RELACJA ZAKOŃCZONA

    "Ewidentny błąd". Trzaskowski tłumaczy ujawnienie danych [RELACJA NA ŻYWO]

    Kampania prezydencka wchodzi w finałowy etap – do wyborów zostały trzy dni, a kandydaci mają napięte grafiki. Rafał Trzaskowski został w czwartek zapytany o kwestię ujawnienia danych Jerzego Ż., od którego Karol Nawrocki nabył mieszkanie. Kandydat KO odpowiedział krótko, mówiąc: - Ewidentny błąd sztabu, dlatego usunęliśmy ten wpis. Te dane osobowe PiS udostępniał na lewo i na prawo przez cały tydzień, ale my nie powinniśmy byli tego robić - podkreślił. Najważniejsze informacje śledź w relacji Wirtualnej Polski.

    Rafał Trzaskowski
    Rafał Trzaskowski
    Źródło zdjęć: © PAP | Łukasz Gągulski
    Najważniejsze informacje
    • Karol Nawrocki potwierdził w czwartek informacje o tym, że kawalerka, która pierwotnie należała do zasobów miasta Gdańsk, potem do Jerzego Ż. i na końcu małżeństwa Nawrockich, została przekazana Chrześcijańskiemu Stowarzyszeniu Dobroczynności w Gdyni. Kandydat PiS mówił o tym po pytaniu dziennikarzy, których słownie atakowali jego zwolennicy w trakcie wiecu w Wałbrzychu.
    Relacja zakończona

    Dziękujemy za śledzenie dzisiejszej relacji.

    W nowym sondażu Rafał Trzaskowski z Koalicji Obywatelskiej uplasował się na pierwszym miejscu, wyprzedzając Karola Nawrockiego z PiS. To ostatnie przedwyborcze badanie CBOS.

    Rafał Trzaskowski opublikował w mediach społecznościowych nagranie ze Szczecina, gdzie w czwartek odbył spotkanie.

    Mówiąc o najbardziej pamiętnych momentach kampanii, Patryk Michalski przekazał, że "ostatnie takie zaskoczenie, właściwie minus, to dwóch kandydatów - Grzegorz Braun i Maciej Maciak". - Nieprawdopodobne przesunięcie granic, wprowadzenie wprost rosyjskiej narracji, kalek rosyjskich do polskiej debaty publicznej. Z jednej strony kandydat, którego nie chcę już po raz kolejny wymieniać nazwiska, poszedł tak daleko, chwaląc wprost rosyjską propagandę, chwaląc Władimira Putina, że na jego tle wybryki Grzegorza Brauna stawiały go bardziej w centrum i uważam, że to jest coś niebezpiecznego - mówił.

    - Można się z tego śmiać, żartować, ale miejmy oczy szeroko otwarte na dezinformację, bo czasy są trudne i to dotyczy wyborców absolutnie wszystkich, którzy chcą iść do tych wyborów - dodał.

    Mówiąc o Szymonie Hołowni, goście zauważyli, że był on liderem w debacie w Końskich. - Później były kolejne debaty, Szymon Hołownia był chwalony absolutnie przez wszystkich swoich przeciwników i to był ten moment, kiedy sztabowcy Szymona Hołowni poczuli "możemy jeszcze dociągnąć do 15 proc., a kto wie, co się wtedy zdarzy w tym ostatnim tygodniu". Dzisiaj już wiemy, że Szymon Hołownia szans na wejście do drugiej tury nie ma - mówił Michał Wróblewski.

    Przy okazji tematu Sławomira Mentzena, Jarosław Kuisz został zapytany o to, co się stało z wynikami sondażowymi kandydata Konfederacji.

    - Wydaje się, że pan Mentzen nie dorósł do tych słupków, które tam były, nie wytrzymał tego ciśnienia, które się pojawiło, jak gdyby zabrakło mu doświadczenia - powiedział gość programu WP.

    - Wydaje mi się, że jednak te 28,5 metra kwadratowego problemów to jest niewyobrażalnie wielki problem jak na rzeczywiście niewielkie mieszkanie, dlatego, że tutaj były bardzo konkretne nieścisłości, które cały czas nie zostały wyjaśnione - mówił Patryk Michalski o sprawie kawalerki Nawrockiego. - W ogóle wszystko zaczęło się przecież od tego, że Karol Nawrocki w debacie sam powiedział, że ma jedno mieszkanie, jak inni Polacy.

    Dopytywany o to, czy myśli, że gdyby Nawrocki tego nie powiedział, to afery by nie było, powiedział, że "tego się nie dowiemy", dodając, że "rzeczywiście temat został wywołany tą wypowiedzią Karola Nawrockiego".

    - No i w 2025 roku, dziesięć lat później, Jarosław Kaczyński ewidentnie chciał powtórzyć ten manewr. No ale "nic dwa razy się nie zdarza" - jak pisała nasza noblistka i wydaje mi się, że tutaj zawiódł - dodał gość programu WP.

    - Andrzej Duda był bliżej nieznanym kandydatem - przypomniał Jarosław Kuisz, dodając, że nawet Jarosław Kaczyński "nie wierzył w wygraną". - No ale potem wiemy, jak było. Słupki Bronisława Komorowskiego poleciały w dół, Andrzej Duda wygrywa wybory i to jest taki moment, w którym zaczęto sobie zadawać pytanie, że może te wybory z kapelusza są najlepszą metodą, może warto zaryzykować, może trzeba dawać szansę komuś nieznanemu, bo w gruncie rzeczy Polacy, polscy wyborcy lubią takich polityków - nie-polityków.

    - Tutaj dotykamy takiego trochę większego tematu, mianowicie to nie jest pierwszy raz - i to nie jest tylko problem PiS-u - wyciąganie kandydatów z kapelusza - mówił z kolei Jarosław Kuisz, przypominając sytuację z 2015 roku. - To był taki moment w kampanii, kiedy przekonanie o tym, że Bronisław Komorowski zwycięży, dominowało, on miał bardzo wysoki poziom zaufania, wszystkim się wydawało, że rozniesie przeciwników, więc zaczęto wystawiać bardzo groteskowych kandydatów i wtedy wystawiono wśród tych postaci Andrzeja Dudę.

    Podkreślił, że założeniem miało być to, że Karol Nawrocki ma być jak najbliżej poglądów Prawa i Sprawiedliwości. - Ale z drugiej strony nie należeć do PiS-u i być tą osobą, która nie wywołuje tych skrajnych emocji "antypisowskich", takich, jakie wywołałby na przykład Przemysław Czarnek - dodał Michał Wróblewski.

    Na pytanie o to, dlaczego Karol Nawrocki został kandydatem na prezydenta, Michał Wróblewski odpowiedział: - Jednym z powodów było to, że Jarosław Kaczyński - bo to on de facto zdecydował jednoosobowo - że Karol Nawrocki tym kandydatem będzie, a nie te mityczne badania, o których rozmawialiśmy i pisaliśmy przez kilka miesięcy.

    Jak zauważył dr Jarosław Kuisz, "wybory parlamentarne jesienią 2023 roku to był rekord demokracji, to było prawie 75 proc. frekwencji, co w oczywisty sposób przełożyło się na wyniki".

    - Natomiast zaraz potem w zasadzie widać było, że już od wyborów samorządowych w 2024 roku ta frekwencja zaczynała spadać. Wybory samorządowe w pierwszej turze miały niewiele ponad 50 proc. - to jest ogromna różnica. A później wybory do Parlamentu Europejskiego zjechały na pułap około 40 proc., więc wydaje mi się, że tendencja raczej jest taka zmęczeniowa - podkreślił.

    - Wydaje się, że ostatnie lata nauczyły nas wielkiej pokory w stosunku do tego, jak się sondaże przygotowuje i jaki potem otrzymujemy rezultat - powiedział z kolei gość programu WP, dr Jarosław Kuisz (Kultura Liberalna, autor książki "Strach o suwerenność).

    - W zasadzie trzeba powiedzieć, że chyba politycy, kiedy mówią, że powinniśmy lekceważyć sondaże, to mają trochę racji. Obywatele też nauczyli się, że należy podchodzić do badań opinii publicznej z powściągliwością. A mówię to tylko po to, żebyśmy zwrócili uwagę może na inny aspekt tych sondaży, mianowicie na to, ile osób naprawdę pójdzie do wyborów - dodał.

    - Absolutnie nie chcę go podważać tych wyników, ale usłyszałem od osób, które zajmują się profesjonalnymi badaniami i je przeprowadzają, że Rafał Trzaskowski w tym sondażu jest niedoszacowany, że wszelkie inne badania różnych innych pracowni pokazują zupełnie inne wyniki, zwłaszcza na tym finiszu kampanii, finiszu kampanii, który jest w dużej mierze zdominowany przez sprawę Kawalerki i Karola Nawrockiego, która - okazało się - nie zawaliła kampanii Karola Nawrockiego, ale jednak wpłynęła na jego poparcie - powiedział z kolei dziennikarz WP Michał Wróblewski.

    - Gdyby ten wynik sondażu potwierdził się w niedzielnych wyborach, to z pewnością niezadowolenie byłoby widać i w sztabie Rafała Trzaskowskiego, i w sztabie Karola Nawrockiego, Bo to, w co na finiszu obaj kandydaci mierzą, to jest zbliżenie się do 30 proc. - to jest takie minimum, które stawiają przed sobą - komentuje wyniki najnowszego sondażu opublikowanego przez TVN24 dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Michalski w programie specjalnym "Finisz Kampanii" w WP.

    W nawiązaniu do zaproszenia kandydata na prezydenta Rumunii na wiec Karola Nawrockiego, Trzaskowski odpowiedział: - Ja nie potrzebuję żadnych polityków na moich wiecach, dlatego, że odpowiedzialność w stu procentach jest moja. Natomiast PiS jest mentalnie na Wschodzie. Oni wspierają wszystkich tych polityków i z nimi najlepiej im się współpracuje, którzy chcą Europę rozmontować, bo oni się źle w Europie czują - mówił.

    - Natomiast my mamy relacje z tymi partiami, z tymi państwami w Europie, które chcą wzmacniać Europę tam, gdzie Europa musi być silna, bo my chcemy silnej Europy, my chcemy, żeby Europa wydawała pieniądze na nasz przemysł zbrojeniowy, zabezpieczała naszą granicę - podkreślił i kontynuował:

    - A PiS właśnie koleguje się z tymi partiami, które nie lubią Europy, które współpracują z Rosją, które mają bardzo dziwne powiązania.

    Zapytany o to, kto jest teraz najbliższym sojusznikiem Polski w Europie, przekazał: - My musimy działać w sposób sensowny, musimy mieć relacje najlepsze ze wszystkimi, musimy wzmacniać nasze partnerstwo - powiedział Trzaskowski.

    - To jest błąd, który zawsze popełniał PiS, nie chodzi o jedno najbliższe państwo, trzeba mieć świetne relacje w trójkącie Niemcy-Francja, trzeba mieć rewelacyjne relacje w basenie Morza Bałtyckiego, i ja to też gwarantuję, bo znam bardzo wielu polityków od wielu lat. Trzeba mieć świetne relacje z naszymi partnerami w Europie Środkowej. Trzeba przekonywać również Włochów i Hiszpanów, bo oni wydają najmniej pieniędzy na zbrojenia.

    - Trzeba grać na wielu fortepianach, a nie tylko mówić o jednym państwie - to jest największy błąd - podsumował.

    Finał kampanii prezydenckiej. Program specjalny Wirtualnej Polski [NA ŻYWO]

    Na pytanie o to, czy jeśli wygra wybory, nie wyrazi zgody na wyjazd polskich żołnierzy do Ukrainy, Trzaskowski odpowiedział: - Jeżeli taka sytuacja byłaby rozważana, na 100 proc. nie wyślemy polskich żołnierzy na Ukrainę i to jest jasne - mówimy o wszystkim partnerom i oni to potwierdzają.