Rektor katolickiej uczelni pod presją ukraińskich służb
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) czyniła naciski na władze Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego (UKU) we Lwowie, próbując zapobiec udziałowi jego studentów w protestach opozycji przeciwko władzom - ogłosił rektor tej uczelni, ksiądz Borys Gudziak.
18 maja rektora UKU odwiedził przedstawiciel SBU, który wytłumaczył, iż "studenci mają prawo protestować, jednak władze uniwersytetu powinny uprzedzić ich o odpowiedzialności, grożącej za działania niezgodne z prawem" - napisał Gudziak w komunikacie, opublikowanym na stronie internetowej UKU.
Rektor podał jednocześnie, że oficer SBU chciał, by złożył on swój podpis pod dokumentem, iż zapoznał się z treścią przekazanych mu wskazówek, przy czym - jak oświadczył oficer - dokument ten miał wrócić do siedziby SBU, nie mogąc pozostać u Gudziaka.
"Podpisanie takiego dokumentu (...) było dla mnie równoznaczne ze zgodą na współpracę z SBU" - podkreślił ks. Gudziak w swoim komunikacie.
Rektor UKU wyraził w nim opinię, że z podobnymi ofertami współpracy mogły stykać się także władze innych uczelni ukraińskich, jednak nie wszystkim ich przedstawicielom mogło wystarczyć odwagi na poinformowanie o takich praktykach opinii publicznej.
"Tego rodzaju działania (SBU) wywołują zaniepokojenie i strach. Podejmowane są one w celu zastraszenia władz uniwersytetów i studentów. Są także częścią metod, dobrze znanych narodowi ukraińskiemu. Odrodzenie takich praktyk to świadoma próba przywrócenia metod radzieckiej przeszłości totalitarnej" - czytamy w komunikacie ks. Gudziaka.
Do największych protestów ukraińskiej opozycji, do których przyłączyli się także studenci, doszło pod koniec kwietnia, po ustępstwach obecnych władz Ukrainy na rzecz Rosji. Były one wywołane m.in. zgodą prezydenta Wiktora Janukowycza na wydłużenie o co najmniej 25 lat pobytu na Ukrainie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.
Ukraiński Uniwersytet Katolicki we Lwowie powstał w 2002 roku i jest jedyną taką uczelnią w byłym ZSRR.