RELACJA ZAKOŃCZONA

Wbiła szpilę Petru. Wspomniała o Maderze [RELACJA NA ŻYWO]

Czwartek to drugi dzień trzydniowego posiedzenia Sejmu X kadencji. Błedy w ustawie wytknęła Ryszardowi Petru posłanka PiS Bożena Borys-Szopa. - W Portugalii i na Maderze wszystkie Biedronki w niedziele są zamknięte, a pan chce, żeby w Polsce kobiety w tę niedzielę pracowały? - pytała z sejmowej mównicy. Śledź RELACJĘ NA ŻYWO Wirtualnej Polski.

Posłanka PiS wbiła szpilę Ryszardowi Petru
Posłanka PiS wbiła szpilę Ryszardowi Petru
Źródło zdjęć: © PAP
Justyna Lasota-KrawczykAdam Zygiel

Najważniejsze informacje


  • W czwartek Sejm zajmie się projektem ustawy dopuszczającej handel w dwie niedziele w miesiącu. Zdaniem posłów Polski 2050, autorów projektu, zakaz handlu w niedzielę nie przyczynił się do wsparcia lokalnych sklepów w konkurencji z sieciami handlowymi, był też pretekstem do nadużyć. Projekt nowelizacji ustawy zakazującej handlu w niedziele posłowie złożyli pod koniec marca br. Za pracę w niedzielę przysługiwałoby podwójne wynagrodzenie, a pracodawca miałby obowiązek wyznaczyć pracownikowi dzień wolny 6 dni przed albo 6 dni po dniu pracy w niedzielę.
  • Sejm ma też przeprowadzić pierwsze czytanie projektu ustawy o uchyleniu ustawy o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022.
  • Posłowie rozpoczną też prace nad dwoma rządowymi projektami ustaw: nad Prawem komunikacji elektronicznej oraz Przepisami wprowadzającymi Prawo komunikacji elektronicznej.
Relacja zakończona
Przypięty wpis
Ważne

Dziękujemy za śledzenie relacji w Wirtualnej Polsce.

Piekarska przekonywała, że komisja usiłowała zablokować rezultat wyborów i odwieść prezydenta od powierzenia misji tworzenia rządu Donaldowi Tuskowi. - Tej ustawy poprawić się nie da. Musi zostać odesłana do śmietnika - podkreśliła.

- Prawdziwa przyczyna powołania tej komisji nie mieści się w głowie. Jej celem była eliminacja z życia politycznego osób uznanych za przeciwników politycznych. Nie na darmo opinia publiczna nazwała ją "lex Tusk". Czerpała głównie ze wzorów bolszewickich, jak choćby nadzwyczajna komisja do walki z kontrrewolucją i sabotażem - mówiła Katarzyna Piekarska z KO.

Przydacz wypominał działania rządów PO-PSL oraz SLD. - Pan poseł (Suchoń) mówi, że to jest zadanie służb. Ale czy to jest zadanie służb, w których jest pan Nosek, pan Pytel? Proszę zobaczyć, jaką okazali skuteczność. Przypomniał pan tego haniebnego sędziego, który uciekł na Białoruś. Dlaczego go wypuściliście? Ci ludzie mają badać wpływy rosyjskie? Wolne żarty - mówił poseł PiS.

Marcin Przydacz z PiS wniósł o odrzucenie ustawy o uchyleniu tzw. "lex Tusk".

- Chcecie, żeby Polacy nie pamiętali, dlaczego blokowaliście rozwój tarczy antyrakietowej w Polsce, żeby nie pamiętali, dlaczego za waszych rządów umorzono Gazpromowi 1,2 mld zł - mówił.

- Jedyne realne wpływy, jakie odnaleźli członkowie tej pseudokomisji to wpływy na konta bankowe każdego z nich. Każdy nominat otrzymywał ministerialną pensję w wysokości 16 tys. zł miesięcznie. W dodatku przewodniczący otrzymywał dietę w wysokości 10 tys. zł. Działali tak, jak ich polityczni koledzy z PiS i Suwerennej Polski: na bogato, bo za pieniądze podatników - mówił Suchoń.

Suchoń przekonywał, że ustawa naruszała konstytucję, a eksperci wskazywali na jej negatywny wpływ na demokrację w Polsce. - Jej skutkiem mogłoby być dalsze osłabianie pozycji Polski w Unii Europejskiej i utrata kolejnych środków finansowych - mówił.

- Ta uchylana ustawa jest martwa - dodał.

- W tej ustawie nigdy nie chodziło o to, by osiągnąć jakikolwiek efekt wzmocnienia służb - zaznaczał Suchoń. - Chodziło wyłącznie o to, by zbudować kolejny propagandowy mechanizm oddziaływania w kampanii wyborczej - mówił.

Ważne

Mirosław Suchoń z Polski 2050 przedstawia poselski projekt ustawy o uchyleniu ustawy o komisji ds. badania rosyjskich wpływów na na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022 (chodzi o słynne "lex Tusk").

W pewnym momencie do Petru zaczął krzyczeć poseł PiS Piotr Kaleta.

- Panie pośle Kaleta, inteligentny to pan specjalnie nie jest, ale jak pan ma komentować, to niech pan wyjdzie i se pokomentuje. Niech pan powysyła SMS-y. Pan jest mocny w gębie, ale jak w cztery oczy się spotykamy, to pana zatyka. Pan nic nie jest w stanie powiedzieć. Takich chojraków to ja widziałem całą masę. W cztery oczy to pan główkę spuszcza i ucieka. To taki pseudobohater, jak jest wokół niego PiS, to się nie boi. Zobaczy mnie, to spada, ucieka. Z takich tchórzliwych posłów Polski nie będzie - mówił Petru.

- Poseł Zandberg, mój ulubiony, mówi, że chcemy zmusić ludzi do pracy 7 dni w tygodniu. Jak chcecie zabrać głos, to przeczytajcie ustawę. Mówimy, że w zamian jest wolny dzień. Czyli nikt nie pracuje 7 dni w tygodniu, tylko 6, odbiera sobie - powiedział Petru.

Petru zarzucił PiS, że ustawa o zakazie handlu w niedzielę "wypromowała duże dyskonty". - Nie wiem, czy zrobiliście to celowo, czy przypadkowo - powiedział. Stwierdził, że był to "ewidentny lobbing".

Petru stwierdził, że jest "zaskoczony", że Konfederacja chce rozmawiać o zwiększeniu liczby niedziel handlowych, a Lewica chce odrzucić projekt.

- Apeluję o to, by skierować projekt do dalszego czytania. Dam państwu rozwiązanie, którego nie było na stole, a mianowicie, by osoby, które mają pracować w niedzielę były tymi, które zapiszą się na weekendowy system czasu pracy - mówił. Tłumaczył, że chodzi o to, by pracownicy sami mogli zadeklarować, że chcą pracować w weekendy i wówczas tylko takie osoby będą zatrudniane w dni weekendowe.

- Chciałem podziękować za debatę, pomimo kilku wystąpień prymitywnych, włącznie z panem Kaletą, o którego prosiłem, by pan marszałek go uciszył, bo zachowuje się zawsze nieelegancko i po chamsku - mówił Ryszard Petru.

Izabela Bodnar z Polski 2050 przytacza sondaż z maja. - Aż 70 proc. kasjerek mówi, że chętnie będzie pracowało w każdą niedzielę za podwójną stawkę. Zamiast wbijać się w buty uciemiężonych polskich kobiet, to zaktualizujcie swoją wiedzę - mówiła posłanka.

- Nie znam żadnej analizy Ryszarda Petru, która się spełniła - mówił poseł Andrzej Śliwka z PiS.

Politycy Trzeciej Drogi obstają przy tym, że dwie niedziele handlowe w miesiącu ożywią polską gospodarkę.

- W Portugalii i na Maderze wszystkie Biedronki w niedziele są zamknięte, a pan chce, żeby w Polsce kobiety w tę niedzielę pracowały? - pytała posłanka PiS Bożena Borys-Szopa. Posłanka wytknęła wcześniej, że projekt ustawy dzieli społeczeństwo m.in. przez wprowadzenie podwójnie płatnych niedziel dla pracowników handlu.

- A co z innymi osobami pracującymi w niedziele? - dopytywała z sejmowej mównicy.

Jolanta Żołnierczyk z Zarządu OPZZ Konfederacja Pracy w Kaufland Polska Markety poinformowała, że związkowcy przekazali w środę petycję podpisaną przez osoby pracujące w handlu. Podkreślili w niej, że nie zgadzają się na zmiany w ustawie ograniczającej handel w niedziele, ponieważ "z roku na rok warunki pracy i wynagrodzenia w handlu ulegają pogorszeniu".

Zaapelowała do posłów, żeby zaprosili ich do uczestniczenia w pracach nad projektem noweli. - W wyborach w październiku mówiono nam, że nic, co zostało dane, nie zostanie zabrane - powiedziała Żołnierczyk.