"Taśmy Morawieckiego". Mazurek: ktoś musiał dać cynk dziennikarzom
Cała czas grzmi po ujawnieniu rozmowy Mateusza Morawieckiego w restauracji "Sowa i Przyjaciele'. Pojawiły się podejrzenia, że to Sąd Najwyższy przekazał mediom akta ws. afery taśmowej. Teraz głos w tej sprawie zabrała Beata Mazurek.
Beata Mazurek była gościem Radia Plus. Przekonywała, że Mateusz Morawiecki jest człowiekiem konkretnym, konsekwentnym, który "prowadzi politykę zrównoważonego rozwoju, dzięki której Polakom żyje się lepiej". W tej ocenie podpierała się badaniami opinii publicznej.
Według niej jest też najsilniejszym ogniwem, w które uderza się właśnie w okresie wyborczym. Odniosła się w ten sposób do tzw. afery taśmowej z udziałem premiera.
- Zastanawiam się nad jedną kwestią. Dlaczego stało się tak, że akurat w tym momencie te taśmy wypłynęły. SN tak naprawdę w ciągu 3 tygodni, jeśli jest to prawdą, zapoznał się z 40 tomami akt, w oparciu o które, dziwnym trafem, dał zgodę na dostęp do dokumentów - mówiła w radiu Mazurek.
Stwierdziła, że to jest dla niej zaskakujące i dziwne w tej sprawie, że "ktoś musiał wiedzieć o tym i dać cynk dziennikarzom, że akurat w tym momencie dostęp do tych akt jest, bo to nie jest tak, że każdy w każdym momencie może mieć dostęp do tych akt".
"Taśmy Morawieckiego"
Przypomnijmy, że w poniedziałek dziennikarze portalu onet.pl poinformowali, że są po lekturze 40 tomów akt dotyczących afery taśmowej. Z zawartego w nich zeznania jednego z zakładających podsłuchy kelnerów wynika, że Mateusz Morawiecki mógł zostać nagrany kilka razy. Fragmenty taśm premiera.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl