Akcja ratunkowa w Tajlandii. Kolejni uratowani z jaskini Tham Luang
09.07.2018 | aktual.: 29.03.2022 14:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Brak tlenu i rosnący poziom wody po ulewach - ekipy ratowników muszą się spieszyć, aby dotrzeć do uwięzionych w jaskini na północy Tajlandii chłopców i trenera ich drużyny piłkarskiej. Wydobyto już ośmiu nastolatków (w tym czterech w niedzielę), którzy dwa tygodnie temu utknęli w Tham Luang Nang Non.
Uratowani dziś chłopcy byli w lepszym stanie niż ci, których wyciągnięto z jaskini wczoraj.
Wygląda na to, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Na konferencji podkreślono jednak, że wiele zależy od "warunków". Głównie - pogodowych.
Korespondent "The Guardian" cytuje słowa dowódcy o stanie zdrowia chłopców. Osatanakorn podkreśla, że "dzieci czują sie teraz bardzo dobrze". I chociaż nie otrzymały jeszcze tradycyjnego tajskiego Kow Pad Krapow, to jedzą normalnie. Jako przykład podał rozwodnioną owsiankę.
Nie wiadomo również, czy jutro nurkowie ruszą po 4 nastolatków oraz ich terenera. - To zależy od zespołu nurków - zaznaczył Osatanakorn. I dodał, że plan ratunku układano, biorąc pod uwagę ratowanie "po czterech chłopców".
Akcja zostanie wznowiona nie wcześniej niż za 20 godzin. Dowódca podkreślił, że tyle czasu potrzeba na przygotowanie sprzętu.
Dowódca zapewnił, że grupa operacyjna w poniedziałek wykorzystała wnioski z niedzielnych działań w jaskini.
Uratowanie z jaskini czterech chłopców zajęło nurkom 5,5 h.
Osatanakorn podkreślił, że akcja przebiega coraz szybciej. Ratownicy potrzebują o dwie godziny mniej na wydobycie z jaskini jednego chłopca, niż wcześniej zakładano.
- Cieszymy się, że udało się nam uratować kolejnych czterech chłopców - stwierdził Narongsak Osatanakorn, dowódca akcji ratunkowej.
Trwa konferencja prasowa w Mae Sai.
Prognozy pogodowe dla rejonu, w którym są uwięzieni chłopcy, nie są optymistyczne. Przez cały tydzień można spodziewać sie deszczu i burz. Ale w ostatnich dniach również obawiano się, że deszczu będzie więcej i utrudni akcję ratunkową. Tak się nie stało.
Thamma Kantawong, ciocia opiekuna chłopców, w rozmowie z CNN zapewniła, że nastolatkowie uwielbiają z nim przebywać. - Matki chłopców ufają mu i uważają, że potrafi wspaniale zaopiekować się nimi, bo bardzo je kocha - stwierdziła. Fot: CNN
Dziennikarze czekają na konferencję prasową, podczas której usłyszymy więcej o stanie chłopców i planach wobec nastolatków oraz ich opiekuna, którzy pozostali w jaskini.
Tożsamość nastolatków została ukryta. We wpisie tajskiej marynarki jej nie ujawniono. Dowodzący akcją ratunkową twierdzą, że chcą uszanować rodziny chłopców, którzy nadal przebywają w jaskini.
Tajska marynarka wojenna potwierdziła na Facebooku, że ośmiu chłopców zostało uratowanych.
"Pamiętajcie o mojej imprezie urodzinowej", "Nie martwcie się, myślcie pozytywnie" - to fragmenty z listów, które uwięzieni w jaskini chłopcy napisali do swoich rodzin.
Chłopcy, którzy zostali wyciągnięci z jaskini i byli transportowi na noszach, mieli na sobie maskę i strój nurka, podaje CNN, powołując się na świadków. Zdjęcie maski pozostawiono ekipie medycznej.
Helikopter z ósmym chłopcem jest w drodze do szpitala.
Rodzice uratowanych dzieci na razie nie mogą ich przywitać i przytulić. Jest to zbyt niebezpieczne. Chłopcy przechodzą kwarantannę.
Droga ze szpitala polowego przy jaskini do placówki medycznej w Chiang Rai trwa ok. 20 minut.