J. Kaczyński: z dawnego Kurskiego został tylko cień cienia
Nie chcemy już dłużej dyskutować o tym, kto jest winny. Dajemy drugiej stronie szansę, aby tę wojnę na słowa przerwać, ale sami też będziemy się wystrzegali ostrych sformułowań. Zapewniam, że nie będziemy prowadzić wojny, nawet jeżeli druga strona będzie ją prowadziła. Nawet Jacek Kurski już tak złagodniał i spokorniał, że z dawnego Jacka pozostał tylko cień, a nawet cień cienia - powiedział w rozmowie z "Super Expressem" prezes PiS Jarosław Kaczyński.
"Super Express": Na ostatnim kongresie pokazaliście nowy wizerunek. Jaki jest teraz PiS?
Jarosław Kaczyński: Partia jest ta sama, ale nie taka sama. Wcześniej nie mogliśmy się przebić z naszym przekazem przez hałas medialny. Dlatego musieliśmy dokonać korekty. Staramy się dotrzeć do tych grup społecznych, do których dotąd nie docieraliśmy. To był zawsze przekaz Polski, która ma się szybko rozwijać i z punktu widzenia pojedynczego obywatela, i z punktu widzenia losów całości. W Polsce trzeba wiele rzeczy zmienić, co zawsze podkreślaliśmy już w Porozumieniu Centrum, ale teraz mówimy o tym bardziej dobitnie. Mamy kryzys i to wyzwanie kryzysowe jest intensywne, groźne, ale też - paradoksalnie - daje nadzieję. Nadzieję na przełamanie istniejących barier. Do kryzysu trzeba podejść ofensywnie, czego w obecnej polityce rządu nie widzimy.
Receptą na kryzys mają być kobiety. Kto wymyślił kobiety jako wizytówki PiS?
- Kobiety w historii Polski zawsze odgrywały bardzo ważną rolę, także w tych groźnych momentach. Ale mówiąc poważnie, to, że wizytówkami partii są także kobiety, jest w dużej mierze kwestią przypadku. Mówiąc w skrócie: ponieważ PiS przede wszystkim koncentruje się na gospodarce, a w moim rządzie za kluczowe sprawy ekonomiczne odpowiadały kobiety - Grażyna Gęsicka, Aleksandra Natalli-Świat, Joanna Kluzik, bardzo się z tego cieszę. Dzięki temu jest i piękniej, i milej.
W retoryce PiS pojawiło się słowo "pokój". Właściwie kogo ma to dotyczyć i jak długo PiS zamierza tego zawieszenia broni przestrzegać?
- Powiedziałem wyraźnie, że konkurencja polityczna musi istnieć. Takie jest prawo demokracji. Ale pewnych słów w życiu politycznym nie należy używać. A przyznać trzeba, że nigdy w sejmie nie było tak źle, jak teraz. To, co się dzieje, określamy jako palikotyzację polityki. Moje słowa są wezwaniem, aby z taką palikotyzacją skończyć. Bo to życiu politycznemu nic nie daje, a cieszą się z tego tylko ludzie niechętni Polsce. Nie chcemy już dłużej o tym dyskutować, o tym, kto jest winny. Dajemy drugiej stronie szansę, aby tę wojnę na słowa przerwać, ale sami też będziemy się wystrzegali ostrych sformułowań.
Co w takim razie będzie robił w partii Jacek Kurski?
- Kurski już tak złagodniał i spokorniał, że z dawnego Jacka pozostał tylko cień, a nawet cień cienia. Wynika to z tego, że przekroczył czterdziestkę - sam tak to tłumaczy. To jest ważny moment w życiu każdego człowieka, sam pamiętam, jak to przeżywałem. Moja czterdziestka przypadła akurat na 1989 rok - przełomowy w polskiej historii. Wtedy miałem świadomość, że coś minęło, a coś się zaczyna w Polsce, ale także osobiście dla mnie.
Ale chyba nie powie pan, że jeśli Platforma będzie was nadal atakować, wy będziecie potulni jak baranki?
- Zapewniam, że nie będziemy prowadzić wojny, nawet jeżeli druga strona będzie ją prowadziła. Co więcej, jak wygramy wybory, o czym jesteśmy przekonani, też nie będziemy jej prowadzili. Chodzi o to, aby ta metoda polityczna została w Polsce raz na zawsze wyeliminowana. W imię szacunku dla państwa, dla jego instytucji. To są wartości nadrzędne, których wszyscy powinni przestrzegać.
Jaki będzie rok 2009 dla PiS?
- Będzie taki, jak dla Polski, to będzie ciężki rok.
Ale kryzys sprzyja chyba opozycji?
- Jeszcze niedawno miałem nadzieję, że w 2020 roku Polska osiągnie przeciętny poziom Unii Europejskiej z 2008 r. Dziś jestem wściekły, że kryzys może to jeszcze utrudnić, jeśli nie będzie nań właściwej reakcji. Nie chcę kryzysu, chcę, żeby rząd walczył z kryzysem. Natomiast polityka miłości i tak wyczerpie swoje możliwości i z kryzysem, i bez kryzysu.
- ... Pokoju. Miłość kontra pokój. Chciałbym, aby w 2020 roku, kiedy moje pokolenie, które będzie schodziło ze sceny politycznej, mogło powiedzieć, że zostawiło Polskę naprawdę zmienioną, zasobną. Żeby Polacy byli dwa razy bogatsi niż teraz.