Camp Bucca - jak amerykańskie więzienie stało się wylęgarnią terrorystów
"Uniwersytet terrorystów", "szkoła Al-Kaidy" - tak właśnie media nazywają... byłe amerykańskie więzienie w Iraku, przez które przewinęli się m.in. późniejsi czołowi dowódcy Państwa Islamskiego. Jak to się stało, że pod okiem Wuja Sama powstała wylęgarnia ekstremistów?
Camp Bucca było swego czasu największym amerykańskim więzieniem w Iraku. Jego nazwa pochodzi od nazwiska nowojorskiego strażaka, który zginął 11 września 2001 r. Więzienie otworzono krótko po rozpoczęciu inwazji przeciwko reżimowi Saddama Husajna w 2003 r., a zamknięto w 2009 r. Przez znajdujący się na pustyni na południu kraju ośrodek przewinęły się przez te lata tysiące więźniów - w szczytowym momencie znajdowało się tam 26 tys. osadzonych - islamskich radykałów, bojowników religijnych milicji, dawnych oficerów Husajna, a także osób, które po prostu "wyglądały podejrzanie". Gdy więzienie zamykano, wielu z osadzonych wypuszczono na wolność, innych przekazano irackim władzom.
Według amerykańskich mediów, w Camp Bucca przebywał m.in. Abu Bakr al-Baghdadi, dzisiejszy lider Państwa Islamskiego, organizacji sunnickich ekstremistów, która kilka miesięcy temu zajęła znaczne obszary na północy Iraku, a wcześniej opanowała także tereny w Syrii. PI ogłosiło powstanie na tych ziemiach kalifatu, brutalnie rozprawiając się z każdym "niewiernym". Islamiści stali się tak wielkim zagrożeniem dla cywilów, którzy nie podzielali ich poglądów, że powstała międzynarodowa koalicja pod wodzą USA walcząca z ich armią.
Zobacz również wideo: Walki z Państwem Islamskim w Kobane.
Zdaniem "New York Times", choć al-Bagdhadi już wcześniej był zaciętym wrogiem USA, to właśnie pobyt w Camp Bucca miał pogłębić jego radykalne poglądy. Autorzy artykułu dla nowojorskiego dziennika, z których jeden jest weteranem operacji "Iracka Wolność", twierdzą, że to właśnie amerykańskie więzienie było "uniwersytetem dla terrorystów", gdzie islamscy radykałowie szukali nowych rekrutów i uczyli ich śmiertelnego fachu.
Al-Baghdadi nie jest więc jedynym groźnym islamistą, który wcześniej spędził czas w Camp Bucca. W amerykańskim więzieniu siedzieli też inni, późniejsi ważni dowódcy PI, którzy - co ciekawe - wcześniej służyli w armii Husajna. "Washington Post" zauważa, że to właśnie w Camp Bucca islamiści nawiązali kontakty z dawnymi członkami partii Baas. Jak wybuchowa jest mieszanka radykalnej ideologii i wojskowego doświadczenia, widać po obecnej sytuacji w Iraku i Syrii.
Waszyngtońska gazeta podkreśla, że nie jest niczym nowym, iż w czasie walki z groźnymi radykałami, więzienia stają się "zbieraniną wybuchowych ekstremistów, czekających na iskrę". Gazeta podaje jako przykład sytuację w Wielkiej Brytanii w latach 70. ubiegłego wieku, gdy do więzień trafiali członkowie IRA, a także radykalizację białych rasistów w amerykańskich zakładach karnych.
Tymczasem bejrucki serwis gazety "Al-Akhbar" zastanawia się, na ile wiarygodne mogą być teorie o możliwych powiązaniach amerykańskiego wywiadu z Państwem Islamskim? Arabski serwis zauważa, że PI, dawniej powiązane z Al-Kaidą, usunęło w końcu w cień starą "Bazę".
Źródła: "New York Times", "Washington Post", "Al-Akhbar".