RELACJA ZAKOŃCZONA

Zamachy terrorystyczne w Hiszpanii. Jest wielu zabitych i rannych

W dwóch zamachach terrorystycznych w Hiszpanii zginęło łącznie 14 osób. Ponad 130 zostało rannych, 16 osób walczy wciąż o życie. Ofiary to nie tylko Hiszpanie, ale także obcokrajowcy - turyści z 33 krajów świata. Na szczęście, z najnowszych danych wynika, że nie ma wśród nich Polaków.

Zamachy terrorystyczne w Hiszpanii. Jest wielu zabitych i rannych
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | QUIQUE GARCIA
Adam PrzegalińskiVioletta Baran

Najważniejsze informacje
Relacja zakończona

Ataki w Hiszpanii komentują media na całyym świecie, wskazując, że będące w  powszechnym użytku samochody stają się narzędziami terroru, a rządy w  Europie powinny skoordynować wysiłki, by chronić społeczeństwo przed  masowymi morderstwami w miejscach publicznych. 

 W czwartek w Barcelonie furgonetka stratowała ponad 100 osób na  promenadzie Las Ramblas, powodując co najmniej 13 ofiar śmiertelnych. Do  ataku przyznało się dżihadystyczne IS. W dokonanym w piątek nad ranem  drugim zamachu, w mieście Cambrils około 100 km na południowy zachód od  Barcelony, samochód osobowy wjechał w grupę ludzi, raniąc siedem osób, z  których jedna później zmarła. Policja zabiła tam pięciu napastników. 

Hiszpańska policja przekazała w piątek francuskim siłom bezpieczeństwa informację o  samochodzie osobowo-dostawczym Renault Kangoo, który został wypożyczony  przez sprawców ataków terrorystycznych w Katalonii i mógł przekroczyć  hiszpańsko-francuską granicę. Poinformował o tym chcący zachować anonimowość przedstawiciel francuskich sił bezpieczeństwa.

Pilne

17-letni Marokańczyk Mussa Ukabir, domniemany kierowca furgonetki, która w czwartek wjechała w ludzi na Las Ramblas w Barcelonie, to jeden z terrorystów zastrzelonych przez policję w piątek nad ranem w Cambrils - podał dziennik "El Periodico".

Wcześniej policja nie wykluczała, że Mussa jest wśród zabitych napastników, którzy w piątek nad ranem w nadmorskim kurorcie Cambrils wjechali samochodem w ludzi, raniąc siedem osób. Jedna z ofiar zmarła na skutek odniesionych ran. Policja zabiła pięciu sprawców tego ataku. 

Obraz

Katalońska  policja poinformowała, że szuka czterech młodych mężczyzn,  którzy mogli mieć związek z czwartkowymi zamachami w Barcelonie i  Cambrils. Zginęło w nich 14 osób. Wśród poszukiwanych jest główny  podejrzany, 17-letni Marokańczyk Mussa Ukabir.

Rzecznik katalońskiej policji Josep Lluis Trapero powiedział, że śledczy nie ustalili jeszcze, czy osoba, która wjechała w tłum furgonetką na  barcelońskiej promenadzie Las Ramblas, została później zastrzelona przez  policjantkę w Cambrils, czy też wciąż się ukrywa.

Oprócz Ukabira poszukiwani są 24-letni Mohamed Hjczami, 22-letni Junes Abujakub i 18-letni Said Aallaa. Większość mieszkała w Ripoll w  pobliżu Gerony. Wszyscy są Marokańczykami lub marokańskiego pochodzenia.

Trapero powiedział, że według śledczych należeli oni do siatki  terrorystycznej, która od wielu miesięcy planowała zamach w Barcelonie.

Hiszpania wydała list gończy za czterema poszukiwanymi w związku z atakami w Barcelonie. 

Trudno dostrzec logikę w działaniach terrorystów, ale pewną konsekwencję już tak: terroryści wykorzystują najprostsze środki, żeby dokonać ataku - mówił Radiu ZET prof. Jakub Jałoszyński z Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie.

- „Każdy atak jest planowany i bierze się pod uwagę różne czynniki. Najważniejszym z nich z punktu widzenia islamistów jest to, żeby ofiar było jak najwięcej. Wiadomo, że deptak w Barcelonie po południu, w środku sezonu turystycznego jest takim "idealnym" miejscem do dokonania ataku, aby tych ofiar było jak najwięcej” –- dodał prof. Jałoszyński.                       

Obraz

Byliśmy na La Rambla przed minutą ciszy. Okoliczne stacje metra są zamknięte, musieliśmy zmienić nieco trasę, by tam dotrzeć. Było i wciąż jest bardzo dużo policji (która patroluje ulice Barcelony), ale też i turystów. Katalończycy wychodzą na La Ramblę i opowiadają lokalnej telewizji, co się stało. Widziałam, jak jedna reporterka rozpłakała się  przed wejściem na żywo. 

Policyjna taśma odznacza trasę przejazdu furgonetki. Przy kluczowym miejscu, gdzie rozpoczął się atak, ustawiane są znicze i maskotki - tak opisuje miejsce zamachu reporterka WP Karolina Pietrzak. 

"Minuta ciszy" na Placu Katalońskim tak naprawdę oznaczała gromkie bicie brawa. Ich odgłos rozchodził się ze wszystkich stron. Tysiące ludzi zapełniło plac. Doszło również do incydentu - w tłumie pojawił się mężczyzna z flagą  Hiszpanii na ramionach. Możliwe, że coś skandował. Próbowano go uciszyć,  aż w końcu starszy mężczyzna krzyknął, żę to nie jest dobry moment na  takie manifestacje ("no esta momenta" - chodzi o odwieczny problem oddzielenia się Katalonii od Hiszpanii). Doszło do awantury,  interweniowała policja. 

Następnie tysiące ludzi wyszło na La Ramblę znów bijąc brawo, krzycząc "no tenemos miedo" ("nie boimy się"). Niektórzy mieli ze sobą transparenty. Inni co  jakiś czas krzyczeli, że "nie chcą i nie boją się terrorystów i są dumni z tego, że mieszkają w Katalonii", co było nagradzane gromkimi brawami. 

Obraz

- Wyjrzałam  przez okno i zobaczyłam ludzi uciekających z Las Ramblas. Nikt nie spodziewał się tego ataku - opowiada Polskiej Agencji Prasowej 18-letnia Magdalena, która mieszka blisko miejsca czwartkowego ataku w Barcelonie. 

Magdalena  była w swoim mieszkaniu, tuż przy popularnym wśród turystów bulwarze  La Rambla w centrum miasta, gdy w czwartek ok. godz. 17:00 kierowca furgonetki wjechał w tłum, zabijając co najmniej 13 osób i raniąc około 130 osób.

- Uważam to za wielki fart i dar od losu, ponieważ gdy to się stało, akurat miałam iść na zakupy na La Rambla. Mieszkam dosłownie ulicę obok i przechodzę tamtędy codziennie - mówi 18-latka z Kielc.  

Przyjechała do Barcelony na wakacje, by zarobić i przy okazji nauczyć  się hiszpańskiego. - Zadzwonił do mnie kolega z pytaniem, gdzie jestem. To on powiedział mi, że był zamach. Byłam w ciężkim szoku, nie mogłam w to uwierzyć -  relacjonuje.

- Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam biegnących w jedną stronę ludzi, którzy próbowali oddalić się jak najbardziej od Rambli. Ludzie wbiegali  do pobliskich sklepów, gdziekolwiek, żeby tylko nie być na ulicy - mówi Magdalena.

Według niej na filmikach zamieszczonych w internecie "widać, że na początku policja za bardzo nie radziła sobie z tym wszystkim".  - Policjanci też byli zszokowani. Nikt nie spodziewał się tego ataku -  twierdzi. Dodaje, że dziwi ją, iż w takiej sytuacji ludzie byli w stanie telefonami komórkowymi kręcić filmiki pokazujące ciała leżące na ulicy.

Dopiero po dwóch godzinach Magdalena odważyła się wyjść z domu. Nie chciała być sama i postanowiła pójść do koleżanki. - Droga, która  normalnie zajmuje mi siedem minut, tym razem zajęła pół godziny. Ulice wokół La Rambla i placu Katalońskiego zostały zamknięte - opowiada. 

Według innej Polki, 30-letniej Martyny Bąk, w piątek życie w stolicy  Katalonii toczy się normalnie. - Na ulicach jest dużo turystów, jeżdżą  autobusy, zupełnie jakby nic się nie wydarzyło - mówi turystka z  Warszawy. Jednak wczesnym popołudniem na stacji metra przy placu Katalońskim wciąż nie zatrzymywały się pociągi.


Włochy: Na znak żałoby i ku czci ofiar zamachu w Barcelonie dziś  wieczorem zgasną światła w Koloseum - zapowiada prezydent Sergio Mattarella 

Obraz

Konsulat genaralny RP w Barcelonie wydał komunmikat w związku z atakami. "W związku z aktami terroryzmu, do jakich doszło w dniu 17 oraz 18 sierpnia br. na terenie Katalonii śmierć poniosło co najmniej 13 osób, a  kilkadziesiąt zostało rannych. Jak wynika z informacji przekazanych  dotychczas przez władze miejscowe wśród ofiar nie ma obywateli RP" - informuje konsulat. 

W komunikacie zaapelowano także o zachowanie szczególnej ostrożności oraz o podporządkowywanie  się decyzjom sił porządkowych.

"Stopniowo przywracana jest komunikacja  miejska i likwidowane są ograniczenia w dostępie do niektórych miejsc objętych dotąd zakazem dostępu. Lotnisko El Prat pracuje normalnie, bez żadnych opóźnień" - informuje konsulat.

"Osoby posiadające jakiekolwiek  informacje dotyczące aktów terrorystycznych jakie miały miejsca w  Barcelonie i Cambrils proszone są o kontakt telefoniczny (+34)  937 285 220 lub e-mailowy: mossos.terrorisme@gencat.cat"

"W MSZ uruchomiono infolinię dla osób zaniepokojonych o bliskich: +48 22 523 8604. Konsulat Generalny w Barcelonie dostępny jest pod numerem: + 34 607 735 740" - przypomniano. 

Kwiaty przed ambasadą Hiszpanii w Warszawie. Fot.:PAP/Leszek Szymański

Obraz

Uzbrojony żołnierz na ulicy Mediolanu. Władze Włoch po zamachach w Hiszpanii podjęły decyzję o zaostrzeniu środków bezpieczeństwa. 

Obraz

Czołówki niemieckich gazet". Terror w sercu Barcelony" 

Obraz

Sześć  osób zostało rannych w ataku z użyciem noża, do którego doszło w piątek  po południu w centrum Turku w zachodniej Finlandii - podał dziennik  "Ilta-Sanomat". Policja poinformowała, że postrzeliła i zatrzymała  domniemanego napastnika. Dziennik "Turun Sanomat" podał, że co najmniej jedna osoba nie żyje.

Nie  ma powodu do podniesienia stopnia zagrożenia w Polsce, ale służby  wykazują "wzmożoną czujność" - powiedział rzecznik rządu Rafał Bochenek.

Pytany, czy Polska jest bezpieczna, powiedział, że rząd i wszystkie podległe mu służby robią wszystko, aby Polacy mogli czuć się  bezpiecznie.

Jak mówił, rząd przygotował bardzo dobrą ustawę antyterrorystyczną,  która przyczyniła się do tego, że można było spokojnie i bezpiecznie  przeprowadzić tak wielkie wydarzenia w zeszłym roku jak Światowe Dni  Młodzieży czy szczyt NATO w Warszawie. 

Bochenek zaznaczył, że dzisiaj bardzo często terroryści działają w  sposób nieskoordynowany, samodzielnie. - Służby muszą być czujne i taka  wzmożone czujność przez służby jest wykazywana - podkreślił. 

Obraz

Marszałek  Senatu Stanisław Karczewski złożył kondolencje na  ręce ambasadora Hiszpanii Agustina Nuneza Martineza w związku z atakami  terrorystycznymi, do których doszło w Katalonii. Złożył też wpis w księdze kondolencyjnej, wyłożonej w budynku ambasady.

Marszałek  Senatu po spotkaniu z ambasadorem powiedział dziennikarzom, że "Europa musi zrobić wszystko, aby do tego typu sytuacji nigdy więcej nie doszło". 

Obraz

Oficjalne dane: w Barcelonie 13 osób zginęło, 61 zostało rannych. W Cambrils 1 ofiara śmiertelna, 4 rannych. 

Policja prosi, by nie rozpowszechniać nieprawdziwych informacji po zamachu w Barcelonie. 

Pilne

Terrorysta, który zamordował 13 pieszych w Barcelonie, mógł zostać zabity kilka godzin później podczas drugiego ataku w pobliskim kurorcie - twierdzi policja. 

Głównym podejrzanym jest 18-letni Moussa Oukabir, który wynajął samochód, legitymując się dowodem starszego brata. 

Policja sugeruje, że później mógł dołączyć do czterech innych ekstremistów, którzy zostali zastrzeleni przez policję w ośrodku Cambrils.


Agencja  Bezpieczeństwa Wewnętrznego po zamachach w Hiszpanii nie ma informacji o  wzroście zagrożenia w Polsce - poinformował Wydział Komunikacji  Społecznej ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego.

Wydział  zapewnił w informacji dla mediów, że ABW jest w stałym  kontakcie ze służbami zagranicznymi oraz ze wszystkimi podmiotami  polskiego systemu antyterrorystycznego.

Zapewnił, że ABW "na bieżąco weryfikuje informacje przekazywane przez  partnerów hiszpańskich i monitoruje sytuację w kontekście ewentualnych  zagrożeń dla bezpieczeństwa wewnętrznego Rzeczypospolitej Polskiej".

W Barcelonie doszło do ataku terrorystycznego, zatrzymaliśmy jednego mężczyznę. W centrum miasta nie ma zakładników - potwierdziła katalońska policja. Furgonetka wjechała w tłum ludzi na chodniku na Placu Katalońskim. W miejscu wypadku było kilkadziesiąt osób. Jest 13 ofiar śmiertelnych i rannych, 15 osób jest w stanie ciężkim - informują władze Katalonii. Jeden z zamachowców zginął w strzelaninie z policją - donosi "La Vanguardia".

Do ataku doszło przed koszerną restauracją - podaje "Israel News Feed". Driss Oukabir z jednego z krajów z Maghrebu (prawdopodobnie Maroka) został zatrzymany w związku z zamachem. Drugą furgonetkę policja odnalazła w miejscowości Vic, kilkadziesiąt kilometrów od Barcelony. Prawdopodobnie miała służyć zamachowcom do ucieczki.

Policja zamknęła okoliczne ulice i ewakuowała ludzi ze sklepów obok słynnego deptaku La Rambla. Metro i pobliska stacja kolejowa zostały zamknięte.

Hiszpańska policja apeluje, żeby omijać rejon Placu Katalońskiego i La Rambla.