Co kryje teczka abp. Wielgusa
Od 1967 r. co najmniej do 1980 r. ks.
Stanisław Wielgus był agentem lubelskiej SB i wywiadu PRL - wynika
z teczki obecnego arcybiskupa, ujawnionej przez "Gazetę Polską".
Jego informacje raz uznawano za "wartościowe", kiedy indziej zaś
narzekano na jego "bierność". Wielgus odmawiał brania pieniędzy za
współpracę, ale miał dostawać upominki od tajnych służb.
04.01.2007 19:10
Zamieszczona na stronie internetowej "GP" 68-stronicowa teczka to mikrofilmy wywiadu PRL pt. "Karta kieszeniowa jacket nr 7207" - są na niej pieczątki IPN z adnotacją jawności akt.
TW "Grey" i "Adam Wysocki"
Znajdują się w niej m.in. dwie "umowy o współpracy" z wywiadem PRL. Jedną z nich, z 28 września 1973 r. Wielgus podpisał jako "Adam Wysocki"; drugą - z 23 lutego 1978 r. - jako "Grey". Są także podpisane przez niego tzw. instrukcje wyjazdowe oraz umowy o wywiadowczej łączności. W teczce nie ma ani jednego raportu czy doniesienia, napisanego własnoręcznie przez Wielgusa - są wyłącznie notatki operacyjne oficerów sporządzone z rozmów z nim. Jedyny własnoręczny dokument Wielgusa to jego plan badań naukowych w związku z otrzymaniem stypendium w Niemczech z 1973 r. Nie ma żadnych jego pokwitowań.
Według esbeków, informacje od Wielgusa dotyczyły m.in. kontaktów z naukowcami i księżmi z zagranicy, "rozgrywek personalnych na KUL oraz w Kurii" i "charakterystyk księży i pracowników naukowych". Miał też dostarczać na zamówienie SB "nagrane na taśmie magnetofonowej wystąpienia dostojników Kościoła" oraz "typować kandydatów do rozmów operacyjnych spośród kleru". Podczas pobytów za granicą miał zaś rozpracowywać Wolną Europę i emigrację w Niemczech i Szwecji.
W niedatowanej "notatce operacyjno-moblizacyjnej" z teczki jest mowa, że podstawą werbunku był "patriotyzm".
"Początek współpracy z SB - 1973 r."
Pierwszy dokument z teczki pochodzi z 1973 r., ostatni - z 1980 r. Z wiele razy przytaczanych stwierdzeń oficerów - autorów notatek wynika jednak, że od 1967 r. trwał proces stopniowego pozyskiwania Wielgusa do współpracy. Według tych akt, przez 5 lat był on jako "Adam" agentem lubelskiego IV wydziału SB, zwalczającego Kościół. W tym czasie odbył ok. 50 spotkań z SB, podczas których przekazał "szereg konkretnych informacji stanowiących znaczną wartość operacyjną". W czerwcu 1973 r. przejął go wywiad jako tzw. kontakt operacyjny pod kryptonimem "Grey" i "Adam Wysocki".
W 1978 r. wywiad przekazał "Greya" znów IV wydziałowi SB w Lublinie - z zastrzeżeniem, że w przypadku wyjazdu za granicę powróci do współpracy z wywiadem. W lipcu 1980 r. wywiad przeniósł sprawę Wielgusa do archiwum - zostawiając go w dyspozycji IV wydziału SB. Nie ma żadnych akt po tej dacie.
Pierwszy chronologicznie dokument z teczki to "Plan badań naukowych w związku z otrzymaniem stypendium im. A. Humboldta" z 11 września 1973 r. To jedyny własnoręczny dokument Wielgusa z całej teczki - sporządzony prawdopodobnie dla wywiadu.
Kolejne trzy dokumenty z 28 września 1973 r. są podpisane jako "Adam Wysocki". To: umowa o współpracy z wywiadem, instrukcja wyjazdowa oraz umowa o łączności. W instrukcji wyjazdowej jest mowa o "dotarciu i rozpoznaniu wybranych placówek naukowych zajmujących się problematyką Polski".
"Grey" ma czekać ze "Sternem" w prawej kieszeni płaszcza"
Umowa o łączności określa, że oficer wywiadu spotka się z Wielgusem w Salzburgu przed kościołem na Residenzplatz o 17.00, a w celu spotkania na adres skrzynki kontaktowej w kraju należy wysłać pocztówkę z kwiatami, z pozdrowieniem i podpisem "Stan". "Będzie to oznaczać, że jest Pan gotów przybyć na spotkanie 17. dnia, licząc od daty wpisanej na pocztówce" - instruował oficer.
Na podobnej zasadzie centrala mogła "wywołać" kontakt z Wielgusem. W Salzburgu Wielgus miał czekać z najnowszym numerem tygodnika "Stern" w prawej kieszeni płaszcza - złożonym tak, by gwiazda z tytułowej strony była widoczna. Zagadnięty słowami: "Czy nie był pan miesiąc temu na wyciecze w Rzymie", Wielgus miał odpowiedzieć: "Nie, wybieram się do Wiecznego Miasta dopiero w przyszłym roku". 24 września 1973 r. oficer wywiadu PRL ppłk Leonard Mroczek pisał w notatce, że od 12 do 15 września w Warszawie przebywał "przygotowywany do przerzutu TW ps. "Adam", który został zakwaterowany w mieszkaniu konspiracyjnym wywiadu (o "wysokim standardzie") pod kryptonimem "Zyta". Według Mroczka, w tym czasie przeszkolono go w zakresie m.in. konspiracji, metod działania obcego kontrwywiadu, ośrodków naukowych na Zachodzie, zasad łączności z Centralą. Mroczek pisał, że podczas tego pobytu Wielgusa w Warszawie, był z nim "na trzech spektaklach teatralnych" - w celu "wzmocnienia jego więzi z naszą służbą".
Kolejny dokument to postanowienie z 16 października 1973 r. o założeniu teczki rozpracowania operacyjnego Wielgusa pod kryptonimem "Grey" przez ppłk. Mroczka. Oznacza to, że był on wtedy kontrolowany przez tajne służby - nie wiadomo jak.
Tę samą datę ma kolejny dokument - sporządzony przez oficera wywiadu płk. Narcyza Grzechowiaka raport "dot. przerzutu agenta ps. "Grey". Pisze w nim m.in., że w latach 1944-47 dom rodziców Wielgusa wykorzystywany był "jako jedna z melin dowódców band NSZ", a jego siostra była "członkiem bandy "Żbika". Dalej oficer pisał, że Wielgus za "stosowanie nacisku moralnego na rodziców, których dzieci nie uczęszczały na lekcje religii, w 1965 r. został skrytykowany przez jedną z gazet".
"Wielgus utrzymywał kontakty intymne z kobietami"
Według Grzechowiaka, Wielgus "docenia wagę przemian, jakie zaszły w Polsce po II wojnie"; "reprezentuje wysoki poziom intelektualny"; "jest dobrym patriotą"; "wyzbył się fanatyzmu religijnego"; "katolicyzm w wydaniu polskim ocenia jako wsteczny i zacofany"; "cechuje go duża kultura, a jednocześnie skromność"; "przystojny"; "utrzymywał kontakty o charakterze intymnym z kobietami".
Dalej oficer pisał: "Proces stopniowego pozyskiwania "Greya" do współpracy rozpoczęto na początku 1967 r. Początkowo był to konsekwentnie prowadzony dialog, obliczenie na złagodzenie oporów kandydata, polaryzacja jego poglądów, zmniejszenie wpływów środowiska oraz rozbudzenie patriotyzmu".
"W miarę odbywanych spotkań wzrastało zaufanie "Greya" do Służby Bezpieczeństwa i zrozumienie jej funkcji. Coraz swobodniej dzielił się z pracownikiem SB własnymi poglądami i opiniami odbiegającymi od głoszonych w środowisku, z którego się wywodził" - pisał Grzechowiak. "W rezultacie pięcioletniej współpracy, na około 50 spotkaniach uzyskano od "Greya" szereg konkretnych informacji stanowiących znaczną wartość operacyjną" - dodał oficer.
"Dostarczał oryginalne materiały na zamówienie SB"
Według niego, dotyczyły one kontaktów z naukowcami i księżmi z zagranicy, "rozgrywek personalnych na KUL oraz w Kurii", "charakterystyk księży i pracowników naukowych pozostających w zainteresowaniu różnych ogniw SB". Oficer dodał, że "dostarczał na zamówienie SB oryginalnych materiałów - były to m.in. referaty, przemówienia, wykłady i nagrane na taśmie magnetofonowej wystąpienia dostojników Kościoła" oraz "typował kandydatów do rozmów operacyjnych spośród kleru".
"Za dostarczone informacje wynagradzany był okresowo wartościowymi upominkami" - dodał Grzechowiak, według którego Wielgus "jest jednostką sprawdzoną, związaną ze SB". Napisał też, że wywiad przejął go od SB w czerwcu 1973 r., a przed wyjazdem za granicę odbyto z nim "kilkanaście spotkań" i przeszkolono. W konkluzji Grzechowiak pisał, że na początku października 1973 r. Wielgus wyjechał "w charakterze kadrowego współpracownika wywiadu PRL do wykonania wieloletnich zadań na Zachodzie". Następny dokument to notatka ppłk. Mroczka z 20 grudnia 1973 r., sporządzona na podstawie raportów z rozmów z "Greyem" przed jego wyjazdem do Niemiec. Napisał w niej, że zgodził się on "na realizację naszych zadań za granicą, podkreślając, że robi to z pobudek patriotycznych", oraz że "nie ukrywał, że wyjazdem na Zachód jest zainteresowany ze względu na ambicje naukowe".
Potem w teczce jest czteroletnia przerwa - w jednym z kolejnych dokumentów jest mowa, że Wielgus wrócił do kraju w 1974 r. - wobec "niemożliwości przedłużenia pobytu w RFN".
Następny chronologicznie dokument pochodzi z 27 czerwca 1977 r. To notatka oficera wywiadu ppłk. Janusza Mazurka ze spotkania z KO "Greyem" z 24 czerwca w Lublinie przed wyjazdem Wielgusa na 4 tygodnie do Szwecji na zaproszenie pracownika naukowego Uniwersytetu w Uppsali. Mazurek przekazał wtedy Wielgusowi zadania na ten wyjazd. Obejmowały one "wrogą działalność środowisk emigracji polskiej", zainteresowanie się szwedzkimi powiązaniami osób współpracujących z Komitetem Obrony Robotników, Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela oraz innymi opozycyjnymi środowiskami, a także mieszkającym w Uppsali Stefanem Michnikiem (stalinowskim sędzią, przyrodnim bratem Adama - PAP).
Mazurek 5 września 1977 r. odnotował, że "Grey" "częściowo wykonał zadanie" w Szwecji, bo nawiązał kontakt z ks. prof. J. Trypućko z Centrum Badań Europy Wschodniej; nie udało mu się zaś dotrzeć do środowiska emigracyjnego skupionego wokół Domu Związku b. Więźniów Politycznych w Sztokholmie.
Nawiązując do planowanego wyjazdu na stypendium Humboldta w RFN Mazurek napisał wtedy, że "Grey" jest gotowy wykonać zadania wywiadu, ale "po drodze" swej pracy naukowej. "Podkreślał swoją lojalność w stosunkach z nami ale zaznaczał, żeby nie traktować go jako zależnego agenta. Zaznaczyłem, że traktujemy go jak równego partnera" - napisał oficer i zaznaczył, że "Grey" podkreśla kwestię konspiracji spotkań i że w ich stosunkach "nie może być elementu finansowego".
"Grey" ma rozpracować Radio Wolna Europa
W notatce z 20 października 1977 r. ppłk Mazurek pisze, że wywiad chce w 1978 r. przeprowadzić kombinację operacyjną i wprowadzić ks. Wielgusa do zespołu redakcyjnego Radia Wolna Europa w miejsce ks. Tadeusza Kirschke - który odchodził na emeryturę, a na antenie monachijskiej rozgłośni wygłaszał patriotyczne katechezy i prowadził dział religijny w RWE.
"Po dłuższej dyskusji i przekonywaniach "Grey" zgodził się na wykonanie naszego zadania. Postawił jednak definitywnie sprawę, że nie będzie zrywać z krajem. Postanowiono, że ze swej strony pokierujemy jego ruchami na terenie RFN tak żeby znalazł się w orbicie zainteresowania kierownictwa RWE. Ze swojej strony zainteresuje ich swoją osobą i zgodzi się na propozycję współpracy czy pracy w RWE. Postawi jednak warunek, że występować będzie incognito /pod pseudonimem/, aby nie zrywać więzi z krajem (...) "Grey" jest pewny, że opinia kierownictwa KUL i hierarchii kościelnej na ew. zapytanie RWE będzie dla niego pozytywna" - pisał ppłk Mazurek.
13 stycznia 1978 r. ppłk Mazurek przekazał "Greya" na kontakt innemu płk. wywiadu Stanisławowi Kubatowi. Przed wyjazdem do RFN "Grey" miał "stabilizować swą pozycję naukową" ma uczelni w Monachium i prowadzić pracę duszpasterską m.in. z tamtejszą Polonią. Według płk. Kubata "Grey" sam zauważył, że posiadanie paszportu na wielokrotne przekraczanie granicy mogłoby wzbudzić podejrzenia u "jego przyszłych przeciwników narodowych". "Przyznano mu rację" - konkluduje Kubat, który w styczniu i lutym 1978 r. spotykał się kilka razy z "Greyem" w jego mieszkaniu prywatnym. W podpisanej przez "Greya" 23 lutego 1978 r. przed wyjazdem do RFN "Umowie o współpracy", Wielgus zaświadczył, że "zgadza się dobrowolnie do współdziałania ze Służbą Wywiadowczą PRL", które ma polegać na wykonywaniu zadań wywiadowczych na terenie RFN i krajach przeciwnika określonych w instrukcjach Centrali" wywiadu i że zadania będzie wykonywał "mając na uwadze dobro i interesy" PRL. Zobowiązał się też do zachowania swej współpracy w tajemnicy,
również przed własną rodziną. Potwierdził, że został uprzedzony o "wszystkich skutkach prawnych", jakie musiałby ponieść w razie niedotrzymania tajemnicy.
Instrukcją wyjazdową z 23 lutego 1978 r. wywiad stawiał "Greyowi" m.in. zadanie rozpoznania aktualnej sytuacji w RWE, zmian kadrowych, nastrojów, danych o zagranicznych i krajowych współpracownikach rozgłośni, kryteriach naboru nowej kadry, zainteresowaniach sekcji polskiej oraz jej propagandowego oddziaływania na kraj, a także związków, kanałów łączności i oceny grup dysydentów w Polsce oraz "reakcyjnych ośrodków polonijnych na emigracji".
Kolejne dokumenty z teczki to "umowa o łączności" z 23 lutego 1978 r., która precyzyjnie określa, jak oficerowie wywiadu będą się kontaktować z Wielgusem - w Salzburgu przed fontanną przy katedrze. Wyznaczono też procedurę "wywołania spotkania": na adres skrzynki kontaktowej w Lublinie trzeba było wysłać pocztówkę z kwiatami zawierającą pozdrowienia i podpis "Stan". "Oznaczać to będzie, że przyjeżdża Pan na spotkanie 17 dnia, licząc od daty wpisanej na pocztówce" - instruował oficer.
Scenariusz spotkania w Salzburgu był niemal taki sam, jak 5 lat wcześniej. Inne miało być hasło - zagadnięty słowami: "Przekazuję pozdrowienia od księdza Juliusza", jeśli wszystko było w porządku Wielgus miał odpowiedzieć: "Dziękuję, mam nadzieję spotkać się z nim na gwiazdkę". Potem oficer miał okazać księdzu znak rozpoznawczy, który Wielgus sam dał wywiadowi - charakterystyczne spinki do mankietów koszuli.
"Grey" zachował bierność i nie zrealizował zadań"
W raporcie z 26 września 1978 r. Kubat podsumował, że "Grey" nie zrealizował w Niemczech postawionych mu zadań, choć dwa razy rozmawiał z ks. Kirschke. "Zachował bierność i daleko idącą ostrożność na odcinku realizacji zadań szczegółowych: brak naprowadzeń, zupełna pasywność na odcinku nawiązywania znajomości z ludźmi wchodzącymi w zakres naszego zainteresowania, zignorował zadanie dot. rozpracowania ukraińskich ośrodków nacjonalistycznych w Monachium itd.
Prosił o wyrozumiałość, "jeśli nas zawiódł, to nie zrobił tego celowo". Tak się ułożyły warunki obiektywne, że liczył "na wiele, a okazało się, że nie jest to takie łatwe". Podkreślił, że mógłby zostać wikariuszem lub proboszczem na jednej z parafii monachijskiej, ale byłaby to dla niego degradacja społeczna, której by sobie nigdy nie wybaczył. Deklarował lojalność i gotowość do dalszej współpracy oraz chęć udzielania nam wszechstronnej pomocy we wszystkich sprawach, z którymi się do niego chcielibyśmy zwrócić w przyszłości" - napisał oficer.
"Nie widzę celowości kontynuowania z nim współpracy po linii wywiadu, natomiast może on być wykorzystywany przez wydział IV SB w Lublinie, który nam sprawę nadał" - pisał w raporcie Kubat. Za przyczyny tego podawał brak planów wyjazdu Wielgusa za granicę i jego plany zrobienia w kraju habilitacji.
I rzeczywiście: 6 października 1978 r. kpt. W. Długołęcki z wywiadu napisał, że dzień wcześniej przeprowadził rozmowę z mjr. Wituchem, naczelnikiem wydziału IV SB w Lublinie, w której ustalono, że wydział ten podejmie współpracę z "Greym" w kraju, a w przypadku jego wyjazdów za granice, powróci on na kontakt do wywiadu. To ostatni operacyjny materiał z teczki.
Gdy zaś 2 lipca 1980 r. wywiad przenosił sprawę Wielgusa do archiwum, ppor. Stanisław Piotrowski napisał, że wykorzystywano go do rozpracowywania Radia Wolna Europa. "Przekazywane informacje uzyskiwały pozytywne oceny" - pisał, dodając, że w okresie prowadzenia sprawy na Wielgusa wywiad wydał 5837 zł, 100 marek niemieckich i 300 koron czechosłowackich.