NA ŻYWO

Wstrząsające słowa dowódcy. "Wróg może nas pokonać z pomocą Ukraińców" [RELACJA NA ŻYWO]

Wstrząsający słowa dowódcy. "Wróg może nas pokonać z pomocą Ukraińców"
Wstrząsający słowa dowódcy. "Wróg może nas pokonać z pomocą Ukraińców"
Źródło zdjęć: © Getty Images | 2024 Anadolu
Violetta BaranRafał Mrowicki

23.03.2024 | aktual.: 24.03.2024 21:50

Wojna w Ukrainie. Niedziela to 760. dzień rosyjskiej inwazji. Dowódca sił lądowych Ukrainy generał Ołeksandr Pawluk w ostrych słowach zwrócił się do Ukraińców. Jego zdaniem, jeśli nie zmieni się nastawienie jego rodaków do służby wojskowej, Rosja może wygrać wojnę. "Wróg może nas pokonać z pomocą samych Ukraińców" - stwierdził. Oskarżył blogerów i media, że atakują wojskowe komendy uzupełnień, a pracujących w nich weteranów, którzy przeszli przez piekło, nazywają "kanibalami". Udzielają zaś moralnego wsparcia tym, którzy uchylają się od służby w armii. Przeciwstawienie sobie armii i cywilów to jedna z zasad strategii wojennej starożytnych Chin - przypomniał generał Pawluk. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.

Najważniejsze informacje
Relacja na żywo

Dziękujemy. To wszystko w tej części naszej relacji z wydarzeń związanych z wojną w Ukrainie. To, co dzieje się dalej, można śledzić TUTAJ. 

Według "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zamach na salę koncertową pod Moskwą jest "odrażającą zbrodnią", a liczba ofiar wstrząsająca i dlatego słuszna była decyzja rządu Niemiec oraz innych krajów zachodnich o napiętnowaniu tego czynu. Komentator zastrzega, że pomimo głębokich różnic, nie powinno powstać wrażenie "Schadenfeude".

Problematyczna jest natomiast jego zdaniem kwestia winy. Putin i jego pomocnicy próbują skierować podejrzenia na ślad ukraiński. Na Zachodzie wierzy się oświadczeniom Państwa Islamskiego. "Zapobieganie zamachom terrorystycznym nie jest łatwe. W tym przypadku nasuwa się podejrzenie, że rosyjski aparat bezpieczeństwa był zajęty czy wręcz zdekoncentrowany wojną i politycznymi represjami. Putin nie uczynił Rosji silniejszą, jak stale twierdzi, lecz bardziej narażoną na ciosy" – czytamy w "FAZ".

Kornelius zastrzega, że dotychczasowe dowody nie są wystarczające, aby ostatecznie zidentyfikować sprawców, dlatego udział ukraińskich służb jest "do pomyślenia". Tak samo prawdopodobny jest jednak udział rosyjskich służb, zgodnie z wariantem z 1999 roku polegającym na stworzeniu zagrożenia pozwalającego na wojskową mobilizację i dalsze ograniczenie wolności obywatelskich – czytamy w "SZ".

Putin był dotychczas w stanie prowadzić wojnę w Ukrainie bez zbędnego absorbowania ludności Rosji. Obciążenia ekonomiczne są znośne, a życie cywilne przebiega bez większych zakłóceń. Złożona społeczeństwu w 1999 roku i dotychczas dotrzymywana obietnica bezpieczeństwa brzmi: "Państwo jest silne i nie do pokonania, a brak osobistej wolności jest kompensowany szeroką ochroną przed (wymyślonymi) wrogami (NATO, Ukraina) i prawdziwymi zagrożeniami".

"Prawdziwe zagrożenia powróciły teraz i zaatakowały system. Reżim potrzebuje jak zawsze kilku dni, aby dopasować interpretację do własnych interesów. Dlatego nikt nie zdziwi się, jeżeli gniew Putina uderzy z całą mocą w Ukrainę" – pisze w konkluzji Stefan Kornelius.

Jego zdaniem zamachy i towarzyszący im strach były "świeżo upieczonemu premierowi" pomocne, jako pretekst do drugiej interwencji zbrojnej w Czeczenii. Ugruntowały następnie nimb Putina jako "dysponującego autorytetem przywódcy".

"Atak na salę koncertową (w Krasnogorsku) jest nie tylko tragedią, lecz także zagrożeniem dla reżimu, który dawno temu nadał pojęciu terroru inne znaczenie i skierował go przeciwko ukraińskiemu sąsiadowi" – pisze Kornelius. Z punktu widzenia Putina, terroryści rządzą w Kijowie, walczyli też w zakładach metalurgicznych w Mariupolu.

Fakt, że państwo rosyjskie ma do czynienia nie tylko z tym przeciwnikiem, lecz także z zagrożeniem ze strony islamistów, którzy w dodatku mogą pochodzić z Afganistanu – miejsca rosyjskiej traumy wojennej – jest nie do zaakceptowania w Moskwie.

Niemieccy komentatorzy uznali zamach terrorystyczny pod Moskwą za upokorzenie dla Władimira Putina. Rosyjskie służby zajmowały się ściganiem nieprawomyślnych obywateli i zbagatelizowały zagrożenie ze strony Państwa Islamskiego oraz ostrzeżenia z USA. Gniew Kremla uderzy teraz w Ukrainę.

"Władimir Putin zawdzięcza swój awans terrorowi. W sierpniu 1999 roku, gdy w ramach błyskawicznej kariery u boku prezydenta Borysa Jelcyna sterował FSB, a następnie dostał stanowisko premiera, krajem wstrząsnęła seria tajemniczych zamachów bombowych. Pięć ciężkich eksplozji i udaremniony zamach są do dziś tematem spekulacji o udziale służb specjalnych. Prawdziwe, ale także sfingowane ślady wskazywały na sprawców z Czeczenii i Dagestanu. FSB Putina pozostawiła jednak też pokaźny odcisk stopy" – pisze Stefan Kornelius na łamach "Sueddeutsche Zeitung".

Szef dyplomacji Mołdawii Adrian Efros uważa, że Rosja nie porzuciła swoich zamiarów inwazji na Mołdawię, ale obecnie nie ma oznak zagrożenia militarnego dla kraju.

- Jesteśmy w stanie wojny hybrydowej na pełną skalę. Nasiliła się ona od początku inwazji na Ukrainę. Wojska ukraińskie powstrzymują ofensywę, więc Federacja Rosyjska zmieniła taktykę, ale nie porzuciła swoich zamiarów zdobycia Mołdawii - stwierdził.

Dwóch podejrzanych o zamach w Crocus City Hall, którym śledczy przedstawili zarzuty, przewieziono do sądu. Jak podaje Ria Nowosti, grozi im dożywocie. W przypadku jednego sąd już zdecydował o zastosowaniu aresztu tymczasowego.

"Nielegalna okupacja Ukrainy przez Putina powoduje ogromne koszty dla rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, która jest obecnie funkcjonalnie nieaktywna. Rosja żegluje po Morzu Czarnym od 1783 roku, ale obecnie jest zmuszona zacumować swoją flotę w porcie. A nawet tam statki Putina toną!" - napisał na swoim profilu na Twitterze minister obrony Wielkiej Brytanii Grant Shapps, komentując doniesienia o ukraińskim ataku na Sewastopol.

Mapa alertów powietrznych w Ukrainie. Syreny wciąż wyją: na południu i wschodzie Ukrainy. Przed chwilą zawyły syreny w obwodzie sumskim. Siły powietrzne informują o a aktywności "wrogiego lotnictwa taktycznego".

Obraz
© alerts.in.ua

W niedzielę ukraińska armia odparła 17 ataków wroga w kierunku Nowopawliwki, 8 w kierunku Awdijiwki, po 5 w kierunku Bachmutu i Łymanu - poinformował ukraiński sztab generalny.

"W ciągu dnia odnotowano łącznie 52 starcia bojowe. Ogółem wróg przeprowadził 32 ataki rakietowe i 47 nalotów, przeprowadził 48 ataków z systemów rakietowych na pozycje wojsk ukraińskich i obszary zaludnione" - dodano w komunikacie.

W Tallinie zakończyło się dwudniowe posiedzenie Komisji Stałej Zgromadzenia Parlamentarnego NATO; przedstawiciele państw członkowskich debatowali na temat adaptacji Sojuszu do nowych wyzwań oraz o wsparciu dla Ukrainy - przekazała w niedzielę Kancelaria Sejmu.

W posiedzeniu udział wziął szef Zgromadzenia Parlamentarnego NATO poseł Michał Szczerba oraz zastępca przewodniczącego delegacji senator Tomasz Grodzki. Po raz pierwszy, z pełnymi prawami uczestnictwa wzięła udział delegacja Szwecji.

Jak przekazała Kancelaria Sejmu we wpisie na platformie X, w czasie posiedzenia Komisji Stałej głos zabrała premier Estonii Kaja Kallas. "Uczestnikom spotkania zostało również zaprezentowane wystąpienie online przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy Rusłana Stefanczuka" - podkreślono.

Dopiero w niedzielę wieczorem udało się strażakom ugasić pożar w obiekcie infrastruktury krytycznej w obwodzie lwowskim, który został trafiony przez Rosjan w nocy i nad ranem -  poinformował Maksym Kozycki, szef Lwowskiej Obwodowej Administracji Wojskowej.

Prezes ukraińskiego koncernu paliwowego Naftohaz Ołeksij Czernyszow poinformował w niedzielę, że rosyjski ostrzał uszkodził naziemną infrastrukturę jednego z podziemnych magazynów firmy na zachodzie kraju, ale wrogi atak nie wpłynie na dostawy gazu dla odbiorców.

- Atak nie wpłynie na dostawy gazu ziemnego do ukraińskich odbiorców. Wszystkie zamówienia klientów na usługi magazynowania i rezerwacji przepustowości są nadal w pełni realizowane. Sytuacja jest pod kontrolą naszych specjalistów i wszystkich służb - oświadczył Czernyszow

OMON zakończył sprawdzanie centrum handlowego London Mall w Petersburgu. Na jego terenie nie znaleziono żadnego ładunku wybuchowego. Alarm okazał się fałszywy.

25 lat temu, NATO rozpoczęło intensywne bombardowania Jugosławii, które miały na celu zakończenie wojny w Kosowie. Srdzian Cvijić, analityk z Belgradzkiego Centrum Polityki Bezpieczeństwa (BCBP), zauważa, że "Putin odwołuje się do tej tragicznej historii, aby usprawiedliwić swoją agresję na Ukrainę".

Serwis "Schematy" na swoim kanale na Telegramie opublikował zdjęcia satelitarne wykonane po ataku rakietowym na centrum łączności rosyjskiej Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu.

Satelita Planet Labs zarejestrował, że jeden z budynków przy ulicy Rudnewa w Sewastopolu został trafiony pociskami rakietowymi przez ukraińskie siły zbrojne. Według ukraińskich sił zbrojnych , rankiem 24 marca przeprowadziły one atak rakietowy na węzeł komunikacyjny rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.

Porównanie zdjęć satelitarnych tego obszaru z 21 i 24 marca pokazuje, że dach budynku zawalił się po ataku rakietowym. W pobliżu budynku widoczne są również wozy strażackie.

- Rakieta waży ponad 2 tony, z czego 400 kilogramów stanowi ładunek bojowy. Po zestrzeleniu rakiety jej szczątki spadłyby na nasze terytorium. Tutaj również spadłyby szczątki efektora użyte do zestrzelenia samej rakiety - mówił.

Jak wskazał ppłk Goryszewski, gdyby rakieta zmierzała w głąb Polski, mogłaby zostać podjęta decyzja o jej zestrzeleniu przez pary dyżurne samolotów F-16.

- To Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych dokonuje oceny sytuacji i jest upoważniony do podjęcia takiej decyzji. Z drugiej strony pilot myśliwca, nawet jeśli dostanie zgodę na zestrzelenie takiej rakiety, może tego nie zrobić w sytuacji, kiedy zorientuje się, że jej szczątki mogłyby spaść na szpital czy szkołę. To, w jakim miejscu miałoby dojść do takiego zestrzelenia, także jest istotne przy podejmowaniu decyzji - zastrzegł płk Goryszewski.

- Obrona przeciwlotnicza Ukrainy nauczyła się, że większość rosyjskich rakiet nadlatuje ze Wschodu lub z Północy; obrońcy mniej spodziewają się ataku z Zachodu. Dlatego też Federacja Rosyjska celowo manewruje rakietami w taki sposób, by robiły krąg i uderzały w cele na Ukrainie od strony zachodniej - ocenił.

Wyjaśnił, że decyzję o tym, że rakieta nie zostanie zestrzelona, podjął Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych.

- Decyzja wynikała z informacji z naszych systemów radarowych. Ocena trajektorii, prędkości i wysokości lotu rakiety wskazywała, że opuści ona naszą przestrzeń powietrzną - zaznaczył ppłk Jacek Goryszewski.

Próba zestrzelenia rakiety, która naruszyła naszą przestrzeń powietrzną, wiązałaby się z większym ryzykiem - ocenił rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych ppłk Jacek Goryszewski. Wyjaśnił, że szczątki ważącej ponad 2 tony rakiety spadłyby na terytorium Polski.

Uzbrojony mężczyzna w budynku policji w Erywaniu został zneutralizowany - powiedział reporterom sekretarz prasowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Armenii Narek Sarkisjan.

Z jego relacji, cytownej przez agencję Ria Nowosti wynika, że mężczyzna stawiał niezrozumiałe żądania.

Przypomnijmy, że wcześniej armeńskie media informowały, że trzech uzbrojonych ludzi wdarło się do komisariatu policji i zdetonowało granat. "W wyniku użycia granatu dwóch z nich zostało rannych i przewiezionych do placówki medycznej" - powiedział Sarkisjan.

Źródło artykułu:WP Wiadomości