Dopalacze w starogardzkiej szkole? Dwóch uczniów trafiło do szpitala
17-latkowie zażywali dopalacze? Takie podejrzenie padło na dwóch uczniów technikum elektrycznego w Starogardzie (woj. pomorskie), którzy trafili na oddział ratunkowy miejskiego szpitala. Dyrektor szkoły zapowiada wyciągnięcie konsekwencji.
Trzech nastolatków miał zażywać dopalacze na lekcji - relacjonują koledzy ze szkoły. Dodają, że w efekcie zażycia substancji jeden z chłopaków miał siedzieć na schodach i kołysać się w przód i w tył. W poważnym stanie miało się znaleźć dwóch innych uczniów, którzy trafili do szpitala.
Dyrektor placówki zastrzega, że póki co nie ma dokładnej wiedzy, co się stało. - Niekoniecznie muszą to być narkotyki. Uczniowie równie dobrze mogli zatruć się czymś innym podczas zajęć w pracowni - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Bona, dyrektor szkoły. I dodaje: "odpowiednie kroki podejmiemy dopiero, gdy poznamy przyczynę dziwnego zachowania uczniów".
Sprawie przygląda się policja
- W dniu 17 grudnia br. o godzinie 10.18 Centrum Powiadamiania Ratunkowego otrzymało zgłoszenie do dwóch nastolatków, u których wystąpiły zaburzenia zachowania oraz osłabienie. Na miejsce zadysponowano karetkę specjalistyczną. Lekarz pogotowia, podejrzewając zażycie substancji odurzających, zadecydował o przywiezieniu pacjentów do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego celem diagnostyki oraz leczenia. Pacjenci po otrzymaniu świadczeń medycznych w dniu 17 grudnia zostali wypisani do domu – mówi Wirtualnej Polsce Magdalena Jankowska, rzecznik Kociewskiego Centrum Zdrowia.
Żaden z uczniów nie miał problemów z nauką. Obaj 17-latkowie otrzymywali stypendium w wysokości 500 złotych. Jeżeli podejrzenie zażywania środków psychoaktywnych się potwierdzi, wówczas stypendium zostanie cofnięte. Uczniowie będą musieli zwrócić otrzymane do tej pory pieniądze. Pośród uczniów mówi się, że to nie pierwszy incydent z narkotykami w szkole.
- W ciągu ostatnich 24 godzin nie otrzymaliśmy żadnego zgłoszenia w sprawie zażywania przez uczniów narkotyków – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Marcin Kunka ze starogardzkiej policji.
Problem dopalaczy leży w zmienności ich składu. Tak długo, jak specyfik nie jest wpisany do rejestru substancji zakazanych, nie można ścigać jego posiadacza. Policyjne statystyki odnoszą się natomiast do konkretnych przestępstw. Wszystko to mieści się w kategorii narkotyków. Samo posiadanie i handel nimi jest również zakazany. Należy jednak pamiętać, że dopalacze stanowią coraz większe zagrożenie.
- Liczba osób zgłaszających się do szpitali z podejrzeniem używania dopalaczy drastycznie wzrasta. Używanie tego typu substancji psychoaktywnych może doprowadzić nawet do zgonu. Zażywający, szukając dodatkowych doznań, wpada w ostre psychozy, które wymagają leczenia psychiatrycznego – mówi Wirtualnej Polsce dr Piotr Burda, Krajowy Konsultant Toksykologii.