Tomasz Zieliński na Pol'and'Rock Festival. © WOŚP | Lucyna Lewandowska

Kim jest "dziwny pan Tomek", który podbił serca dzieci i ich rodziców?

Dzieci często piszą mu, że jest jedynym dorosłym, który ich słucha. Dorośli prześcigają się w pochwałach i podziękowaniach za pomoc młodym osobom w kryzysie psychicznym. Gdy jednak Wirtualna Polska pyta o niektóre szczegóły jego działalności, "dziwny pan Tomek", jak jest nazywany przez dzieci, staje się dziwnie tajemniczy.

  • W pandemii Tomasz Zieliński uruchomił tzw. rozmowy w okienku, czyli rozmowy z dziećmi w kryzysie psychicznym. Później założył fundację Usłyszeć na Czas, która opłaca młodym pacjentom wizyty u specjalistów.
  • W ciągu trzech lat stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych w Polsce osób pomagających dzieciom w kryzysie psychicznym i ich rodzicom. Wyróżniono go w plebiscycie Muzeum Powstania Warszawskiego, a na Pol’and’Rock Festival przyciągnął tłumy.
  • W przeszłości zapewniał, że "przeszedł szkolenia" i rozpoczął pracę z dziećmi "oficjalnie przygotowany przez specjalistów". W rozmowie z WP tłumaczy: "to była podstawowa wiedza, którą można znaleźć wszędzie". Nazwisk specjalistów, którzy mieli go przygotować i kierują dzieci do jego okienka, podać nie chce.
  • Dr Aleksandra Lewandowska, krajowa konsultantka ds. psychiatrii dziecięcej: jeśli lekarz czy psychoterapeuta kieruje pacjentów do pana Tomasza, który nie ma odpowiedniego przygotowania do pracy z dzieckiem w kryzysie psychicznym, jest to błąd w sztuce.

4 sierpnia 2023. Pol’and’Rock Festival.

Na scenie czerwone fotele czekające na prowadzącego i jego gościa. Gdy tylko pojawia się wysoki mężczyzna w okularach i brązowym podkoszulku, słychać gromkie brawa. Tomasz Zieliński występuje przed taką publicznością pierwszy raz w życiu.

- Dziękuję, autentyczne wzruszenie. Pięknie dziękuję z serca, naprawdę - mówi wyraźnie poruszony.

Po chwili poruszeni są słuchacze. Gdy Tomasz Zieliński opowiada o swoich "pogaduchach" z dziećmi w kryzysie psychicznym, niektórzy nie potrafią powstrzymać łez. Rozmowa jest bardzo intymna. - Uczyłem się słyszeć dzięki mojej żonie i córeczce. To one otworzyły mi uszy jako pierwsze – zaznacza gość.

Kiedy mikrofon wędruje do publiczności, niemal każde pytanie zaczyna się od podziękowań dla Zielińskiego.

Pod koniec spotkania na scenie pojawia się organizator festiwalu, Jerzy Owsiak.

- To, o czym mówicie, powinno być w polskich szkołach. Niech polska szkoła uczy, jak słuchać i wyciągać wnioski. To ogromna wiedza [...] Bardzo ci dziękuję, że do nas wpadłeś. To dla nas wielki, ogromny zaszczyt - mówi.

Zanim gość zejdzie ze sceny, jeszcze raz rozlegną się brawa.

"Tylko pan zapukał"

Do podziękowań i słów uznania Tomasz Zieliński pewnie już przywykł. W ciągu trzech lat stał się w Polsce jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób pomagających dzieciom w kryzysie psychicznym.

Nie ma kierunkowego wykształcenia, nie jest psychologiem dziecięcym ani psychiatrą. Przedstawia się jako były pracownik korporacji. Na jego profilu na portalu LinkedIn zakładka "doświadczenie" zaczyna się jednak dopiero w 2018 roku. Informuje tam, że jest prezesem w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością "Akademia Komunikacji".

Według rejestru spółek, od 2012 do 2022 r. był także współwłaścicielem bydgoskiej firmy z branży reklamowej Spaceway. Przez pierwsze trzy lata kierował tą firmą. Z kolei przed zaangażowaniem w Spaceway pracował jako menedżer w Eniro Polska, przedsiębiorstwie wydającym Panoramę Firm.

Na początku 2020 roku świat unieruchamia pandemia koronawirusa. Do Zielińskiego, prowadzącego szkolenia z komunikacji, zwracają się klienci. Ich dzieci nie radzą sobie z izolacją. A oni nie radzą sobie z "zamkniętymi" nastolatkami. Skoro pan Tomek pomógł im w pracy, może pomoże w relacjach z najbliższymi?

Tak powstają "rozmowy w okienku". Zieliński mocno się angażuje. Deklaruje, że każdego dnia będzie poświęcał na rozmowy telefoniczne z dziećmi dwie godziny. Fragmenty publikuje na Facebooku za zgodą rodziców oraz młodych "podopiecznych".

To "pogaduchy" o problemach, codzienności, relacjach z rodzicami.

Nierzadko do okienka dzwonią dzieci po próbach samobójczych. Czasem obrażają pana Tomka, testując jego cierpliwość. Ale bardzo często wprost mówią mu, że są pod dużym wrażeniem.

Alicja, 17 lat: Panie Tomku, wszyscy dorośli do tej pory starali się w rozmowach ze mną dotrzeć do powodów, dlaczego to zrobiłam, ale pan nie […] Pan naprawdę słucha, jest pan dziwny.

Iza, 10 lat: jest pan jedyną osobą, która nie chodzi koło mnie na paluszkach, dlatego o tym mówię.

Julia, 16 lat: Wielu dorosłych wchodziło do mojego pokoju bez pytania i zapalało światło, aby dostrzec to, czego nie chciałam im pokazać. Pan zapukał, nikt wcześniej nie pukał.

Zieliński tłumaczy, jak działa "okienko": - By porozmawiać z dzieckiem, musimy mieć zgodę specjalisty prowadzącego. To nie są rozmowy terapeutyczne. Pozwalają zrozumieć to, czego dzieci nie chcą powiedzieć, nie wiedzą jak albo nie mają komu. Mamy dosyć dużą skuteczność.

Fragmenty rozmów z dziećmi w mediach społecznościowych odbijają się szerokim echem. Dziś Zielińskiego obserwuje na Facebooku prawie 250 tys. użytkowników.

Po niebywałym sukcesie "okienka" jego twórca rozszerza działalność - w lipcu 2021 r. powołuje fundację "Usłyszeć na Czas", która według sprawozdań, opłaca dzieciom wizyty u specjalistów. A firma Zielińskiego, Akademia Komunikacji, zaczyna organizować szkolenia dla rodziców - Wszystkowiedzący Słodko Pierdzący Dorosły. - Nazwał mnie tak jeden z dzieciaków w kontekście tego, że my, dorośli, wiemy wszystko lepiej i nie chcemy słuchać. Jak się później okazało, mówił o swoim tacie i te słowa określały jego kontakt z ojcem - wyjaśnia Zieliński.

Mnożą się podziękowania, słowa uznania i emocjonalne pochwały.

W kwietniu 2022 r. Zieliński zostaje nominowany do Nagrody im. Jana Rodowicza "Anody" Muzeum Powstania Warszawskiego "dla współczesnych bohaterów". W uzasadnieniu koledzy z branży handlowej mówią, że to "Janusz Korczak naszych czasów".

Ale pojawiają się też pytania.

Tajemniczy specjaliści 

Na początku sierpnia do naszej redakcji przychodzi mail. Autorem jest rodzic, który brał udział w szkoleniu Tomasza Zielińskiego "Wszechwiedzący Słodko Pierdzący Dorosły". Pragnie zachować anonimowość. Opowiada:

- Zaznaczam, że na kursie nie ma treści, które szkodziłyby ludziom. To ogólniki, że trzeba słuchać dzieci i poświęcać im czas. Natomiast jedna rzecz wydaje mi się dziwna. W dzisiejszych czasach fundacje starają się działać transparentnie i uwiarygadniać się, jak tylko mogą. Na szkoleniu Tomasz Zieliński mówił, że współpracuje z ekspertami, ale nie padło nawet pół nazwiska. Mówimy o dzieciach w kryzysie, czasem po próbach samobójczych, więc to naprawdę poważne przypadki. Jako rodzic chciałbym wiedzieć więc, kim są owi specjaliści - kończy.

Zieliński faktycznie często odwołuje się do specjalistów.

Tłumaczy nam, że każda osoba z okienka musi być pod opieką specjalisty, który wydaje zgodę na rozmowę dziecka z panem Tomkiem. - Bierzemy od rodzica namiar na specjalistę. Rozmawiamy z nim, tłumaczymy, odpowiadamy na pytania. On wydaje decyzję i mówi: to jest ten moment, nie widzę żadnych przeciwwskazań - twierdzi Zieliński.

- Staramy się dowiedzieć, jak rodzice mogliby usłyszeć swoje dzieci. Specjalista mówi: dobra, jeśli na tym to polega, to czemu nie? Mamy sygnały, że nasze rozmowy pomagają i otwierają - opowiada twórca fundacji Usłyszeć na Czas.

W kwietniu 2021 r. na stronie internetowej Naturalnie o zdrowiu zaznaczał: Jestem najczęściej osobą wspierającą w terapii. Czekam na zielone światło od specjalisty.

Pytamy więc Zielińskiego, z jakimi specjalistami współpracuje i którzy z nich odsyłają do niego swoich pacjentów.

Nie chce tego ujawnić. – Raz zrobiliśmy akcję, gdzie podaliśmy informację o specjalistach. Nagle ich skrzynki zostały załadowane pytaniami o okienko, fundację, kontakt z panem Tomkiem. Oni i tak mają co robić. To są dosłownie dwa, trzy nazwiska – mówi.

Zieliński nie zgadza się na podanie namiarów do specjalistów, nawet gdybyśmy zagwarantowali im anonimowość. – W tym momencie robimy wszystko jak należy i nie ma potrzeby, by wywoływać ich do odpowiedzi. Mamy nadzieję, że kiedyś będziemy mogli ich przedstawić.

- Rozumiem, że wszystko trzeba sprawdzić. Że różne osoby różne rzeczy wykorzystują. Może nam się uda namówić specjalistów, by przejechali z nami turę szkoleń albo uczestniczyli w jakiejś konferencji, co jest moim marzeniem. Gdy kiedyś to wszystko się skończy, będziemy mogli zrobić o tym fajny dokument. Wówczas się z tego wytłumaczymy. A do tego momentu – niech ktoś myśli, co chce.

Na Pol’and’Rock Zieliński mówił: "My weszliśmy do tego oficjalnie przygotowani przez specjalistów". A w cytowanej już wypowiedzi dla Naturalnie o zdrowiu zaznacza: "Przeszedłem szkolenia, jak wyłapywać w naszych rozmowach sygnały świadczące o tym, że dziecko potrzebuje natychmiastowej interwencji specjalistycznej […].

Pytamy więc, jakie konkretnie szkolenia ukończył.

- To była podstawowa wiedza, którą można znaleźć wszędzie, na temat tego, jak można rozpoznać dziecko w kryzysie psychicznym. Wiedza, jaką powinni mieć nauczyciele czy pedagodzy.

- Czyli to nie były zorganizowane szkolenia, po których np. otrzymuje się jakiś certyfikat? - dopytujemy.

- Dziś, żeby dostać certyfikat, wystarczy się zapisać na szkolenie internetowe i nawet w nim nie uczestniczyć. To był wybór: szukamy certyfikatów czy wiedzy. Opierało się to więc głównie na rozmowach z ludźmi, którzy mają tę wiedzę i którzy chcieli się nią podzielić.

Z jakimi konkretnie ludźmi?

Tego nie udaje nam się dowiedzieć.

Tomasz Zieliński stał się w Polsce jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób, jeśli chodzi o pomoc dzieciom w kryzysie psychicznym.
Tomasz Zieliński stał się w Polsce jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób, jeśli chodzi o pomoc dzieciom w kryzysie psychicznym. © WOŚP | Lucyna Lewandowska

Konsultantka ds. psychiatrii dziecięcej: "Błąd w sztuce. Skrajnie niebezpieczne"

Dr Aleksandra Lewandowska, krajowa konsultantka ds. psychiatrii dziecięcej, przyznaje, że pierwszy raz słyszy o takim przypadku.

- Jeśli zdarza się, że lekarz czy psychoterapeuta kieruje pacjenta do pana Tomasza, który nie ma odpowiedniego przygotowania do pracy z dzieckiem w kryzysie psychicznym, jest to błąd w sztuce. Jest to nieodpowiedzialne i niebezpieczne. Czym innym jest wsparcie dziecka czy nastolatka przez osoby bliskie, a czym innym udzielanie specjalistycznej pomocy temu dziecku czy nastolatkowi w kryzysie psychicznym. I chcę jeszcze raz bardzo wyraźne to podkreślić, że w takiej sytuacji specjalista musi mieć odpowiednie kompetencje - mówi Lewandowska.

- Rośnie liczba osób z problemami psychicznymi, wymagających wsparcia lub opieki specjalistycznej. Powstaje też mnóstwo organizacji, które chcą się zajmować promocją zdrowia psychicznego i profilaktyką. Jako środowisko uczulamy, że nie każda osoba może takie usługi świadczyć. Nie każde oddziaływanie niesie za sobą znamiona oddziaływania profilaktycznego czy profesjonalnej pomocy. Tu potrzebna jest wiedza, odpowiednie kompetencje i doświadczenie. W przeciwnym wypadku działania takie mogą nieść za sobą daleko idące konsekwencje. Nie bez powodu funkcjonują telefony zaufania, jak ten działający przy Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, gdzie zatrudnieni są odpowiedni specjaliści, a udzielana pomoc jest zgodna z obowiązującymi standardami i prawem - dodaje krajowa konsultantka ds. psychiatrii dziecięcej.

Podobne wątpliwości ma psycholożka Małgorzata Łuba. Współpracuje z platformą Życie Warte Jest Rozmowy, która oferuje pomoc dla osób w kryzysie suicydalnym, czyli mających myśli samobójcze.

– Potrzebni nam są ludzie z zewnątrz, którzy mają w sobie impuls do działania. I którzy - nie będąc w branży - potrafią poprzez swój zryw tę branżę zmieniać. Przykładem takiej osoby jest Jerzy Owsiak. Przez wiele lat swojej działalności zrobił fantastyczne rzeczy, nie będąc lekarzem. Od samego początku mocno współpracował ze środowiskiem specjalistów.

– Natomiast w odniesieniu do pana Tomasza – kontynuuje Małgorzata Łuba – jeśli zakłada się zbiórkę na dzieci w kryzysie psychicznym oraz fundację, na pewno dobrze byłoby wprost określić, jacy specjaliści - psychologowie czy psychiatrzy - są włączeni do projektu. I z jakimi współpracuje fundacja – mówi Łuba.

– Moje wątpliwości budzi również fakt, że specjaliści mający dzieci pod opieką kierują je do pana Tomasza. Odsyłanie dziecka w kryzysie psychicznym "na zewnątrz" nie mieści się w modelu pracy psychologów czy psychiatrów. W swojej praktyce się z czymś takim nie spotkałam. Oczywiście praktykowane jest tworzenie naturalnej sieci wsparcia. Natomiast zazwyczaj są to osoby z bliższej czy dalszej rodziny, a nie eksperci od komunikacji – dodaje psycholożka.

Dzieci stabilne emocjonalnie, czy w głębokim kryzysie?

Zieliński, proszony o odniesienie się do stanowczych słów dr Lewandowskiej, pisze o niezrozumieniu przez nas tematu i źle zadanych pytaniach. Jak zaznacza, nie ingeruje w terapię, a jedynie pomaga w budowaniu relacji między rodzicami i dziećmi.

- Dzieci, z którymi specjaliści zgadzają się, abyśmy porozmawiali, są ustabilizowane emocjonalnie i następuje to zawsze w końcowej fazie terapii – twierdzi.

To zaskakujące, bo w jednym z wystąpień wskazywał, iż w "okienku" rozmawia z "dzieciakami w głębokim kryzysie psychicznym [...] w procesie wychodzenia z samookaleczeń, po kilku próbach samobójczych, nieudanych terapiach. Trafiają do okienka, żeby ktoś usłyszał to, czego nikt nie słyszy" (fragment na początku nagrania).

Tomasz Zieliński - Jak dbać o relacje z naszymi dziećmi, aby nie ponieść porażki?

By uniknąć nieporozumień, o których mówi Zieliński, jeszcze raz wracamy do doktor Lewandowskiej i pokazujemy pełną odpowiedź założyciela fundacji Usłyszeć na Czas na jej wątpliwości.

Konsultantka krajowa ds. psychiatrii dziecięcej podtrzymuje, że to, co robi Tomasz Zieliński, jest niebezpieczne.

- Odpowiedź nie zawiera merytorycznego uzasadnienia w zakresie proponowanej przez pana Zielińskiego pomocy. Ponadto zgodnie z obowiązującymi standardami, oddziaływania psychologiczno-psychoterapeutyczne w obecnym systemie zawierają pakiet świadczeń poszerzony o możliwość naturalnego tworzenia sieci wsparcia, tj. współpracę z każdą osobą, jednostką czy organem (np. szkołą) zaangażowanymi w proces rozwoju dziecka.

Ośrodka (na razie) nie będzie. "Zmieniła się idea"

Przez jakiś czas jednym z celów fundacji Usłyszeć na Czas była budowa ośrodka.

W 2021 r. Zieliński cytuje w mediach społecznościowych aktywistę na rzecz psychiatrii dzieci i młodzieży, Rafała Szymańskiego, który podczas wystąpienia na TEDx podkreślił, że w związku z falą samobójstw "każdego roku znika z mapy Polski jedna średniej wielkości szkoła".

- Kiedy usłyszałem to zdanie, popłakałem się - pisze wówczas Zieliński.

Lucyna Kicińska, ekspertka ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie: - Według danych Komendy Głównej Policji z 2018 roku, a do nich prawdopodobnie odnosi się Rafał Szymański w swoim wystąpieniu, w Polsce odnotowano 772 próby samobójcze osób poniżej 19. roku życia, 97 z nich zakończyło się śmiercią.

Zieliński na Patronite ogłasza zbiórkę, m.in. na budowę ośrodka, w którym byłaby świadczona pomoc dla dzieci w kryzysie psychicznym.

- Pomoc ma być docelowo zupełnie za darmo. To tam będziemy pomagali usłyszeć na czas tych, których kochamy. Każdego dnia rozmawiam w tej sprawie z ludźmi i opowiadam im o tym "szalonym projekcie", zarażając ich tą ideą - tłumaczy wtedy.

Równocześnie Zieliński zbiera na opłacanie terapii i dotarcie do jak największej liczby dzieci potrzebujących pomocy.

W pewnym momencie budowa ośrodka znika jednak z celów na Patronite. Jak się okazuje, ośrodek – przynajmniej na razie – nie powstanie.

- Plan był taki: zakup działki w spokojnym miejscu, wybudowanie ośrodka, ewentualnie zaadaptowanie, wyremontowanie miejsca i zaopatrzenie go w ludzi, którzy mogliby tam służyć. To wszystko działo się przed covidem, a ceny działek rosły w zastraszającym tempie - wyjaśnia dziś Zieliński w rozmowie z Wirtualną Polską.

Wylicza, że ośrodek z kilkoma salami i bazą noclegową pochłonąłby ok. 4 mln zł. Do tego koszty specjalistów i utrzymania. - Fajna idea, ale potrzebne są finanse i zasoby ludzkie – tłumaczy. Twierdzi, że o rezygnacji z budowy poinformował darczyńców na Patronite. I zaoferował, że jeśli ktoś sobie tego życzy, zwróci mu wpłacone środki.

Co najmniej od końca 2022 r. na serwisie brakuje informacji o łącznej zebranej sumie na wszystkie cele. Na archiwalnych zrzutach ekranu ze strony znajdujemy kwotę ponad 900 tys. zł.

Zieliński nie przekreśla całkowicie pomysłu budowy ośrodka. - Pojawia się wokół masa dobrych ludzi. Kto wie, co się jeszcze wydarzy. Środki zgromadzone dzięki zbiórce zaczęliśmy przekierowywać na opłacenie wizyt dzieciaków u specjalistów. Zmieniła się idea. Nie chcieliśmy czekać ze świadczeniem pomocy na ośrodek, którego budowa zajęłaby kilka lat.

Rafał Szymański, którego wystąpienie natchnęło Zielińskiego do idei ośrodka, odcina się od jego działalności.

- Po TEDx nie mam tygodnia bez wiadomości z prośbą o pomoc. Od rodziców, od osób po próbie samobójczej, od młodzieży z problemami. Miałem pewną liczbę psychologów, do których mogłem ich odsyłać. Zwróciłem się do Tomasza i powiedziałem, że skoro ma wokół siebie specjalistów, to niech poda jakiś namiar. Tomek odmówił, powiedział, że to jego prywatna sprawa. Poprosiłem o spotkanie na żywo, by zobaczyć jego "okienko". Też się nie zgodził.

Zieliński odpowiada, że nie podał Szymańskiemu namiarów, bo "już wtedy nie przekazywał dzieci do specjalistów". - Co do spotkania i "zobaczenia okienka" przez pana Rafała, rozmowy prowadzone były wtedy tylko online lub telefonicznie i to chyba tłumaczyłem panu Rafałowi. Biorąc pod uwagę ich intymność i zaufanie dzieciaków, nie było możliwości dołączenia osób "trzecich" do takich rozmów. "Zobaczyć okienko" można w rozmowach, które publikuję, a na które zgodę wyrażają dzieci - wyjaśnia.

W pandemii Tomasz Zieliński zaczął rozmawiać z dziećmi w "okienku". Skala zgłoszeń go przerosła.
W pandemii Tomasz Zieliński zaczął rozmawiać z dziećmi w "okienku". Skala zgłoszeń go przerosła. © WOŚP

Akademia zarabia miliony

Zieliński podkreśla swoje transparentne podejście do funduszy. Odsyła do strony fundacji, gdzie można zapoznać się ze sprawozdaniami.

I tak w 2022 roku fundacja otrzymała 378 tys. zł od darczyńców, a za 235 tys. zł sfinansowała wizyty dzieci u specjalistów.

A to nie wszystkie działania Zielińskiego. Jak już wspomnieliśmy, z inicjatywy dzieci z "okienka" powstał projekt warsztatów "Wszechwiedzący Słodko Pierdzący Dorosły". Zieliński uczy rodziców, jak słuchać i rozmawiać z dziećmi.

Warsztaty organizuje kierowana przez Zielińskiego Akademia Komunikacji. Cena: 297 zł. - Akademia funkcjonuje, zarabia pieniądze, bo to firma. Tylko część tych pieniędzy pochodzi z kursów dla rodziców. To my poświęcaliśmy czas na rozmowy, gromadzenie wiedzy. I dziś się nimi dzielimy - częściowo płatnie. W każdym kursie ok. 300 miejsc oddajemy bezpłatnie - wyjaśnia Zieliński.

- Jestem przedsiębiorcą od wielu lat. Nie ukrywam tego – umiem i wiem, jak zadbać o siebie i bliskich finansowo. To ułamek tego, co robimy, czerpiąc zyski z prowadzenia Akademii.

Skoro tylko "ułamek" zysków pochodzi ze szkoleń dla rodziców, co dokładnie robi jeszcze Akademia Komunikacji i jaka jest jej oferta dla klientów?

Nie wiadomo.

Na stronie firmy dowiadujemy się tylko o szkoleniach dla rodziców.

Akademia Komunikacji - oferta
Akademia Komunikacji - oferta© akademiakomunikacji | Screen

Na branżowym portalu LinkedIn, gdzie należałoby się spodziewać reklamy szkoleń biznesowych Akademii, znajdujemy jedynie udostępnione wpisy Tomasza Zielińskiego o działalności "okienka".

Prosimy Zielińskiego o ofertę szkoleń dla firm. Okazuje się, że to również tajemnica. - Nie mamy przestrzeni na podjęcie dodatkowej współpracy. W każdym miesiącu odmawiamy średnio kilkunastu firmom z zewnątrz. Współpraca ze stałymi klientami jest długoterminowa, prowadzimy dla nich kilka projektów, które wykluczają organizację czegokolwiek więcej - wyjaśnia. Oferty – mimo naszej prośby - nie wysyła.

Zyski Akademii Komunikacji rosną w szybkim tempie. W 2019 roku, przed pandemią i "okienkiem" było to zaledwie 44,4 tys. zł. Rok później, gdy już ruszyły akcje pomocowe - 90 tys. W 2021 roku Akademia miała 1,3 mln zł zysku, a 2022 – 1,2 mln zł.

- Pod kątem prawnym wszystko jest dopięte. Mam wrażenie, że jesteśmy zbyt uczciwi na ten kraj – dodaje Zieliński.

W latach 2021-2022 Tomasz i Małgorzata Zielińscy zarobili w Akademii Komunikacji łącznie 1,1 mln zł.

Będę tłumaczył się jeszcze 50 razy. A mam co robić

Zieliński jest nieco zaskoczony tym, z czym się mierzy, odkąd rozpoczął działalność pomocową. Do okienka na razie nie przyjmuje nowych dzieci, bo nie ma miejsc. W rozmowie z Wirtualną Polską opowiada, że swego czasu miał kilkunastu wolontariuszy. Wszyscy odeszli, bo to "praca bardzo obciążająca głowę". Obecnie pomaga mu kilka osób.

Zieliński tłumaczy: chciałbym pomagać jeszcze więcej, na razie nie ma takiej możliwości.

Jeszcze przed rozmową z Tomaszem Zielińskim wypełniamy formularz kontaktowy na stronie fundacji Usłyszeć na Czas. Podajemy się za nastolatkę w kryzysie psychicznym, która potrzebuje pomocy. Fundacja odpowiada po kilku dniach:

"Pięknie dziękujemy za okazane zaufanie, niestety liczba zgłoszeń do okienka jest tak duża, że na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie przyjmować kolejnych zgłoszeń. Zachęcamy do poszukania w tej sytuacji wsparcia u specjalisty, który wesprze Panią w obecnej sytuacji".

***

Zielińskiego zaskoczyła nie tylko fala potrzebujących, ale też pytania i wątpliwości kierowane pod jego adresem.

- Kiedy przyjaciel zapytał mnie, czy zakładając fundację, wiem, w co się pakuję, myślałem, że wiem: chcę pomagać ludziom. Okazało się, że masę czasu poświęcam, żeby się tłumaczyć, że nie kradnę, nie robię niczego złego.

- Będę tłumaczył się jeszcze 50 razy, a naprawdę mam co robić. Może brutalnie to brzmi, ale nie potrzebuję rozgłosu czy poklasku. Każde moje wystawienie głowy ponad mur kończy się tym, że muszę się tłumaczyć. Gdybym miał tylko na to czas... - dodaje.

Podczas naszej pierwszej rozmowy Zieliński mówi, że być może skieruje nas do dwóch, trzech specjalistów, z którymi współpracuje. Potrzebuje jedynie trochę czasu, bo to zajęci ludzie.

Przypominamy mu o tym niedługo przed publikacją tekstu.

Zieliński wysyła kontakt do specjalistów, u których terapię finansuje fundacja Usłyszeć na Czas.

Tłumaczymy jednak: od początku chcieliśmy porozmawiać z psychologami bądź psychiatrami, którzy przygotowywali go do pracy dziećmi oraz wyrażali zgodę, by ich pacjenci uczestniczyli w rozmowach w okienku.

Pan Tomasz odmawia. Jak twierdzi, w przeszłości jeden z dziennikarzy go oszukał, stąd jego ograniczone zaufanie do mediów. Powtarza swój wcześniejszy argument: rozmowy w okienku to jego prywatna inicjatywa, a on nie chce nadużywać zaufania specjalistów.

Podczas autoryzowania wypowiedzi Zieliński pisze nam długą wiadomość. Puentuje:

- Nie jesteśmy idealni, popełniliśmy masę błędów i dalej je popełniamy, ale przynajmniej, mam taką nadzieję, uczymy się z nich. I mimo wszystko jeszcze się nie poddaliśmy.

***

Chcesz skontaktować się z autorami? Napisz! paweł.figurski@grupawp.pl, dariusz.faron@grupawp.pl.