WAŻNE
TERAZ

Autostrada zablokowana po karambolu. Zginęła kobieta

Krzysztof z domu pomocy społecznej napisał list do Mikołaja © Getty Images

Święty Mikołaju, proszę o garnitur do trumny

Magda Mieśnik

"Uprzejmie proszę Mikołaja o strój do trumny: garnitur czarny, koszula biała, buty czarne, skarpety. Jestem osobą samotną". Podpisano: Krzysztof, lat 85. - To będzie dla mnie wielka radość. Chciałbym odejść z godnością. Nie mam nikogo, kto mógłby mi w tym pomóc - mówi autor listu.

DPS w Warszawie to dom Krzysztofa od niemal dwóch lat, choć dopiero od niedawna go tak nazywa. Jego pracownicy i mieszkańcy to jedyna rodzina. Innej nie ma. Nie ze swojego wyboru.

Dwa dokumenty

Drugie piętro. Pokój na końcu korytarza po lewej ma numer 23 i naklejoną karteczkę z imieniem i nazwiskiem. Przy drzwiach dzwonek i rehabilitacyjny trener chodzenia. Po prostu chodzik. Od kilku tygodni nieużywany.

Na lewo od wejścia łazienka. Dalej pokój z maleńkim aneksem kuchennym. Kilka talerzy na suszarce. Kubek i szklanka. Nóż i widelec. Czajnik. Herbata w torebkach. Na ścianie powyżej jedenaście obrazów podpisanych nazwiskiem jak na karteczce na drzwiach wejściowych. Po lewej stół, dalej szafka z czarno-białymi zdjęciami małego chłopca. Na drugiej ścianie niewielka meblościanka zastawiona segregatorami i lekami. Przy nich instrukcja z zapisanymi wielkimi literami nazwami około dwudziestu specyfików. W jakie dni zażywać, w jakiej dawce, o której godzinie. Wszystko w zasięgu ręki, bo Krzysztof niedowidzi.

Wzdłuż ściany szpitalne łóżko. Na nim twarzą do okna leży Krzysztof. Dziś pochmurno, więc nie trzeba zaciągać bordowej zasłonki zawieszonej na specjalną prośbę Krzysztofa. Dzięki niej lepiej widać kwiatowy wzór firanki. Drobne rzeczy – z takich się teraz najbardziej cieszy. O tych dużych, ważnych mówi z dużym trudem.

Zakład Opiekuńczo-Leczniczy

Niedawno do tych samych drzwi z numerem 23 zapukał ksiądz.

- Panie Krzysztofie, mam dla pana dwa dokumenty. Trzeba wypełnić.

1. Ostatnia wola. Tę Krzysztof spisał już jakiś czas temu.

2. Dyspozycje dotyczące pochówku.

"Ja, niżej podpisany, proszę, by mój pochówek przeprowadzono w następujący sposób:

- o mojej śmierci powiadomić żonę Annę* i syna Tomasza,

- pochować moje ciało w grobie nr... na cmentarzu w...".

Krzysztof: - Wszystko już zaplanowane. Uzupełniłem dokumenty. Tylko jednego cały czas nie mam. Jakiś czas temu rozmawiałem z najstarszym seniorem naszego domu. Zaprosił mnie do siebie. Otworzył szafę i pokazał elegancki garnitur z koszulą i czarną aksamitką. Na dole ciemne buty. Wszystko przygotował sobie na tę ostatnią drogę. Aż mi łzy pociekły, bo ja nic takiego nie mam, a chciałbym odejść z godnością.

List Krzysztofa do św. Mikołaja
List Krzysztofa do św. Mikołaja © Archiwum prywatne

Bez odpowiedzi

Bardzo kochał żonę. Mieli przestronne mieszkanie. Urodził się syn. Ale się nie układało. Z czyjej winy? To było tak dawno. Krzysztof próbował ją zatrzymać. Nic nie działało. Może czuła się tu jak w blokowisku, może mieszkanie nie takie? Kupił drewno modrzewiowe z pięknym rysunkiem słojów, drogie. Zapłacił stolarzowi artyście za bogato zdobione sufity. Żeby pachniało lasem. Jak w leśniczówce, nie jak w bloku. Na ścianach powiesił rogi jelenia. U sufitu zamontował szynę, po której wedle potrzeby można było przesuwać lampę - raz nad stół, raz nad kanapę. Podpatrzył to, gdy pracował w Danii. Ale modrzew małżeństwa nie uratował. Stanowisko żony było twarde jak drewno. Wniosła o rozwód. Sąd przyznał jej opiekę nad kilkuletnim synem.

Krzysztof wyjeżdżał wtedy do pracy w Danii. W kartonach po telewizorach przysyłał synowi smakołyki, buty, ubrania, jakich w Polsce wtedy nie było.

- Bardzo go kochałem. Wariowałem na jego punkcie. To była moja przyszłość. Tak go widziałem - mówi mężczyzna. W ciągu kilkudziesięciu lat z synem rozmawiał ledwie kilka razy. Starał się to naprawić. Niemal rok temu prosił o wybaczenie. Cały czas czeka na odpowiedź.

Od rozwodu mieszkał sam. Nigdy z nikim się nie związał. Tłumaczy: - Do tej pory myślę o żonie. Prawnie nie jesteśmy już małżeństwem. Jestem jednak wierzący, a według Kościoła żyjemy w separacji, małżeństwo trwa. Nie potrafiłem być z nikim innym.

Dlatego otoczył się przyjaciółmi. W każdy czwartek spotykali się, siadali przy stole i godzinami dyskutowali. Ale najpierw jeden wyjechał do innego miasta, kilku wyprowadziło się za granicę. Ktoś zachorował, ktoś umarł. Przy stole było coraz więcej pustych miejsc. Aż Krzysztof został sam. Zdrowie zaczęło dokuczać. W mieszkaniu coraz więcej rzeczy wymagało napraw i coraz większych nakładów finansowych. Ale Krzysztof walczył. W wolnych chwilach chodził do parku i szkicował spacerujących ludzi. W domu malował kolejne obrazy. Z zapałek budował bożonarodzeniowe szopki, a z drewnianych patyczków do lodów dachówki stajenki. Wiele osób dostało taki prezent.

Znajomy ksiądz poprosił go o pomoc.

- Panie Krzysztofie, pan już na emeryturze. Pomoże nam pan prowadzić księgarnię przy kościele?

Pomógł. Najlepiej schodziły albumy papieskiego fotografa. Z czasem ksiądz przyszedł z drugą prośbą.

- Panie Krzysztofie, okradają nasze kościelne skarbonki. Mógłby pan mieć na nie oko, jak pan przychodzi do księgarni?

Miał oko i kilka razy pogonił złodziei. Jeden skaleczył go nawet żyletką. W podziękowaniu proboszcz organizował mu codziennie ciepły obiad z dostawą do domu, bo zdrowie coraz bardziej dokuczało Krzysztofowi. W końcu lekarze orzekli: nowotwór złośliwy prostaty.

Męska decyzja

Krzysztofowi nie starczało sił. Nie dopilnowywał terminów opłat za czynsz czy prąd. Zaczął mu pomagać opiekun z ośrodka pomocy społecznej. Na początku na godzinę, potem na dwie. Pomagał mu usiąść na wózek inwalidzki i prowadzał na spacer. Kupował najpotrzebniejsze rzeczy.

- Nie dawałem rady. Nie byłem w stanie nic zrobić. Dostałem skierowanie do domu pomocy społecznej. Spojrzałem na mieszkanie. Jak to zostawić? Przecież to wszystko było dla żony. Tyle wspomnień. Musiałem podjąć męską decyzję, żeby się ratować - mówi z trudem Krzysztof.

Do DPS-u mógł zabrać niewiele rzeczy. Spakował przede wszystkim swoje obrazy. Ocalało jedenaście. Pozostałymi zapłacił m.in. za transport swoich rzeczy do nowego domu. I tak zabrał za dużo. Dyrektorka DPS-u zwróciła mu uwagę, że nie może przenieść całego mieszkania.

- Napisała mi w tej sprawie oficjalne pismo. Zebrałem więc część sprzętów i po prostu zaniosłem na śmietnik. Musiałem zaakceptować regulamin. Trudno, pogodziłem się z tym.

Pierwsze chwile w nowym miejscu były bardzo trudne. Pierwsza noc? Koszmar. Ciągłe hałasy. Głosy na korytarzu. Szuranie. Przesuwanie mebli w innych pokojach. Sami obcy, nikogo bliskiego. Ciężko było nawiązać nowe relacje.

Krzysztof: - Najbardziej tęsknię za prawdziwą przyjaźnią. Jestem tu drugi rok, a jeszcze nie odważę się nazwać nikogo przyjacielem. Teraz już prawie wyłącznie leżę, więc nie zaglądam na zebrania naszych mieszkańców. Mam mniej kontaktu z sąsiadami z innych pokoi. Dlatego doceniam każdą wizytę pań sprzątających czy opiekunów.

"Czekam na koniec"

Krzysztof od kilku tygodni prawie nie opuszcza pokoju. Coraz częściej brakuje mu sił. Pojawiają się omdlenia. Po operacji lekarze przekazali mu, że do końca życia będzie musiał korzystać z cewnika. Nigdzie nie może się ruszyć bez worka podłączonego rurkami.

Lekarze skakali do góry, że udało im się przedłużyć Krzysztofowi życie: - W zamian zostałem z bolesnymi dolegliwościami. Zasypiam z bólem, ciągle się budzę, często w ogóle nie mogę spać. Nerki mam zniszczone, niewydolne. Do tego cukrzyca. Malować też już nie mogę. Skurcze palców sprawiają, że nie utrzymam ołówka. Jestem coraz bardziej zależy od opiekunów.

Zawsze słuchał Radia Pogoda. Połomski, Santor. Zaczyna śpiewać niskim głosem jej "Maleńki znak":

"Na Kamiennych Schodkach

Swój znajdziesz ślad

I on cię zawiedzie

Wśród zgiełku aut".

Teraz w pokoju jest tylko telewizor, ale Krzysztof nie przepada za obrazem. Dlatego, gdy rok temu zapytano go, co chciałby dostać od Mikołaja, wspomniał o małym radiu na baterie z głośnikiem i możliwością podłączenia słuchawek. Po jakimś czasie na łóżku znalazł małą paczuszkę. W środku mały sprzęt. Nie umiał go uruchomić. Słuchawek nie dało się podłączyć.

Gdy niedawno opiekun znów zapytał Krzysztofa, o czym marzy, ten sięgnął po długopis: "Uprzejmie proszę Mikołaja o strój do trumny...".

- Czuję, że zbliża się mój koniec. Pragnę w spokoju doczekać odejścia. Całe życie chodziłem w garniturze, pod krawatem. Chciałbym tę ostatnią drogę przejść w sposób godny - mówi Krzysztof. Oczy się szklą.

Wiele razy oglądał przyjaciół i bliskich w trumnie. Stefan w za dużej koszuli, Markowi rękawy marynarki zasłaniały niemal całe dłonie, Staszkowi źle dobrali buty i widać było, że za małe.

- Ten, kto daje prezent, chce obdarowywanemu sprawić radość. Jak ktoś zobaczy mój list, to pomyśli, że to smutne, że nie powinno się dawać takich prezentów. Ale mnie to naprawdę sprawi największą radość. O niczym innym nie marzę. Nie boję się dnia odejścia. Chcę tylko, żeby wszystko odbyło się w godny sposób - mówi Krzysztof. Rozgląda się po małym pokoju. - Przydałoby się to radyjko. Może puściliby Santor?

***

Jak wynika z raportu Stowarzyszenia mali bracia Ubogich z 2023 roku, 60 proc. osób po 80 roku życia to wdowy i wdowcy. 58 proc. procent starszych seniorów mieszka samotnie. Co czwarty przyznaje, że odczuwa osamotnienie.

Psycholożka Magdalena Marciniak od lat pomaga samotnym seniorom. Namawia do kontaktu z rówieśnikami, przygarnięcia czworonożnego przyjaciela, nauki obsługi internetu i mediów społecznościowych. - Jeżeli nie mamy nikogo wokół siebie, nie mamy do kogo się odezwać, dzielić z kimś codzienności, może się pojawić depresja. U osoby samotnej zaczyna pojawiać się beznadzieja i brak wiary w to, że coś się jeszcze w jej życiu może zmienić. Znika nadzieja. Samotność jest ogromnym cierpieniem. Taka osoba w pewnym momencie już tylko czeka na śmierć. W końcu umiera ze smutku - mówi psycholożka.

Fundacja Święty Mikołaj dla Seniora organizuje akcję w około 300 domach pomocy społecznej. Samotni seniorzy piszą listy do Mikołaja. Każdy może wybrać list i spełnić marzenie osoby starszej. Także Krzysztofa.

"Bardzo proszę o termofor i lampkę nocną" - Józef, 89 lat.

"Na święta marzę o słodyczach, bluzie na zamek i skarpetkach" - Stanisław, 72 lata.

"Rok temu w powodzi straciłam wszystko. Moją ukochaną pościel w kwiaty, bluzę rozpinaną i ukochany sweter. Proszę o podobne rzeczy" - Bronisława, 84 lata.

"Kochany Mikołaju, chciałbym od ciebie otrzymać słodycze, kocyk i spodnie" - Seweryn, 100 lat.

*niektóre dane zostały zmienione

Magda Mieśnik, dziennikarka Wirtualnej Polski

Chcesz się skontaktować z autorką? Napisz: magda.miesnik@grupawp.pl

Najciekawsze śledztwa, wywiady i analizy dziennikarzy WP. Konkretnie i bez lania wody. Nie przegapisz tego, co najważniejsze!

Wybrane dla Ciebie
Incydent na kolei. Policja poszukuje świadków
Incydent na kolei. Policja poszukuje świadków
Makabryczne odkrycie w Słupsku. Poćwiartowane ciało ukryte w walizce
Makabryczne odkrycie w Słupsku. Poćwiartowane ciało ukryte w walizce
Ocena rządu Tuska. Jest nowy sondaż
Ocena rządu Tuska. Jest nowy sondaż
Szojgu spotyka się z Chinami. Ważne rozmowy przed przyjazdem USA
Szojgu spotyka się z Chinami. Ważne rozmowy przed przyjazdem USA
Tajemnicze zachowanie na Okęciu. 28-latek sparaliżował ruch na wiele godzin
Tajemnicze zachowanie na Okęciu. 28-latek sparaliżował ruch na wiele godzin
Gęsta mgła na autostradzie. W wypadku zginęła kobieta
Gęsta mgła na autostradzie. W wypadku zginęła kobieta
Słowo przeciwko słowu. Ukraińcy zaprzeczają doniesieniom Rosjan ws. przejęcia Pokrowska
Słowo przeciwko słowu. Ukraińcy zaprzeczają doniesieniom Rosjan ws. przejęcia Pokrowska
Napad niczym z filmów akcji. Włoscy przestępcy to profesjonaliści
Napad niczym z filmów akcji. Włoscy przestępcy to profesjonaliści
Zwrot ws. zabójstwa Ziętary. Czarzasty o Nawrockim: "Nie jest Bogiem" [SKRÓT PORANKA]
Zwrot ws. zabójstwa Ziętary. Czarzasty o Nawrockim: "Nie jest Bogiem" [SKRÓT PORANKA]
Szpiegował w Polsce na rzecz Rosji. Poszukiwany jest listem gończym
Szpiegował w Polsce na rzecz Rosji. Poszukiwany jest listem gończym
"Źle to wygląda". Tusk komentuje weto Nawrockiego
"Źle to wygląda". Tusk komentuje weto Nawrockiego
Kto nowym liderem Polski 2050? Wiceminister wskazał jedno nazwisko
Kto nowym liderem Polski 2050? Wiceminister wskazał jedno nazwisko