RELACJA ZAKOŃCZONA

Tajlandia. Udało się uratować czterech chłopców, dziewięć osób wciąż w jaskini

Tajlandia. Udało się uratować czterech chłopców, dziewięć osób wciąż w jaskini
Źródło zdjęć: © twitter.com/screen
Violetta BaranKarolina Kołodziejczyk

08.07.2018 | aktual.: 31.03.2022 11:41

W niedzielę rano ratownicy rozpoczęli niezwykle trudną akcję wyprowadzania uwięzionych nastolatków i ich trenera z jaskini Tham Luang Nang Non. Mają za sobą pierwszy sukces. Tuż przed godziną 13 polskiego czasu dwóch chłopców opuściło jaskinię. Teraz docierają informacje o kolejnych uratowanych osobach.

Najważniejsze informacje

Akcja ratunkowa jest niezwykle trudna. Chłopcy, w asyście nurków, mają do pokonania ok. 5 kilometrów zalanych wodą, w niektórych miejscach niezwykle wąskich, korytarzy jaskini Tham Luang Nang Non.

Relacja zakończona

Przypominamy, że akcja ratownicza została przerwana po wydobyciu czterech chłopców z jaskini. Operacja zostanie wznowiona najwcześniej o godz. 2 w nocy czasu polskiego, ale może się też przesunąć nawet na wczesne popołudnie. Na pomoc czeka jeszcze dziewięć osób.                     

Trener  nastoletnich piłkarzy uwięzionych w jaskini, za pośrednictwem nurków  przekazał list do ich rodziców. Przeprasza w nim za to co się stało i  dziękuje za wsparcie moralne. Listy swoim rodzicom przekazało także  kilku chłopców.


"Nie  martwcie się, mamo i tato, minęły dwa tygodnie, odkąd mnie nie ma, ale  wrócę, żeby wam pomóc w sklepie" - napisał Bew, którego rodzice prowadzą  mały sklep spożywczy.

Dzieci muszą nauczyć sie podstaw nurkowania, by móc wydostać się z jaskini. 

W jaskini Tham  Luang uwięzionych zostało 12 chłopców i jeden trener. Czterech z nich udało się uratować. 

Każdy ma swoją historię, którą prezentujemy na łamach Wirtualnej Polski. 

Jeden z nich należy do lokalnej drużyny piłkarskiej. Ostatni w dniu zaginięcia dopiero starał się o angaż do ekipy. Mają od 11 do 16 lat.

Akcję ratowniczą w jaskini Tham Luang śledzą dziennikarze z całego świata. 

- Wykorzystaliśmy cały tlen - wyjaśnił szef akcji ratunkowej podczas konferencji prasowej. Akcja została przed nocą przerwana na 10 do 20 godzin. Teraz ratownicy regenerują siły i uzupełniają brakujące zapasy. 

Obraz

Jest reakcja FIFA na dramatyczną akcję ratunkową w Tajlandii. Chłopcy i ich trener piłki nożnej otrzymali zaproszenie na finał mistrzostw świata w Rosji pod warunkiem, że będą zdrowi i będą mogli podróżować. Niektórzy jednak zwrócili uwagę na to, że FIFA powinna zaprosić również nurków, którzy walczą z czasem, by uratować dziewięć osób przebywających wciąż w jaskini. 

Głosy wsparcia spływają z całego świata. 

Akcja ratownicza jest prowadzona w niezwykle trudnych warunkach. Przypomnijmy: w piątek zmarł nurek, który stracił przytomność wracając z zalanej groty, gdzie przebywają nastolatkowie i ich 25 letni trener. Po tym, jak mężczyzna dostarczył im tlen i inne zasoby, nie wrócił do pozostałych ratowników. Saman Gunan to były  nurek-komandos, który postanowił wrócić do służby, by pomóc w akcji. 

Pojawiła się informacja, że rodzice uratowanych chłopców mieli okazję porozmawiać z dziećmi. Chłopcy aktualnie przebywają w szpitalu w Chiang Rai. 

Tak wygląda mapa ewakuacji w jaskini Tham Luang. 

Działania ratowników w Tham Luang są skrajnie trudne ze względu na niemal zerową widoczność i fakt, że jaskinia nie jest przeznaczona do nurkowania.

Tajlandzka marynarka wojenna opublikowała na Facebooku wymowny wpis. "Dziś wieczorem możemy spać spokojnie" - czytamy w sieci. 

Na północy Tajlandii zaczyna padać deszcz. To może utrudnić akcję ratunkową w jaskini. 

Aktualna pogoda w Chiang Rai. 

Szef akcji ratunkowej dodał, że operacja przebiega "lepiej niż się spodziewano". 

Szef akcji Narongsak Osatanakorn powiedział, że w jaskini na ratunek czeka dziewięć osób. 

Czwarty chłopiec wyszedł na powierzchnię ok. godziny 19.47 czasu miejscowego.  

Pilne

Przerwa w akcji ratunkowej. Ratownicy potrzebują dziesięciu godzin na przygotowanie dalszych działań. 

Na konferencji prasowej służby potwierdziły, że czterech chłopców jest teraz w szpitalu w Chiang Rai.