Bronisław Komorowski: prezes PiS wyhodował sobie groźnego konkurenta
Zapanował chaos kompletny i taka polityka "dojutrkowa", zmieniająca się z czwartku na piątek, z piątku na sobotę - tak były prezydent Bronisław Komorowski ocenił działania polskiego rządu ws. reelekcji Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. - Według mnie jest to początek końca legendy Jarosława Kaczyńskiego jako stratega politycznego - powiedział Komorowski.
11.03.2017 | aktual.: 01.03.2022 13:12
Były prezydent wyraził też w sobotnich "Faktach po faktach" TVN24 nadzieję, że Donald Tusk wystartuje w wyborach prezydenckich w 2020 roku. - Wszystko na to wskazuje, że zakończy swoją misję, pełniąc funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej z dobrym wynikiem, z dobrymi skojarzeniami - mówił.
- Siłą rzeczy Jarosław Kaczyński swoją nieodpowiedzialną, sprzeczną z interesami polskimi polityką także wyhodował groźnego sobie konkurenta - podkreślił Komorowski.
Ocenił, że podczas czwartkowego szczytu UE rząd polski dał "pokaz i nieporadności" i "wszystkich najgorszych cech narodowych", które się przypisywało kiedyś Polakom. - Ogólna jest kompromitacja także poprzez potwierdzenie najgorszych opinii o Polsce, o Polakach - o polskim piekle, niedojrzałości, kłótliwości, niezdolności do współdziałania - mówił, podkreślając, że polityka w UE polega na umiejętności zawierania kompromisów, porozumiewania, budowania sojuszy, przyjaźni, a nie szukania wrogów.
"Intryga Kaczyńskiego"
- Na szczęście Donald Tusk wygrał, ale proszę sobie wyobrazić, co to by było, gdyby intryga Jarosława Kaczyńskiego okazała się skuteczna, gdyby miał lepszych, bardziej cwanych wykonawców, którzy by rzeczywiście doprowadzili w wyniku zakulisowych różnych zabiegów do tego, co było możliwe, żeby przewlec kwestię rozstrzygnięcia co będzie na drugą kadencję przewodniczącym - dodał Komorowski.
Jego zdaniem, gdyby to nie Polak ostatecznie został szefem Rady Europejskiej, to wszyscy "mielibyśmy nie tylko gigantycznego kaca, ale także ogromną stratę z punktu widzenia interesu narodowego". - Ale warto o tym pamiętać, że tego będzie dalszy ciąg, bo zmarginalizowano Polskę w Europie, wystawiono na szwank nasze dobre imię jako partnera przewidywalnego i pożądanego sojusznika - zaznaczył były prezydent.
Zwrócił uwagę, że podczas czwartkowego szczytu od Polski odwróciły się nawet Węgry i Wielka Brytania. - Na własne życzenie, czy na życzenie Jarosława Kaczyńskiego, Polska przesiadła się z wagonu I klasy w tym pociągu europejskim do wagonu III klasy, albo jeszcze dalej, a teraz grozi to, że w ogóle wypadniemy z tego pociągu, bo tak odczytuję sens wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego przed Pałacem Prezydenckim w ramach tzw. miesięcznicy - ocenił Komorowski.
"Polacy za Tuskiem"
Komorowski zauważył, że zamówione w ostatnich dniach sondaże pokazały, że większość Polaków chciała pozostania Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. - Głos suwerena został zlekceważony przez Prawo i Sprawiedliwość w sposób taki absolutny. To był pokaz prywaty, motywacji czysto prywatnej, niechęci, nienawiści do Donalda Tuska - ocenił były prezydent, podkreślając że taka prywata w XVIII "zabiła Polskę".
Komorowski został też zapytany o piątkowe powitanie wracającej ze szczytu UE w Brukseli premier Szydło, gdzie z kwiatami witali ją m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, wielu ministrów jej rządu i polityków PiS. - Czemu szampany otwierał i kwiaty przynosił Jarosław Kaczyński? Nie rozumiem. To jakaś chęć przykrycia, które powstało i słusznie, że poniósł sromotną klęskę, że się skompromitował jako strateg polityczny, że jego wykonawcy są po prostu amatorami - ocenił polityk. - Myślę, że to była raczej udawana radość przez zaciśnięte zęby i poczucie głębokiej porażki - dodał.