Zjadła "zatrutą" galaretę. "Ładnie wyglądała, więc się skusiłam"

Śmiertelne zatrucie galaretą na Podkarpaciu, zdjęcie ilustracyjne
Śmiertelne zatrucie galaretą na Podkarpaciu, zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © East News | Zbyszek Kaczmarek/REPORTER
oprac. TWA

21.02.2024 16:44, aktual.: 21.02.2024 18:15

Po serii zatruć po wyrobach mięsnych z targowiska w Nowej Dębinie. Głos zabiera kobieta, która spróbowała mięsa. 66-latka relacjonuje, że od razu bardzo źle się poczuła i zwymiotowała. - Zwymiotowałam i to chyba uratowało mi życie - dodała.

66-letnia Maria Sławuta zjadła galaretkę zakupioną od Reginy S. i Wiesława S. Małżeństwo sprzedawało swoje wyroby na targowisku w Nowej Dębinie.

- Rano w sobotę wraz z mężem poszliśmy na targ. W ogóle pierwszy raz jadłam galaretkę. Ona była w plastikowym opakowaniu po jogurcie. Ładnie wyglądała więc się skusiłam - relacjonuje kobieta w rozmowie z "Super Expressem".

- Gdy wróciliśmy do domu, zaczęłam jeść tę galaretkę. Czułam, że jest dość mocno przyprawiona zielem angielskim. Niezbyt mi smakowała, nawet polałam ją octem. Zjadłam może pół, może tylko jedną trzecią porcji i odłożyłam do lodówki. Od razu bardzo źle się poczułam, spadło mi ciśnienie. (...) Kręciło mi się w głowie, stół, który stał przed moimi oczami, cały wirował. Zsiniałam, nie mogłam oddychać. Zwymiotowałam i to chyba uratowało mi życie - opowiada o feralnym dniu "Super Expressowi".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na łóżku obok również pacjentka po zatruciu

Kobietę zabrało pogotowie. Następnie trafiła na szpitalny oddział. Na łóżku obok leżała pacjentka, która także trafiła do lecznicy z powodu zatrucia. Podejrzenia skierowano więc w stronę zakupionej na rynku galaretki. - Ta pani powiedziała, że zjadła tylko jedną łyżeczkę i zemdlała. To właśnie wtedy padły pierwsze podejrzenia, że powodem zatrucia była wspomniana galareta z targu - opowiada 66-latka.

- Cieszę się, że przeżyłam, to jakby drugie życie. Już nigdy nic nie kupimy w takich miejscach - podkreśla.

W wyniku zatrucia galaretką zmarła jedna osoba. W środę pojawiły się wyniki sekcji zwłok 54-letniego mężczyzny. Nie dały one jednak jednoznacznych wyników.

Małżonkowie - producenci wyrobu - usłyszeli zarzut, że "działając wspólnie i w porozumieniu narazili na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu trzy ustalone osoby poprzez sprzedaż im galarety mięsnej uprzednio wyrobionej we własnym gospodarstwie domowym, z mięsa zwierząt niewiadomego pochodzenia, które nie były ewidencjonowane, bez spełnienia wymagań do prowadzenia produkcji wyrobów mięsnych". Przyznali się do zarzucanego im czynu i odmówili składania wyjaśnień. Nie zgodzili się także na odpowiadanie na pytania prokuratora.

Źródło: "Super Express"/PAP

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (116)
Zobacz także