ŚwiatEuropejskie rządy finansują działalność Al-Kaidy. Chodzi o dziesiątki milionów dolarów

Europejskie rządy finansują działalność Al‑Kaidy. Chodzi o dziesiątki milionów dolarów

Co najmniej 125 milionów dolarów, głównie od państw europejskich, trafiło w ostatnich sześciu latach do Al-Kaidy. Tyle pieniędzy organizacja terrorystyczna otrzymała w okupach za uwolnienie porwanych zakładników - ujawniło śledztwo "New York Timesa".

Europejskie rządy finansują działalność Al-Kaidy. Chodzi o dziesiątki milionów dolarów
Źródło zdjęć: © AFP | Leon Neal

Amerykański dziennik podkreśla, że uzyskane w ten sposób środki są obecnie podstawą finansowania działalności Al-Kaidy, za które prowadzi rekrutację i szkolenia terrorystów oraz kupuje broń. Wychodzi na to, że Europa mimowolnie stała się najważniejszym sponsorem, a co za tym idzie, gwarantem funkcjonowania jednego z najzagorzalszych wrogów Zachodu.

"New York Times" ma mocne dowody na poparcie swojej tezy. Rozmawiał z wieloma byłymi zakładnikami, negocjatorami, dyplomatami i urzędnikami w 10 krajach w Europie, Afryce i na Bliskim Wschodzie. Ich relacje potwierdzają liczne wewnętrzne dokumenty Al-Kaidy, które wpadły w ręce dziennikarzy w północnym Mali, po francuskiej interwencji zbrojnej w tym kraju.

Nikt nie chce się przyznać

Oficjalnie europejskie rządy zaprzeczają, by wypłacały okupy za uwolnienie swoich obywateli. W końcu wszyscy politycy szumnie deklarują, że z terrorystami się nie negocjuje. Jednak rzeczywistość jest zgoła inna. I trudno się dziwić rządzącym, że wolą po cichu zapłacić porywaczom niż skazywać zakładników na pewną śmierć, narażając się na oskarżenia o bierność i bezduszność ze strony opinii publicznej. Choć istnieją państwa, które konsekwentnie nie dają się zaszantażować.

Tymi wyjątkami są Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Jak pisze "NYT", wprawdzie oba kraje nie przekreślają rozmów z terrorystami, czego najlepszym dowodem jest ostatnia wymiana talibskich jeńców na amerykańskiego sierżanta w Afganistanie, ale płacenie porywaczom jest dla nich nieprzekraczalną granicą. Ponoszą za to surowe konsekwencje, bo w ostatnich latach niewielu porwanym Amerykanom czy Brytyjczykom udało się wyjść z niewoli cało. Innym krajom zachodnim najwyraźniej brakuje tak żelaznej woli. Od 2008 roku najwięcej, bo aż 58,1 mln dol., przekazała w okupach Al-Kaidzie Francja. Druga w tym zestawieniu Szwajcaria zapłaciła terrorystom 12,4 mln dol., trzecia Hiszpania - 11 mln dol. Pieniądze do rąk terrorystów trafiały też z m.in. Austrii, Niemiec i Włoch.

Do przekazywania okupów europejskie rządy wykorzystują sieć pośredników. Kwoty zazwyczaj księgowane są pod przykrywką innych wydatków, np. pomocy humanitarnej. Często haracz opłacają państwowe koncerny, tak jak w 2013 roku zrobiła to Areva, francuski gigant z branży energetyki jądrowej, która za uwolnienie trzech obywateli Francji wyłożyła 30 mln euro (oficjalnie wszystkiemu zaprzecza). W przypadku uprowadzeń w Jemenie rolę pośredników biorą na siebie najczęściej Oman i Katar.

Porwania dochodowym biznesem

Uległość zachodnich decydentów sprawiła, że islamscy terroryści utworzyli z porwań intratny biznes, z którego czerpią większość środków przeznaczanych na zbrodniczą działalność. Największymi beneficjentami tego procederu są filie Al-Kaidy działające w bezpośrednim sąsiedztwie Europy bądź w krajach będących jej dawnymi koloniami. Mowa tu przede wszystkim o Al-Kaidzie Islamskiego Maghrebu (Afryka Północna) i - w mniejszym stopniu - Al-Kaidzie Półwyspu Arabskiego (Jemen) oraz Al-Szabaab (Afryka Wschodnia).

W ciągu ostatniej dekady bojownicy tych ugrupowań tak wyspecjalizowali się w uprowadzeniach, że stworzyli swoisty "biznesplan", który krok po kroku precyzuje kolejność działań w celu wymuszenia okupu. Co więcej, według "NYT" terroryści już zdążyli zorientować się, które rządy płacą za swoich obywateli, a które nie. W rezultacie w ostatnich pięciu latach Amerykanie padli ofiarą ledwie 5 proc. porwań, natomiast jedną trzecią zakładników stanowili Francuzi.

Woda na młyn dla terrorystów

Zdaniem cytowanego przez amerykański dziennik Jeana-Paula Rouillera, eksperta ds. terroryzmu, jest oczywiste że Al-Kaida wybiera swe ofiary podług narodowości. - Zakładnicy to inwestycja, a nie zainwestujesz, dopóki nie będziesz pewny wypłaty - przekonuje.

Wygląda więc na to, że pobłażliwa polityka europejskich rządów tylko naraża ich obywateli na dodatkowe niebezpieczeństwo, nakręcając spiralę porwań. Najlepiej podsumowała to na łamach "NYT" Vicki Huddleston, była ambasador USA w Mali i była urzędnik departamentu stanu, gdzie odpowiadała za sprawy Afryki.

- Europejczycy mają wiele do wytłumaczenia. To całkowicie dwulicowa polityka. Płacą okupy, a potem temu zaprzeczają. Zagrożenie nie polega tylko na tym, że wzmacniają ruch terrorystyczny, ale narażają też wszystkich naszych obywateli na niebezpieczeństwo - ocenia.

Źródło: "New York Times", WP.PL

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)