Kontrofensywa dobiega końca. Wskazują na dane satelitarne
15.11.2023 | aktual.: 16.11.2023 21:13
Czwartek to 631. dzień wojny Rosji przeciwko Ukrainie. "Economist" przekazał, że wszystko wskazuje na to, że ukraińska kontrofensywa zmierza ku końcowi. To nie oznacza jednak koniec wojny. Brytyjscy dziennikarze poinformowali również, że zmalała liczba ostrzałów na froncie w ostatnich dniach. Porównali to z danymi satelitarnymi z końca lata. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.
- Instytut Badania Wojny (ISW) donosi o prowadzonych przez Ukrainę operacjach wojskowych "na większą skalę", które mają mieć miejsce na lewym brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim. Wspomniano zarówno o atakach na pozycje rosyjskie, jak i o walkach obronnych. Wojska rosyjskie miały zostać odepchnięte na odległość nawet 8 metrów.
- Finlandia zmaga się z napływem imigrantów, którzy próbują przedostać się od wschodu. Rząd zwołuje pilne spotkanie i rozważa zamknięcie granicy z Rosją. Moskwa odpowiada.
- Rzecznik Sił Powietrznych Ukrainy poinformował, że Rosjanie "zmienili taktykę". Obrońcy zauważyli, że wojska Putina "coraz częściej przeprowadzają naloty dronami" o świcie.
- Były dowódca 6. Armii Sił Powietrznych i Obrony Powietrznej Rosji nie żyje. Ciało Władimira Sviridova znaleziono w jego domu. "Nie ustalono jeszcze dokładnej przyczyny śmierci wojskowego" - podały służby Kremla.
Dziękujemy, że byliście dziś z nami. Zapraszamy do śledzenia nowej relacji z kolejnego dnia wojny w Ukrainie.
Rosja może tracić nawet 1000 żołnierzy dziennie w ostrych walkach o Awdijiwkę w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy; straty ukraińskie są niższe – poinformował w czwartek SkyNews, powołując się na zachodnich urzędników.
Według tych źródeł siły ukraińskie działają "wolniej, w bardziej rozważny sposób". "Po stronie ukraińskiej jest stosunkowo mało ofiar śmiertelnych. Znacznie (mniej) niż po stronie rosyjskiej" – ocenili urzędnicy.
Podkreślili przy tym, że żadna ze stron nie zdobywa przewagi nad drugą, a "na linii (frontu) ruch jest dość ograniczony".
Policja w obwodzie odeskim na wschodzie Ukrainy rozbiła grupę umożliwiającą poborowym wyjazd za granicę dzięki zaaranżowaniu małżeństwa z inwalidką – poinformowała ukraińska policja na Facebooku.
Organizatorką procederu była 34-letnia kobieta, która wyszukiwała mężczyzn chcących uniknąć powołania do wojska i wyjechać za granicę. Za cenę 4500 dolarów znajdowała im "narzeczone" z odpowiednią grupą inwalidzką, z którymi mężczyźni mogli wyjechać z Ukrainy jako "osoby towarzyszące". "Żona" powracała następnie na Ukrainę, a mężczyzna rozwodził się z nią i pozostawał za granicą.
Artystka i muzyk Aleksandra Skoczylenko została skazana przez sąd w Rosji na siedem lat kolonii karnej za zamienienie w supermarkecie etykiet z ceną towaru na karteczki z apelem o zakończenie wojny na Ukrainie - poinformował w czwartek niezależny rosyjski portal Meduza.
33-letnia artystka, która umieściła antywojenne kartki krytykujące władze w marcu ubiegłego roku, została zatrzymana w następnym miesiącu. Oskarżono ją o rozpowszechnianie "fake newsów" na temat armii rosyjskiej, czemu zaprzeczyła.
Policjanci ostrzegali o odpowiedzialności za udział w nieuzgodnionych z władzami mitingach i w niektórych przypadkach przeglądali zawartość telefonów.
W Kraju Krasnojarskim policja dzwoni do żon zmobilizowanych i uprzedza je o odpowiedzialności za "ekstremizm".
Jak wynika z ustaleń mediów, na celowniku władz znalazła się też grupa "Put domoj" (Droga do domu). To czat w Telegramie, w którym kontaktują się bliscy zmobilizowanych (w "częściowej mobilizacji" ogłoszonej we wrześniu ub. roku). Według Meduzy ma on ok. 11 tys. uczestników i istnieje od sierpnia br.
Władze rosyjskich regionów walczą z żonami zmobilizowanych żołnierzy, które domagają się ich powrotu do domu – piszą rosyjskie media niezależne. Władze nie pozwalają na organizację mitingów i ostrzegają o odpowiedzialności za "ekstremizm".
W obwodzie kemerowskim do mieszkań kobiet, które w anonimowych czatach rozważały zorganizowanie mitingu, przyszła policja – pisze Meduza, powołując się na ustalenia projektu Ważnyje Istorii. Funkcjonariusze znaleźli kobiety, chociaż czaty były anonimowe, a ustalenia w sprawie mitingów – niewiążące, bo ostatecznie żony zmobilizowanych postanowiły nie zgłaszać wniosku o zgodę na demonstrację.
W Stanach Zjednoczonych jest ponadpartyjne porozumienie w kwestii polityki zagranicznej: relacji transatlantyckich, bezpieczeństwa Europy środkowo-wschodniej i Polski; jest ono silniejsze, niż czasem przedstawiają to media - powiedział ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski w RMF FM.
Powodem protestów polskich przewoźników na granicy z Ukrainą są przyczyny leżące, albo po stronie ukraińskiej, albo po stronie UE - podkreślił w czwartek minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Dodał, że oczekiwanie, aby polski rząd przerwał protest są niezgodne z demokratycznymi zasadami.
W czwartek w siedzibie resortu infrastruktury odbyła się konferencja, podczas której minister infrastruktury Andrzej Adamczyk oraz wiceszef MI Rafał Weber odnieśli się do trwających od 6 listopada protestów polskich przewoźników na granicy polsko-ukraińskiej. Przewoźnicy blokują drogi dojazdowe na dwa przejścia graniczne w Dorohusku i Hrebennem w województwie lubelskim.
Aby zebrać fundusze na odbudowę Ukrainy, LEGO opracowało modele zabytków w Ukrainie.
Niemiecki publiczny nadawca ARD znalazł się w centrum skandalu, który nie ma precedensu w jego 73-letniej historii. Przez ponad dziesięć lat, ARD emitował filmy dokumentalne i wywiady stworzone przez Huberta Seipela- dziennikarza, który jak się okazało, był korumpowany przez Kreml. Portal dziennika "Bild" zastanawia się, jak mogło dojść do tego, że takie działania nie zostały wcześniej zdemaskowane.
Zobacz także
"Po upadku Związku Radzieckiego włożono tak wiele wysiłku w to, aby omówić zbrodnie bolszewików, Lenina i Stalina, na które nie zwracaliśmy (wcześniej) uwagi i nie poruszaliśmy ich w znacznie szerszym kontekście. Nigdy nie rozpoczęliśmy (natomiast) rozmowy o Imperium Rosyjskim jako takim. Myślę, że to jest problem, że jest to wina rosyjskich autorów, rosyjskich historyków, rosyjskich dziennikarzy, w tym także moja" - przyznał.
Opozycjonista publicznie potępił rosyjską inwazję na Ukrainę w lutym 2022 roku. natomiast kilka dni później wyjechał z kraju. Napisał książkę "Wszyscy ludzie Kremla: wnętrze dworu Władimira Putina", która ukazała się w 2016 roku i stała się w Rosji bestsellerem. Jego najnowsza publikacja - "Wojna i kara" - jest przeglądem planów dyktatora Rosji Władimira Putina wobec Ukrainy.
"Przez wiele lat nie zwracaliśmy (w Rosji - red.) uwagi na imperialny i kolonialny charakter państwa. Ta część rosyjskiej historii jest w jakiś sposób zaniedbana. A my, rosyjscy intelektualiści, także rosyjskie społeczeństwo, nigdy nie poruszyliśmy tego tematu, nigdy nie rozpoczęliśmy tej rozmowy" - przypomniał rozmówca RWE.
Wojna na Ukrainie to moralne bankructwo rosyjskiego mitu imperialnego - ocenił w rozmowie z Radiem Swoboda rosyjski opozycjonista Michaił Zygar, były redaktor naczelny niezależnego kanału telewizyjnego TV Dożd.
"Nie mam wątpliwości co do tego, że pokolenie Rosjan, które urodzi się po wojnie, zostanie uwolnione od tej imperialnej postawy. Nigdy w historii tak brutalna wojna nie przeszła niezauważona. Jestem pewien, że to moralne bankructwo rosyjskiego mitu imperialnego" - zauważył Zygar.
Do ataku rakietowego doszło w środę. Całkowicie zburzony został dom mieszkalny, a częściowo - trzypiętrowy blok. Uszkodzono 16 domów jednorodzinnych i siedem wielorodzinnych.
Początkowo informowano, że spod gruzów zburzonego budynku wydobyto dwa ciała, ale następnego dnia znaleziono dwa kolejne – było to małżeństwo w wieku 43 i 44 lat.
Cztery osoby zginęły, a trzy odniosły obrażenia w rosyjskim ataku na miasto Sełydowe w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy - poinformowała w czwartek na Telegramie ukraińska Prokuratura Generalna.
Catriona Murdoch, prawniczka w GRC, uważa za "wysoce prawdopodobne", że Rosja zostanie uznana za państwo odpowiedzialne za naruszenie prawa międzynarodowego. Jeśli tak się stanie, Putin może stanąć w obliczu kolejnego nakazu aresztowania wydanego przez MTK - po tym wydanym w marcu 2023 roku w związku z uprowadzaniem dzieci z okupowanych terytoriów Ukrainy.
"Rosja nie tylko zastosowała wielotorowe podejście, oblegając ludność cywilną, niszcząc infrastrukturę krytyczną, ale także z góry zaplanowała przejęcie i grabież towarów rolnych w ramach podstępnego planu. Moskwa w ramach taktyki wojennej wywołała globalny kryzys żywnościowy i zaatakowała ukraiński sektor rolny" - zauważyła Murdoch w rozmowie z "The Independent".
GRC, która prowadziła dochodzenie od sierpnia, ustaliła, że rosyjski kontrahent z sektora obrony kupował ciężarówki do transportu zboża, a także trzy nowe 170-metrowe masowce już w grudniu 2021 roku, co świadczy o wcześniejszym planowaniu grabieży ukraińskich zasobów żywnościowych "na bezprecedensową skalę". Rosja rozpoczęła przejmowanie ukraińskich gospodarstw rolnych w ciągu niecałego tygodnia od inwazji, a w szczytowym momencie eksportowała z okupowanych terytoriów 12 tys. ton zboża dziennie.
GRC zapowiedziała, że dowody na "wysoce skoordynowany poziom planowania" zostaną przekazane Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu (MTK). Organizacja ma nadzieję, że doprowadzi to do postawienia Putinowi zarzutu zbrodni wojennej w związku ze stosowaniem głodu jako metody prowadzenia wojny.
Rosja aktywnie przygotowywała się do kradzieży zapasów zboża i zagłodzenia ukraińskiej ludności na kilka miesięcy przed tym, gdy Władimir Putin zarządził inwazję na sąsiedni kraj - wskazują dowody zebrane przez prawników zajmujących się prawami człowieka i cytowanych w czwartek przez brytyjski "The Independent".
Według ustaleń pozarządowej organizacji Global Rights Compliance (GRC), kiedy 24 lutego 2022 roku rosyjskie czołgi przekroczyły ukraińską granicę, celowo obrały za cel obszary bogate w zboże i infrastrukturę do produkcji żywności.
W związku z rosnącym problemem nielegalnej migracji z krajów trzecich, rząd Finlandii podjął decyzję o tymczasowym zamknięciu głównych przejść granicznych z Rosją. Decyzja ta, ogłoszona w czwartek, ma wejść w życie w sobotę i potrwać przez trzy miesiące.
Rozmówca ocenił te wymogi jako "manię szpiegowską". Według niego listy nazwisk mogą przydać się władzom do kontrolowania ludzi pod kątem "nieodpowiednich kontaktów" i późniejszego nałożenia na nich ograniczeń wyjazdowych. Mogą też być wykorzystane do werbunku nowych agentów do służb specjalnych.
"Jest to nie starzejąca się klasyka sowieckich praktyk, gdy za granicę w celu nielegalnej pracy pod przykryciem wysyłani są studenci albo osoby dopiero po studiach" - dodał przedstawiciel ministerstwa.