NA ŻYWO

Klęska kontrataku Rosjan. Wpadli we własną pułapkę [RELACJA NA ŻYWO]

Klęska kontrataku Rosjan. Wpadli we własną pułapkę
Klęska kontrataku Rosjan. Wpadli we własną pułapkę
Źródło zdjęć: © Telegram
Mateusz CzmielSara Bounaoui

29.09.2024 | aktual.: 30.09.2024 21:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Poniedziałek to 950. dzień wojny w Ukrainie. Siły rosyjskie, prawdopodobnie z międzynarodowej brygady "Piatnaszka", próbowały kontratakować w pobliżu wsi Plechowo w obwodzie kurskim. Wpadły jednak we własne pułapki. "Rosyjska kolumna utknęła w pułapkach przeciwpancernych - okopach i liniach betonowych barier, które Rosjanie zbudowali przed wkroczeniem Ukrainy w obwód kurski na początku sierpnia" - pisze "Forbes". Po tym, jak rosyjskie wojsko utknęło we własnej pułapce, operatorzy dronów 129. Brygady Obrony Terytorialnej "dali im nauczkę" - piał Jurij Butusow, ukraiński dziennikarz. "Spalili dziesiątki pojazdów opancerzonych i zniszczyli personel wroga" - relacjonował w mediach społecznościowych, publikując nagrania z akcji. Śledź relację na żywo w Wirtualnej Polsce.

Najważniejsze informacje
  • Na oficjalnym koncie Ministerstwa Obrony Ukrainy na platformie X udostępniono nagranie z nocnej akcji niedaleko frontu w obwodzie zaporoskim. Rosjanie mieli ukryć się w lesie i przeczekać tam noc. Podczas rutynowego lotu bezzałogowcem, ukraiński operator zauważył między drzewami dwie wojskowe maszyny. Gdy okazało się, że są to rosyjskie czołgi, na miejsce wysłano drony bojowe z podczepionymi ładunkami wybuchowymi.
Relacja na żywo

Kijowski Sąd Apelacyjny nakazał wszczęcie sprawy karnej przeciwko generałowi Jurijowi Sodolowi, byłemu dowódcy Zjednoczonych Sił Zbrojnych Ukrainy. Gen. Sodol zyskał przydomek "rzeźnik", z powodu licznych, absurdalnych rozkazów. W czerwcu został zdymisjonowany przez prezydenta Zełenskiego.

We wtorek w Warszawie rozpoczyna się dwudniowa międzynarodowa konferencja Warsaw Security Forum poświęcona tematyce obronności w centralnej oraz wschodniej Europie. W panelach dyskusyjnych udział wezmą politycy, wojskowi i eksperci z obszaru bezpieczeństwa z Polski, Europy czy USA.

Konferencja Warsaw Security Forum (Warszawskie Forum Bezpieczeństwa, WSF) organizowana jest co roku w Warszawie przez Fundację im. Kazimierza Pułaskiego. Każdego roku w programie przewidziany jest szereg debat i paneli skupiających się na tematyce obronnościowej, ze szczególnym naciskiem na bezpieczeństwo Europy centralnej oraz wschodniej. Tego roku konferencja odbędzie się we wtorek i środę 1 i 2 października.

Przewodnicząca WSF prof. Katarzyna Pisarska powiedziała PAP, że od ponad 11 lat Forum gromadzi ekspertów, polityków, parlamentarzystów, wojskowych, którzy rozumieją rodzaj zagrożeń dla tego regionu, ale też całej Europy i całej wspólnoty transatlantyckiej.

Wśród panelistów znajdują się najważniejsi politycy m.in. z krajów NATO oraz UE, urzędnicy NATO czy eksperci w obszarze obronności i bezpieczeństwa narodowego, stosunków międzynarodowych, gospodarki czy polityki energetycznej.

W tym roku wśród gości WSF będzie prezydent Andrzej Duda, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, marszałek Sejmu Szymon Hołownia, szef BBN Jacek Siewiera, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Wiesław Kukuła, Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych generał Maciej Klisz, a także prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski i politycy wszystkich opcji politycznych w polskim parlamencie.

"W tym roku rozmawiamy przede wszystkim o tym, że Europa musi robić więcej na rzecz swojego bezpieczeństwa - zarówno w obszarze wojskowym, jak i politycznym" - mówi PAP Katarzyna Pisarska. Jak dodała, dyskusja dotyczyć ma również tego, jakie działania mogą zostać podjęte, by Ukraina mogła wygrać rozpętaną przez Rosję wojnę, czy po to, by odciążyć Stany Zjednoczone z roli "światowego policjanta".

Wśród zagranicznych gości tegorocznej edycji będą m.in. prezydent Gruzji Salome Zourabichvili, premier Kosowa Albin Kurti, szefowie MSZ Litwy, Łotwy, Islandii, Czech, Szwecji, Armenii czy Ukrainy oraz ministrowie obrony Szwecji, Norwegii, Estonii czy Wielkiej Brytanii.

Co roku podczas konferencji odbywa się także ceremonia wręczenia nagrody Rycerza Wolności - jak wskazuje Fundacja Pułaskiego - "wybitnym postaciom, które przyczyniły się do promocji wartości reprezentowanych przez generała Kazimierza Pułaskiego, czyli wolności, sprawiedliwości oraz demokracji". W ubiegłym roku nagrodę tę otrzymał Sojusz Północnoatlantycki jako "najbardziej udany sojusz militarny na świecie, którego nikt nie śmie zaatakować", a w 2022 r. - pierwsza dama Ukrainy Ołena Zełenska w imieniu broniącego się przed rosyjską agresją narodu ukraińskiego.(

Szef MSZ Ukrainy Andrij Sybiha poinformował w poniedziałek, że przeprowadził "bardzo szczerą rozmowę w cztery oczy" ze swoim węgierskim odpowiednikiem Peterem Szijjarto, mimo nieporozumień związanych z wojną. Węgierski minister oznajmił, że jego kraj chce wziąć udział w odbudowie Ukrainy.

Podczas wspólnej konferencji prasowej Sybiha podziękował Budapesztowi za poparcie unijnych sankcji na Rosję i oświadczył, że Kijów chciałby rozwijać "pragmatyczne i przewidywalne, dobrosąsiedzkie stosunki" z Węgrami - napisał Reuters.

Szijjarto oznajmił, że Budapeszt poprze dowolną inicjatywę, która mogłaby doprowadzić do pokoju w Ukrainie. Sybiha wyraził nadzieję, że Węgry będą popierać "ukraińskie inicjatywy". Ukraińskie plany pokojowe odrzucają wszelkie rosyjskie zdobycze terytorialne.

Szef węgierskiej dyplomacji podkreślił też, że jego kraj "chciałby, aby w przyszłości Ukraina powstrzymywała się przed jednostronnymi krokami, takimi jak te podjęte ostatnio, które stanowią wyzwanie dla dostaw energii dla Węgier". Zaznaczył, że Budapeszt nie ma w planach ograniczenia przepływów gazu ani eksportu energii do Ukrainy.

Kijów wstrzymał w czerwcu przepływ ropy od rosyjskiego koncernu Łukoil do rafinerii na Węgrzech i Słowacji, zmuszając węgierski MOL do renegocjacji dostaw przez Białoruś i Ukrainę.

Szijjarto oświadczył też w poniedziałek, że Węgry chcą wziąć udział w odbudowie Ukrainy.

Budapeszt irytuje sojuszników z NATO i UE, ponieważ utrzymuje bliskie stosunki gospodarcze z Rosją oraz odmówił przyłączenia się do wysyłek uzbrojenia dla walczącego sąsiada - przypomina agencja Reutera.

Członkowie NATO nie powinni dać się zastraszyć w kwestii udzielania Ukrainie większej pomocy wojskowej "lekkomyślną rosyjską retoryką nuklearną" Władimira Putina - powiedział w poniedziałek ustępujący szef NATO Jens Stoltenberg w wywiadzie dla Reutersa.

Stoltenberg odniósł się w ten sposób do słów Putina z zeszłego tygodnia, że Rosja może użyć broni nuklearnej, jeśli zostanie zaatakowana konwencjonalną bronią powietrzną, a Moskwa uzna za wspólną agresję każdy atak na nią, wspierany przez mocarstwo nuklearne.

"Zobaczyliśmy przykład lekkomyślnej rosyjskiej retoryki i komunikatów nuklearnych" - powiedział Stoltenberg, który we wtorek przekaże przywództwo NATO byłemu premierowi Holandii Markowi Ruttemu.

"Za każdym razem, gdy zwiększaliśmy nasze wsparcie poprzez nowe typy broni – czołgi bojowe, ogniem dalekiego zasięgu lub samoloty F-16 – Rosjanie próbowali nam przeszkodzić" – przypomniał w wywiadzie udzielonym agencji Reutera w kwaterze głównej NATO w Brukseli.

"Do tej pory nie udało im się to, zatem ostatnie rosyjskie wypowiedzi nie powinny powstrzymać sojuszników NATO przed wspieraniem Ukrainy" - zaznaczył szef NATO i dodał, że Sojusz nie wykrył żadnej zmiany w rosyjskiej postawie nuklearnej, "która wymagałaby jakichkolwiek zmian z naszej strony".

Stoltenberg podkreślił, że największym ryzykiem dla NATO byłoby zwycięstwo Putina na Ukrainie. "Wtedy przesłanie będzie takie, że gdy (Rosja) użyje siły militarnej, ale także gdy zagrozi sojusznikom NATO, dostanie to, czego chce, a to sprawi, że wszyscy będziemy bardziej podatni" – powiedział i ocenił, że "w czasie wojny nie ma opcji bez ryzyka".

Szef NATO podkreślił, że nie ma "cudownego rozwiązania", które zmieniłoby bieg wojny, ale głębokie uderzenia na terytorium Rosji mogłyby mieć znaczenie jako część szerszych wysiłków Zachodu, aby pomóc Ukrainie odeprzeć inwazję Rosji.

Stoltenberg powiedział również, że każde wynegocjowane zakończenie wojny musiałoby obejmować gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy ze strony mocarstw zachodnich, przede wszystkim Stanów Zjednoczonych. W przeciwnym razie - zaznaczył - Rosja nie uszanuje żadnych linii narysowanych na mapie.

"Kiedy zostanie uzgodniona jakaś linia - czy to uznana przez społeczność międzynarodową granica, czy inna linia zawieszenia broni - musimy mieć absolutną pewność, że wojna tam się zakończy. Do tej pory widzieliśmy Rosję atakującą, czekającą, a potem atakującą ponownie" – powiedział Stoltenberg, przypominając poprzednie umowy, które miały zakończyć trwający od 2014 roku konflikt między Rosją a Ukrainą.

"Nie sądzę, byśmy mogli zmienić zdanie prezydenta Putina, ale możemy zmienić jego kalkulację, pokazując, że koszt kontynuowania wojny jest tak wysoki, iż lepiej dla niego będzie usiąść i zaakceptować Ukrainę jako suwerenne, niepodległe państwo" - podsumował Stoltenberg.

W połowie zeszłego tygodnia Putin na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Rosji mówił o propozycjach zmian w rosyjskiej doktrynie nuklearnej, które zakładają m.in. odpowiedź z użyciem broni jądrowej nawet na konwencjonalny atak z zewnątrz.

"Proponuje się, aby agresja na Rosję ze strony jakiegokolwiek państwa nieposiadającego broni jądrowej, ale z udziałem lub wsparciem państwa nuklearnego, była uważana za ich wspólny atak na Federację Rosyjską" — powiedział Putin.

Według Putina Kreml mógłby także rozważyć użycie broni atomowej, gdyby wykrył rozpoczęcie masowego wystrzeliwania rakiet, ataku samolotów lub dronów na rosyjskie terytorium.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski od dawna apeluje do Stanów Zjednoczonych i innych zachodnich sojuszników o wyrażenie zgody na to, by ukraińskie wojska mogły używać przekazywanych im pocisków dalekiego zasięgu do uderzania w cele w głębi Rosji, aby zwiększyć presję na Moskwę i skłonić ją do zakończenia wojny.

Waszyngton dotychczas odmawiał wydania takiego zezwolenia w obawie przed eskalacją, która mogłaby doprowadzić do bezpośredniego konfliktu z Rosją.

Rosja zwiększy budżet wojenny w 2025 r. o 23 proc. z 10,8 bln planowanych na bieżący rok do 13,5 bln rubli (ok. 145 mld USD) - podał w poniedziałek Reuters, powołując się na opublikowany projekt trzyletniego budżetu. Ponadto w latach 2025-2027 mają spaść dochody z ropy i gazu.

Zgodnie z projektem wydatki na obronę i bezpieczeństwo będą stanowić w 2025 r. 32 proc. wszystkich rozchodów budżetowych. Opłacenie żołdu i pensji części administracyjnej wojska będzie stanowić około 10 proc. zaplanowanych wydatków militarnych.

Ponadto z projektu budżetu wynika, że dochody budżetu państwa z ropy i gazu spadną w 2025 r. do 10,9 bln rubli (117,3 mld dolarów) - czyli 5,1 proc. PKB - z 11,3 bln rubli (ok. 121,5 mld dolarów) planowanego dochodu na rok bieżący. Ekonomiści rosyjskiego resortu finansów przewidują, że te dochody w 2026 r. spadną do 10,56 bln rubli (ok. 113 mld dolarów) i 9,77 bln rubli (ok. 105 mld dolarów) w 2027 r.

Wcześniej o planowanym zwiększeniu przez Rosję wydatków na wojsko informowała agencja Bloomberga, która obliczyła też, że spadną one dopiero w 2026 roku do 5,6 proc. PKB i w 2027 r. do 5,1 proc. PKB.

Minister finansów Rosji Anton Siłuanow zapowiedział, że wydatki na "specjalną operację wojskową w Ukrainie" - jak w propagandzie rosyjskiej nazywa się wojnę Kremla przeciw temu krajowi - i wsparcie dla wojska są najistotniejszą częścią przyszłorocznego budżetu. Bloomberg zauważył wcześniej, że wydatki na armię przekraczają np. nakłady przewidziane na oświatę, opiekę zdrowotną czy politykę socjalną.

- Twierdzenie, że poborowi będą mogli odwoływać się od decyzji komisji, to tylko słowa, które mają uspokoić społeczeństwo - alarmuje Siergiej Krivwenko, dyrektor grupy praw człowieka "Obywatel.Armia.Prawo". Zgodnie z decyzją Putina we wtorek w Rosji rozpocznie się jesienna mobilizacja.

Rząd Litwy przekazał do Prokuratora Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze materiały o transgranicznych zbrodniach przeciwko ludzkości popełnionych przez Alaksandra Łukaszenkę wobec Białorusinów - poinformował białoruski opozycjonista, szef Narodowego Zarządu Antykryzysowego Paweł Łatuszka.

Litwa zwróciła się do Prokuratora MTK na prośbę i na podstawie dokumentów Narodowego Zarządu Antykryzysowego (NZA), na czele którego stoi Łatuszka. NZA jest jedną ze struktur białoruskiej opozycji, ściśle współpracuje z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską i Radą Koordynacyjną.

"Ten dzień przejdzie do historii Białorusi — dokonano pierwszego i dotąd najważniejszego kroku w kierunku osiągnięcia sprawiedliwości dla narodu białoruskiego, dla setek tysięcy ofiar zbrodni przeciwko ludzkości popełnianych przez dyktatora Łukaszenkę i jego wspólników" - podkreślił w komunikacie przesłanym PAP Łatuszka.

"Wzywamy inne kraje do podjęcia podobnych kroków jak Litwa. Pociąg +Mińsk - Haga+ z pasażerem Łukaszenką już ruszył i nikt go nie zatrzyma. Łukaszenka i jego współpracownicy zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Ważne jest dla nas wsparcie jak największej liczby krajów, aby odpowiedzialność została wymierzona jak najszybciej. Jesteśmy pewni, że doprowadzi to do wydania nakazu aresztowania Łukaszenki" - wskazano w komunikacie.

Łatuszka wyjaśnił, że od kwietnia 2023 r. NZA zbierał i przygotowywał materiały dotyczące zbrodni przeciwko ludzkości popełnionych wobec narodu białoruskiego.

"W lipcu 2023 roku NZA przyczynił się do powstania obszernego raportu przygotowanego przez +Justice Hub+ Centrum Prawa i Demokracji, który przedstawia fakty dotyczące zbrodni, dowody ich popełnienia oraz narzędzia do pociągnięcia winnych do odpowiedzialności. Niektóre z tych zbrodni, w szczególności deportacja i prześladowanie Białorusinów na uchodźstwie, mają charakter transgraniczny, ponieważ dochodzi do nich zarówno na terenie Białorusi, jak i na terytoriach państw będących stronami Statutu Rzymskiego" - wyjaśniono.

Jak podkreślono w komunikacie, zebrane przez NZA materiały zostały przekazane Ministerstwu Sprawiedliwości Litwy.

"Strona litewska doszła do jednoznacznego wniosku - istnieją wystarczające podstawy, aby sądzić, że Łukaszenka i jego wspólnicy popełniają zbrodnie przeciwko ludzkości. Dziś rząd Litwy przekazał do biura Prokuratora MTK odpowiednie dokumenty w celu wszczęcia śledztwa. Tylko rząd kraju będącego sygnatariuszem Statutu Rzymskiego może podjąć taki krok" - wyjaśniono w komunikacie.

W rezultacie - jak podkreślono - po raz pierwszy w historii Międzynarodowego Trybunału Karnego państwo będące stroną Statutu Rzymskiego przekazuje sprawę, która dotyczy także terytorium państwa niebędącego stroną tego dokumentu. "U Prokuratora MTK po raz pierwszy pojawiła się możliwość zbadania sytuacji związanej z zbrodniami przeciwko ludzkości w białoruskim kontekście" - zwrócono uwagę w komunikacie.

Jak podano, do MTK przekazano materiały dotyczące dwóch rodzajów przestępstw popełnianych przez reżim Łukaszenki: deportacji i prześladowania Białorusinów za granicą oraz "innych nieludzkich aktów o podobnym ciężarze".

W komunikacie przekazanym przez Łatuszkę wskazano, że "reżim Łukaszenki zmusił ludność cywilną do opuszczenia terytorium Białorusi, tworząc atmosferę strachu i terroru poprzez nieludzkie, brutalne i poniżające traktowanie, politycznie motywowane pozbawienie wolności, tortury, gwałty, morderstwa, naruszenie podstawowych praw oraz inne formy przestępczych działań".

Podano, że według raportu z 2023 r. Parlamentarnego Zgromadzenia Rady Europy oraz raportu Biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka z 2024 r. około 300 tys. Białorusinów zostało zmuszonych do opuszczenia Białorusi.

Rosyjski dyktator Władimir Putin podpisał dekret o jesiennym poborze do wojska. Z opublikowanego przez Kreml dokumentu wynika, że od października do końca grudnia, szeregi rosyjskiej armii zasili 133 tys. osób.

Minionej nocy, 30 września, Rosjanie ponownie zaatakowali obwód kijowski zmasowanym atakiem dronów szturmowych. Jak poinformował szef Kijowskiej Obwodowej Administracji Państwowej, Rusłan Krawczenko, szczątki zestrzelonych celów znaleziono w sześciu rejonach regionu - przekazuje ukraiński serwis newsukraine.rbc.ua.

Alarm powietrzny trwał siedem godzin. Według Krawczenki, podczas odpierania rosyjskiego ataku wszystkie cele powietrzne zostały zniszczone. - Nie odnotowano ofiar wśród ludności cywilnej ani trafień w infrastrukturę krytyczną czy mieszkalną - przekazał Krawczenko.

Obywatel Stanów Zjednoczonych Stephen James Hubbard przyznał się w poniedziałek w moskiewskim sądzie do najemnictwa i przyjęcia pieniędzy za udział w wojnie po stronie Ukrainy przeciw Rosji – podała agencja Reutera, powołując się na rosyjską agencję RIA.

"Tak, zgadzam się z zarzutem" – miał powiedzieć Amerykanin. 72-letni Hubbard został w zeszłym tygodniu aresztowany na pół roku. Grozi mu kara do 15 lat więzienia.

Obecny rząd rosyjski celowo przekształca Rosję w ZSRR 2.0. Totalna cenzura, eliminacja liderów opozycji, prześladowania obrońców praw człowieka, niezależnych dziennikarzy i działaczy społecznych oraz zakaz krytyki władz, zwłaszcza agresji na Ukrainę, sprawiają, że demokratyczne sposoby zmiany rządu na Kremlu stają się praktycznie niemożliwe - czytamy w serwisie telegraph.co.uk.

Władze pracują już nad potencjalnym następcą, który zadowoli wszystkie grupy wpływu. Nawet w przypadku nagłej śmierci Putina, bez dodatkowych czynników i zmian wewnątrz Rosji, nie należy oczekiwać zmiany reżimu - przekazuje serwis telegraph.co.uk.

W październiku odbędzie się kolejne spotkanie w formacie Ramstein - przypomina "News Ukraine". Według prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego głównym celem będzie ustalenie działań mających na celu zwiększenie nacisku na Rosję w kontekście wojny oraz dążenie do osiągnięcia pokoju. 

Spotkanie to ma kluczowe znaczenie dla koordynacji międzynarodowych wysiłków na rzecz zakończenia konfliktu i przywrócenia stabilności w regionie - podkreśla serwis.

Przedstawiciel rosyjskiego Sztabu Generalnego na konferencji prasowej poinformował, że obywatele Rosji, którzy trafią do armii w ramach jesiennego poboru, nie będą kierowani do służby do "nowych obwodów Rosji", mówiąc o nielegalnie anektowanych jesienią 2022 roku części czterech obwodów Ukrainy.

Mieszkania ponad 500 osób z miejscowości Perwomajsk i Zełenyj Haj w obwodzie mikołajowskim na południu Ukrainy zostały odremontowane w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Budynki mieszkalne zniszczone w 2022 r. w rosyjskich atakach odnowiło Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM) przy wsparciu rządu Tajwanu.

Siły rosyjskie, prawdopodobnie z międzynarodowej brygady "Piatnaszka", próbowały kontratakować w pobliżu wsi Plechowo w obwodzie kurskim. Wpadli jednak we własne pułapki. "Rosyjska kolumna utknęła w pułapkach przeciwpancernych - okopach i liniach betonowych barier, które Rosjanie zbudowali przed wkroczeniem Ukrainy w obwód kurski na początku sierpnia" - pisze Forbes

- Jeśli chodzi o granicę z Białorusią, krajem, który nadal wspiera Rosję w wojnie, sytuacja pozostaje pod pełną kontrolą. Wszystkie elementy Sił Obronnych Ukrainy - straż graniczna, Siły Zbrojne i Gwardia Narodowa - kontrolują całą długość granicy z Białorusią - zapewnił w rzecznik Państwowej Służby Straży Granicznej, Andrii Demczenko, cytowany przez portal NewsUkraine. Demczenko podkreślił jednocześnie, że nie odnotowano żadnych naruszeń ani nietypowych incydentów w tym zakresie.

Przypomnijmy, Aleksander Łukaszenka, oskarżył Ukrainę o naruszenie przestrzeni powietrznej Białorusi . Twierdził, że ukraińskie drony rzekomo wleciały na terytorium Białorusi, gdzie zostały zniszczone przez siły obrony powietrznej. Przywódca białoruskiego reżimu zagroził również, że odpowie na takie "prowokacje".

Nocny atak powietrzny został odparty przez lotnictwo, przeciwlotnicze oddziały rakietowe, jednostki walki elektronicznej i mobilne grupy ogniowe ukraińskich Sił Powietrznych i Obrony.

Dodano, że jeden dron poleciał w kierunku Białorusi, trzy kolejne zostały utracone lokacyjnie w północnych regionach Ukrainy. Jeden dron pozostaje w ukraińskiej przestrzeni powietrznej i prowadzi się działania bojowe. Nie podano, czy pocisk Iskander-M i pocisk Ch-31P osiągnęły swoje cele.

Rosyjskie wojsko użyło w ostatnim ataku pocisku balistycznego Iskander-M, lotniczego pocisku kierowanego Ch-59/69, pocisku antyradarowego Ch-31P i 73 bezzałogowych samolotów uderzeniowych Shahed.

"W wyniku walk powietrznych zestrzelono jeden pocisk kierowany Ch-59/69 i 67 wrogich bezzałogowych statków powietrznych Shahed w obwodach kijowskim, czerkaskim, winnickim, kirowohradzkim, żytomierskim, połtawskim, czernihowskim, sumskim, charkowskim, dniepropietrowskim i mikołajowskim" - napisano w oświadczeniu ukraińskich sił powietrznych.

Ukraińska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła 67 spośród 73 dronów szturmowych typu Shahed oraz rakietę Ch-59/69, którymi rosyjskie wojska zaatakowały Ukrainę ostatniej nocy - poinformowały w poniedziałek rano Siły Powietrzne Ukrainy.

"Wróg zaatakował Ukrainę pociskami rakietowymi różnych typów i bezzałogowymi statkami powietrznymi. W sumie wojska radiotechniczne Sił Powietrznych wykryły i eskortowały 76 środków ataku powietrznego wroga" - czytamy w komunikacie zamieszczonym na Telegramie.