatakowaną osobą, którą widać na wideo, jest 19-latka. To właśnie młoda kobieta miała zostać rozebrana przez grupę mężczyzn.

Tymczasem według prokuratury napastnicy najpierw otoczyli obie kobiety, a potem zdarli ubranie i zaatakowali matkę nastolatki. Później upadła ona na garnek z gorącą wodą, w którym przyrządzano herbatę, przez co odniosła oparzenia 25 proc. powierzchni ciała. Zgodnie z tym oświadczeniem, przytaczanym przez agencję Associated Press, napastnicy mieli następnie zwrócić uwagę na córkę rannej kobiety. Dokument prokuratury nie wyjaśnia jednak, czy także ona zastała rozebrana - mimo wcześniejszych doniesień mediów, że to nastolatka jest widoczna na nagraniu.

Naoczny świadek zdarzenia powiedział prywatnej stacji telewizyjnej CBC TV, że kilka szpitali odmówiło przyjęcia poparzonej i krwawiącej kobiety, a zanim wreszcie podjęto się jej leczenia, zażądano od niej opłaty w wysokości 11 tys. funtów egipskich (1,5 tys. dol.).

Plaga napaści na tle seksualnym

Zamieszczone w internecie nagranie wywołało oburzenie środowisk walczących o prawa kobiet w Egipcie, które zresztą od lat nawołują do walki molestowaniem seksualnym w miejscach publicznych. Problem ten nie jest nad Nilem niczym nowym, jednak stał się prawdziwą plagą po obaleniu reżimu Hosniego Mubaraka i zapaści egipskiej policji w 2011 roku. Według badań z ubiegłego roku ponad 90 proc. Egipcjanek deklaruje, że padła ofiarą jakiejś formy molestowania.

Służby bezpieczeństwa nie radzą sobie z eksplozją przestępczości w ogóle, nie mówiąc już o takich sprawach jak napaści na tle seksualnym. A dochodzi do nich niemal zawsze, gdy Egipcjanie tłumnie wychodzą na ulice. Tego samego wieczora, którego doszło do ataku na 19-latkę i jej matkę, na placu Tahrir ofiarą molestowania padło wiele innych kobiet - policja bada 27 takich przypadków. Wiadomo też, że co najmniej jedna Egipcjanka odmówiła wniesienia oficjalnej skargi. Ile jest podobnych spraw, które nigdy nie wychodzą na światło dzienne, nie wiadomo. Ale łatwo się domyślić, że o wiele, wiele więcej.

Obrońcy praw kobiet od zawsze za taki stan rzeczy winili mocno patriarchalny charakter egipskiego społeczeństwa. Ofiary gwałtów są przeważnie stygmatyzowane i to im często przypisuje się winę. Swojego czasu znany z ultrakonserwatywnych poglądów generał policji i deputowany Adel Abdel Maqsoud Afifi "zasłynął" wypowiedzią, że w pewnych okolicznościach to kobieta jest w 100 proc. winna gwałtu. W podobnym duchu wypowiada się wiele osób z egipskiej sceny publicznej.

Prawo sobie, życie sobie

Jednak plaga ataków seksualnych sięgnęła takich rozmiarów, że nawet politycy nie mogli dalej odwracać głowy. Stąd w ubiegłym tygodniu władze Egiptu wydały dekret kryminalizujący molestowanie seksualne, wcześniej w ogóle niewystępujące w kodeksie karnym. Teraz jest to przestępstwo zagrożone karą do pięciu lat więzienia i grzywną o równowartości od 400 do 7 tys. USD, co na warunki egipskie jest kwotą znaczną.

Niemniej przepisy jedno, a życie drugie. Jak wskazuje "New York Times", obrońcy praw kobiet zarzucają egipskiej policji, iż funkcjonariusze nie są odpowiednio szkoleni w kwestii przestępstw na tle seksualnym. Podobnie jak wielu egipskich mężczyzn, policjanci niejednokrotnie zrzucają odpowiedzialność na kobiety. Bardzo często dochodzi też do sytuacji, kiedy stróże prawa przekazują podejrzanemu o gwałt dane ofiary, tym samym umożliwiając mu lub jego rodzinie wywieranie na niej presji, by wycofała oskarżenie. To wszystko stawia pod dużym znakiem zapytania egzekwowanie nowego prawa.

Tymczasem Egipcjanki nie oglądają się na władze i same organizują obronę przed atakami ze strony mężczyzn. W kraju jest co najmniej kilka organizacji, które za cel stawiają sobie walkę z plagą napaści seksualnych. Formowane są obywatelskie patrole, kobiety uczą się technik samoobrony, coraz liczniej podejmuje się działania, które mają skończyć ze społecznym przyzwoleniem na molestowanie.

Wzajemne oskarżenia

MSW poinformowało, że w związku z doniesieniami o niedzielnych napaściach w stolicy zatrzymano siedmiu podejrzanych w wieku od 15 do 49 lat. Trzem postawiono zarzut napaści seksualnej z użyciem siły oraz usiłowania gwałtu; dwaj przyznali się do pobicia kobiety, pozostali twierdzą, że są niewinni. Nie wiadomo, czy te zatrzymania miały związek z zarejestrowaną na nagraniu napaścią.

Jednak szokujące wideo wywołało ogólnonarodową debatę na temat przemocy wobec kobiet. Zwolennicy nowej głowy państwa winą obarczają islamistów popierających obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego i jego Bractwo Muzułmańskie. Ci z kolei odpowiadają, że atak jest rezultatem "moralnej dekadencji" elektoratu Sisiego.

Jak wskazuje "New York Times", świeżo wybrany prezydent w kampanii wyborczej wielokrotnie zapewniał o swoim szacunku i poparciu dla egipskich kobiet. Obiecywał, że "przywróci poczucie wstydu", które ma powstrzymać epidemię przemocy na tle seksualnym. Obrońcy praw kobiet są jednak sceptyczni, przypominając rolę Sisiego w czasie protestów, które wybuchły na fali Arabskiej Wiosny na początku 2011 roku.

To wtedy ówczesny szef wywiadu wojskowego po raz pierwszy skupił na sobie uwagę egipskiej i światowej opinii publicznej, otwarcie broniąc poniżających "testów dziewictwa", przez jakie przechodziły zatrzymane demonstrantki. - Procedura testu dziewictwa została przeprowadzona po to, by uchronić dziewczyny przed zgwałceniem, jak również żołnierzy i oficerów przed oskarżeniami o gwałt - mówił Sisi, jakby dając do zrozumienia, że ofiarą gwałtu mogą paść tylko dziewice.

Prezydent przeprasza

Teraz jednak prezydent postanowił stanąć w obronie molestowanych Egipcjanek. Sisi osobiście udał się w środę do jednego ze szpitali w Kairze, aby przeprosić ofiarę napaści seksualnej, do której doszło podczas uroczystości inaugurujących jego prezydenturę. Wizytę relacjonowała telewizja.

- Przyszedłem, aby przeprosić panią i każdą kobietę w Egipcie. Przepraszam wszystkie Egipcjanki - mówił wyraźnie poruszony Sisi, stojąc z bukietem czerwonych kwiatów przy łóżku kobiety zaatakowanej na placu Tahrir. Podkreślił, że napaści na tle seksualnym nie mogą mieć miejsca w Egipcie.

- Poinformuję wymiar sprawiedliwości, że na ulicach (Kairu) naruszono nasz honor i nie możemy się na to zgodzić. To jest niewybaczalne nawet, jeżeli dotyczy tylko jednego przypadku - mówił Sisi.

Prezydencki rzecznik poinformował, że Sisi polecił premierowi Ibrahimowi Mehlebowi utworzenie ministerialnej komisji, która ma zbadać problem przemocy seksualnej w Egipcie i stworzyć ogólnokrajową strategię walki z tym procederem.

"Nagranie coś zmieniło"

- Ludzie zawsze twierdzili, że gwałty na placu Tahrir to historie zmyślone przez protestujących lub (dokonane) przez piątą kolumnę, by splamić wizerunek Egiptu. Ale teraz mamy autentyczne wideo pokazujące ofiarę z bliska - mówi magazynowi "Time" Amina Tarraf, aktywistka praw kobiet. - To nagranie coś zmieniło w społecznym postrzeganiu gwałtu i tego, jak bezbronna jest kobieta w sferze publicznej.

Źródło: Al-Dżazira, Reuters, "New York Times", "Time", PAP, AP, WP.PL

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)