Czy prałat się wstydzi? - Komentarz Internauty
Prałat Jankowski zostanie prawdopodobnie skazany na emeryturę, co byłoby najstraszliwszą chyba karą dla człowieka owładniętego obsesją władzy, wierzącego przede wszystkim we własną świętą rację, świętą niemal w dosłownym tego słowa znaczeniu. Tylko wcale nie za pychę swoją duchowny odpowie, a prawdopodobnie za skandal obyczajowy.
A że molestowanie seksualne raczej trudno sobie wyobrazić w jego wieku, prałat odejdzie zapewne w glorii bohatera, jako ten, którego posądzono tendencyjnie, niesprawiedliwie, a i zapewne politycznie. A przecież nie tego antagoniści księdza, w tym również ja – oczekiwaliśmy. Ja czekałem na jego wstyd, zwykły, ludzki wstyd, którego osoby duchowne powinny mieć pokłady nieskończone, aby nam, wiernym przykładem świecić. Wstydu nie będzie, będzie martyrologia.
Zdejmijmy na chwilę z księdza purpurowe szaty, ordery i insygnia, ubierzmy go w zwykłe portki i sweter, siądźmy obok siedemdziesięcioletniego, dziarskiego staruszka na parkowej ławeczce i posłuchajmy, co nam powie. Pan Henio Jankowski opowie nam o spiskach, żydokomunie, swojej kombatanckiej przeszłości, wymachiwać będzie pięścią i wykrzykiwać buńczuczne hasła, a my z ironicznym uśmieszkiem politowania posłuchamy tylko tych pokrzyków, prosząc w duchu Pana Boga o świadomą, zdrową starość. Potraktujemy Pana Henia raczej ze współczuciem, nawet nie ze złością, bo starość ma swoje prawa i przywileje. Współczuć będziemy rodzinie Pana Henia, osobom opiekującym się nim, życzyć im będziemy cierpliwości i wyrozumienia, bo przekonywanie do swoich racji bezkompromisowego, zdeterminowanego w swej niemocy człowieka, nie miałoby sensu. Tak mogłoby to wyglądać, gdyby Pan Henio nie był księdzem. Niestety, pan Henio księdzem jest, i to księdzem proboszczem.
Ma więc władzę, jego antysemicki, pełen wrogości bełkot jest zatem głosem katolickiego ludu, jego doroczne, skandaliczne Groby Pańskie są Prawdą ku opamiętaniu rządzących, jego polityczne kazania są słusznym wołaniem chrześcijańskiej większości, a na przepych i rozmach zasłużył jak nikt, obalając przecież ustrój i budując samodzielnie własny kościół, w którym może teraz robić, co zechce.
Wstydu w Panu Henryku nie będzie już nigdy, bo zainfekowany jest wirusem władzy. Podobną butę znamy z innych polskich przypadków polityków których nazwiska wymieniać można by prawie bez końca, bo władza w naszym kraju zmienia się, jak w kalejdoskopie. Wystarczy odrobina decyzyjności, aby uwierzyć w siebie, w swoją nieomylność i wszechwiedzę, w misję i niemal nadczłowieczeństwo. Ci, o których głośno, którzy przemawiają na forum, których słuchamy, a i podziwiamy czasem – dziennikarz, minister, artysta i ksiądz – każdy z nich działa dla ogółu, dla dobra ogólnego w poczuciu pełnionej misji.
Gdyby tak wszyscy Wielcy uczący nas i grzmiący na nas z trybun potrafili zdobyć się od czasu do czasu na refleksję, przypomnieć sobie, w jakim celu działają i po co ubiegali się o władzę, pewnie tzw. „dobro ogólne” nie dzieliło by się na dwa dobra – Ich oraz Nasze, tylko byłoby dobrem wspólnym. No, ale jako, że zdanie to zapachniało mocno komunizmem, poprzestanę tylko na apelu: bądźmy ostrożni Z Tymi, Co Mówią, Że Mają Rację. Oni bowiem, tak, jak ksiądz Henryk Jankowski, od wstydu się odzwyczaili.