NA ŻYWO

Rosja zagroziła Londynowi atakiem. "Obiekty militarne mogą być celem"" [RELACJA NA ŻYWO]

Wojna w Ukrainie trwa. Poniedziałek to 803. dzień rosyjskiej inwazji. Ambasador Wielkiej Brytanii został wezwany do rosyjskiego MSZ. Ostrzeżono go, że "brytyjskie obiekty wojskowe i sprzęt mogą być atakowane w Ukrainie i poza jej granicami w odpowiedzi na wykorzystanie przez Kijów brytyjskiego uzbrojenia do atakowania terytorium Rosji" - pisze Reuters. Nigel Casey został wezwany, by wyrazić oficjalny protest wobec słów ministra spraw zagranicznych Davida Camerona, który oznajmił, że "Ukraina ma prawo do wykorzystania brytyjskiego uzbrojenia, by atakować Rosję". MSZ w Moskwie oświadczyło, że wypowiedź Camerona to uznanie, że Londyn jest obecnie de facto stroną konfliktu. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.

Ambasador Wielkiej Brytanii opuszczający siedzibę rosyjskiego MSZ
Ambasador Wielkiej Brytanii opuszczający siedzibę rosyjskiego MSZ
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Mateusz CzmielSara Bounaoui

05.05.2024 | aktual.: 06.05.2024 21:37

Najważniejsze informacje
  • Ukraina powinna jak najszybciej przejąć inicjatywę na polu bitwy - uważają specjaliści z amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną. Pomoc wojskowa od Stanów Zjednoczonych pozwoli siłom ukraińskim ustabilizować linię frontu. Doradca Białego Domu uważa, że Kijów będzie dążyć do przeprowadzenia kontrofensywy w 2025 roku.
Relacja na żywo

Most Krymski został otwarty.

Najważniejsze pytanie dla mnie jest takie, jak to jest w ogóle możliwe i jak pan sędzia mógł w ogóle wpaść na taki pomysł, żeby pojechać do państwa, które ma stosunki dość napięte z RP - powiedział w poniedziałek minister sprawiedliwości Adam Bodnar odnosząc się do sprawy sędziego Tomasza Szmydta.

Państwowa białoruska agencja prasowa BiełTA poinformowała w poniedziałek, że Tomasz Szmydt, sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił władze Białorusi o "opiekę i ochronę". "Zrzeczenie się funkcji sędziego jest wyrazem protestu przeciwko niesprawiedliwej i krzywdzącej polityce prowadzonej przez władze Rzeczypospolitej Polskiej wobec Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej" - czytamy w piśmie, którego treść Szmydt opublikował na platformie X.

Bodnar, pytany w poniedziałek wieczorem o tą kwestię w TVN24, ocenił, że słowa Szmydta są "absolutnie przerażające". "Musimy pamiętać, że on nie był tylko i wyłącznie jednym z bohaterów afery hejterskiej, ale także to jest sędzia, który orzekał w WSA w Warszawie w wydziale zajmującym się sprawami informacji niejawnych i rozstrzygał różne sprawy dotyczące przyznawania certyfikatów bezpieczeństwa" - powiedział szef MS.

"Warto jeszcze przypomnieć, że wtedy, gdy uczestniczył w tej grupie +kasta+, to był jednocześnie sędzią delegowanym do KRS, gdzie kierował biurem prawnym" - dodał Bodnar.

Wskazał, że na przykład na 4 czerwca br. sędzia Szmydt miał wyznaczone kilka posiedzeń niejawnych dotyczących odmów wydania poświadczeń bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych o klauzuli: "Tajne", "NATO SECRET", "ESA SECRET", "SECRET UE/EU SECRET".

"Czyli były to prawdopodobnie takie sytuacje, jak zakładam, że jeśli mieliśmy jakiegoś oficera naszego wojska, który potrzebował certyfikatu dostępu do klauzuli NATO SECRET, złożył aplikację, a to są niezwykle obszerne aplikacje, służby z jakiegoś powodu odmówiły tego certyfikatu tej osobie. Co taka osoba może wtedy zrobić? Odwołuje się do sądu. I to wszystko mogło trafiać w ręce sędziego Szmydta. Czyli nie wiemy, jakie on informacje posiadał" - mówił Bodnar.

Ocenił, że dobrze, że sprawę badają prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W sprawie z urzędu czynności sprawdzające prowadzi mazowiecki pion ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Także ABW wszczęła czynności kontrolne w celu zweryfikowania zakresu informacji niejawnych, do których miał dostęp Szmydt.

"Zaczynamy żyć w zupełnie innej rzeczywistości. Przepisy z tej części Kodeksu karnego, która rzadko była używana, teraz nagle okazuje się, że art. 130 mówiący o zarzucie szpiegostwa zaczyna być coraz częściej używany. Musimy być na to przygotowani, żeby takie sprawy prowadzić, a służby specjalne muszą być silne, w kontekście tych różnych działań podejmowanych przez Rosję" - mówił szef MS.

Z ostatniej chwili

Most Krymski zamknięty.

Na wypadek sytuacji kryzysowej składy broni, amunicji i innych materiałów wojskowych oraz części zamiennych zaczęliśmy gromadzić w Norwegii – powiedział szef departamentu gospodarki wojennej w sztabie sił zbrojnych Finlandii Mikko Heiskanen.

Pierwsza partia zapasów trafiła do Norwegii już jesienią 2023 r. – przekazał wojskowy, cytowany w poniedziałek przez radio Yle. Dodał, że planowane jest rozmieszczenie podobnych magazynów w Szwecji oraz w niektórych innych państwach, a z drugiej strony Finlandia przygotowuje się do przyjęcia na swoje terytorium zapasów militarnych innych sojuszników NATO. Finowie przystąpili do Sojuszu 4 kwietnia 2023 r.

Przede wszystkim chodzi o przyjęcie materiałów armii USA, zgodnie z podpisanym pod koniec 2023 r. fińsko-amerykańskim porozumieniem o współpracy obronnej DCA (ang. Defence Cooperation Agreement). Umowa czeka jeszcze na zatwierdzenie przez fiński parlament.

Według szefa departamentu w sztabie fińskiej armii duży skład broni USA, które traktują Skandynawię jako jeden obszar, może być jednak usytuowany gdzie indziej niż w Finlandii. Prawdopodobniej będzie to Szwecja lub Norwegia, bo Finlandia jest najbardziej wysunięta na wschód – zaznaczył Heiskanen.

Pod koniec ub. roku fiński resort obrony poinformował o inwestycji w budowę nowej linii produkcji ciężkiej amunicji. Ma być gotowa w latach 2026-2027. W marcu Finlandia w ramach rozdziału unijnych środków dla koncernów zbrojeniowych z puli ok. 0,5 mld euro na zwiększenie zdolności produkcyjnych amunicji otrzymała ponad 32,5 mln euro. Obecnie w Finlandii produkcja amunicji koncentruje się w fabryce w Lapua (działającej od stu lat i należącej obecnie do norwesko-szwedzko-fińskiego koncernu zbrojeniowego Nammo) oraz w centralnych zakładach materiałów wybuchowych sił zbrojnych zlokalizowanych w środkowo-zachodniej części kraju.

Chcemy także, aby na naszym terenie powstała fabryka materiałów wybuchowych – potwierdził w rozmowie z Yle szef MON Antti Hakkanen. W rozmowie podkreślono, że w Europie moce produkcyjne są niewystarczające, a obecnie liczy się tylko zakład produkcji trotylu w Polsce.

Według wskaźnika departamentu gospodarki wojennej sił zbrojnych Finlandia zwiększając inwestycje zbrojeniowe i w produkcję amunicji weszła w okresie 2022-2023 na trzeci poziom w dziewięciostopniowej skali.

Forum przemysłów obronnych UE i Ukrainy odbyło się w poniedziałek w Brukseli. Jego celem było wzmocnienie współpracy w dziedzinie obronności poprzez realizację konkretnych przedsięwzięć i zapewnienie Kijowowi stałego wsparcia wojskowego, również długoterminowego.

"Dzisiejsze forum jest kluczowym krokiem do zacieśnienia współpracy między ukraińskim i unijnym przemysłem obronnym. Ma to kluczowe znaczenie teraz, ale także dla naszych przyszłych potrzeb. Jestem przekonany, że zbliży to nasze przemysły obronne, pozwoli nam uczyć się od siebie nawzajem i pomoże Ukrainie obronić się przed rosyjską wojną agresji. To może okazać się przełomowe w dłuższej perspektywie" - oświadczył szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.

Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba, który połączył się z uczestnikami wydarzenia zdalnie, ocenił, że utrzymanie pokoju w Europie wymaga przejścia jej gospodarki na tryb wojenny. "Możemy odstraszyć agresywną Rosję, pokazując, że Europa ma środki do obrony. Wspólna obronna przestrzeń przemysłowa pomogłaby przezwyciężyć istniejące problemy. Żaden kraj nie może pomóc Ukrainie i chronić Europy w pojedynkę. Można to osiągnąć jedynie poprzez wspólny wysiłek" - podkreślił.

Konferencja zgromadziła około 400 przedstawicieli rządów, unijnego i ukraińskiego przemysłu obronnego, stowarzyszeń branżowych, a także instytucji UE. Celem spotkania było skojarzenie kontrahentów z państw UE i Ukrainy, którzy mogliby realizować wspólne projekty przy finansowym wsparciu Unii.

Mazowiecki pion ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej z urzędu prowadzi czynności sprawdzające w związku z informacją o złożeniu przez sędziego wojewódzkiego sądu administracyjnego wniosku o azyl polityczny na Białorusi - poinformowała w poniedziałek Prokuratura Krajowa.

"Postępowanie sprawdzające prowadzone jest w kierunku przestępstwa z art. 130 par. 2 Kodeksu karnego" - przekazała PK w informacji zamieszczonej na platformie X.

Przywołany przez prokuraturę przepis stanowi, że "kto, biorąc udział w działalności obcego wywiadu albo działając na jego rzecz, udziela temu wywiadowi wiadomości, której przekazanie może wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat ośmiu albo karze dożywotniego pozbawienia wolności".

Państwowa białoruska agencja prasowa BiełTA poinformowała w poniedziałek, że Tomasz Szmydt, sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił władze Białorusi o "opiekę i ochronę".

Podczas konferencji w Mińsku Szmydt zaprezentował pismo, które wystosował do prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego Jacka Chlebnego. W dokumencie, który miał zostać przekazany również do wiadomości prezydenta Andrzeja Dudy i Krajowej Rady Sądownictwa, sędzia powiadomił, że zrzeka się dotychczasowego stanowiska w WSA "ze skutkiem natychmiastowym".

"Zrzeczenie się funkcji sędziego jest wyrazem protestu przeciwko niesprawiedliwej i krzywdzącej polityce prowadzonej przez władze Rzeczypospolitej Polskiej wobec Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej" - czytamy w piśmie, którego treść Szmydt opublikował na platformie X.

Portal telewizji Biełsat zauważył, że oświadczenie Szmydta w języku polskim zawiera konstrukcje składniowe charakterystyczne dla języka rosyjskiego, co sugeruje, że tekst mógł zostać pierwotnie napisany po rosyjsku.

Nazwisko sędziego Szmydta w ostatnich latach wymieniane było w kontekście tzw. afery hejterskiej w resorcie sprawiedliwości. Z artykułów publikowanych latem 2019 roku przez portal Onet.pl wynikało, że ówczesny wiceszef MS Łukasz Piebiak utrzymywał w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia (wówczas żoną Szmydta), która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów, m.in. szefa Iustitii prof. Krystiana Markiewicza. Na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie niektórych sędziów. Wśród osób powiązanych z tą grupą wymieniany w mediach była sędzia Szmydt.

Po tych doniesieniach Piebiak podał się do dymisji. Również jeszcze latem 2019 r., w związku z doniesieniami Onetu, sędzia Szmydt został odwołany z funkcji dyrektora wydziału prawnego Biura Krajowej Rady Sądownictwa. Przed kilka miesięcy był też odsunięty od orzekania w WSA.

Obecnie w Prokuraturze Regionalnej we Wrocławiu kontynuowane jest śledztwo dotyczące tzw. afery hejterskiej. Został tam powołany trzyosobowy zespół do prowadzenia tego postępowania. Postępowanie prowadzone jest w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych pełniących funkcje w Ministerstwie Sprawiedliwości, w szczególności poprzez niedopuszczalne przetwarzanie danych osobowych, działając tym na szkodę interesu publicznego i prywatnego. Do tej pory w ramach postępowania sformułowano postanowienie o przedstawieniu zarzutów wobec Emilii Sz. Zarzuty nie został jeszcze ogłoszone kobiecie, a śledczy na razie nie zdradzają ich treści.

Wrocławska prokuratura przekazała PAP, że "Tomasz Szmydt nie jest obecnie stroną postępowania; nie sformułowano wobec niego zarzutów".

Rzecznik prasowy Naczelnego Sądu Administracyjnego sędzia Sylwester Marciniak poinformował zaś PAP, że na razie do sądu administracyjnego nie trafiło żadne pismo od tego sędziego w sprawie zrzeczenia się urzędu.

- Należy rozważyć opcję, że ten człowiek był związany z reżimem od dłuższego czasu - ocenia w rozmowie z WP dr Michał Piekarski z Uniwersytetu Wrocławskiego i Polskiego Towarzystwa Bezpieczeństwa Narodowego. Jego zdaniem, wiedza sędziego Tomasza Szmydta, który poprosił o azyl na Białorusi, może być "potencjalnie niebezpieczna", bo on sam mógł być szpiegiem.

Polska jest w stanie zimnej wojny cybernetycznej z Rosją, a codzienne zagrożenia w tej dziedzinie ze strony Moskwy są tożsame dla Warszawy i dla Kijowa – powiedział wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski w poniedziałek w stolicy Ukrainy.

"Ustaliliśmy, że zagrożenia ze strony Rosji dla Polski i dla Ukrainy na polu cybernetycznym są bardzo tożsame". "Polska znajduje się na cybernetycznej, zimnej wojnie z Rosją" – powiedział Gawkowski po rozmowach z ministrem transformacji cyfrowej Ukrainy Mychajło Fedorowem.

Gawkowski złożył niezapowiedzianą wizytę w Kijowie, gdzie ustalono, że Polska i Ukraina wspólnie będą walczyć z rosyjską dezinformacją. Polski minister podpisał z Fedorowem Memorandum Cyfrowe na rzecz wsparcia wzajemnych relacji w cyberbezpieczeństwie i usługach cyfrowych.

Ministerstwo cyfryzacji podkreśliło wcześniej, że Polska stała się największym na świecie dostawcą technologii zapewniającej łączność internetową na Ukrainie. Dopytywany przez PAP wicepremier wyjaśnił, że chodzi o Starlinki, za których użytkowanie płaci nasz kraj.

"Starlinki to jeden z elementów budowy i odpowiedzialności za to, jak wygląda dzisiaj wsparcie technologiczne łączności internetowej na Ukrainie. Mamy obecnie ponad 20 tysięcy Starlinków, którym Polska zapewnia płatność za ich działanie" – powiedział.

"I nieodpłatnie też przekazujemy ponad 500 magazynów energii typu Powerwall, które mają zapewnić fundamentalne wsparcie dla armii, ale również sektora cywilnego. Żeby jednak była jasność: Starlinki zapewniają na Ukrainie wsparcie dla wojska, ale i dla szpitali, dla infrastruktury krytycznej i także stałe utrzymanie internetu szerokopasmowego dla cywili" – zaznaczył.

Gawkowski poinformował, że ważnym tematem rozmów z Fedorowem był rozwój aplikacji Dija i mObywatel oraz Mechanizm Talliński, którego celem jest wzmocnienie współpracy państw sojuszniczych NATO w koordynowaniu działań na rzecz wsparcia Ukrainy w obszarze cyberbezpieczeństwa.

"Rozmawialiśmy o sprawach dotyczących szansy, jaką daje polska prezydencja w Unii od stycznia dla realizowania ukraińskich interesów, nie tylko cyfrowych, ale w ogóle wsparcia i wzmocnienia tych warunków, które służą obecności Ukrainy i integracji Ukrainy z Unią Europejską" – powiedział wicepremier polskim dziennikarzom.

Podczas wizyty w Kijowie Gawkowski zaprosił Fedorowa do złożenia wizyty w Polsce. Po rozmowach dwaj ministrowie oddali hołd ukraińskim żołnierzom poległym w wojnie z Rosją, składając kwiaty pod Ścianą Pamięci na Placu Michajłowskim w Kijowie.

Ukraiński sztangista, dwukrotny mistrz Europy i olimpijczyk z Rio de Janeiro Ołeksandr Pełeszenko zginął na wojnie. Miał 30 lat - poinformowała w poniedziałek Ukraińska Federacja Podnoszenia Ciężarów (UWF).

Pełeszenko zajął czwarte miejsce w kategorii 85 kg podczas igrzysk olimpijskich w 2016 roku. W tym samym roku został mistrzem Europy, ponownie zdobywając złoto rok później.

W 2018 roku został zawieszony po tym, jak nie przeszedł testu antydopingowego.

"Z wielkim smutkiem informujemy, że serce zasłużonego mistrza sportu Ukrainy Ołeksandra Pełeszenki przestało dziś bić. Składamy najszczersze kondolencje rodzinie i wszystkim, którzy go znali" – można przeczytać w komunikacie UWF na Facebooku.

Hołd sztangiście złożył także Ukraiński Komitet Olimpijski, dodając, że wstąpił do sił zbrojnych już w pierwszych dniach inwazji Rosji na Ukrainę.

"Wojna zabiera tych najlepszych... Bohaterowie nie umierają" – powiedział trener sztangistów i członek zarządu UWF Wiktor Słobodianiuk.

Stanowcza reakcja francuskiego resortu spraw zagranicznych. Okazuje się, że wcześniejsze informacje były fake newsem.

Ważne

Francja nie wysłała wojsk na Ukrainę; takie doniesienia to efekt niesłabnącej kampanii dezinformacyjnej, która ma osłabić wsparcie Paryża dla Kijowa - ogłosiło w poniedziałek MSZ Francji. Wcześniej w mediach pojawiały się informacje o wysłaniu na Ukrainę ok. setki żołnierzy francuskiej Legii Cudzoziemskiej.

Do MSZ Rosji wezwano w poniedziałek ambasadora Wielkiej Brytanii i ostrzeżono go, że brytyjskie obiekty wojskowe i sprzęt mogą być atakowane w Ukrainie i poza jej granicami w odpowiedzi na wykorzystanie przez Kijów brytyjskiego uzbrojenia do atakowania terytorium Rosji - pisze Reuters.

Do MSZ wezwano brytyjskiego ambasadora Nigela Casey'a, by wyrazić oficjalny protest wobec słów ministra spraw zagranicznych Davida Camerona, który oznajmił, że Ukraina ma prawo do wykorzystania brytyjskiego uzbrojenia, by atakować Rosję.

MSZ w Moskwie oświadczyło, że wypowiedź Camerona to uznanie, że Londyn jest obecnie de facto stroną konfliktu.

Resort ostrzegł, że brytyjskie obiekty militarne mogą być celem ataków zarówno w Ukrainie, jak i poza jej granicami w odpowiedzi na ataki na terytorium Rosji.

Podczas wizyty w Kijowie w ubiegłym tygodniu Cameron powiedział agencji Reutera, że Ukraina ma prawo do wykorzystywania broni przekazanej jej przez Londyn do atakowania celów w Rosji i zależy od decyzji Kijowa, czy to uczyni.

Minister spraw zagranicznych Gabrielius Landsbergis nazwał działaniami hybrydowymi o intencjach politycznych zapowiedzi przeprowadzenia przez Rosję ćwiczeń nuklearnych i doniesienia białoruskich władz o ataku dronów z Litwy .

"Mogę to nazwać działaniem hybrydowym, za którym kryją się intencje polityczne" - powiedział Landsbergis podczas konferencji prasowej w Wilnie.

Zdaniem ministra "celem tego jest prawdopodobnie sianie zamętu, wpływanie na procesy polityczne w kraju, dlatego odpowiedzią musi być mówienie prawdy, wyjaśnianie lub zaprzeczanie rozpowszechnianym informacjom".

Rosyjskie ministerstwo obrony ogłosiło w poniedziałek, że w odpowiedzi na prowokacyjne oświadczenia i groźby przedstawicieli państw zachodnich pod adresem Rosji w najbliższym czasie przeprowadzi ćwiczenia, których scenariusz zakłada użycie broni jądrowej o charakterze innym niż strategiczny.

W ubiegłym tygodniu władze w Mińsku podały, że zapobiegły uderzeniom z użyciem dronów bojowych z terytorium Litwy. Armia litewska temu zaprzeczyła.

ABW wszczęła czynności kontrolne w celu zweryfikowania zakresu informacji niejawnych, do których miał dostęp sędzia WSA, który poprosił o azyl na Białorusi - poinformował w poniedziałek rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.

Państwowa białoruska agencja prasowa BiełTA poinformowała w poniedziałek, że Tomasz Szmydt, sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił władze Białorusi o "opiekę i ochronę".

Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński poinformował w poniedziałek na platformie X, że sprawę bada ABW. "Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła dzisiaj czynności kontrolne w celu zweryfikowania zakresu informacji niejawnych, do których w związku ze sprawowaną funkcją i prowadzonymi sprawami miał dostęp sędzia WSA, który poprosił o azyl na Białorusi" - napisał Dobrzyński.

Aktualna mapa alarmów powietrznych:

TG
TG© TG

Ukraińskie ministerstwo spraw zagranicznych apeluje do sojuszników, aby nie uznawali Władimira Putina za prezydenta Rosji. Inauguracja Putina zaplanowana jest na wtorek. Francja zapowiedziała swoją obecność na uroczystości inauguracyjnej w przeciwieństwie do Polski i Niemiec.

"Ukraina nie widzi podstaw prawnych, aby uznawać go za demokratycznie wybranego i prawowitego prezydenta Rosyjskiej Federacji" - przekazało w oświadczeniu ukraińskie ministerstwo spraw zagranicznych.

Wcześniej w poniedziałek agencja Reutera za francuskimi źródłami dyplomatycznymi poinformowała, że francuski ambasador będzie obecny na inauguracji Putina.

Źródła we francuskiej dyplomacji przekazały, że władze w Paryżu przyjęły do wiadomości wyniki marcowych wyborów w Rosji, potępiając jednak "represyjne okoliczności", w których odbywało się głosowanie - pisze Reuters.

Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski zapytany w poniedziałek przez dziennikarzy, czy polski ambasador w Rosji będzie na wtorkowej inauguracji, odpowiedział: "Nie, nie będzie".

Władze Rosji ogłosiły, że w marcowych wyborach prezydenckich Władimir Putin zdobył ponad 87 proc. głosów. Oznacza to, że 71-letni dyktator będzie sprawował władzę już w sumie piątą kadencję, która potrwa sześć lat. Stanie się więc najdłużej urzędującym przywódcą Rosji od ponad 200 lat.

Rządy państw zachodnich i organizacje międzynarodowe podkreśliły, że wybory w Rosji nie były ani wolne, ani demokratyczne.

Pilne

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła dzisiaj czynności kontrolne w celu zweryfikowania zakresu informacji niejawnych, do których w związku ze sprawowaną funkcją i prowadzonymi sprawami miał dostęp sędzia WSA, który poprosił o azyl na Białorusi.

Aktualna mapa alarmów:

.
.© TG