Wybory 2019. Ludzie kojarzeni z o. Rydzykiem nie odpuszczają, na prawicy polityczna wojna

Wybory 2019. Ludzie kojarzeni z o. Rydzykiem nie odpuszczają, na prawicy polityczna wojna

Wybory 2019. Ludzie kojarzeni z o. Rydzykiem nie odpuszczają, na prawicy polityczna wojna
Źródło zdjęć: © Forum | Adam Chelstowski
Michał Wróblewski
19.04.2019 12:45, aktualizacja: 19.04.2019 13:32

Ruch Prawdziwa Europa-Europa Christi – jak informowaliśmy w WP jako pierwsi – nie wystartuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Tym samym politycy kojarzeni z o. Tadeuszem Rydzykiem przegrywają poważną batalię na prawicy. Tam trwa już polityczna wojna. Również z udziałem prorządowych mediów, które "pompują" Kukiz'15 i zwalczają Konfederację.

Do 16 kwietnia zarejestrowane komitety w wyborach do Parlamentu Europejskiego miały czas na zebranie podpisów pod listami. Walka w przypadku niektórych trwała do ostatniej chwili. Niektórzy nie dali rady. I żegnają się z eurowyborami. Jak stworzony pod nieformalnym patronatem ojca Tadeusza Rydzyka Ruch Europa-Christi, któremu przewodniczy europoseł Mirosław Piotrowski.

Obraz
© PAP | PAP

W ubiegłym tygodniu ujawniliśmy w Wirtualnej Polsce, że część Prawicy RP z byłym politykiem PiS Markiem Jurkiem na czele dokonała – i to na kilka dni przed terminem rejestracji – rozłamu w Ruchu Europa Christi. To mocno pokrzyżowało szyki formacji prof. Piotrowskiego. A właściwie przesądziło o tym, że ruch nie zdołał zebrać podpisów w co najmniej siedmiu okręgach.

Powód? Część polityków Prawicy RP, którzy mieli startować z list Europy Christi, zdecydowała się w ostatniej chwili na współpracę z Kukiz'15. Niektórzy z nich – jak poseł Jan Klawiter czy były poseł Marian Piłka – przekazali swoje podpisy Europie Christi. Ale – jak się dowiadujemy – wielu działaczy Prawicy RP tego nie zrobiła.

Polityk Europy Christi: – Te podpisy nam po prostu skradziono. To jeszcze gorsze, niż zdrada tych ludzi.

Polityk związany z Prawicą RP: – Duża część struktur partii nie poparła Marka Jurka. Działacze Prawicy RP są na niego wściekli. Zapowiadają, że przed wyborami do Sejmu dogadają się z Konfederacją. Zwłaszcza, że prezes Prawicy RP Krzysztof Kawęcki to narodowiec z krwi i kości. Ulubieniec ojca Rydzyka.

Wirtualna Polska widziała list wysłany do działaczy związanych z partią i sympatyków Ruchu Prawdziwa Europa. Czytamy w nim o "grabieży" podpisów pod listami: "Od kilku tygodni w całym kraju prosiliśmy o Państwa poparcie dla kandydatów startujących do Parlamentu Europejskiego z list Ruchu Prawdziwa Europa-Europa Christi. Łącznie uzyskaliśmy blisko 100 tys. podpisów. Chcieliśmy Państwu za nie bardzo serdecznie podziękować. Zbieraliśmy je z Prawicą Rzeczypospolitej i Zjednoczeniem Chrześcijańskich Rodzin, ugrupowaniami, z którymi tworzyliśmy wspólny blok wyborczy. Niestety, nie zdołaliśmy zarejestrować list w całym kraju, ze względu na dywersję części aktywistów Prawicy RP, którzy na kilka dni przed rejestracją odeszli do Komitetu Kukiz '15, rozbijając nasze listy. Nie udało nam się odzyskać części podpisów".

Jeszcze kilka miesięcy temu Ruch Europa Christi, o którego stworzeniu WP napisała jako pierwsza, jawił się w oczach niektórych jako potencjalne "zagrożenie" dla PiS. Projekt miał zjednoczyć środowiska na prawo od partii rządzącej. I sprawić, że politycy kojarzeni z ojcem Tadeuszem Rydzykiem zdobędą wyborcze mandaty bez konieczności współpracy z ugrupowaniem Jarosława Kaczyńskiego.

To się nie udało. Ale w rozmowie z Wirtualną Polską Mirosław Piotrowski po raz pierwszy deklaruje start do polskiego parlamentu: – Potwierdzam, jesteśmy projektem długofalowym. Wystartujemy w wyborach do Sejmu – mówi polityk.

W liście do sympatyków, który widziała WP, Piotrowski z Kawęckim piszą: "Pomimo zaistniałych przykrych okoliczności, nadal podtrzymujemy wcześniejsze uzgodnienia o wspólnych działaniach politycznych w przyszłości. Cały czas bowiem przyświeca nam idea budowania ładu społecznego, w Europie i w Polsce, opartego na zasadach chrześcijańskich".

"Pompowanie" Kukiz'15

CZYTAJ TEŻ: Sondaż. PiS wciąż na czele, Konfederacja "nad kreską"
Coraz bardziej od chrześcijańskich zasad odbiega spór, jaki toczy się dziś "na prawo od PiS".

Sytuację niektórych na prawicy komplikuje Konfederacja, czyli sojusz Ruchu Narodowego, Janusza Korwin-Mikkego, Piotra Liroya-Marca, Marka Jakubiaka, Grzegorza Brauna i Kai Godek. Mocno konkurencyjny dla Kukiz'15, z którą to formacją "Konfederaci" walczą o podobny elektorat.

– Kukiz'15 zamienił się w oligarchiczną, despotycznie zarządzaną organizację. My, jako Konfederacja, jesteśmy jak Kukiz'15 sprzed wyborów w 2015 r. Tworzymy formację ludzi wolnych, własnej myśli, niezależnych – przekonuje w rozmowie z WP poseł Jakubiak, lider Federacji dla Rzeczpospolitej. Jak dodaje: – Największym wrogiem Kukiz'15 jest sam lider. A Kukiz'15 to już melodia przeszłości.

Tyle że PiS widzi w Kukiz'15 przyszłego koalicjanta, o czym informowaliśmy niedawno w Wirtualnej Polsce.

Oba ugrupowania (choć Kukiz'15 partią formalnie nie jest) po jesiennych wyborach mogą być skazane na sojusz.

PiS – bo może zabraknąć mu głosów do samodzielnej większości w Sejmie. Kukiz'15 – bo chce mieć wreszcie szansę na przeprowadzenie ważnych dla siebie projektów.

– Kukiz'15 to naturalny koalicjant – przyznał kilka dni temu w programie Tłit WP wicepremier Jarosław Gowin.

Zdaniem rozmówców WP, w kontakcie są ze sobą szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk i czołowi politycy Kukiz'15: wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (doradca ministra Gowina w rządzie PO-PSL) i poseł Tomasz Rzymkowski. W tle tych rozmów pozostaje jeszcze powstała niedawno formacja Roberta Gwiazdowskiego Polska Fair Play.

Informator WP: – PiS bardzo obawia się Konferederacji narodowców, Liroya, Marka Jakubiaka itd., którzy są bardziej radykalną konkurencją dla Kukiza. Dlatego PiS po cichu wspiera "kukizowców" [lider Europy Christi Mirosław Piotrowski sugerował nawet w rozmowie z WP, że PiS mogło pomagać zbierać podpisy pod listami Kukiz'15, ale nie ma na to dowodów; podobnie twierdził Konrad Berkowicz z Konfederacji – przyp. red.].

Obraz
© Agencja Gazeta | Sławomir Kamiński

Polityk PiS: – Z "Konfederatami" koalicję wykluczamy, a to przecież oni mogą pozbawić Kukiz'15 miejsca w parlamencie. Rywalizują o tych samych wyborców. Dla nas najlepszą opcją jest Kukiz tuż nad progiem wyborczym.

Rozmówca WP: – U Jarosława Kaczyńskiego znów budzi się lęk przed konkurencją "na prawo" od PiS. Tu będzie się toczyć przed wyborami ciekawa rozgrywka. Jedna z najciekawszych jesienią.

Dziś politycy partii rządzącej widzą, że na wszelki wypadek warto utrzymywać dobre relacje z formacją, która nie jest kojarzona z przesadną niechęcią wobec rządzącej dziś Zjednoczonej Prawicy (choć Kukiz i jego klubowi koledzy od czasu do czasu krytykują władzę, jak np. ws. OFE).

Dzięki temu także sam Kukiz ma szansę przeforsować ważne dla siebie projekty w Sejmie. Dowód? Ustawa antykorupcyjna. Rząd poparł właśnie projekt autorstwa Kukiz’15 i zarekomendował go do dalszych prac w Sejmie. Po świętach ma się odbyć posiedzenie komisji w tej sprawie.

Szeroko o projekcie informowały w czwartek "Wiadomości" TVP. Po głównym wydaniu serwisu w studiu "Wiadomości" pojawił się nawet sam Paweł Kukiz, który od miesięcy nie był zapraszany przez telewizję publiczną.

Odnotowano to na Twitterze.

– Przypadek? – uśmiecha się rozmówca WP. I dorzuca: – Zaczęło się "pompowanie" Kukiza. Gra na koalicję z PiS trwa już od dłuższego czasu.

Media prorządowe atakują także największych konkurentów Kukiz'15, czyli Konfederację. W telewizji publicznej robili to m.in. redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz czy... były członek Ruchu Narodowego Marian Kowalski.

W ostatnim czasie Sakiewicz – medialny "baron" na prawicy – wiele czasu poświęcił Konfederacji. Na łamach "Gazety Polskiej" ukazał się jego tekst pod znamiennym tytułem: "Narodowcy w służbie lewactwa. Postmoczarowcy szansą powrotu dla PO-PSL-SLD".

Sakiewicz przekonuje w nim, że oddanie głosu na Konfederację doprowadzi do przejęcia władzy przez środowiska lewicowo-liberalne. Przedstawia również argumenty, dlaczego nie należy na nich głosować i dlaczego PiS nie powinno wchodzić z konfederatami w żadną koalicję. "Pseudonarodowcy stają się dzisiaj wielką nadzieją liberalnej lewicy. W USA prowokując konflikt pomiędzy Polakami i Żydami, mogą doprowadzić do zwycięstwa demokratycznego kandydata. W Polsce odbiorą PiS-owi parę procent i dzięki temu powstanie pierwszy po 1989 roku rząd liberalno-lewicowy. Z punktu widzenia światowego lewactwa – marzenie" – czytamy.

Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" mówił również o Konfederacji na antenie Radia WNET. – Polacy znowu są robieni w konia. Są robieni przez lewicę, która wykorzystuje ludzi urwanych z choinki. (...) To, że oni nawiązują do najbardziej szkodliwych dla Polski haseł, takich jak wyrzucenie wojsk amerykańskich, popieranie nazizmu czy obrona Hitlera, to trudno sobie wyobrazić co może Polsce dzisiaj większe szkody przynieść. I oni nazywają się narodowcami? (...) Jakim prawem nawiązują do tej ideologii? – pyta Sakiewicz.

Konfederatów zaatakował nawet Antoni Macierewicz (bliski Sakiewiczowi): – Nie jest prawdą, że są to środowiska narodowe, bo ze Stronnictwem Narodowo-Demokratycznym nie mają w istocie nic wspólnego. Jest prawdą, że będąc środowiskami marginalnymi, prorosyjskimi, czasami zresztą bezpośrednio związanymi z polityką rosyjską, są środowiskiem, które chce udawać środowiska narodowe i grać na pewnej nucie – mówił były szef MON w wideo-felietonie.

Ten bój na prawicy będzie się zaostrzał, aż do wyborów jesienią.

Wtedy zdecyduje się, z kim rządzić będzie musiało – o ile rzecz jasna wygra wybory – Prawo i Sprawiedliwość. Bo o samodzielną większość będzie ciężko.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (299)
Zobacz także