- Od czwartku, jako rani mamy nawał listów. Wszędzie ludzie mówią: nie możemy zrozumieć tego, co się wydarzyło na radzie Warszawy - mówiła w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski radna Agata Diduszko-Zyglewska (Nowa Lewica).
W czwartek stołeczni radni mieli głosować nad dwoma projektami uchwał wprowadzającymi nocną prohibicję w Warszawie - jednym autorstwa prezydenta Rafała Trzaskowskiego oraz drugim przygotowanym przez radnych Lewicy i Miasto Jest Nasze. Ten pierwszy z zaskoczenia, w ostatniej chwili został wycofany, a drugi przepadł w głosowaniu.
- To, co zrobili radni Koalicji Obywatelskiej w Warszawie, jest absolutnie kuriozalne, ponieważ zagłosowali przeciwko woli mieszkańców, którzy wypowiedzieli się nie tylko w konsultacjach. Trafiły do nas liczne petycje, mieszkańcy przychodzili na komisje, przyszli na posiedzenie rady. To jest coś, co do czego jest absolutny konsensus społeczny, więc ta grupa warszawskich radnych stanowi statek, który płynie przeciwnie niż wszyscy; to jest absolutni szalona rzecz i nie możemy tego zrozumieć - powiedziała Diduszko-Zyglewska.
Nie zgodził się z nią Andrzej Strojny z Warsaw Enterprise Institute. Jak mówił, jego fundacja zebrała 1200 podpisów pod petycją przeciwko wprowadzeniu nocnej prohibicji w Warszawie. Przekonywał, że liczba interwencji straży miejskiej w stolicy maleje niezależnie od decyzji dotyczącej sprzedaży alkoholu.