NA ŻYWO

    "To nie gang złomiarzy". Ministrowie Tuska w ogniu pytań [RELACJA NA ŻYWO]

    Służby badają sprawę eksplozji niedaleko stacji Mika na trasie Warszawa-Lublin. "To bezprecedensowy akt dywersji wymierzony w bezpieczeństwo państwa polskiego i jego obywateli" - przekazał Donald Tusk. - Mieliśmy do czynienia z dwoma aktami dywersji - stwierdził Marcin Kierwiński, szef MSWiA, po spotkaniu ministrów i szefów służb w MSWiA. Śledź najważniejsze informacje w relacji na żywo Wirtualnej Polski.

    "To nie gang złomiarzy". Ministrowie Tuska w ogniu pytań
    "To nie gang złomiarzy". Ministrowie Tuska w ogniu pytań
    Źródło zdjęć: © PAP | Albert Zawada
    Najważniejsze informacje
    Relacja na żywo

    To już wszystko w naszej relacji na żywo. Najnowsze informacje w tej sprawie znajdziesz na stronie głównej Wirtualnej Polski oraz na stronie Wiadomości WP.

    Minister infrastruktury Dariusz Klimczak zapewnił, że PLK wraz ze Strażą Ochrony Kolei prowadzą wzmożone objazdy i kontrole. - Wszystkie posterunki zostały wzmocnione, wszyscy zachowują czujność i zimną krew. Nasze służby nie dadzą się przestraszyć. Ten akt dywersji był groźny - podkreślił.

    - W tej sprawie chcę zwrócić uwagę na to, że my się mierzymy ze służbami obcego państwa, a nie z gangiem złodziei złomu. I tutaj nasze działania mają dwa priorytety. Po pierwsze: bezpieczeństwo ludzi - przecież w tym pociągu też byli ludzie - i upewnienie się, że nic im nie grozi. I drugie: to ściganie sprawców. Przekazywanie różnych informacji po prostu pomaga naszym przeciwnikom - mówił Tomasz Siemoniak, odpowiadając na pytanie dotyczące skąpych informacji na temat incydentów na polskich torach.

    - Policja zabezpieczyła monitoring ze wszystkich miejsc, które są w okolicy miejsca, gdzie doszło do tego aktu dywersji, tam, gdzie ten monitoring po prostu był dostępny - stwierdził Kierwiński, odpowiadając na pytania dziennikarzy dotyczące uszkodzonych torów w pobliżu stacji PKP Mika.

    - Prokuratura będzie bezwzględnie ścigać tego typu akty i przestrzegamy tych, którzy mają takie zamiary wobec państwa polskiego, że nie będzie miejsca na ziemi, gdzie taka osoba się ukryje - zapewnił minister Żurek.

    Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek przekazał, że został powołany specjalny zespół, który zajmuje się śledztwem w sprawie incydentów na torach. - W grę wchodzą dwa przepisy kodeksu karnego: artykuł 130 paragraf 7, który mówi o dywersji oraz artykuł 174 kodeksu karnego, czyli usiłowanie spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Zagrożenie w przypadku aktów dywersji jest bardzo wysokie. takie postępowanie, jeżeli zostanie udowodnione zagrożenie, jest od 10 lat wzwyż, łącznie z karą dożywocia - przypomniał minister.

    - Nasze bezpieczeństwo na ulicach, w pociągach, na drogach, to jest nasz priorytet. Zrobimy wszystko, żeby je zapewnić - zapewnił Siemoniak.

    - Od stycznia 2024 roku mierzymy się z aktami dywersji podejmowanymi na terytorium Polski na zlecenie obcych służb. Od tego czasu pięćdziesiąt pięć osób zostało zatrzymanych, kilkanaście aresztowanych, kilku skazanych zostało wydalonych z Polski - przypomniał koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.

    - Chcę też bardzo jasno powiedzieć, że zabezpieczono bardzo obfity materiał dowodowy w tej sprawie. Materiał, który pozwoli z całą pewnością bardzo szybko zweryfikować sprawców tego haniebnego aktu dywersji - zapewnił minister Kierwiński.

    - Doszło do odpalenia ładunku wybuchowego, który uszkodził tory kolejowe. Eksperci potwierdzili to ponad wszelką wątpliwość - przekazał Kierwiński.

    - Mieliśmy do czynienia z dwoma aktami dywersji. Jeden akt dywersji jest potwierdzony - w miejscowości Mika, drugi akt dywersji jest bardzo prawdopodobny, trwają ustalenia służb - stwierdził szef MSWiA Marcin Kierwiński.

    Ważne

    Sekretarz generalny NATO Mark Rutte poinformował w poniedziałek, że jest w kontakcie z polskimi władzami w sprawie eksplozji, w efekcie której doszło do uszkodzenia torów w Polsce. Jak dodał, Kwatera Główna NATO "czeka na wyniki śledztwa w tej sprawie".

    Aktualne ustalenia służb wskazują, że uszkodzenie torów kolejowych w miejscowości Mika było aktem dywersji. Informacje o interwencji polskich służb wzbudziły zainteresowanie zagranicznych mediów. Największe gazety świata zareagowały na wydarzenia w Polsce.

    "The Guardian" natychmiast poinformował o wydarzeniach z powiatu garwolińskiego. Brytyjska gazeta również cytuje oświadczenie Donalda Tuska, w którym mówi o prawdopodobnym scenariuszu sabotażu. Podaje również, że polskie wojsko przeprowadzi inspekcje torów na odcinku prowadzącym do granicy z Ukrainą.

    Wśród niemieckich mediów, które podały informacje o ładunku wybuchowym na polskich torach, znalazły się m.in. portale "Die Welt" i "Die Zeit". Dziennik "Tagesspiegel" pisze, że "przyczyny zdarzenia pozostają na razie niejasne, prokuratura i służby specjalne prowadzą dochodzenie".

    "Priorytetem Polskich Linii Kolejowych S.A. jest utrzymanie bezpiecznego ruchu kolejowego. Oba przypadki wykryte w ostatnich dniach potwierdzają, że procedury bezpieczeństwa na kolei działają. Biuro Bezpieczeństwa PLK SA pisemnie przypomniało pracownikom Spółki i przewoźników o zwracaniu uwagi na wszelkie odstępstwa oraz sytuacje nietypowe na infrastrukturze kolejowej i o bezzwłoczne informowanie o tym dyżurnych ruchu lub SOK" - podkreślono w komunikacie.

    Prace naprawcze przy sieci trakcyjnej pomiędzy stacjami Puławy-Azoty i Puławy Chemia
    Prace naprawcze przy sieci trakcyjnej pomiędzy stacjami Puławy-Azoty i Puławy Chemia© PAP | PAP/Wojtek Jargiło
    Ważne

    Polskie Linie Kolejowe S.A. przekazały w komunikacie prasowym, że od godziny 11:45 linia kolejowa Warszawa – Lublin jest ponownie przejezdna. O godzinie 10:30 na szlaku Sobolew – Życzyn zepsuła się lokomotywa pociągu towarowego, w związku z tym, że na tym samym odcinku pracują służby, odcinek ten był nieprzejezdny.

    "Dzisiaj w nocy podczas sprawdzania stanu sieci trakcyjnej na odcinku Puławy Azoty – Zarzeka, po zgłoszonej wcześniej kradzieży liny jezdnej, służby techniczne PLK SA wykryły kolejny element znajdujący się przy torze, który mógł być powiązany z wcześniejszym zdarzeniem na odcinku Sobolew – Życzyn. Natychmiast zabezpieczono miejsce i powiadomiono służby. Na miejscu pracuje pociąg sieciowy. Ruch pociągów odbywa się po jednym torze. Ze wstępnych deklaracji wynika, że naprawa potrwa do wieczora" - czytamy.

    Jak podaje TVN24, mieszkańcy miejscowości Mika pod Garwolinem w sobotę wieczorem mieli usłyszeć huk.

    - Nic nie widziałem, bo było to około godziny 21. Oglądałem telewizję i usłyszałem potężny wybuch. Zadrżał cały budynek, szyby, szklanki w segmencie. Nie wiedzieliśmy, co się stało. Zaczęliśmy z żoną oglądać się w okolicy. Myśleliśmy, że może butla z gazem wybuchła, albo jakiś wypadek. Nic nie było widać. Była cisza. Na myśl przyszło, że to też może jakiś dron - mówił w rozmowie z reporterką TVN24 mieszkaniec miejscowości Mika.

    Dodał, że nawet ludzie mieszkający kilka kilometrów dalej słyszeli taki dźwięk.

    Incydenty na kolei
    Incydenty na kolei© WP

    Teraz najważniejsze jest to, by nie siać paniki. A informować na bieżąco o tym, co się wydarzyło. Bardzo duży plus dla maszynisty, który "uzbroił się w czujność". Natomiast trzeba będzie się spodziewać tego typu aktów w przyszłości. Trzeba się więc bardziej wyczulić. I działać, tak żeby o takich potencjalnych działaniach wcześniej uzyskać informacje i właściwie reagować.

    płk. rez. Maciej Matysiak, były zastępca Służby Kontrwywiadu Wojskowego

    Ekspert podkreśla, że podobnym incydentom nie da się zapobiec. - Po prostu jest za dużo tych torów do pilnowania. Ale newralgiczne miejsca są już znane. A tamten odcinek w kierunku Ukrainy powinien być wyjątkowo monitorowany - dodaje były wiceszef SKW.

    Tylko w WP

    - To nie jest nowe zagrożenie. Takie ryzyko dywersji istniało zawsze, tylko teraz się zmaterializowało. Formy sabotaży mogą być różne. Szczęśliwie, że nie eksplodował pociąg, nie wykoleił się i nie wypadł z torów - mówi Wirtualnej Polsce płk. rez. Maciej Matysiak, były zastępca Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

    Według płk. rez. Matysiaka, celem aktu dywersji, do którego doszło w Polsce, jest wywołanie strachu i zamieszania.

    Prezes PKP PLK Piotr Wyborski w poniedziałek w rozmowie z dziennikarzami powiedział, że w niedzielę odnotowano "kilka incydentów" na linii kolejowej pomiędzy Warszawą a Lublinem. - Współpracujemy ze służbami w celu ustalenia osób, które spowodowały te uszkodzenia - mówił prezes.

    Zapewnił, że PLK na bieżąco monitorują całą infrastrukturę kolejową, która jest pod zarządem tej spółki. -  Jesteśmy w stałym kontakcie z przewoźnikami oraz innym personelem, który przebywa na terenie kolejowym. Wczoraj wieczorem przygotowaliśmy dodatkowym komunikat, poprzez który chcemy zwiększyć czujność i komunikację z osobami, które są pracownikami kolejowymi i które mogą szybciej zauważyć zjawiska niestandardowe -  mówił prezes.

    Podkreślił, że w reakcji na incydenty na linii kolejowej Warszawa-Lublin procedury spółki kolejowej zadziałały. - Była łączność pomiędzy dyżurnym ruchu, maszynistą, nikt nie został poszkodowany - wskazał Wyborski.

    Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska na trasie Dęblin-Warszawa przy stacji kolejowej w okolicy miejscowości Mika
    Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska na trasie Dęblin-Warszawa przy stacji kolejowej w okolicy miejscowości Mika© PAP | PAP/Przemysław Piątkowski

    Pod Puławami doszło do przecięcia sieci trakcyjnej i uszkodzenia pociągu relacji Świnoujście-Rzeszów. Śledczy nie wykluczają kradzieży, ale sprawdzają też wątek dywersji. Na miejscu zabezpieczono przedmioty, które mogą należeć do sprawców.