Spotkanie Trump-Putin. Szansa na pokój czy pułapka dla Ukrainy?

Czy przyszły tydzień przyniesie historyczne spotkanie Trumpa z Putinem? Prezydent USA potwierdza, że rozmowy z rosyjskim przywódcą są bliskie, wywołując gorączkowe spekulacje o wpływie na wojnę w Ukrainie. Dr Daniel Szeligowski, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, w rozmowie z Wirtualną Polską ostrzega: Kreml może grać na zwłokę, szukając zysku wizerunkowego bez realnych ustępstw, podczas gdy los Ukrainy wisi na włosku.

 Czy przyszły tydzień przyniesie historyczne spotkanie Trumpa z Putinem?
Źródło zdjęć: © PAP
Agnieszka Synakowska

Co musisz wiedzieć?

  • Dr Daniel Szeligowski analizuje szanse i ryzyko potencjalnego szczytu Trump-Putin, wskazując na podziały w administracji USA, które komplikują przygotowania. Podkreśla, że Putin może wykorzystać spotkanie do wyjścia z międzynarodowej izolacji, nie oferując nic w zamian w kwestii wojny na Ukrainie, gdzie Rosja kontynuuje ofensywę.
  • Ekspert prostuje mity o sankcjach, tłumacząc, że ich celem jest ograniczenie zdolności militarnych Rosji, a nie jej gospodarki – i są skuteczne, o czym świadczą apele Moskwy o ich zniesienie.
  • Europa, choć odsunięta od bezpośrednich rozmów, będzie kluczowa w przyszłych negocjacjach, zwłaszcza w sprawach sankcji i wsparcia dla Ukrainy. Szeligowski omawia też rolę Chin, które wspierają Rosję gospodarczo, sabotując rozmowy pokojowe.
  • W Ukrainie 70 proc. obywateli pragnie szybkiego pokoju, ale nie oznacza to kapitulacji – to reakcja na trudną sytuację na froncie i niepewność wsparcia Zachodu. W końcu analityk widzi w polskiej pożyczce dla Ukrainy na zakup broni szansę na wsparcie własnego przemysłu zbrojeniowego.

Podziały w Białym Domu: Jastrzębie kontra pośpiech

Szeligowski szczegółowo opisuje wewnętrzne napięcia w administracji Trumpa, gdzie frakcja "jastrzębi" obawia się, że zbyt szybkie spotkanie może zaszkodzić interesom USA i Ukrainy. Brak czasu na przygotowanie prezydenta zwiększa ryzyko nieprzemyślanych decyzji.

- Mam wrażenie, że w Białym Domu, w administracji Trumpa, ścierają się różne frakcje. Wystarczy śledzić Twittera Białego Domu czy doniesienia, które stamtąd napływają. Wydaje mi się, że jest frakcja bardziej jastrzębia, która wolałaby, żeby to spotkanie odbyło się trochę później. Zakładam, że kierują się logiką, że jest zbyt mało czasu, by przygotować prezydenta Trumpa. Mówiąc kolokwialnie, Trump mógłby zrobić coś, co byłoby nie po linii tej administracji, coś, co raczej by zagrało na rękę Rosji, aniżeli umocniło Stany Zjednoczone i Ukrainę - powiedział dr Daniel Szeligowski. Analiza eksperta uwypukla, jak wewnętrzne konflikty mogą wpłynąć na kształt i skutki potencjalnego szczytu.

Putin gra na wizerunek i czas

Zdaniem eksperta, Putin postrzega spotkanie jako okazję do wzmocnienia pozycji Rosji na arenie międzynarodowej przy minimalnych kosztach politycznych. Kreml może unikać ustępstw, dążąc do zamrożenia konfliktu na swoich warunkach, podczas gdy wojska rosyjskie posuwają się naprzód.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Seria eksplozji w Rosji. Kule ognia nad rafinerią Afipsky

- Prezydent Putin może dojść do wniosku, że spotkanie z Trumpem to stosunkowo niska cena polityczna, którą mógłby zapłacić, by złagodzić stanowisko Trumpa i odsunąć w czasie groźbę nałożenia sankcji amerykańskich na Rosję. Więc istnieje ryzyko, że Putin chce ograć Trumpa i po prostu zrobić z nim sobie zdjęcie. Chce, żeby ten obrazek poleciał w świat, że amerykański prezydent się z nim spotyka, a dla wojny, dla Ukraińców, nic to nie zmieni. To jest dokładnie bazowy scenariusz dla strony rosyjskiej: gra na czas, kupowanie sobie tego czasu, mamienie Trumpa obietnicami, choćby obietnicą szczytu, ale za kulisami rosyjskie stanowisko niespecjalnie się zmienia - twierdził dr Daniel Szeligowski.

Strategia Putina, jak podkreśla analityk, ma na celu nie tylko poprawę wizerunku, ale także sygnał dla sojuszników w Azji i Afryce, że Rosja wychodzi z izolacji.

Spotkanie bez Ukrainy: Ryzyko marginalizacji Kijowa

Szeligowski ostrzega, że rozmowy Trump-Putin bez udziału Ukrainy mogą pominąć jej interesy, a późniejsze rozmowy trójstronne nie są gwarantowane. Trump odrzucił sugestie, że spotkanie z Putinem zależy od zgody na rozmowy z Zełenskim, co komplikuje sytuację.

- To spotkanie niewiele załatwia, bo byłoby bez udziału strony ukraińskiej, co oznacza, że rozmawiano by o kwestiach częściowo dotyczących Ukrainy, ale bez jej udziału, bez zgody Ukrainy. Dopiero później miałoby dojść ewentualnie do rozmowy trójstronnej: Putin, Zełenski, Trump. Natomiast Trump zdementował informacje, że nie uzależni swojego pierwszego spotkania z Putinem od zgody na to, czy Putin będzie chciał później zobaczyć się z Zełenskim - wyjaśnił dr Daniel Szeligowski. Pominięcie Ukrainy w kluczowych decyzjach może osłabić jej pozycję negocjacyjną.

Sankcje: Mit nieskuteczności i realny wpływ

Analityk stanowczo odpiera narrację o nieskuteczności sankcji, tłumacząc, że ich celem nigdy nie był krach rosyjskiej gospodarki, lecz ograniczenie jej zdolności militarnych. Sankcje na "flotę cieni" mogą znacząco wpłynąć na budżet Moskwy, co potwierdzają rosyjskie żądania ich zniesienia.

- Muszę zainterweniować. Błędnie pojawia się w mediach narracja, że sankcje nie działają. Ten błąd wynika z niezrozumienia, po co sankcje są. Nie mają one zniszczyć rosyjskiej gospodarki - nigdy nie były tak zaprojektowane. To wymysł publicystyczny, dziennikarski. Proszę tego nie brać do siebie. Sankcje mają ograniczać rosyjską zdolność do prowadzenia wojny. Jeśli jesteśmy w stanie zablokować milion tu, miliard tam, odsunąć w czasie odbudowę rosyjskiej armii, to sankcje działają. Sankcje na flotę cieni są bardzo ważne, bo to ogromny dopływ gotówki do rosyjskiego budżetu. Jeśli jesteśmy w stanie to zablokować, pozbawić Rosję tych pieniędzy, to to boli. Gdyby to nie bolało, Rosjanie nie domagaliby się na każdym kroku zniesienia sankcji - mówił dr Daniel Szeligowski.

Europa: Marginalizowana, ale niezbędna

Szeligowski zauważa, że Europa sama ograniczyła swój wpływ na rozmowy USA-Rosja, ale jej rola w przyszłych negocjacjach, szczególnie w kwestiach sankcji i wsparcia Ukrainy, będzie kluczowa. Konsultacje wysłanników Trumpa z Europejczykami potwierdzają ich znaczenie.

- Europa, mam wrażenie, na własne życzenie się wyautowała z tych rozmów, mając niewiele instrumentów wpływu na Rosję i Stany Zjednoczone, zwłaszcza by zmusić Putina do zmiany stanowiska. Stany Zjednoczone takie instrumenty mają. Dlatego w Europie i na Ukrainie oczekuje się, że je wykorzystają, bo to wielka różnica, czy się ma kij i czy się nim uderzy Putina, czy odłoży na bok. Natomiast Europa będzie miała coś do powiedzenia. Potwierdza to fakt, że wysłannicy Trumpa musieli przylecieć do Paryża i rozmawiać z Europejczykami. W zasadzie każde przyszłe porozumienie pokojowe, nawet jeśli wynegocjują je Amerykanie, będzie wymagało roli Europejczyków, bo rosyjskie postulaty, jak zniesienie sankcji czy ograniczenie pomocy dla Ukrainy, dotyczą Europy - opowiadał dr Daniel Szeligowski.

Chiny: Cichy sojusznik Rosji

Ekspert analizuje rolę Chin, które wspierają Rosję gospodarczo, sabotując rozmowy pokojowe, by uniknąć jej porażki. Pekin może jednak zaakceptować zamrożenie konfliktu, jeśli spełni ich warunki.

- Chinom nie jest na rękę porażka rosyjska, co wyraźnie zakomunikowały partnerom w Europie, że nie pozwolą, by Rosja tę wojnę przegrała. Natomiast zamrożenie konfliktu - uważam, że Chiny pod pewnymi warunkami byłyby skłonne to zaakceptować. Problemem nie jest to, że Chiny sabotują rozmowy pokojowe, bo nie mam przekonania, że chcą odgrywać aktywną rolę w uregulowaniu konfliktu. Głównym problemem jest to, że Chiny są obecnie kluczowym partnerem gospodarczym Rosji, dając jej kroplówkę i ogromny zastrzyk gotówki - twierdził dr Daniel Szeligowski.

Polska pożyczka dla Ukrainy: Wsparcie z obopólną korzyścią

Szeligowski odpiera argumenty przeciw pożyczce dla Ukrainy, wskazując, że wiązany kredyt na zakup polskiej broni to inwestycja w rodzimy przemysł zbrojeniowy. Podkreśla, że to standardowy instrument polityki międzynarodowej.

- Pani redaktor proponuje fałszywą sprzeczność: kredyt dla Ukrainy, przypomnijmy, to wiązany kredyt na zakup broni w Polsce, czyli wpuszczenie polskiej gotówki w obrót w polskim przemyśle zbrojeniowym. To nie jest wybór między pomaganiem Polsce a Ukrainą. Problem byłby, gdyby to był kredyt na zakup broni za granicą, ale o tym nie mowa. To nie jest pierwsza taka propozycja – premier Tusk złożył ją podczas wizyty w Kijowie, gdy rozmawiał z Zełenskim. Jeśli dobrze pamiętam, była mowa o 100 milionach dolarów, więc to nie jest nic nowego - wyjaśnił dr Daniel Szeligowski.

Ukraińskie pragnienie pokoju: Rozejm, nie kapitulacja

Analityk interpretuje sondaż, w którym 70 proc. Ukraińców chce szybkiego pokoju, jako reakcję na trudny kontekst, a nie oznakę rezygnacji. Podkreśla różnicę między rozejmem a pełnym pokojem, wskazując na nieudaną kontrofensywę i obawy o wsparcie Zachodu.

- Z najnowszego sondażu wynika, że 70 proc. Ukraińców chce, by pokój został jak najszybciej wynegocjowany. To zmiana w stosunku do poprzednich lat. Ja też bym chciał, żeby pokój został wynegocjowany, ale na to się nie zanosi. Oddzielmy rozejm - cieszę się, że to słowo pojawia się w debacie. Nie mówimy o zakończeniu konfliktu, o wielkim porozumieniu pokojowym, na to się nie zanosi. Rozejm jest możliwy, ale pod pewnymi warunkami. Sondaż odzwierciedla kontekst, niekoniecznie nastrój. Pytając Ukraińców, czy chcą porozumienia pokojowego, oczywiście mówią, że tak, mając z tyłu głowy nieudaną kontrofensywę, kontrowersje w relacjach ukraińsko-amerykańskich, obawy o trwałość pomocy europejskiej. To prowadzi do wniosku, że to moment na szukanie porozumienia. To nie oznacza, że są zmęczeni wojną w sensie poddania się – ukraińskie społeczeństwo jest zmęczone, ale alternatywa jest fałszywa. Rosjanie nie zamierzają zakończyć konfliktu. Sondaż należy czytać tak, że okoliczności skłaniają Ukraińców do szukania porozumienia, a wiara w jego możliwość jest większa niż rok czy dwa lata temu. Nie należy tego czytać tak, że Ukraina chce złożyć broń i przestać się bronić - podsumował dr Daniel Szeligowski.

Wybrane dla Ciebie
Tragiczny bilans weekendu. Ponad 140 wypadków
Tragiczny bilans weekendu. Ponad 140 wypadków
Izrael grozi Hezbollahowi. Minister obrony zapowiada silniejsze ataki
Izrael grozi Hezbollahowi. Minister obrony zapowiada silniejsze ataki
Sprawa działki pod CPK. Komorowski: powinni mieć twardy zadek
Sprawa działki pod CPK. Komorowski: powinni mieć twardy zadek
W Hongkongu taniej kupisz mieszkanie. Jeśli uznane jest za nawiedzone
W Hongkongu taniej kupisz mieszkanie. Jeśli uznane jest za nawiedzone
Ukraiński atak dronowy. Doszło do pożaru tankowca
Ukraiński atak dronowy. Doszło do pożaru tankowca
Atak na dziewczynki w Halloween. "Był w amoku"
Atak na dziewczynki w Halloween. "Był w amoku"
Rosjanie uderzyli. Tysiące Ukraińców bez prądu
Rosjanie uderzyli. Tysiące Ukraińców bez prądu
NATO patroluje Bałtyk. Rosja eskortuje tankowce "floty cieni"
NATO patroluje Bałtyk. Rosja eskortuje tankowce "floty cieni"
Spadnie deszcz. IMGW wydał ostrzeżenia
Spadnie deszcz. IMGW wydał ostrzeżenia
Tragedia w Meksyku. Wybuch w sklepie pochłonął 23 życia
Tragedia w Meksyku. Wybuch w sklepie pochłonął 23 życia
USA uderzyły na Karaibach. Trump kazał zniszczyć statek przemytników
USA uderzyły na Karaibach. Trump kazał zniszczyć statek przemytników
2-letnie dziecko wpadło do basenu. W stanie hipotermii trafiło do szpitala
2-letnie dziecko wpadło do basenu. W stanie hipotermii trafiło do szpitala
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja serwisu Wiadomości