Wiceminister Szefernaker: Ludzie uciekają w popłochu przed wojną. Musimy odpowiadać z empatią

Kamil Wyszkowski z UN Global Compact Network Poland mówił w Programie Specjalnym Wirtualnej Polski, że w punkcie pomocy uchodźcom w Krościenku nie było ogrzewania, kuchni polowej oraz punktu opatrunkowego. Agnieszka Kopacz zapytała o to wiceministra spraw wewnętrznych i adminitracji Pawła Szefernakera. - Widać, że po polskiej stronie robimy wszystko, by pomoc była. Po naszej rozmowie zorientuję się skąd ta opinia dot. Krościenka. Byłem w paru punktach recepcyjnych w sobotę i chciałbym podziękować wszystkim, którzy tam pracują. Jeżeli są niedogodności, to mamy sytuację, która ma charakter wojenny i jest dynamiczna. Dziś w nocy nie było możliwości, by osoby, które przyjechały dodatkowym pociągiem, mogły wysiąść w województwie lubelskim. Te osoby pojechały dalej do Olkusza i Krakowa - mówił Paweł Szefernaker. - Widać, że z dnia na dzień tych osób jest coraz więcej i przygotowujemy się, by wszyscy, którzy przyjadą do Polski mieli taką opiekę, jaką powinni otrzymać. Proszę pamiętać o tym, że to osoby, które uciekają z frontu wojennego. Cześć z nich dociera do rodzin i znajomych w Polsce i są to osoby, które mają spokojny dach nad głową. Część osób dociera na granicę i chce zostać blisko granicy, bo liczą, że za parę dni będą mogli wrócić do domu, na Ukrainę. Mają takie marzenia, liczą na to i nie chcą jechać w głąb Polski. Są osoby, które chcą tu czekać na swoje rodziny. Musimy dostosowywać się do potrzeb tych osób, one uciekają przed wojną. Są to często osoby nieufne. Nie wierzą, że autokar zawiezie ich do ośrodka dla uchodźców. Sam byłem świadkiem w sobotę jak przedstawiciele Związku Ukraińców w Polsce przekonywali swoich rodaków, że nie muszą się martwić, a rząd polski przygotował im warunki i nie będą musieli za to płacić. Te osoby uciekają przed wojną. Musimy być przystosowani do tego, że uciekają w popłochu i mają jedną walizkę. Musimy odpowiadać na bieżąco i z empatią - dodał wiceszef MSWiA.