Przełomowa decyzja USA. Tutaj może zaatakować Ukraina [RELACJA NA ŻYWO]
17.11.2024 | aktual.: 17.11.2024 22:47
Niedziela to 998. dzień wojny w Ukrainie. Prezydent Biden upoważnił siły ukraińskie do rozmieszczenia taktycznych systemów rakietowych ATACMS - podała w niedzielę agencja Reutera, powołując się na kilka źródeł zaznajomionych ze sprawą. Decyzja ta jest następstwem doniesień o przyłączeniu się północnokoreańskich żołnierzy do rosyjskich operacji bojowych. Według agencji Ukraina ma przeprowadzić pierwsze ataki dalekiego zasięgu w nadchodzących dniach. Biorąc pod uwagę zasięg rakiet (ok. 300 km), w mediach opublikowano mapę, gdzie może uderzyć Ukraina. Celem mogą być kluczowe obiekty, takie jak lotnisko Kursk i otaczające je bazy wojskowe. Śledź relację na żywo w Wirtualnej Polsce.
- Administracja prezydenta USA Joe Bidena dała zielone światło Ukrainie na wykorzystywanie amerykańskiej broni do rażenia celów w głębi Rosji – podała w niedzielę agencja Reutera, powołując się na kilka źródeł zaznajomionych ze sprawą.
- - Takich rzeczy się nie ogłasza. Rakiety będą mówić same za siebie. Chwała Ukrainie - oświadczył w niedzielę Wołodymyr Zełenski. Wcześniej agencja Reutera podała, że administracja prezydenta USA Joe Bidena dała zielone światło Ukrainie na wykorzystywanie amerykańskiej broni do rażenia celów w głębi Rosji.
- - Jeżeli Rosja uruchomi jakąś reakcję, to będzie to szantaż nuklearny. To jedyne, co jej pozostało. Ale nie powinniśmy temu ulegać. Decyzja USA to danie Ukrainie prawa do obrony - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską generał Roman Polko po decyzji Joe Bidena ws. rakiet dalekiego zasięgu.
- "Na wejście do wojny żołnierzy Korei Północnej i zmasowany nalot rosyjskich rakiet prezydent Biden odpowiedział w języku, który W. Putin rozumie" - napisał w reakcji na decyzję Joe Bidena ws. rakiet dalekiego zasięgu Radosław Sikorski.
- Korea Północna może rozmieścić do 100 tys. żołnierzy, aby wesprzeć wojnę Rosji w Ukrainie, jeśli sojusz między Pjongjangiem a Moskwą będzie się nadal pogłębiał, podaje Bloomberg.
Osiem osób, w tym dziecko, zginęło w rosyjskim ataku rakietowym w mieście Sumy na północnym wschodzie Ukrainy, a 10 osób zostało rannych – poinformowała w niedzielę prokuratura obwodu sumskiego.
Administracja prezydenta Joe Bidena wyraziła zgodę na użycie przez Ukrainę amerykańskiej broni przeciwko celom w głębi Rosji. Generał Waldemar Skrzypczak ocenia, że decyzja ta nie zmieni biegu wojny, ale podważy rosyjską propagandę. Więcej w materiale WP.
- Rosja zna tylko jeden język - język siły; bardzo dobra decyzja prezydenta USA Joe Bidena dotycząca wydania zgody Ukrainie na wykorzystywanie amerykańskiej broni do rażenia celów w głębi Rosji - podkreślił w niedzielę wiceszef MON Cezary Tomczyk.
Administracja Joe Bidena zgodziła się na użycie przez Ukrainę amerykańskiej broni do ataków w głąb Rosji. - To może wzmocnić jej pozycję w negocjacjach pokojowych - uważa Marek Menkiszak z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Zobacz także
Decyzja o udzieleniu przez administrację Joe Bidena zielonego światła Ukrainie na uderzenia w głąb Rosji może wzmocnić pozycję Ukrainy w negocjacjach pokojowych - powiedział PAP Marek Menkiszak z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Przypomnijmy, że Putin we wrześniu ostrzegał, że jeśli Zachód pozwoli Ukrainie uderzać w terytorium Rosji rakietami dalekiego zasięgu, będzie to oznaczać, że "kraje NATO są w stanie wojny z Rosją". - Rosja będzie zmuszona do podejmowania decyzji w oparciu o powstałe w ten sposób zagrożenia - dodał.
- Takich rzeczy się nie ogłasza. Rakiety będą mówić same za siebie. Chwała Ukrainie - oświadczył w niedzielę Wołodymyr Zełenski. Wcześniej agencja Reutera podała, że administracja prezydenta USA Joe Bidena dała zielone światło Ukrainie na wykorzystywanie amerykańskiej broni do rażenia celów w głębi Rosji
Maria Zacharowa zareagowała na doniesienia o decyzji USA. Przypomniała słowa Putina, który ostrzegał kraje NATO.
Zobacz także
Są pierwsze reakcje Kremla na decyzję USA ws. użycia przez Ukrainę rakiet dalekiego zasięgu na cele w Rosji. Przewodniczący Komisji Spraw Międzynarodowych Dumy Państwowej i szef jednej z partii Leonid Słucki zapowiedział, że decyzja Bidena będzie się wiązała "z najostrzejszą reakcją" wobec zagrożeń, jakich doświadczy Federacja Rosyjska.
- Putin wypowiadał się już na temat decyzji o wystrzeleniu z Zachodu rakiet dalekiego zasięgu na terytorium Federacji Rosyjskiej - skomentowała krótko decyzję USA rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.
Według "Le Figaro" Francja i Wielka Brytania poszły w ślady Stanów Zjednoczonych, zezwalając Ukrainie na użycie rakiet dalekiego zasięgu do ataków na terytorium Rosji.
"Na wejście do wojny żołnierzy Korei Północnej i zmasowany nalot rosyjskich rakiet prezydent Biden odpowiedział w języku, który W. Putin rozumie" - napisał w reakcji na decyzję Joe Bidena ws. rakiet dalekiego zasięgu Radosław Sikorski.
Według "Le Figaro" Francja i Wielka Brytania poszły w ślady Stanów Zjednoczonych, zezwalając Ukrainie na użycie rakiet dalekiego zasięgu do ataków na terytorium Rosji.
Joe Biden dał zielone światło Ukrainie na uderzenie rakietami ATACMS w głąb Rosji. Polscy politycy komentowali decyzję Joe Bidena. - Po Putinie można spodziewać się wszystkiego - oceniła Joanna Scheuring-Wielgus.
Korea Północna może rozmieścić do 100 tys. żołnierzy, aby wesprzeć wojnę Rosji w Ukrainie, jeśli sojusz między Pjongjangiem a Moskwą będzie się nadal pogłębiał, podaje Bloomberg.
Były prezydent Francji Francois Hollande ocenił w niedzielę w wywiadzie radiowym, że prezydent elekt Stanów Zjednoczonych Donald Trump przygotowuje "kapitulację Ukrainy". Zdaniem Hollande'a Trump wstrzyma pomoc dla Kijowa i odda Rosji okupowane ziemie Ukrainy.
Kolejna mapa zasięgu rakiet, którymi mają uderzyć Ukraińcy.
Instytut Studiów nad Wojną opublikował mapę, na której widać, gdzie może zaatakować Ukraina.
Według agencji Ukraina ma przeprowadzić pierwsze ataki dalekiego zasięgu w nadchodzących dniach przy użyciu pocisków ATACMS, mających zasięg ok. 300 km.
Na zmianę decyzji USA miało wpłynąć rozmieszczenie na froncie przez Rosję północnokoreańskich wojsk lądowych – podał Reuters.
Biały Dom odmówił komentarza w tej sprawie – dodała agencja.